JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2013

Dystans całkowity:119.95 km (w terenie 67.00 km; 55.86%)
Czas w ruchu:08:21
Średnia prędkość:13.30 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:14.99 km i 1h 40m
Więcej statystyk

Do fryzjera

  d a n e    w y j a z d u 2.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Czwartek, 31 stycznia 2013 | dodano: 31.01.2013

Do fryzjera jechało się pięknie, wiatr wiał w plecy, prędkości rozwijałam zatrważające takie że dynamo mogło by odciążyć budżet Pobiedzisk na oświetlanie ulic a moja piękna Czarna Mamba gnała jak w najpiękniejsze letnie dni po piwo. W drodze powrotnej padał deszcz, wiało w gębę i moja piękna nowa fryzura gdyby nie czapka ucierpiała by znacznie. Dopowiem, że to było tylko cięcie więc nie minęło wie czasu - może 30 min.
Dzisiaj dostałam zaproszenie do naszego Teamu na 2013. Przeraziłam się!!! Ten co wyjeździ najwięcej pudeł zostanie zapisany na Bikechallange!! Z 39 pudeł naszej Gogle coś tam, coś tam - 9 jest moich!!! Ja cię pitolę! Ja się boję!



3 km

  d a n e    w y j a z d u 3.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Poniedziałek, 28 stycznia 2013 | dodano: 28.01.2013

Pojechałam na stepa ślizgając się na naszym osiedlu bo nieodśnieżone. Wczoraj widziałam podziw w oczach męża jak zrobiłam, na jego zapytanie czy umiem pompki tzw "męskie", 3 pompki bez upadnięcia na nos. Bez rozgrzewki więc nie próbowałam więcej chociaż sama nie wiem ile mogę takich zrobić. Jeszcze w zeszłym roku nie umiałam ani jednej ale czy to co pomoże w jeździe na rowerze?


Kategoria inne

Niedzielne bieganie

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Niedziela, 27 stycznia 2013 | dodano: 27.01.2013

po Pobiedziskach. 4 km w 26 min. Tak mi się zdaje bo chwilę czekałam aż wróble ustawia się do zdjęcia. Nie chciały jednak się ustawić bo ciągle ktoś przełaził i je straszył :(. Pobiegłabym dalej ale okropnie bolą mnie stopy. Jak Małą Syrenkę z bajki Andersena, zawsze beczę jak czytam ta bajkę ale nie z powodu jej bolących stóp tylko z powodu jej naiwności -poświęciła sie dla faceta, który i tak puścił ją w trąbę. Na urodziny (już dawno) w prezencie mogłam kupić sobie albo buty do biegania albo kasetę Campagnolo do Wilego. Długo sie nie zastanawiałam, biegi to jednak nie jest to co mnie podnieca. Kupiłam sobie kasetę wielką jak do górala 13/29 żeby mi się łatwiej jeździło.

Moja nowa kaseta prezent na urodziny :) © JoannaZygmunta

I tak zamiast pierścionka lub nowej kiecki znowu kupiłam sobie coś do roweru. Tym razem zębatki


Kategoria biegi

zima zima i za chwilę jej nie ma

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:-6.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Sobota, 26 stycznia 2013 | dodano: 26.01.2013

więc zaciągnęłam ciotki na sanki. Marcin dzisiaj jeździł z Mariuszem i Krzychem na nartach a mi szkoda było siedzieć w domu gdy słonko zaczęło ślicznie świecić, zrobiło się całkiem ciepło (tylko - 6) a do tego nie wiedziałam czy warto czekać na Marcina. Nie wiedziałam ani kiedy wróci ani czy będzie miał jeszcze miał siłę ciągnąć te ciotki na sankach. A jest co ciągnąć! królewny ważą 60 kg i stanowią dobry balast do treningu siłowego w marszobiegu. Nad jeziorem Marta szalała i z wrzaskami radości zjeżdżała z górki

Z górki na pazurki © JoannaZygmunta

Zośka łaziła po lodzie i musiałam uważać raz na jedną raz na drugą. Wtedy zadzwonił Marcin, że wraca i jest juz niedaleko więc dojedzie do nas. Nad jeziorem spotkałam sąsiadów i sobie z nimi pytlowałam gdy nagle na ścieżce z lasu wyłonił się narciarz w czerwonej kufaji i takiejżsamej bobie. Ognista czerwień stroju odznaczała się niczym żywy płomień na śniegu a właściciel stroju i desek w równie ognistym kolorze postanowił zjechać do nas z górki i elegancko przed publicznością złożoną ze mnie, sąsiadów i jeszcze paru rodziców z dziećmi zaliczył ognistą glebę która zaczynała się tak
Ognista gleba już za chwilę © JoannaZygmunta
Lądowanie było miękkie. Uśmialiśmy się wszyscy :). Nasz narciarz pozbierał się szybko i jeszcze chwilę pogadaliśmy z sąsiadami ale za chwilę musieliśmy wracać bo zaczęły dzieciaczkom łapki i nóżki marznąć. Zośka jechała na sankach a Marta w alternatywny sposób za swoim tatą
Sposób na jazdę na nartach w parach © JoannaZygmunta

