JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:213.98 km (w terenie 38.51 km; 18.00%)
Czas w ruchu:08:01
Średnia prędkość:19.54 km/h
Maksymalna prędkość:38.91 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:17.83 km i 1h 08m
Więcej statystyk

100% wilgotności w powietrzu

  d a n e    w y j a z d u 24.30 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Krówka
Środa, 28 listopada 2012 | dodano: 28.11.2012

Dzisiaj udało się pojechać na rowerze. Pogoda nie była sprzyjająca ale mi zbytnio nie przeszkadzała. Niby nie padało a woda osadzała się na wszystkim. Zanim zajechałam do Rowerowni wymienić siodełko dla Marcina to kurtka była mokra a twarz bardzo nawilżona ;). Fajnie ale było by jeszcze fajniej gdyby słonko świeciło :)


Kategoria dojazdy

Dzisiaj po wczorajszym Maratonie fitness

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Niedziela, 25 listopada 2012 | dodano: 25.11.2012

Siedzę
Podnoszę się
Wstaję
Podnoszę lewą rękę
Podnoszę prawą rękę
Zaczynam poruszać
Najmniejszym palcem lewej ręki
Zginam - prostuję
Zginam - prostuję
Zginam - prostuję
Zginam - prostuję

Otwieram oczy
Widzę
Powoli zaczynam wykonywać
Okrężne ruchy głową
Trochę boli
Szyja - kark
Szyja - kark
Szyja - kark
Szyja - kark

Zginam lewą nogę
Prostuję lewą nogę
Zginam lewą nogę
Prostuję lewą nogę
Zginam lewą nogę
Prostuję lewą nogę

Żyję
VooVoo

;)p



III maraton fitness Pobiedziska

  d a n e    w y j a z d u 3.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Sobota, 24 listopada 2012 | dodano: 24.11.2012

Ta.... Nawet paluchy u łapek mnie bolą. 4 godziny aerobicu robią swoje. Spóźniłam się na aerobox bo oglądałam romantyczny film o miłości. Nie specjalnie lubię takie filmy ale dzisiaj się tak miło oglądało, że przylazłam za późno. Nikt na mnie nie patrzył krzywo bo było całkiem dużo dzieci szkolnych i paru dorosłych. Podłączyłam się do reszty i za chwilę już byłam mokra. Po 20 min boxu zaczął sie fitball. Taka tam piłeczka do ćwiczeń, niby lekka ale po wczorajszej siłowni motylki mnie bolą, łapska i biust i wywijanie tą piłką po chwili nie należało do przyjemności. Piłka stawała się cięższa i cięższa. Marcin przyszedł trochę się ze mnie pośmiać i zrobić mi fotki. Tylko jedno nadaje się do publikacji bo z daleka i zamazane ;).

Daleko od fotografa ;) © JoannaZygmunta


Po piłkach był dance. Nigdy dobrą tancerką nie byłam a dzisiaj to tylko mogłam potwierdzić :(. Naszczęście miałam to w ..... i nauczyłam się tańczyć



Ależ głupkowaty taniec!! Jednak zdygałam się tak, że już po czworakach chciałam chodzić. Ostatni był bodyart. Czyli rozciąganie. Takie rozciąganie, że znowu się upociłam. Jednak gdyby nie te ćwiczenia to do domu bym sie nie dowlokła. E! nie było tak źle........... wcale . Mam nadzieję, że jutro będzie w miarę OK.
Moje głupole małe nie chciały iść. Miny im zrzedły jak się dowiedziały, że w nagrodę można było dostać pączka i to za darmo!!!! ;)


Kategoria inne

Po prezenciki na pocztę :)

  d a n e    w y j a z d u 10.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Sobota, 17 listopada 2012 | dodano: 17.11.2012

10 z całego tygodnia jeżdżenia po Pobiedziajach wte i wewte min. na pocztę po prezenciki z okazji imienin dla Marcina, z okazji urodzin dla naszego przyjaciela i dla mnie bo mi się podobały. Rowerowa Norka spisała się na medal i wszystko przysłane zostało szybko i zgodnie z zamówieniem. Do tego wszystko niedrogie a w dobrym gatunku. Marcinek dostał koszulkę z mało poważnym napisem, nasz przyjaciel kubek z równie niepoważnym napisem (ciekawe czy pan dyrektor finansowy weźmie sobie ten kubek do pracy :)p) a ja zakupiłam sobie kolczyczki i obrazek, który powiesiłam nad trofeami ;).

