JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Wpisy archiwalne w kategorii

powyżej 100

Dystans całkowity:100.90 km (w terenie 20.00 km; 19.82%)
Czas w ruchu:05:00
Średnia prędkość:20.18 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:100.90 km i 5h 00m
Więcej statystyk

Chciałam ominąć Gniezno

  d a n e    w y j a z d u 100.90 km 20.00 km teren 05:00 h Pr.śr.:20.18 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Środa, 25 marca 2015 | dodano: 26.03.2015

Miałam plan i wiatr w plecy ale ino do Kłecka. Potem to już była improwizacja i wrażenie, że ciągle mi wieje w mordę. W wyniku improwizacji nie znalazłam miejscowości, które chciałam odwiedzić oraz dojechałam do Gniezna do którego wcale nie miałam zamiaru dojechać.
Za to:
- o mało a przejechałabym ciekawską kurę,
- zostałam po trzykroć opryskana obornikiem z traktorów,
- przebijałam się przez budowę, chyba autostrady, po piachach , między koparami, ciężarówkami i zdziwionymi robotnikami (co ta baba tu robi?),
- gonił mnie kejter i tutaj przytoczę opis wydarzeń wg Wuja Czecha:
Jechołym se do chaty  i pacze a tu jakoś mela zapino kejtrowi te obróżke. Tetro coś przy ty obróżce i tetro a kejter ino szpycuje tymi ślypiami jak jo jade. No i jak żym ich omijoł to kejtrowi sie chyba spodobała moja nogofka bo jak nie fyrnoł do mnie to oż kis mu spod giyrów polecioł! Wiaruchna!!! Jaki szwung jo miołym wtedy!! O mało co kielochami dzwonka żym nie ukrychnoł!!! Zaś potym to chyba zes pół godziny musiołym czekać oż mie moje dudy dogoniom!!!
W ten sposób zdobyłam koma a dudy mnie dogoniły  :)
Na postoju gdzieś tam pod sklepem widziałam jak bocian zapraszał bocianową na balangę a ona już zkurzona na jajach opryskliwie odpychała chłopa.


Ten do niej klekotał, latał nad nią aż ze zdenerwowania puścił "broń chemiczną" spod kupra zaraz obok ławeczki, na której siedziałam i ich kłótnię oglądałam. Fuj, obsrańce jedne!
W Pobiedziajach dokręcałam do 100 a Strava pokazała 96. Wredzizna!
W domu laski nie ugotowały ziemniaków, bo cyt " nie wiedziały w jakim garnku je ugotować".  Tak , nie chciało się leniwcom obierać, co i tak ich nie minęło.
Zupełnie nie kolarski obiad - pyry, gyros, jajo sadzone, fasolka zielona ze słoika, marchewka gotowana, deptana (nie ze słoika) mi tak smakował jakbym to nie ja gotowała tylko wykwintny kucharz z 5-gwiazdkowej restauracji. :)


Kategoria powyżej 100