Jak w tytule zima jest a w poniedziałek ma zacząć znikać. A niech znika i idzie jak najdalej. Ja juz chcę na rower, na wyścigi, na zjazdy i korzenie od których dostaje zawału, na błoto z którego trzeba się moczyć dwa dni w wannie a z ciuchów sie nie spiera i nawet wybielacz nie pomaga. Ja chcę czegoś takiego jak na filmie chociaż w dołku mnie na sam widok ściska


Kategoria inne

Biegusiem na siłownię

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Piątek, 25 stycznia 2013 | dodano: 25.01.2013

Zimno jak jasna ch.....Auta odmrażać mi się nie chciało, więc pobiegłam te 2 km. Po drodze jakiś wypasiony kot wydarł się na mnie, z żądaniem, że mam go natychmiast wpuścić do klatki schodowej w bloku bo mu zimno. Niestety nie znałam kodu a kot tylko się darł z żądaniem a nie kodem. Trudno, musiałam dalej biec. Sorry kocie.


Kategoria biegi

W Pobiedziskach trenerzy jeszcze są :)

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Środa, 23 stycznia 2013 | dodano: 23.01.2013

Siłownia, STEP itd.



Pokusa była wielka i zgrzeszyłam

  d a n e    w y j a z d u 11.08 km 5.00 km teren 01:08 h Pr.śr.:9.78 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:-3.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Niedziela, 20 stycznia 2013 | dodano: 20.01.2013

Pogoda śliczna, nie pada śnieg, las kusi, Marcin kusi bo idzie na narciochy, dzieciaki zapowiedziały, ze nigdzie nie wychodzą bo zimno i mają bardzo ważną zabawę w kucyki więc wiele sie nie namyślając wciągnęłam na siebie co było pod ręką, wzięłam kellyska i myk na drogę do Kociałkowej. Ślisko - gmina musi odśnieżyć dawną 5 i nie ma kasy ani środków na inne dróżki. Ześlizgiwało mnie tak jak była wyprofilowana droga i mogę o sobie powiedzieć, że stałam się kolarzem "prawie torowym" ;) Przy zjeździe do lasu spotkałam się z Marcinem i spróbowałam się popchać po śniegu w lesie. Marcin pomknął na biegówkach i ja zostałam w śniegu ale.....patrzę a tu ślad roweru. Dobra! Pcham się! Wzięłam sobie do serca wszystkie dobre rady z wczoraj, zrobiłam na bardzo miękko, kręciłam szybko girkami i rewelacja!!!Świgało mi kierownicą, koła uciekały mięśnie pleców mnie bolą od trzymania kiery i korygowania roweru ale było super. Pod śniegiem który wczoraj napadał było trochę ubite i git. Potem spróbowałam sie z nieuczęszczaną ścieżką i tutaj niestety poległam. Nie dałam rady więc się wycofałam i sobie pojeździłam główną dróżką wte i wewte w dół i w górę od czasu do czasu spotykając się z takim jednym w czerwonej bobie i na deskach od boazerii. Dziwak jakiś - w zimie na nartach zamiast na rowerze ;) Spotkałam trzech biegaczy w tym Leona, który ledwie dychał pod górke i dyszał, że dzisiaj za ślisko. Był też jeden rowerzysta - młodzieniaszek taki ale nie odważyłam się machnąć mu ręką, zrobiłam tylko powitalny wydar paszczą.
Chciało mi się więcej tak jeździć ale mieliśmy zapowiedzianą wizytę SANEPIDU (teściowa) na obiad i musiałam się spieszyć. Pod samym domem wyłożyłam się przez leniwych sąsiadów, którym nie chce się odśnieżać posesji i drogi. Na zakręcie na moje osiedle wjechałam w nieodśnieżony krawężnik. Nie widziałam gdzie się zaczyna i zahaczyłam. Oczywiście lądowanie miałam na odśnieżonym przez innego sąsiada chodniku. Twardo, lepiej jest jednak w śniegu wylądować. Kolanko lekko zbite ;(.
Żeby nikt nie miał takiej "przygody" jak ja na mojej posesji po przyjeździe wzięłam się za doczyszczanie mojego chodnika i drogi zestawem specjalnym - szypa i ulicznica.

