JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2012

Dystans całkowity:518.31 km (w terenie 158.00 km; 30.48%)
Czas w ruchu:22:20
Średnia prędkość:19.89 km/h
Maksymalna prędkość:46.20 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:30.49 km i 2h 14m
Więcej statystyk

Bieganie

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Niedziela, 28 października 2012 | dodano: 28.10.2012

Dzisiaj bardzo udana niedziela, co prawda nie udało mi się pojechać rowerem bo chciałam być z moimi maluszkami i rodzinnie spędzić niedzielę ale w domu za długo nie siedzieliśmy. Jak Marcin wrócił z roweru to pojechaliśmy w stronę Gorzkiego Pola ale jakoś nas zniosło w stronę Latalic a potem do Skrzetuszewa i do Zakrzewa aż do czarownic i Kłecka. W Zakrzewie przed pałacem BZ WBK spotkaliśmy Pana Jurka i MarcinaGT. Tak mi wyglądali znajomo ale nie będziemy facetów zaczepiać zwłaszcza, że my zmotoryzowani byliśmy i dzieciaki jeszcze miały "humory"
W Gorzuchowie w ramach opowieści niesamowitych przed hallowen oglądaliśmy miejsce straceń czarownic. Marta ciągle mówi, ze chciałaby być czarodziejką więc jej opowiedzieliśmy jak kiedyś kończyły czarodziejki vel czarownice. Niech dziewczynki trochę zdobędą wiedzy tajemnej i historycznej. Zośka trochę fochów strzelała, że jej się nie chce ale jak zaczęliśmy oglądać rzeźbę najmłodszej ofiary to już zaczęło być dobrze. Najmłodsza ze spalonych czarownic miała 13 lat i rzeźba jest wzrostu Marty.
Wróciliśmy trochę przewiani wiatrem i historią, zjedliśmy obiadek i zadzwonił Seba z zapytaniem czy może wpaść po trochę jabłek z działki. Pewnie, że może :). Za chwilunię był ale nie sam tylko z żoną i synciem. Synuś się u nas dobrze czuł, machał łapkami, uśmiechał się. lalunia taka, reklamóweczka słodkich dzidzi. Ja juz się nie dam na to nabrać ale popatrzeć sobie - bardzo chętnie ;).
I tak zrobiło się ciemno i zimno a Marcin mówi chodź pójdziemy pobiegać. W życiu nie biegałam dalej jak do tramwaju, więc należy spróbować. Pobiegliśmy w stronę kapliczki. Marcin zrobił mi marszobieg i powiedział, że mam biec/truchtać tak jak daję radę. Powiem jedno - Pani Maria by mnie obiegła z palcem w oku i przy otwartej parasolce ;) Co tam początki są trudne a potem może być tylko lepiej. Dobiegliśmy/ doszliśmy do kapliczki a tam paliły się świece. Samotna kapliczka w ciemnej okolicy i tańczący po ścianach odblask świec. Coś niesamowitego. Sama to bym tam zawału dostała a tak byłam zachwycona grą świateł. Szkoda, że zdjęcia nie wyszły ale może się uda następnym razem. Teraz jest mi ździebko zimno i już mnie giry bolą. Jutro będzie tylko gorzej ;).



Gala w Murowanej Goślinie

  d a n e    w y j a z d u 10.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Sobota, 27 października 2012 | dodano: 27.10.2012

10 km Czarną Mambą po Pobiedziajach wte i wewte w różnych sprawach a na finał Gala w Murowanej Goślinie, gdzie spotkaliśmy wielu znajomych w tym Macieja i Macieja.
Odpicowałyśmy się z laskami jak stróż na Boże Ciało i pojechaliśmy na zakończeniową Galę u gogola co by dostać pucharek za 4 miejsce w generalce. Kurek na podium zaprosił i mnie i nasze córeczki. Zawsze z nimi staję na podium więc tradycji musiało stać sie zadość :D

Gala kończąca wyścigi 4 w generalce © JoannaZygmunta

Drewniany puchar okazał się być ładnym szklanym stoitkiem z moim nazwiskiem i zdjątkiem z trasy. Postarali się. Miło :)))
Szklane stoitko. Ledwie to upchałyśmy na półce ;) © JoannaZygmunta


Kategoria dojazdy

Do domciu

  d a n e    w y j a z d u 31.18 km 20.00 km teren 01:41 h Pr.śr.:18.52 km/h Pr.max:46.20 km/h Temperatura:12.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Poniedziałek, 22 października 2012 | dodano: 22.10.2012

