JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Wpisy archiwalne w kategorii

inne

Dystans całkowity:891.27 km (w terenie 175.00 km; 19.63%)
Czas w ruchu:37:52
Średnia prędkość:19.09 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Liczba aktywności:46
Średnio na aktywność:19.38 km i 1h 43m
Więcej statystyk

Tak sobie

  d a n e    w y j a z d u 33.95 km 2.00 km teren 01:40 h Pr.śr.:20.37 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Niedziela, 23 listopada 2014 | dodano: 23.11.2014

Wzięłam sobie Kellyska i pojechałam przed się. Po drodze spotkałam Marcina, który kulał się z fogtowej ustawki ale Macin juz wracał a ja dopiero zaczynałam swój trip.
 Trochę się chmurzyło, trochę popadało, trochę wyszło słonko, nie trochę wiało. Powiem dosadniej wiało jak .................. Tak jakoś wybrałam sobie trasę, ze większość wiało w klukę.
Idzie zima bo z lasu dzisiaj wyjechał na mnie jak Archanioł z chmur zimowy rowerzysta  Gabryjel. Człowiek, którego spotykam tylko zimą. Jeździ po lesie w charakterystycznym czepku na kasku i dogląda czy wszystko przygotowane na śnieg/czy wszystko równo pokryte śniegiem/czy lód trzyma/ czy zima w pełni. Takie mam wrażenie. To król zima w czepku na kasku. Rozgladajcie się czy i u Was nie krąży król zima o dźwięcznym imieniu Gabryjel, który zwiastuje nadejście nowego. Zimnego niestety ;)


Kategoria szosa, inne

Po płytkę

  d a n e    w y j a z d u 6.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Piątek, 25 lipca 2014 | dodano: 25.07.2014

Po płytke do zmywarki. Teraz tylko ją zamontować i mam nadzieję, że po trzech miesiącach mycia ręcznego statorów wreszcie moje dłonie i paznokcie odetchną. 


Kategoria inne, po mieście

Rozdanie świadectw

  d a n e    w y j a z d u 33.29 km 0.00 km teren 01:20 h Pr.śr.:24.97 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Piątek, 27 czerwca 2014 | dodano: 27.06.2014

-Jeszcze tylko wpieprz i wakacje - jak mówił pewien Jasio ;)
Moje panny poszły

i odebrały świadectwa. Paski to tylko na tyłku mogłyby się znaleźć bo na świadectwie nieuświadczysz. W każdym razie przeszły do następnych klas i nie trzeba było ciągnąc ich za uszy.
Jak moje najdroższe poszły to szybko odziałam się w obciski (takie z Lidla, więc nie bardzo obcisłe) i próbowałam ściągnąć Mondiego z haka. Guzik, nie udało mi się. Jestem za mała i za słaba :(. Nie myśląc wiele wzięłam Kellyska i poleciałam. Najpierw chciałam w teren ale potem stwierdziłam, że warto zobaczyć jak wyglądają asfalty. Miałam nadzieję, że asfalt w Gwiazdowie został naprawiony bo był w opłakanym stanie już jesienią. Niestety, jest jeszcze gorzej. Teraz to już można tylko siąść i płakać .
Ludzie pracują na polach, wszędzie pachnie truskawkami, różami i obornikiem. W przydrożnym rowie siedziały sobie na śniadaniu kobiety w chustkach na głowach i roboczych ciuchać. Jak żywcem wycięte ze zdjęć z powojennej Polski.


Kategoria inne, wycieczka

Na dworzec

  d a n e    w y j a z d u 5.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Niedziela, 11 maja 2014 | dodano: 12.05.2014

W niedzielę o 10 rano sennie, cicho i jakoś smutno w Rucianem


Kategoria dojazdy, inne

Tak mnie dzisiaj zaniosło.

  d a n e    w y j a z d u 125.21 km 50.00 km teren 06:21 h Pr.śr.:19.72 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Czwartek, 9 stycznia 2014 | dodano: 09.01.2014