szypa + ulicznica (miotła do czyszczenia ulic) © JoannaZygmunta
a żeby było zgodnie z BHP to w kasku. Sąsiedzi patrzyli dość zdziwieni i chociaż wiedzą, że jestem zboczona to nie przypuszczali, że do odśnieżania posesji ubieram sie na rowerowo i w kask. Bywają gorsze zboczenia ;)


Kategoria inne

Rozjazd. To miał być rozjazd

  d a n e    w y j a z d u 16.58 km 15.00 km teren 01:46 h Pr.śr.:9.38 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:-9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Sobota, 19 stycznia 2013 | dodano: 19.01.2013

po intensywnym tygodniu ćwiczeń, stepu i siłowni gdzie z Leonem (miejscowy biegacz) przerzucamy te kilogramy, których inne panie a czasem i inni biegacze podnieś nie mogą dałam się namówić Marcinowi na rozjazd. Droga jednak nie była w większości zbyt równa, śnieg walił jak z poduszki, kiera latała mi jak chciała, brak spd powodował, że nie miałam tyle siły i zapadałam się co chwila. Marcin nie lubi łatwych dróg więc wybrał trudniejszy wariant dojazdu do działki czyli po lesie gdzie nikt nie łazi i rozjechanych polnych drogach z koleinami zakrytymi śniegiem. Jak się okazało po rozjechanych drogach polnych jeżdzic nie umiem, co chwila zlatywałam z roweru, w lesie jako tako a na asfalcie całkiem całkiem ale co z tego jak go było bardzo nie wiele. Znowu objawiła się moja niemoc, brak techniki i brak charakteru. Po paru akcjach przyprawiania mojego ślubnego o zawał bo myślał, że już na pewno nie żyję słysząc mój wydar gdy o mało co a bym sie poślizgnęła, mój małżonek przestał się przejmować i pojechał zaliczając parę gleb może żeby się rozgrzewać bo ze mną zmarzł.
Dojechaliśmy do celu

Na działce. Marcin poprawia sobie ochraniacze. Ładne mamy świerki co nie? © JoannaZygmunta

Nasze zaśnieżone rumaki pod choinką. Te choinki sadziłam z rodzicami 30 lat temu. Wtedy można było sobie między nimi usiąść. Dzisiaj można sobie pod nimi stanąć bez pochylania. © JoannaZygmunta

I należało wracać znowu nie najłatwiejszą drogą tylko przez rozjechane jesienią polne drogi przykryte zdradziecko śniegiem itd. Parę spadnięć z roweru jeszcze zaliczyłam (gdybym miała spd to bym nie spadła) cholera jak to się człowiek przyzwyczaja! Potem Marcin zaliczył szczupaka i nie wiedział, czy teraz czy wcześniej zagubił okulary i musiałam wracać po najokropniejszym kawałku lasu. Oczywiście okazało się, że wcale nie tam, tylko znalazł je tam i dwa razy musiałam jeździć po najbardziej zaśnieżonym i rozjechanym fragmencie drogi. Co po powróceniu do domu, wypiciu płynów rozgrzewających, których nie kupisz bez dowodu stwierdzam, że jestem obolała, osiniaczona i bardzo ZADOWOLONA. Co prawda mój małżonek powiedział, że w swoim wpisie średniej nie zamieści ale może jak powie, że jechał z żoną to admin nie weźmie jego wpisu pod lupę jako "podejrzany" ;)



Sanki

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:-5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Piątek, 18 stycznia 2013 | dodano: 18.01.2013

3 km na górkę z królewnami siedzącymi na sankach ;)

Zdjęcie w kolorystyce z lat 70 tych. Tak jakoś wyszło ze zmarzniętego telefonu © JoannaZygmunta

Zmarzłyśmy. To znaczy laski zmarzły na sankach mi tylko policzki owiało zimne powietrze. Po drodze przypomniało mi się że jeszcze trzy tygodnie temu jeździłam wkoło jeziora Małego z dziewczynkami a jeszcze niedawno wygrywałyśmy na wyścigach i tak mi się ckno zrobiło, że poszukałam sobie zdjątka
Wrzesień 2012 © JoannaZygmunta

Z przygotowań (zbrojeń) do imprezy JP zarządziłam zmianę pedałów na platformy, żeby w porządnych butach podbiegać i zbiegać z JPbikowych serpentyn nie tam w jakiś spd ;p


Kategoria inne

Siłownia - no prawie ;)

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Środa, 16 stycznia 2013 | dodano: 16.01.2013

Bieg/chód/ czołg 6 km z obciążeniem 60 kilo. Za balast robiły moje królewny siedzące na sankach. Mimo mrozu było mi baaaaaaardzo ciepło ;).