Prezenciki :) © JoannaZygmunta

Zrobiliśmy wczoraj imprezę i nie mogłam wskoczyć na rower w celach rekreacyjnych tylko jeździłam jako dostawczak.
Opublikowali wyniki wyścigu w Osiecznej. Dali ciała wcale mnie nie zauważyli i brak mojego szlachetnego nazwiska na liście zwycięzców. Marcin powiedział, że za szybko przyjechałam bo tak z 20 minut przed pierwszą starszą panią ;) i sie nie spodziewali. Fakt jechałam tak, że mi sie dymiło z uszu i gdyby zapisano mi moje 35 min z licznika to musiałabym być 3 w open kobiet z 10 min straty do Magdy Hałajczak. Dobrze by było gdyby wyprzedzała mnie tylko o 10 min. Złożyłam protest do organizatorów, UCI i Strasburga ;) A co!
Jeszcze opowiem Wam jak w zeszły poniedziałek jechałam do Zakrzewa. Po samym zdarzeniu byłam tak roztrzęsiona, że nie mogłam pisać. Jechałam sobie w pięknym słońcu w stronę Zakrzewa, cisza, mało aut. Omijają mnie, nawet nie trąbią, miło i nagle trąba jak jerechońska za moimi plecami się odzywa. Odwróciłam się, żeby zobaczyć co się dzieje i trochę mnie zniosło na środek ale zaraz wróciłam na bok drogi i sobie jadę a ciężarówka, która wydała ten ryk omija mnie ale tak jakoś mi zajeżdża drogę i jest coraz bliżej i spycha mnie w krzaczory. Wleciałam na pobocze, prawie w rów i wyzywam na czym świat stoi. Ten się zatrzymał, wylazłam z tych krzaków i lecę w kierunku szoferki zapytać się " O co chodzi!!!!" Nie doszłam a ten "kierowca" wyskakuje z lewarkiem na mnie. Jak mnie zobaczył to stanął jak wryty bo tutaj może nie drobne chucherko ale jednak baba. Ja mówię: -Panie czemu mi Pan zajeźdźasz drogę!!??.
- Bo chciałem, żeby się pani zatrzymła bo musiałem Pani powiedzieć, że nie można wyjeżdżać na środek drogi
-To po co pan trąbisz?
-Ja delikatnie daję znać, że jadę!
-Tak! Tylko, ze dla mnie to nie delikatne znaki a trąby jerechońskie i jakoś inni nie muszą trąbić tylko przejeżdżają i sobie nie wchodzimy w drogę.
Wszystko przez Pan, Pani, bo jeszcze trochę kultury w sobie mam ale szczerze to od najgorszych wyzywać mi się chciało ale do poziomu szoferaków zniżać się nie będę. Rozstaliśmy się w ogólnym niezrozumieniu i wzajemnych pretensjach. Pożyczyliśmy sobie "szerokiej drogi" z przekąsem i pojechałam a on i tak musiał mnie wyminąć. No cóż nie zniknę a "zawodowy" "kierowca" nie powinien mieć problemu z wyminięciem na prostej drodze takiego małego obiektu jak ja. Popsuł mi wycieczkę i długo trwało aż mi minęło.
I tak będę jeździć bo to lubię a kierowcy, powinni się czasami przejechać na rowerze było by to z korzyścią dla wszystkich.


Kategoria inne, po mieście

Do Zakrzewa

  d a n e    w y j a z d u 50.42 km 0.00 km teren 02:23 h Pr.śr.:21.16 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Poniedziałek, 12 listopada 2012 | dodano: 12.11.2012

Słonecznie ale zimno

Figura Św. Józefa w zakrzewskim parku. Postawiona w podziękowaniu urodzenia się Janka © JoannaZygmunta

Na pamiątkę urodzenia Janka © JoannaZygmunta



No i sam wyścig

  d a n e    w y j a z d u 15.00 km 3.00 km teren 00:33 h Pr.śr.:27.27 km/h Pr.max:38.91 km/h Temperatura:11.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Niedziela, 11 listopada 2012 | dodano: 11.11.2012

Odśpiewaliśmy hymn, poczuliśmy podniosły nastrój Wolnej Polski i w pędzie wolnościowym 5 min po facetach kobitki z młodzieńcami poleciały ścigać się "na zapalenie płuc". Źle wystartowałam i mnie przytkali, że nawet kobitki na różowo z koszyczkiem mnie odstawiły na krótko, bo na krótko ale odrabiać trza było. Gnałam a po rozgrzewce nie pojawiały się zakwasiory i łykałam kolejne "ofiary" aż dojechałam do kobietki, tak z 20 lat młodszej a jadącej tak około 30 na godzinę. Powiesiłam się na niej i tak sobie "łykałyśmy" w pewnej chwili jechaliśmy w 5-cioro. 20 lat, ja -41, na oko 15 i na oko 14 latkowie. I tak sobie jechaliśmy do górki, gdzie dojechali do nas policjanci w aucie i zaczęłi pouczać, że mamy jechać zgodnie z przepisami ruchu. Noż k.... jak mnie wkurzyli. Jedziemy sobie gęsiego pod górkę a te grube dzwońce jeszcze nas pouczają. Tak mi ciśnienie podnieśli, że jak przyłożyłam to wszystkich pogubiłam. Potem szybciutko do mety. Ogień był. Max speed na płaskim 38. Jak na mnie to czad.
Potem czekałam na Marcina, Sebę i Macieja. Marcin przyjechał pierwszy, po chwili Maciej i Czarny koń - Seba. Chłopak pociągnął, że aż miło :). Nawet mu zip przy portkach nie przeszkadzał ;).
A że dzisiaj imieniny Marcina to rogale musiały być, a że pyszne były, to ostatnie okruszki zdążyłam sfocić