Jakoś mi dziś nie szło. Do tego co chwilę dzwonił telefon. Co go wsadziłam do kieszonki i ruszyłam to dzwonił.
Coraz więcej liści na drodze i tym samym coraz mniej na drzewach. Te złote liście rozświetlały nawet dzisiejszą szarugę. Można powiedzieć, że było pięknie :D


Kategoria dojazdy

Zamglona niedziela

  d a n e    w y j a z d u 52.39 km 0.00 km teren 03:00 h Pr.śr.:17.46 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Niedziela, 21 października 2012 | dodano: 21.10.2012

Otwieram oko a tu za oknem nic nie widać a własciwie widać -mleko. A mieliśmy jechać z Sebą szosą do czarownic. Marcin tam nigdy nie był więc okazja żeby z rańca jak dzieciaczki śpią myknąć. Umówiliśmy się na 7,30 ale mając nadzieję, że do 8 się rozwieje przełożyliśmy o pól godziny wyjazd. Guzik nie rozwiało się. Postanowiliśmy jednak pojechać ale w teren. Seba przyjechał cały obklejony mgłą i wodą. Wyjechaliśmy z osiedla żółtych domków i Marcin rzucił propozycję, żeby pojechać na przeciw objazdowiczów ringowych, którzy o 7 mieli wyruszyć z Poznania. Krótki telefon do Pauliny gdzie ringowcy są i jedziemy. Woda kapie nam z kasków i mgła oplata nas zimnymi mackami a my jedziemy sobie na luziku mieląc jęzorami na tematy wszelakie.

Mgła © JoannaZygmunta

Gdzieś koło Dąbrówki Kościelnej z mgły wyłoniło się czterech jeźdźców (na szczęście nie apokalipsy a w tej mgle wszystkiego sie można było spodziewać) Paulina, Jacek G, Jacek P i Zbychu. Z naszej strony nawrotka i próbuję jechać za nimi. Dwa obroty korbą i już zniknęli w mgle wraz z moim małżonkiem. Seba został ze mną do towarzystwa i znowu mieląc ozorami jechaliśmy po swoim śladzie. Tak jechaliśmy i nagle telefon od Marcina - "gdzie jesteście?" "Jedziemy sobie i zaraz bedziemy na mostku i w Letnisku" I wtedy nas oświeciło nie jedziemy ringiem!!! Szybki telefon do Marcina żeby pożegnał od nas ringowców bo zanim my dojedziemy to oni zdążą zamarznąć i wracał do nas. "zamglona czwórka" popędziła dalej a do nas dołączył Marcin. Mieliśmy jechać do domu ale może pojedziemy jeszcze troszkę. Córcie nie dzwonią więc pewnie śpią, więc trzeba wykorzystać okazję i jechać.
Jesienny landszafcik z rowerami w tle © JoannaZygmunta

Sebę roznosiła enegria , bo ja za wolno pewnie jechałam, i od czasu do czasu podskakiwał na rowerze albo jechał na tylnim kole. Tak wiwijał, że
To są skutki wywijania na jednym kole. Seba na marach ;) © JoannaZygmunta

Myślałam, że się nie podniesie. Na szczęście zebrał się i pojechaliśmy po grzyba którego Marcin wczoraj znalazł i miał nadzieję, że do dzisiaj nikt go nie znalazł. Grzyb był i okazał się wielgachną kanią wielkości dużego talerza albo największej naszej patelki.
jesienne ujęcie. Co to za zdjęcie jak nie ma roweru © JoannaZygmunta

I ostatni rzut migawką z telefonu na zamglony las, który pachniał tak, ze się mogło zakręcić w głowie :)
Las. Żeby można oddać ten zapach © JoannaZygmunta
.
Nasze dziewczynki zadzwoniły, ze już sie obudziły, zjadły śniadanko, się nudzą i mamy wracać. Co było zrobić. Wracamy. Pomimo może niesprzyjającej pogody wyjazd super. Co tam jesień! co tam mgła! Żeby nie moje najdroższe istotki w domu to byśmy jeszcze pławili się w tej mgle aż rozmylibyśmy się w nicość i zapach.
;)


Kategoria wycieczka

Do domciu

  d a n e    w y j a z d u 31.29 km 0.00 km teren 01:47 h Pr.śr.:17.55 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Piątek, 19 października 2012 | dodano: 20.10.2012

W piękny piątek zachwycając się piękną pogodą jechałam do domciu. Milutko, cieplutko. Oby tak było nadal :)
Po południu. Hmmm bardzo wielkim ciemkiem spotkaliśmy się w gronie naszego teamu gogle aktiv i co tam kto chce. Piwa przelalim troszku, oczy się szkliły od śmiechu i foteczka a'propos

Przy syrence bosto. I syreka boska i piwo :) © JoannaZygmunta
.


