JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2013

Dystans całkowity:713.75 km (w terenie 217.21 km; 30.43%)
Czas w ruchu:33:34
Średnia prędkość:21.05 km/h
Maksymalna prędkość:40.00 km/h
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:37.57 km i 1h 58m
Więcej statystyk

Do domciu trochę okrężnie

  d a n e    w y j a z d u 60.26 km 45.00 km teren 03:31 h Pr.śr.:17.14 km/h Pr.max:40.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Wtorek, 30 kwietnia 2013 | dodano: 30.04.2013

Droga do domu mi się nudzi. Do tego stopnia, że gadam ze ślimakami, więc dzisiaj postanowiłam pojechać trochę inaczej. Inaczej to niekoniecznie miało znaczyć, że jak zwykle mam zaginąć w puszczy i nawet telefon do przyjaciela niewiele mógł pomóc. Do tego starej babie zachciało się udowodnić sobie, że podjedzie górkę, której podjechać nie mogła i prawie się udało ale ino się udało. Udało się za to nabić sobie nowego mega siniaka tym razem na kolanku, które juz nie jest tak zgrabne i ponętne jak zwykle. ;)
Ale do rzeczy. Skleroza jedna zapomniałam rano zabrać z auta bidonu i tym samym musiałam jechać na Winogrady do Marcina a stamtąd bokiem miasta do Czerwonaka, Kicina i na Dziewiczą.
W Kicinie 70 lat po wojnie w lasku jeszcze są niewybuchy. Aż wierzyć się nie chce, że nikt tam nie wyleciał w powietrze

Uwaga niewybuchy!!! © JoannaZygmunta

Po drodze zajechałam do kościoła drewnianego w Kicinie gdzie proboszczem był jakiś czas temu przez jakiś czas Jan Kochanowski.
Na Dziewiczą Górę udało mi sie trafić całkiem precyzyjnie a tam aż roi się od strzałek przed jutrzejszym wyścigiem. Na trasie dużo gałęzi
Na Killera przez krzaje © JoannaZygmunta

i wjazd na Killera. Szacun dla tych co wjadą chociaż do połowy. Ja tam ćwiczyłam podpychanie bez zadyszki a Pavarotti w słuchofonach śpiewał mi "O sole mio, co ci odbiło, żeby sie tu pchaaaaać........"
Na killera trzeba wjechać © JoannaZygmunta

Na szczycie wjeżdżamy w krzaki całe okwiecone i pachnące. Będziecie tam dychać pełną piersią to wdychajcie balsamiczną woń drobnych białych kwiatków.
Pachnące krzaczki © JoannaZygmunta

Z Dziewiczej zjechałam a potem postanowiłam podjechać taką góreczkę z korzeniami na której zawsze miałam problem i problem znowu wystąpił i skończył się małym bum, które zdefasonowało mi kolanko o czym już wcześniej pisałam.
Kolanko mnie bolało a do domciu trzeba wrócić. Nie specjalnie mi to jechanie szło, więc postanowiłam jak najszybciej to zrobić i wtedy zaczęły się schody. Jak to zwykle ja, ździebko się zakręciłam i zamiast do Tuczna pojechałam do Zielonki :/.
Przy krzyżu © JoannaZygmunta

Przy tym krzyżu zadzwoniłam do Marcina z pytaniem: "Marcin, gdzie ja mam jechać" "Jedź w prawo"- odrzekł wielki wódz, więc ja posłusznie w prawo co się potem okazało lewo ;/. Cóż, lewo, prawo albo wspak gdzieś tam do rana dojadę. Kolano bolało a mi się dom oddalał. W Zielonce znowu zamiast na Trakt Bednarski wjechałam na drogę do Dąbrówki Kościelnej. Czyli znowu na obkoło do domu.
Po drodze umajone krzyże, bo maj za pasem. Miałam nadzieję, że nie zastanie mnie ten maj w puszczy lub nie znajdzie mnie czołówka giga z jutrzejszego wyścigu.
Chwalcie łąki umajone © JoannaZygmunta

Nie było tak źle. Tak mniej lub więcej wiedziałam, gdzie jechać tylko trochę mi się pokręciło. Jak już miałam 5 km do Pobiedzisk ale asfaltem to stwierdziłam, że dobrze, że mi się tak pokitało bo jutro to nie wiem czy na rower usiądę a teraz skręcam w las bo póki jadę to jadę. I jeszcze parę km w terenie dokręciłam.
Marcin oczywiście miał ze mnie polewkę, że w prawo nie zawsze znaczy prawo, że jak można się wywalić pod górkę a w ogóle to gdzie się po lasach gubię i do tego sama sobie krzywdę robię. No cóż, pojechała baba do lasu.