Marcina imieniy © JoannaZygmunta

Na wyniki musieliśmy dłuuuuuugo czekać bo system kartkowy już nie wystarcza.
Kartkowy system liczenia © JoannaZygmunta

Jednak jest na tyle wydajny, że wyłapali mnie na tradycyjnie trzecim miejscu :)
Mały medal za udział duży za III miejsce © JoannaZygmunta

Zapalenia płuc może nie będzie ale gardło mnie boli :)
Duży medal za III miejsce, mały za udział © JoannaZygmunta


Kategoria wyścig

Rozgrzewka przed wyścigiem z okazji niepodległości

  d a n e    w y j a z d u 15.00 km 3.00 km teren 00:42 h Pr.śr.:21.43 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:11.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Niedziela, 11 listopada 2012 | dodano: 11.11.2012

Weekendy są tak intensywne w naszym życiu, że nie mam kiedy odpocząć. Sobota przeleciała nam tak szybko, że na rower nie było czasu a powinnam zrobić parę km przed wyścigiem ale nie było czasu. Dzisiaj znowu z rańca szybciutko otworzyć oka, zrobić oka, zabrać rogale, zrobic kawę w termos, ubrać się odpowiednio (ale nie na deszcz, jak Marcin powiedział,że padać nie będzie to tak będzie) tylko w miarę ciepło bo ciepło, załadować sie w auto, podjechać po Sebę i na ostatni wyścig w tym roku do Osiecznej. Tradycji musiało stać się zadość byliśmy jak zwykle jednymi z pierwszych i mieliśmy fajne miejsce postojowe za szkołą. Jak powiedziałam byliśmy jednymi z pierwszych więc czasu było wiele, więc Marcin rzucił propozycję rozgrzewki po całej trasie wyścigu czyli 15 km. Pojechaliśmy sobie i bardzo dobrze bo potem znajomość trasy mi się przydała. Na luziku z pogaduszkami, fajosko

Porozgrzewkowe zdjęcie rozwodowe ;) © JoannaZygmunta


Kategoria wyścig

z roboty

  d a n e    w y j a z d u 39.18 km 25.51 km teren 02:08 h Pr.śr.:18.37 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Piątek, 9 listopada 2012 | dodano: 09.11.2012

Musiałam kupić sobie rękawiczki bo zapomniałam zabrać. Dzisiaj z rana wielu rzeczy zapomniałam min. telefonu. Rękawiczki kupiłam za 3 zł ale telefonu za 3 zł na rynku nie mieli więc pojechałam bez. Ciemno się szybko zrobiło ale bocialara dała radę. Na plecaku migała mi czerwona migawkowa (selektywna) lampeczka i nikt mnie nie rozjechał chociaż niektórzy próbowali.


Kategoria dojazdy

do pracy

  d a n e    w y j a z d u 2.20 km 0.00 km teren 00:08 h Pr.śr.:16.50 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Piątek, 9 listopada 2012 | dodano: 09.11.2012

Ze środka miasta do środka miasta. Jechałam bez rękawiczek i było mi zimno w ręce ale co tam ręce. Widziałam jednego zupełnie na krótko. Z widzenia go znam i wiem, że jeszcze pojedzie z jakieś 10 może 15 km. Chłopak warty "zawieszenia" oka ale dzisiaj to mi sie tylko zimno zrobiło na jego widok.


Kategoria dojazdy

Marcin postanowił pobiegać ciemną nocą.

  d a n e    w y j a z d u 9.00 km 7.00 km teren 01:02 h Pr.śr.:8.71 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:7.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Czwartek, 8 listopada 2012 | dodano: 09.11.2012

Ja tam za tym moim uganiać się na piechotę nie będę wiec wzięłam rower, bocialarkę i wcale się nie męcząc pojechałam oświetlać podłoże. Mam nadzieję że umiliłam też bieganie przełączaniem światełka z długich na migające a potem na krótkie i odwrotnie oraz podtrzymując konwersację głównie mieląc ozorem i wyśpiewując melodie z lat dziecięcych. Dobiegliśmy/dojechaliśmy aż za jezioro Dębinieć, które ślicznie wyglądało w ciemności. Tylko było widać poblask lekkiej łuny od oddalonego o 30 km Poznania na lekkich falach. Nawet nie zwróciłam uwagi, że mocno siąpi. Mi było gorąco po stepie a Marcinowi od biegania. Przydał mi się ten rozjazd bo na stepie pani dała ognia i lekko byłam zmęczona. Coraz bardziej mi się zaczyna podobać to "ubijanie kapuchy" w rytm jakieść mało finezyjnej muzyki.


Kategoria biegi, inne