Marzec, 2014
Dystans całkowity: | 503.20 km (w terenie 137.00 km; 27.23%) |
Czas w ruchu: | 22:29 |
Średnia prędkość: | 22.38 km/h |
Maksymalna prędkość: | 44.64 km/h |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 41.93 km i 1h 52m |
Więcej statystyk |
Po szosie gdzie oczy zaniosły
d a n e w y j a z d u
70.70 km
0.00 km teren
02:33 h
Pr.śr.:27.73 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Przez tydzień na delegacji bez roweru :( Wygodny i szybki pociąg załatwił mnie klimą, że mi dondle ten, tego, ten. Prawie oddychać się nie dawało więc należało się przewentylować. Pogoda piękna, dzieciaki przy kompie :(, pies wysikany i nakarmiony, mąż od rana gdzieś się lansi na kawie z Sebą , więc pojechałam sobie gdzieś przed się. Trochę wiało w nochala ale i tak nie czułam. Czapkę tylko musiałam naciągnąć mocniej na uszy bo mi za mocno huczało.
Po powrocie do domku wielkie zmywanie bo się coś spaliło w zmywarce i nagle zgasła :( oraz wyjazd na ogródek gdzie pograłam z Martą w kometkę i wyrwałam z korzeniami trochę zielska.
Po Malcie
d a n e w y j a z d u
26.76 km
10.00 km teren
01:33 h
Pr.śr.:17.26 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Pojechałam z Marcinem do Fogta do Swaja. Tam już grupą nad Maltę pojeździć po górkach, singielkach i żeby zapomnieć, że się boję zjeżdżać z górki oraz przypomnieć sobie, że mój wspaniały mondi potrzebuje mnie tylko po to, żeby utrzymywać się w pionie. Pojeździłam, było za mało ale musieliśmy wracać.
U Fogta Marcin poprzymierzał się do Cervelo S5 a ja choćbym nie wiem jak ponaciągała kiesę to nie wydolę. Przyjął to ze zrozumieniem ale co mi naopowiadał jaki on ładny i jaki wspaniały. Jak bym ślepiów nie miała ;) Dobrze, że nie wsiadłam na ten rowerek bo spać bym nie mogła ;)
Po powrocie pojechałam z dziewczynkami na działkę, gdzie między jednym a drugim sztychem łopaty i wynoszonym wiaderkiem z zielskiem byłam zaproszona na do restauracji przez nie prowadzonej. Było to specjalne przyjęcie dla VIP-ów czyli mnie i Tiny a serwowano suchy chleb i wodę.
Najpierw spalić a potem poimprezować ;)
d a n e w y j a z d u
50.01 km
0.00 km teren
01:51 h
Pr.śr.:27.03 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Marcinek z Maciejem o 8 rano pojechali sobie na szoskę a ja wkulnęłam się do łóżeczka i pospałam sobie ze smakiem :). Jednak nie można kisisć się w łożu jak tutaj ma się pogoda zepsuć. Ubrałam się odpowiednio wyszłam z psiakiem i widzę, że Marcin z Maciejem wracają. Tyle spałam? Może czas już letni zrobili, że chłopaki ze 100 km wracają? Pomyślałam sobie.Nie, po prostu Maciej musiał wracać na 11 i zrobili tylko 70.
Marcinowi chciało się jeszcze jeździć to zabraliśmy się razem.
Ślubny pokazał mi nową pętelkę z trochę lepszym asfaltem i śmigaliśmy aż miło. Na wiadukcie w Iwnie mój treneiro postanowił pod przykrywką robienia zdjęć przegnać mnie kilka razy z górki pod górkę i w końcu udało mu się pstrykąć ;)
Za Kostrzynem postanowiłam, że dokręcę sobie parę km chociaż coraz mocniej popadywało. Podniecająco umięśnione łydki mojego męża w które wpatrywałam się w czasie jazdy odjechały w kierunku domu a ja pojechałam pod wiatr w deszcz, który coraz mocniej zacinał. Nawet miałam ochotę zawrócić ale stwierdziłam, że jak mam zrobić sernik a potem go zjeść to trzeba trochę spalić.
