JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2013

Dystans całkowity:1010.94 km (w terenie 381.00 km; 37.69%)
Czas w ruchu:43:39
Średnia prędkość:22.29 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:42.12 km i 2h 43m
Więcej statystyk

Do Łubowa

  d a n e    w y j a z d u 58.49 km 0.00 km teren 02:12 h Pr.śr.:26.59 km/h Pr.max:45.00 km/h Temperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Wily
Wtorek, 30 lipca 2013 | dodano: 30.07.2013

Teściowa zabrała dziewczyny do siebie więc popołudnie było wolne. Nie bedę marnować popołudnia na siedzenie na kanapie albo co gorsza sprzątanie. Szybko oblekłam się w obcisłe i poleciałam w strone S5. Wiatr wiał dzisiaj mocno i jakoś tak ciągle w gębę. Zimno sie zrobiło tylko 21stC ;)


Kategoria szosa

Nocny rower z Martą

  d a n e    w y j a z d u 3.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Poniedziałek, 29 lipca 2013 | dodano: 29.07.2013

O 21 robi sie już ciemno! Stwierdziłyśmy z Martą, jadąc do sklepu a potem wracając juz w ciemnościach bo lampy jeszcze nie zauważyły, że się ciemno zupełnie zrobiło. Marta przeżywała, że jeszcze nigdy nie jechała w nocy i że świat wygląda zupełnie inaczej. Jaka ona jeszcze młodziutka jest :)


Kategoria dojazdy

Tak z nagła :)

  d a n e    w y j a z d u 37.26 km 0.00 km teren 01:10 h Pr.śr.:31.94 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Wily
Poniedziałek, 29 lipca 2013 | dodano: 29.07.2013

Dzisiaj moja kochana córunia Marta ma imieniny. Wzięłam urlop i rządziłam z dziwczynkami w Pobiedziskach.Buszowałyśmy po różnych sklepach wydając niewielkie sumy ale suma sumarum uzbierała się stówka. Byłyśmy w cukierni i w sklepie z zabawkami. Takich zachwytów to jeszcze nie słyszałam gdy otworzyły paczuszki z kucykami a tam były kucyki syrenki. Potem ulubiona pizza i drożdżówki a o 19 film dla dzieci. Wykorzystałam tę chwilę spokoju i poleciałam na rower na rozjazd i żeby troche spalić zupełnie niepotrzebnych kalorii.
Pod Kociałkową miałam wrażenie, że jadę po puszczy amazońskiej bo wilgotnośc powietrza wynosiła 100%. Po deszczu i burzy która była po południu wszystko parowało, łacznie z moimi okularami. Tam zadzwoniłam do Seby czy może czasami wybiera się na rower. Wybierał się. Tak więc polecieliśmy na Fałkowo S5 i było git. Na koniec Seba powiedział mi: Tej a miałem ci cos powiedzieć! Wiśniewski dostał wpierdol!
To tak a'propo sobotniej wioskowej dyskoteki ;). Rozbawił mnie do łez :)



Na cysterskim szkalku z Playboyem ;)

  d a n e    w y j a z d u 140.70 km 90.00 km teren 07:40 h Pr.śr.:18.35 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:40.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Niedziela, 28 lipca 2013 | dodano: 29.07.2013

Umówiliśmy sie w sobotę z Sebą, że w niedzielę skoro świt o 6 wyjeżdżamy na szlak. Dzieciaki miały opiekę babci i nie można było zmarnować dnia na siedzenie w cieniu choć pogoda raczej skłaniała do leżenia w basenie z drinkiem z palemką niż jazdę rowerem ale cykloza to wiecie itd.
W niedzielę z rana padało. Niby nareszcie i niby ochłodzi ale dlaczego dzisiaj?. Około 8 przyjechał Seba, deszcz przestał padać, ubraliśmy się i nie wyjżdzamy nawet za bramę bo mojemu rowerowi nie działa licznik, należy wrócić się po śrubokręt aby podnieś czujnik, ujechaliśmy kawałek a mój rower trzeszczy, obciera przednią przerzutkę, zawija łańcuch i nie przerzuca. Powrót do domu po klucze, poprawka i Marcin powiedział, że ponieważ ciotuję (jak to baba co to się jej na pokład nie bierze) to, żeby już nic się nie stało to zabiera ze sobą klucze. Jak sie potem okazało dobrze, że je zabrał bo uratował rower Seby i nas przed niechybną śmiercią poprze pożarcie.
Wreszcie wyjeżdżamy o 10 tej czyli tak 4 godziny po czasie. Robi się już gorąco i mam obawy czy wytrzymam upał. Jestem bardzo na gorąco wrażliwa ale nie narzekam. Obiecałam, że ani słowa skargi bo śnieg i mróz jest gorszy.
W drodze do Dąbrówki Kościelnej spotykamy pomykających uczestników objazdu Ringu wkoło Poznania. Ze znajomych zauważamy Krzycha, Darię i Macieja. Kolejność wymieniania zgodna z kolejnością spotkania :)
Do Dąbrówki Kościelnej kałuż i błota tyle, że przybyło mi jakiś kg, bo mnie to zawsze jakoś tak w sam środek kałuży zarzuci. W Dąbrówce Kościelnej wjechaliśmy z ringu poznańskiego na szlak Cysterski.