Jak wyjeżdżałam to wiatru nie było. Szmaty, które kiedyś były jakąś reklamą,  wiszące przy sklepie budowlanym wisiały smętnie co świadczyło, że w którą stronę nie pojadę to będzie wiatr w nos ale bardzo lekki  bo jadę raczej wolno. Z założenia jechałam wolno bo wczoraj byłam pierwszy raz na siłowni i bolała mnie łapa choć robiłam "dół"  jak to się mówi w nomenklaturze ;). Jechało się dobrze, mijałam różnych rowerzystów, jednego dziadka w odblaskowej kurteczce z napisem "jestem widoczny"  wprawiłam w wielkie zdziwienie, że juz trzeci raz go mijam a mnie dzisiaj nosiło w różne dziwne dróżki, przeważnie donikąd. Głupie kejtry poczuły chyba wiosnę bo latały i darły pyski dzisiaj za mną chyba z 5 razy. Na szczęście było to tylko szczekanie bez łapania za girki. Woda w bidonie od prawie gotującej zrobiła się zimna i lodowata  a mnie niosło i niosło przez Biskupice, Gwiazdowo, Kocią (gdzie spotkałam Sebę jadącego do roboty) wzdłuż S5 i dalej. W terenie gdzieś nagle otrzeźwiałam, że coś za dużo już jadę i gdzieś w lesie na trasie R12  zaczęłam kierować się do domu ale  stwierdziłam, że jeszcze trochę i gdzieś przez jakieś działki, domki zagubione w lesie (zawsze sie zastanawiam jak ci ludzie żyją, czy pracują w mieście, czy na roli, czy dzieci chodzą do szkoły itp.) przez Jakieś Dalki, Obory wróciłam na bocznicę S5 gdzie zaczęło się pod wiatr. Wiało mi prosto w gębę zimnym, lodowatym wiatrem a do tego od czasu do czasu popadywało. Jak skręciłam na Wierzyce to nareszcie wiatr wiał z boku. Wstąpiłam do sklepu bo mi paliwa już zupełnie zabrakło i chyba wyglądałm marnie bo panie sprzedawczynie spytały się mi ile już dzisiaj zrobiłam km - 115 odpowiedziałam. Te tylko wzniosły oczy ku górze a ja jak zobaczyłam moje dłonie koloru lakieru do paznokci (ciemno czerwone) to już byłam pewna, że nigdzie dalej niż do domu nie jadę i że w najbliższym czasie nie jadę tak daleko a zwłaszcza bez mapy bo potem targam się po tych lasach i drogach i wychodzą mi jakieś straszliwe km.
Jak zdżarłam kanapkę czekoladową i PrincePolo XXL to ochoczo pojechałam w stronę Pobiedzisk i nawet mi w głowie zabłysnęła myśl, że te 30 do Poznania też bym zrobiła. Jednak zadzwonił kontrolny telefon :"mama gdzie jesteś" i to już było ostateczne wezwanie do domu, żeby zrobić makaron z jajcami w sosie koperkowym (podobno ble - ten sos), mi tam smakował, wszystko mi smakowało, wszystko.  Równie wybornie smakowała mi kąpiel w bąbelkach.
Pod wieczór z Martą pojechałyśmy do sklepu po zakupy. Wyprzedzało mnie to moje dziecko a ja ukręcić nie mogłam.
Znalazłam super patent do zaznaczania, że jestem na drodze przy pomocy mojego super ekstra telefonu komórkowego Samsung Solid. Włączam latarkę, wrzucam ją do kosza z przodu i daję po oczach kierowcom, że mijają mnie dużym kołem.  Wczoraj odkryłam, że tak można kiedy towarzyszyłam pobiedziskim kobietom co biegają. Biegają te kobiety w takim tempie, że ja odpadam a przydałoby się pobiegać. Muszę sobie znaleźć jakieś pobiedziskie ciotki co biegają  ;)
ps. Marcin jak się dowiedział ile dzisiaj wykręciłam to stwierdził, że hardcorowcy z Pobiedzisk to tak już mają, że robią 100 w zimie a to dlatego, że szkoda się tyle ubierać na jakieś głupie 20 km.
Ta! Ledwie się ruszam, idę (poczłapię) się spać zaraz. I znowu będzie wojna, która panna ze mną śpi, co nie wiążę się z szybkim zaśnięciem ale dzisiaj to chyba nic mnie nie wzruszy .