Ser na sernik się lekko zwarzył a ja to zauważyłam jak już miałam ukrecone żółtka z cukrem. Szkoda było tych jajców więc zrobiłam wariację na temat i wyszedł nam tort cytrynowy :)
a że nasza koleżanka Ania Wysokińska zajęła 2 miejsce w generalce na Santini Nothtec MTB Zimą to dzisiaj świętowaliśmy :)
Bardzo fajna niedziela :)
Z wiatrem i pod
d a n e w y j a z d u
66.11 km
50.00 km teren
03:27 h
Pr.śr.:19.16 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Polatałam dzisiaj po lasach. Po parku Sołackim potem Rusałka, Strzeszynek, na cmentarz winiarski i potem juz nadwarciańskim w stronę Zielonki i do domciu. W nadwarciańskim ropuchy po seksie jaki zauważył Klosiu wypoczywały na środku drogi i udawały kamienie. Pierwszą ledwie udało mi się wyminąć. Jak sobie pomyślę, że mogłaby mi się dostać pod koło a potem na buzię i na plecy. Brrrrrrrry, ochyda! Dlatego wolałam prawie, że wjechać w drzewo. Potem byłam juz czujna.
Pogoda rewelacyjna chociaż wiało czasami tak jakby chciało mnie zdmuchnąć i sprawić, żebym do domu nie dojechała. Za to jak pchało to było super. Oczywiście ubrałam się za ciepło a teraz kręci mnie w nosie.
Kategoria z domu/do domu
rolki 15
d a n e w y j a z d u
32.12 km
0.00 km teren
01:02 h
Pr.śr.:31.08 km/h
Pr.max:44.64 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Dzisiaj jak to we wtorek wszystko idzie po grudzie.
Wystarczy powiedzieć, że dzisiaj była wywiadówka, jeździłam w te i we wte po Pobiedziajach bo fryzjerka najpierw jeszcze nie miała czasu a potem juz nie miała :( az wreszcie go znalazła. I na koniec wywaliłam się na rolkach. Poobijana jestem ale godzinkę pojeździłam. Juz na początku się zebrać nie mogłam i co chwilę złaziłam bo co rusz czegoś mi brakowało. Jak już miałam wszystko czyli pulsometr, picie, licznik i wsuwki do włosów to musiałam zleźć z roweru bo nie miałam ręczniczka,(obiłam sobie goleń i wtedy należało zrezygnować) bo głupi ręczniczek sie potem wkręcił mi w rolkę i to była przyczyna mojej przewrotki & fuck!
Do tego puls miałam ciągle powyżej 160 a jechałam jak za pogrzebem na który jutro się zresztą wybieram :(
Pewne jest jedno. Wtorki są do d.... i należy je przeczekiwać w fotelu ;)
Kategoria rolki
Do domku
d a n e w y j a z d u
39.77 km
30.00 km teren
02:02 h
Pr.śr.:19.56 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Do domku gdzie czekały na mnie (nas) paczuszki od sponsora. Teraz już wiem po co mam wyduszać z siebie ostatnie tchnienie na wyścigach. Żeby zaprezentować na podiumie ;) okulary
Tylko które???? Fioletowe z zielonym czy zielone z pomarańczem. I jaki lakier do paznokci!!???.
W czasie wyścigu wiadomo - czerwone bo teraz nawet okularki są super pro pod kolor stroju
Ale potem!!!! Fiolet? Zieleń? Straszny dylemat ;)
A tak na poważnie to bardzo mi się w tym roku podobają nasze jakże odmienne od zeszłorocznych stroje oraz nowe czadowe okulary. :)
Dzisiaj jazda z wiatrem i było super
Czy naprawdę na weekend musi się spieprzyć pogoda :(
Do domku
d a n e w y j a z d u
33.79 km
0.00 km teren
01:46 h
Pr.śr.:19.13 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Do domku po robocie ;)
Do domku
d a n e w y j a z d u
33.99 km
25.00 km teren
02:00 h
Pr.śr.:17.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Cały czas pod wiatr. Wiało na polach, że hej!
Porumakowaliśmy ze zwycięzcą ;)
d a n e w y j a z d u
22.09 km
22.00 km teren
01:23 h
Pr.śr.:3:45 km/h
Pr.max: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Szybkie pranie, glazurowanie placka, spacerek z psem i na rowerek. W piach a potem błoto. Ja nie wiem! Ja nie wiem co jest w tych rowerach, że się che jeździć. Na szosie super! W terenie super. Normalnie, żyć się chce.