Kategoria dojazdy

do roboty

  d a n e    w y j a z d u 2.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Piątek, 19 października 2012 | dodano: 20.10.2012

7 st C niby zimno ale jakoś rześko. Widziałam klienta w krótkich spodniach. Siny kolor kolan zdradzał, że jego ubiór nie jest odpowiedni.
Odpowiedni to by był może taki ubiór ;).

Hmm © JoannaZygmunta

Mi było by ciepło gdybym jechała za nim. Wprost gorąco ;)


Kategoria dojazdy

wte i wewte czarną mambą

  d a n e    w y j a z d u 5.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Czwartek, 18 października 2012 | dodano: 18.10.2012

Na oko 5 km ale chyba więcej bo:
1. pojechałam na stepa (masakra- giry mi się plączą),
2.pojechałam po chleb dla dzieci i zapomniałam portmonetki
3. pojechałam po chleb i nie zapomniałam portmonetki. Chleb jest :)
Dynamo jak dostanie trochę wilgoci to przestaje dawać prąd ale obciążenie i owszem.


Kategoria inne

Do domciu

  d a n e    w y j a z d u 32.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Czwartek, 18 października 2012 | dodano: 18.10.2012

Pięknie dzisiaj. Jesień w pełnej krasie. Jechałam sobie 2 godzinki rozkoszując się zapachem i kolorami.

Uzarzewo wśród jesiennych drzew widać wieżę kościoła. Kościół ze szlaku kościołów drewnianych © JoannaZygmunta

Park krajobrazowy Dębiniec © JoannaZygmunta

Moja jesienna droga do domu © JoannaZygmunta


Kategoria dojazdy

Na oko jakies 5 km

  d a n e    w y j a z d u 5.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Wtorek, 16 października 2012 | dodano: 16.10.2012

Wczoraj do sklepu i dzisiaj na "bajeropic" czyli gimnastykę zdrowego kręgosłupa. Cholera! Ależ mnie krybuny bolą ani gierą ani pazurą ruszyć nie mogę;)
&feature=relmfu
Przypomniałam sobie jego pogaduchy. Ale się uśmiałam :D))))



Przed 1 listopada

  d a n e    w y j a z d u 75.33 km 48.00 km teren 04:00 h Pr.śr.:18.83 km/h Pr.max:36.17 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Poniedziałek, 15 października 2012 | dodano: 16.10.2012

Przed 1 listopada należało obadać ile pracy mnie czeka na cmentarzach tzn. ile się narobię przy myciu pomników. Najpierw Ogrody = dużo mycia,potem przez ulubiony lasek Macieja

Jeziorko w Lasku Marcelińskim © JoannaZygmunta

na Junikowo - tam nic do roboty i przez Sołacz (ależ mi się tam podoba -dla nie wtajemniczonych- nie jest to cmentarz) na cmentarz Winiary.
Na ul. Widnej odwiedziłam moją szkołę podstawową. Gdy byłam w 1 klasie wydawała mi się taka wielka. Teraz to taka zwykła nieduża szkoła, obecnie liceum
Moja dawna podstawówka © JoannaZygmunta

Z cmentarza winiarskiego uciekałam z miasta bo mnie zaczęło wkurzać, prosto w las, nad Wartę. Cisza i spokój, nikogo nie spotkałam, zupełna pustka.
Przed Trzekiem w wiejskim sklepiku Tęcza posiliłam się bułą i do Puszczy. A tam wspaniała jesień
Wspaniała jesień w Puszczy Zielonce. Mój ulubiony Trakt Bednarski © JoannaZygmunta

W Pławnie znalazłam wielki kamlot, który ujrzał światło słonka,podczas kopania kanalizy, po paru tysiącach lat od czasu jak zgubił go lodowiec. Fundusze Unii odkrywają czasami różne tajemnice;)
Kamlot w Pławnie © JoannaZygmunta

W Bednarach na jak mi się wydawało działce budowlanej zauważyłam taka maszynę
W Bednarach na jak mi się wydawało działce budowlanej zauważyłam taka maszynę © JoannaZygmunta

I zaczęłam się zastanawiać co on tam buduje. Oczywiście skojarzyło mi się to z jednym z moich ulubionych utworów Toma Waits'a. :)


Kategoria wycieczka, dojazdy