JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2015

Dystans całkowity:20.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:3.42 km
Więcej statystyk

To samo co wczoraj

  d a n e    w y j a z d u 6.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Czwartek, 29 stycznia 2015 | dodano: 29.01.2015



6 z Tinką i na zebranie

  d a n e    w y j a z d u 6.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Środa, 28 stycznia 2015 | dodano: 29.01.2015

Zebranie jak to zebranie. Kasę zgarnęli, ponarzekali i do domku.



3,5

  d a n e    w y j a z d u 3.50 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Poniedziałek, 26 stycznia 2015 | dodano: 26.01.2015

Z Tiną



Ha, ha, ha! Jechałam na rowerze!!!!

  d a n e    w y j a z d u 1.50 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Niedziela, 25 stycznia 2015 | dodano: 25.01.2015

Z Tinką Świnką kawałeczek i było cudnie :)  Śnieg walił mi w nos, zimno w paluchy bo w zwykłych włóczkowych rękawiczkach jechałam. Ale było super!!! Jutro też jadę!  Łapsko boli ale jakoś inaczej i nic tam nie skacze i nie przeskakuje. Będzie dobrze :)  Oprócz tego, że poprzednio miałam lewą rękę nieco krótszą a teraz mam wyraźnie dłuższą to wszystko wydaje się być na dobrej drodze :)



Prośba

  d a n e    w y j a z d u 1.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Wtorek, 13 stycznia 2015 | dodano: 13.01.2015

Kochani!
Mój głupi obojczyk postanowił się nie zrosnąć i tak sobie luźniutko pod blaszką przez 1,5 roku bolał jak s.........n i czekał kiedy zdejmą chirurdzy blaszkę a on zrobi "a kuku! Nie zrosnąłem się. I co mi zrobicie? :p"  Chirurdzy najpierw zrobili wielkie oczy, powstrzymali się od brzydkich słów, i poskręcali gnojka zszywkami (mam nadzieję, że nie biurowymi), siedmioma (tyle nawierceń słyszałam) śrubkami i dali dłuższą nóweczkę blaszkę. Niestety nie karbonową bo takiej nie mieli. Na zdjęciach  wyglądało, że wszystko sie posklejało, pozrastało, cud miód malina a ja tylko przewrażliwiona jestem bo mnie boli. Prawdziwego kolarza zawsze coś boli,  bo podobno  nie ma wyników bez bólu to zagryzłam zęby i tylko czasami popiskiwałam, że k.......a boli.  Wściekła jestem! Następny sezon będzie do d........... bo ani teraz jeździć ani nawet ćwiczeń robić i do ..................... to wszystko. :(  Zła jestem bo już sobie marzyłam, ze jak mi wyjmą  blachę to przestanie boleć i poszaleję po lesie że się będzie ziemia wzbijała a po moim przejeździe po asfalcie to będzie trzeba ekipę remontową wzywać a tu masz.    No nic za 6 tygodni wsiadam na rower znowu zagryzę zęby i trudno. Pan Bóg wybaczy mi te przekleństwa pod nosem, że boli. A może teraz poskładali dobrze i będzie lepiej? Cholera mogłamw czasie operacji w ten obojczyk napluć to może by się lepiej skleił ale nie pozwalali mi się ruszać .
Tylko proszę nie piszcie, że za szybko zaczęłam jeździć, że teraz to tylko spacerowo po lasku bulońskim mam jeździć i po ścieżkach rowerowych bo nie zdzierżę więcej takich tekstów, które słyszę od tych wszystkich cioć i wujków co to: "śpiesz się po woli, znowu jedziesz na rower, a musisz jechać? Lepiej posiedź przed telewizorem itp" brrry , cholera jasna! :(.
A teraz moja prośba. Jeździjcie i opisujcie swoje jazdy choćby po bułki bo sprawia mi przyjemność czytanie, że nie jestem sama taka pieprznięta na tle roweru :). 
Wybaczcie mi parę niecenzuralnych słów ale ciśnienie mi się podnosi jak widzę tą swoją  łapę albo jak zaboli bo źle sie rusze.
Kończę pozdrawiam Was wszystkich i idę do garażu pogłaskać moje rowerki a potem wezmę wózek na zakupy jak stara babusia i pójdziemy sobie z Tinką po coś słodkiego a konto moich jutrzejszych urodzin.
Matko! Dwa krzesełka już się w życiorysie moim postawiły. Ten czas ale leci! 
Mam nadzieję, że niedługo bedę mogła wpisać parę km. Choćby z wyprawy na spacerek z Tinką świnką :)



2,5 z Tiniastą i po pora

  d a n e    w y j a z d u 2.50 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Wtorek, 6 stycznia 2015 | dodano: 06.01.2015

Chociaż tyle na początek. Tinka szczęsliwa a ja trochę mniej bo znowu na antybiotyku :(  Ja już nie mogę! A wszystko pewnie przez to, że jak tylko się lepiej poczuję to lecę na choc trochę pokręcić na rowerze z Tinką  albo na siłkę, zeby mółów w tych bocianich piętach trochę zrobić.  Dzisiaj była piękna pogoda, słonko świeciło a mi się zachciało zupy porowej. To był debiut i eksperyment. Zupa krem udała się wyśmienicie. Jak nigdy wszyscy jedli i byli zachwyceni!  Do tego grzaneczki, no mówię wam cud -miód i trochę więcej w talii bo taka dobra, że sie oprzeć nie mogłam. Zresztą nie tylko ja :)  Były dokładki a Tinka to aż po garach szukała czy może udało by się ściągnąć garnek z pieca i wylizać resztkę.  
Jak się tylko tych wstrętnych katarów, baboli w zatokach i obleśnych kaszlów pozbędę to będę jeździć i jeździć aż się będzie kurzyło :) Czego sobie bardzo życzę bo mam chęci na następne kulinarne eksperymenty :)