Moja psina Tina pożegnała mnie w oknie
i poleciałam na Marcinowego OS a. Fajowo tylko koniarze poustawiali kawaletki na podjazdach. Trochę pokur(powkurzałam się), że sami w lesie nie są i stresy całego tygodnia uszły jak ręką odjął :)
A potem były tylko podjazdy czyli wszystko co da się wycisnąć z naszego terenu :)
I zjazd marcinowymi hopkami. Powinnam się bać ale mam to w .... Puściłam klamki i jak mnie wyrzuciło na szczycie pierwszej górki to się tylko zastanawiałam gdzie wyląduję. Na rowerze (czy to mój stary druh wytrzyma), czy gdzieś w krzakach przy urwanym kole albo amorze? Dał stary radę. Tak jak na starego wyjadacza przystało. Trochę jęknął, motyle w brzuchu poczułam ale poszedł aż miło :)
Przy wjeździe do wąwozu tak się zastanawiałam, co też może z za zakrętu wyskoczyć. ? - Sikający dzik, baba na kijkach, leśniczy z piłą?
Nie.........Tego bym się nie spodziewała! Przekop . Zeby woda odchodziła, a że ja żebym mogła się wpieprzyć w dziurę.
Znowu trochę relaksujących wkur.... i sesja zdjęciowa :)
Chętny /niechętny powrót do domu przez Górę gdzie jak zwykle można było zaznać trochę błotka na pleckach i w drzwiach wita mnie Tina liżąc mnie po pysku jak na poniższym obrazku :)
Szybka kąpiel i autem z psiakiem na Winogrady, gdzie nasi
się ścigali :)
A ja udzielałam się towarzysko ;)
Po wyścigu pojedliśmy murzynka (bez urazy ;) ) i odbywały się super fajowie pogaduchy :D))
Mariusz w pełni szczęścia pojechał do domciu z nowo nabytymi kołami ;)
A my pojechaliśmy do teściowej co zmilczę.
Potem jeszcze na chwilę rodzinnego spaceru.
Takie dni to ja lubię :)
Po dętkę
d a n e w y j a z d u
45.42 km
0.00 km teren
01:52 h
Pr.śr.:24.33 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Po dętkę można iśc z buta na rynek w Pobiedziajach ale po co jak mozna wpaść na chwilę do Fogta ;) pomyśleliśmy i pojechaliśmy romantycznie w dzień kobiet. Ja romantycznie rumiana (lub inaczej mówiąc czerwona jak burak) uwieszona na zadku spokojnie kręcącego małżonka. Wpadliśmy na chwileczkę a wypiliśmy herbatkę, kawkę, kupiliśmy koszyk na bidon dla mnie, linki dla Marcina, obejrzeliśmy i przymierzyliśmy Cervello za bagatela 18 tysi i zostało mało czasu na dalsze jazdy. Powrót do domu przez kolorowy mostek w Rabowicach a potem ponieważ droga się skończyła, wzorem przełajowców przeskoczyliśmy przez drogę 92 w poprzek oraz przez barierki aż dojazd do Jasina po jakichś wertepach.
Potem juz w towarzystwie moich córek i suni we cztery zrobiłyśmy sobie sabat przy świetle słońca na ogródku paląc nieprzebraną ilość gałęzi. W tym roku wycinam drzewa na ogródku i mam tego materiału ilości straszne.
Moja młodsza córcia wczoraj skończyła 10 latek. Wierzyć się nie chce :)
Czas pogina jak szalony. I w życiu w ogóle i każdego dnia. Dzisiaj nagle zrobiła się 17. Mój małżonek najlepszy, który został w domu, na dzień baby zrobił mi prezent tzn. umył mi mojego uwalonego jak nieszczęście Kellysa i będę mogła pomykać do roboty. :)
Seba przyjechał na swoim czarnym psie na dużych kołach i wstawił go w moje "wypielęgnowane" choinki ale i tak się nie udało go schować bo wystawał ;)
Wiosenka taka, że aż miło. Niektórzy już zaczęli grillowy sezon i ja też miałam zamiar piec kiełbaski na ognisku ale w domku mój mężuś miał podgotować strogonowa, żeby jak wrócę z działki tylko zaciągnąć sos, dorobic kluseczki, pogrzać czerwoną kapustkę i pyszny obiadek byłby gotowy.
Tak! obiadek gotowy.............ale dla naszego czworonoga zwanego dziurkaczem (bo ma jeden ząb z przodu pomiędzy kłami w dolnej szczęce) . Mojemu sie pomyliło i gotował na mięciutko najgorsze, poodkrawane kawałki mięsa dla psa. Tina zadowolona bo rosołek dla niej pyszniutki a my musieliśmy się najeść chleba. Zostaw dziada samego w domu a wodę od kwiatów wypije ;)
Kategoria szosa