Gdzie jest ta droga ? © JoannaZygmunta

Droga wiodła przez urokliwy las z podjazdami i zjazdami oraz piachem.
Po jakiś 40 km dojechaliśmy do wioski w której siedziały sobie na gnieździe bociany.
Po drodze mijane boćki © JoannaZygmunta

Zawsze się zastanawiam czy im się w głowie nie kręci od takiego upału. Zrobiliśmy postój w pierwszym sklepiku wioskowym.
Pod wioskowym sklepikiem, gdzie zasłyszeliśmy opowieść co sie dzieje na dyskotekach © JoannaZygmunta

Tam chłopaki podsłuchują porażającą historię z sobotniej dyskoteki. Mnie przy tym nie było, więc Seba powtórzył mi jakby był bohaterem głównym i największym playboyem wioski ;):
&feature=em-upload_owner
Pośmialiśmy sie jak norki i pojechaliśmy, żeby zatrzymać się nad piękną i zimną rzeczką. Pod mostkiem było tak fajnie i przyjemnie, że nie chciało się wyłazić a najbardziej sie chciało wskoczyć do wody.
Pod mostkiem © JoannaZygmunta

Opluskaliśmy się trochę wylaliśmy za kołnierze nieco wody i pojechaliśmy w skwar i kurz przez Budziejewko do Wągrowca. W Budziejewku chłopaki wdrapali sie na wielki głaz
Na wielkim głazie © JoannaZygmunta

i przemyliśmy twarze w studni, która kiedyś uzdrawiała niewidzących. Nam namąciła w oczach bo w obejściu zaraz za zakrętem zobzczyliśmy zamiast koni
Dwa osiołki zamiast koni © JoannaZygmunta
.
W Wągrowcu podjechaliśmy obejrzeć sobie bifurkację:)
Przy bifurkacji © JoannaZygmunta

i zaczęliśmy zawracać w stronę domu. W Skokach zjedliśmy dobry obiadek i w dobrych humorach pojechaliśmy dalej i tu nieszczęście! Seba wjechał na jakiś wystający konar i zerwał hak przerzutki. Jak tylko zeszliśmy z roweru w lesie to gzy chciały nas zjeść. Zerwałam gałęzie z drzewa i na wzór końskiego ogona zaczęłam oganiać wredne muszyska. Pomagało. Seba skrócił łańcuch, przerzutkę wsadził w kieszeń i pojechaliśmy. Gdyby nie początkowe problemy z moją przerzutką to nie mielibyśmy kluczy i dzisiaj nie byłoby relacji tylko nasze objedzone kości świeciły by na drodze między Skokami a Antoniewem ;)
Było dużo piachu i asfaltu. Jechaliśmy sobie wycieczkowo (przynajmniej chłopaki) i pozwiedzaliśmy troszkę wielkopolski. Było fajnie choć bardzo gorąco.


Kategoria wycieczka

3 km

  d a n e    w y j a z d u 3.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Środa, 24 lipca 2013 | dodano: 24.07.2013

Po zakupy. Trzeba coś jeść, żeby siłe mieć i trochę tłuszczyku w oponce :)



Fajnie jest na rowerze

  d a n e    w y j a z d u 55.12 km 50.00 km teren 03:14 h Pr.śr.:17.05 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Środa, 24 lipca 2013 | dodano: 24.07.2013