Kategoria z domu/do domu

Do domciu

  d a n e    w y j a z d u 31.28 km 20.00 km teren 01:30 h Pr.śr.:20.85 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 | dodano: 29.04.2013

Bałam się, że zmoknę ale się udało.
Miasto wyludnione. Nie spotkałam żadnego rowerzysty za to wyskoczył na mnie okropny stwór.

Ślimak © JoannaZygmunta

i chyba mu się coś pomyliło bo szarżował i chciał mnie wziąć na te swoje miękkie rogi :/. Obojniak jeden. Powiedziałam mu co o sądzę o jego zachowaniu. Poszło mu tak w pięty że aż schował się do domu
schował się do domu © JoannaZygmunta


Kategoria dojazdy, z domu/do domu

Zez ślubnym

  d a n e    w y j a z d u 15.70 km 15.70 km teren 00:57 h Pr.śr.:16.53 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Piątek, 26 kwietnia 2013 | dodano: 26.04.2013

Pyszna zapiekanka siedziała w piecu kiedy Marcin zaproponował, żebym się z nim wybrała trochę pojeździć po lesie. Oki zapiekanka poczeka. Polecieliśmy nad jez. Brzostek trochę powjeżdżać i pozjeżdżać. Na hopki, do wąwoziku pod górkę, do Kociałkowej i tam znowu pod górkę w wąwoziku, nad jez. Dobre na zjazd, który teraz był łatwy i do domciu. Pod domem spotkaliśmy Sebę, który właśnie wracał z wycieczki z Grigorem. Grigor dzisiaj nawywijał ale pewnie sam opisze :)


Kategoria dojazdy

w te i wew te

  d a n e    w y j a z d u 61.00 km 45.00 km teren 02:40 h Pr.śr.:22.88 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Piątek, 26 kwietnia 2013 | dodano: 26.04.2013

Do roboty i nazad. Nic się nie działo takiego wartego opisania. Pogoda przepiękna i oby tak pozostało :)


Kategoria wyścig

do pracy

  d a n e    w y j a z d u 30.39 km 15.00 km teren 01:36 h Pr.śr.:18.99 km/h Pr.max:34.98 km/h Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Środa, 24 kwietnia 2013 | dodano: 24.04.2013

Pod wiatr, naszczęście nie taki sliny jak wczoraj. Ślimaki wylazły na ścieżki i samobójczo rzucają się pod koła. Zakochany bażant zauważył mnie w ostatniej, w jego mniemaniu, chwili i uciekając walnął łbem w siatke ogrodzenoiwą. Wyraźnie go przymroczyło.
Bardzo miło z rana 10 st.C oby tak pozostało :)


Kategoria z domu/do domu

Do domciu

  d a n e    w y j a z d u 45.17 km 30.00 km teren 02:17 h Pr.śr.:19.78 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Wtorek, 23 kwietnia 2013 | dodano: 23.04.2013