Dzisiaj tak jakoś wyszło, że nikt za mną nie tęsknił (dzieci z babcią, Marcin w delegacji (kto go tam wie co robi i z kim), psa lub kota brak a rybki głosu nie mają, więć okrężną drogą wróciłam sobie do domku. W Gruszczynie podjechałam do koleżanki, której nie było i tak jakoś wyniosło mnie na żółty szlak, który wiedzie na Dziewiczą Górę. Góry nie odwiedziłam bo mi się droga popętliła i nagle znalazłam się w Mielnie. Ta sama droga a troszkę z innej strony i wygląda jak bym w nowym lesie była. Potem przez Kołatę do Gorzkiego Pola i przez jez. Dębiniec nad Brzostek i przez hopki do domu. Jadąc przez plażę, gdzie nagle po paru godzinach pustej drogi i ani żywego ducha nastąpiła hekatomba w postaci półgołych ciał leżących i gorszych zmierzających do swoich puszek i najgorszych jadących na smrodliwych pierdzitkach zwanych skuterami stwierdziłam, że rozumiem Kaczmarskiego, który opowiadał o swojej przyjaźni ze swoim psem. Ja też tak się czuję z moim rowerem.



3 km

  d a n e    w y j a z d u 3.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:27.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Wtorek, 23 lipca 2013 | dodano: 24.07.2013

do sklepu po lody :)
Dziewczyny bardzo chciały żebym skoczyła z nimi w jeziorze z opony od traktora. Wywinęłam sie mówiąc, że juz drugi raz do wody nie włażę bo mi zimno ;)
Widać myślą, że matka jeszcze nie taka stara jest :)


Kategoria dojazdy

do pracy i z a potem nad jeziorko z dziewczynkami

  d a n e    w y j a z d u 70.18 km 55.00 km teren 03:44 h Pr.śr.:18.80 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Wtorek, 23 lipca 2013 | dodano: 23.07.2013

Do pracy troche chłodno. W drodze powrotnej niby upał a mi było nadal chłodno. Dziewczynki bardzo chciały pojechać nad jezioro, dałam sie namówić. Jak tu odmówić. Cały dzień siedzą w domu i juz nie wiedzą co ze sobą zrobić, więc pojechałyśmy. Siedziałam na słonku i zrobiło mi się cieplej.


Kategoria z domu/do domu

3 km

  d a n e    w y j a z d u 3.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Poniedziałek, 22 lipca 2013 | dodano: 22.07.2013

Z Martunią do sklepu, gdzie głównym zakupem były lody :) mniam!



do pracy i z

  d a n e    w y j a z d u 35.00 km 25.00 km teren 01:47 h Pr.śr.:19.63 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:29.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Poniedziałek, 22 lipca 2013 | dodano: 22.07.2013

Rano na pociąg bo zaspałam i w kasie niemiła niespodzianka - bilet na rower pocichusiu miesiąc temu z 5,5 na 7 zł podrożał. PKP cos ostatnio nie lubi rowerzystów bo co rusz słyszę, że gdzieś tam wyprosili rowerzystów z przedziału dla rowerów, że nie sprzedają biletów na rowery choć jest wagon a wszystko aby zdobyć więcej zadowolonych klientów. Teraz już wcale mi się nie opłaca jechać PKP z rowerem :( tylko: albo nie spać jak suseł albo jechać szybciej do roboty.
Po pracy dziadek jadący sobie bulwarem nad Maltą postanowił sobie skręcić w lewo bez oglądania się za siebie i znowu miałam ostre hamowanie bo on chciał chyba gołe poogladać co się wyleguje i praży na plaży.
Reszta drogi bez przygód w mocnym słońcu i pod wiatr.
Popołudniu umyłam sobie kellyska i na ramie zobaczyłam, że prawdopodobnie dzisiaj poprzyklejały mi się drobinki naszego doskonałego klajster asfaltu więc chociaż miałam dzisiaj pomysł, żeby jutro wziąć szosę to tego nie zrobię. Szkoda mi jej. Pojadę sobie terenem.
Do tego na Kellyska załozyłam sobie jakiś wygrany kiedyś licznik sigma 5000 w miejsce tego, który dawał mi takie szalone prędkości. Najpierw musiałam poprzekręcać takie maluśkie śrubeczki (to juz nie na moje oczy) a potem pomocować się z gumeczkami. O mało paznokci nie połamałam ale potłukłam sobie lakier ;( Jak już namocowałam sie z tymi gumkami to wydawało mi się, że założyłam to całe ustrojstwo do góry nogami. Na szczęście nie :) Nie musiałam ponownie mocować się z gumkami przy pomocy śrubokręta, pilnika do paznokci i co tam było pod ręką.


Kategoria z domu/do domu