Bardzo dobra pogoda się zrobiła, chyba mi siły po tym jakimś obleśnym katarze wracają i weselej zrobiło mi się na rowerze. Ubawił mnie dzisiaj stary metal w katanie z naszywą Misfits, który nie mógł przeżyć, że nie może mnie zgubić a mnie zafascynował jego rower. Zafascynował mnie bo wyznaczał podwójny ślad. Wyraźnie ta szosówka miała małe zderzonko albo jakieś inne przygody. W każdym razie między śladem przedniego koła a tylnego było tak z 10 cm.
Pojechałam dookoła Rusałki, parkiem Sołackim i Wodziczki przez Rondo Śródka na Maltę do Swarzędza i do domciu. Na rondzie Śródka nagrzeszyłam bo byłam głodna i mój prawie zdrowy nochal wyniuchał z dobrych 500 metrów szneki. Nie wiem kiedy podlazłam do tego sklepiku i kiedy miałam w tytce szneke z glancem i o zgrozo! gniazdko. Szybko uciekłam ze sklepiku, żeby nadal nie grzeszyć łakomstwem skonsumowałam ten grzech na ławeczce nad jeziorem maltańskim. Miło było, słonko grzało, ja wpierdzieliłam te słodkości i pojechałam dalej bardzo pokrzepiona :). W Swarzędzu podjechałam sobie pod górkę przy miejscu biwakowym a potem na luziku sobie z niej zjechałam , na takim luziku, że żeby nie przelecieć przez kierę cofnęłam tyłek do tyłu i nadziałam się na mojego maxi siniaka na prawym półdupku. Zjeżdżając śmiałam się i piszczałam jak dziewczynka aż jakiś facet wstał z ławki i się na mnie dziwnie patrzył.
Siniaka nabiłam sobie w Dolsku jak nie wiadomo dlaczego klapnęłam jak długa w momencie gdy wsiadłam na rower. Fujara jedna!! Teraz siniak maxi, maxi ale i tak mi to nie robi do czasu gdy zamiast w gatkach rowerowych będziemy ze względu na modę jeździć w stringach.
Droga do Uzarzewa jak pisałam wczoraj wygłaskana i nawet po nocnych deszczach nadal wygląda dobrze

Droga do Uzarzewa © JoannaZygmunta

Za to w Promnie zrobiło się piaszczysto i to juz musiałam przetuptać
Trochę piasków © JoannaZygmunta

ale tutaj pomimo, że nierówno, piaszczysto i zapadająco się moje super opony Geaxy pokonuja km jak masło ;)
Piaszczysto i mało gładko © JoannaZygmunta

Wiatr wiał dzisiaj jakby sie jakaś idiotka powiesiła, mam nadzieję, że jutro bedzie słabszy bo pojadę głównie pod niego.
Tom sobie popisała :)


Kategoria z domu/do domu

Do domciu

  d a n e    w y j a z d u 40.36 km 25.51 km teren 02:04 h Pr.śr.:19.53 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Poniedziałek, 22 kwietnia 2013 | dodano: 22.04.2013

Starą dobrą trasą Poznań- Pobiedziska. Droga w Uzarzewie sucha i wyraźnie wyrównana do najbliższych deszczów, piasek w Katarzynkach też już jest - fajnie, nareszcie :)
Całą rodziną pojechaliśmy lansować się po Pobiedziskach. Każdy na innym rowerze: Marcin na mojej szosie, Marta na mojej Krówce, Zosia na Marty Scocie a ja jedna porządna na swoim Mondim. :)


Kategoria dojazdy, z domu/do domu

Dolsk

  d a n e    w y j a z d u 42.31 km 20.00 km teren 02:28 h Pr.śr.:17.15 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Niedziela, 21 kwietnia 2013 | dodano: 21.04.2013

Pojechałam beznadziejnie więc nie będę pisała na swoje usprawiedliwienie, że zawaliły mi sie zatoki, bolały mnie uszy, czajnik mi puchnął, pierwszy raz wjechałam w teren od zeszłej jesieni, na rowerze, który ostatni raz miałam przyjemność dosiadać jesienią i jak się okazało pomimo, że marcin mi go przeglądnął to ani dudu nie chciał zrzucać na średni. Skupie się na trasie, która pokonywana w tempie nieprzyzwoicie beznadziejnym okazała się bardzo ładna i malownicza. Po okropnym dojeździe do rynku wreszcie był start i mozna było pojechać. Pod punkt widokowy za pierwszym razem może i bym wjechała ale towarzystwo kładło sie jak łany zbóż przy wietrze więc łatwiej było podbiec. Za drugim podjazdem było juz nas niewielu więc wjechało sie bardzo przyjemnie :). Dużo asfaltu i wiatru w gębę, trochę kolein, trochę piasku, trochę pola i podgórek. Nad jeziorem przejeżdżaliśmy przez posiadłość wyglądającą na sklecone tymczasowo siedlisko, które ma już status zasiedzenia i bardzo miła Pani popijała sobie herbatkę i miło odpowiadała na powitanie, jechałam sobie i gadałam z facetem, który potem wołał, żebym zaczekała a mi się już zachciało jechać do mety. Złapało mnie mega co już mi się od jakiegoś czasu nie zdarzało. W wąwoziku pod górkę pachniało szczypiorkiem a na szczycie słodkimi kwiatkami, jacyś napruci goście bardzo dobrze bawili sie moim kosztem, dzieciaczki wołały "gazu, gazu" jak mi się język wkręcał w korbę, pokonało mnie 7 starszych pań ale wiem, że trenowały to im się należy więc dobra wycieczka wyszła z tego wyścigu ;)



Dzisiaj się kręciło dookoła roweru

  d a n e    w y j a z d u 1.78 km 0.00 km teren 00:06 h Pr.śr.:17.80 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Krówka
Sobota, 20 kwietnia 2013 | dodano: 20.04.2013

Z rana zawiozłam Marcina na trening FTI. Trening zaczynał sie u Michała Fogta w Zalasewie. Zjechało się kupa wiary - znanej i nieznanej ale do poznania :). Uroczyste otwarcie sklepu więc był tort

i kawa oraz wycieczka rowerowa/trening MTB/trening szosowy. Marcin pojechał na któryś z tych treningów a ja pojechałam na trening rozpoznawania drzewek i upychania ich w bagażniku

Upchane drzewka © JoannaZygmunta

W moim mniemaniu zdałam go celująco :)
Poleciałam do domu, wyładowałam drzewka i juz jechałyśmy z dziewczynami po małżonka do Zalasewa. Laski jechały na torta i pozowanie do zdjęć
Hostessy przy rowerach © JoannaZygmunta

Mój małżonek po powrocie z treningu miał w kieszonce jakąś Barabie. Co oni robią na tych treningach ??????????
Co mój mąż wozi na trening w kieszeni???? © JoannaZygmunta

Dobra żona nie wnika w jakieś zawiłości i już popołudniu sprzedwaszy młodszą do jej koleżanki wybraliśmy się z naszą starszą na podchody zorganizowane przez sąsiadkę. Zadań było wiele np."Wbiec na górkę i zawyć 3 razy jak wilk " Dzieciaczki były "w niebowzięte" a mi się przydał spacer bo wreszcie trochę odetkał mi się nochal.
Wykonywanie zadania © JoannaZygmunta

Żeby zrobic wpis wypadało zrobic chociaż jakieś przetarcie przed jutrzejszym wyścigiem wiec wypiwszy 2 piwka z ułańską fantazją pojechaliśmy do sklepu POLO. Wjechaliśmy z fasonem prawie pod same kasy - co za obciach!!! Ale na wsi można trochę zaszaleć - Saturday Night Fever ;)
Jutro będzie masakra!!! Cholera po obadaniu listy startowej można przyjąć, że puchary sa rozdane :/.


Kategoria dojazdy

Bardzom pociągająca

  d a n e    w y j a z d u 38.00 km 0.00 km teren 01:40 h Pr.śr.:22.80 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Wily
Piątek, 19 kwietnia 2013 | dodano: 19.04.2013

ale nie tak jak bym chciała ;) Z nochala itd..... do tego stopnia, że rano jak mi Marcin ładował rower na samochód to nie widziałam, że załadował Wilego a nie Mondiego. Cóż pomroczność jasna. Wzięłam licznik do Mondiego a ten nie pasuje na Wilego więc km na ślyp i czas też. Ponieważ jestem "prawie" jak zawodowiec to powinnam wpisać czas 1 godzina bo mknęłam jak wiatr z wiatrem ale nie będę przeginać ;).
Weryfikacji prędkości mojej jazdy dokonał Marcin, którego spotkałam w Górze. Odprowadził mnie do domu. Ten to machnie tymi wytopionymi, okablowanymi szkitami dwa razy i zostawia mnie w taaaaaaaaaaakim tyle i do tego jadąc na góralu. No cóż
A! Wczoraj było gorąco i nawet przez chwilę mi to zaczęło przeszkadzać ale szybko mnie oświeciło, że lepiej, żeby nie, bo sama dałam przyzwolenie na


Kategoria dojazdy, szosa, w domu