Kategoria inne

Spotkanie Noworoczne

  d a n e    w y j a z d u 20.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Środa, 1 stycznia 2014 | dodano: 01.01.2014

Pierwsze km i od razu "na ślyp" bo skleroza ogromna mnie ciąpie i zapomniałam licznika.
Sylwester bardzo miły z małżonkiem, dziewczynami oraz Carlosem Santaną, który przygrywał nam do szampana i zagrychy w postaci nadziewanej papryki, oliwek itd.
Dzisiaj z rana tj. około 11 mój małżonek z sąsiadem mym Sebą pojechali do Poznania na Noworoczne Spotkanie ogarniętych manią rowerową zapaleńców nad jezioro Rusałka. Nie mogło mnie tam zabraknąć, więc wzięłam dziewczyny do auta, rower na auto i pojechałyśmy na Wildę do dziadków. Zgarnełam teścia i przez miasto pojechaliśmy nad Rusałkę. Nie obyło się bez przygód. Otrąbił nas jakiś p......, któremu się nie podobało, że musi dojechać do sygnalizatora z czerwonym światłem za mną, na co w teściu obudził się lew i doszło do pyskówki, Teściu nieprzyzwyczajony jest do buraków bo za rzadko jeździ po ulicach. Tuż przed Rusałką Teściu złapał laczka i dopompowywaliśmy koło aby chociaż dojechać do miejsca spotkania. Spotkaliśmy Jarka Drogbasa, który po wczorajszych baletach nie do końca wiedział, która jest godzina i właśnie bokami jechał do Agi (narzeczonej) .
Nad jeziorem spotkałam kupę znajomych   Macieja , Jurka , Sławka, Kamila, Anię Wysokońską, Jacka Głowackiego, Jurka Neumana i wielu innych fajnych ludzi, którzy już się doczekać nie mogą kiedy będzie można znowu się spotkać.   Obcałowałam się i wyściskałam za wszystkie czasy, uśmiałam się, zrobiłam parę zdjęć z których tylko jedno wyszło ;)



Zrobiliśmy jedno tradycyjne kółko wkoło jeziora ale w trybie indywidualnym w naszej małej grupce wymijając pieszych, biegaczy, spacerowiczów i psów na smyczach wyskakujących przed koło.
Po jednej stronie jeziora mroźno a po drugiej (na szczęście tam było spotkanie) wiosna.
Wszystko co miłe się szybko kończy a zwłaszcza dni w styczniu, więc czas było wracać. Ja jeszcze musiałam pojechać na Wildę, wdrapać się z rowerem na piąte, wysokie jak na starą kamienicę przystało piętro, zabrać auto i wrócić po Teścia, któremu nie udało się naprawić dętki i wracał z buta.
Sklera ciąpie mnie do tego stopnia, że zapomniałam pożegnać się z przemiłymi BS-tatowiczami co teraz czynię poprzez eter :)
Wspaniałego Nowego Roku i obyśmy mieli więcej okazji do spotkania :D)



Kategoria inne, wycieczka

Trasą wyścigu szosowego Pobiedziska

  d a n e    w y j a z d u 23.86 km 0.00 km teren 01:06 h Pr.śr.:21.69 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Poniedziałek, 30 grudnia 2013 | dodano: 30.12.2013

Jak dzisiaj wyszłam po zakupy z moimi małpkami to słoneczko tak mi pogiglało policzki, że nie było zmiłuj. Musiałam jakoś pokombinować, żeby choć troszkę czasu wydłubać na rowerek. Po 14 jak wreszcie wyjechałam to poczułam, że juz nie jest tak ciepło. W garnek zrobiło mi się ciepło dopiero pod Biskupicami a przez gamex wiaterek przewiewał cały czas. Palce też mi trochę zmarzły. W domu okazało się że jest tylko 1 stopień C a ja sie ubrałam jak na 7. Nic to! Warto było :)


Kategoria inne, szosa

Od ścinka do ścinka aż uzbierała się pełna świnka

  d a n e    w y j a z d u 16.90 km 0.00 km teren 01:00 h Pr.śr.:16.90 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Czwartek, 19 grudnia 2013 | dodano: 21.12.2013

Tak odcinałam po kawałeczku z 20 złotówek i uzbierałam 24 tys. Zapakowałam w woreczek foliowy, poszłam do Najważniejszego Banku Polskiego gdzie mi potwierdzili, że jest to brykiet o łącznej wartości 24 000 złotych.

Postanowiłam zrobić świąteczny prezent małżonkowi .

Bo takiego jeszcze nie ma, w garażu mało rowerów stoi choć drzwi domknąć nie można ;)

A ILE W TYM PRAWDY DOWIECIE SIĘ U MARCINA ;)


Kategoria inne, wycieczka, z domu/do domu

Z dziewczynkami

  d a n e    w y j a z d u 3.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Czwartek, 27 czerwca 2013 | dodano: 27.06.2013

Na lody do Grzeczki :)


Kategoria inne

Ale urwał!!!!!

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Środa, 1 maja 2013 | dodano: 01.05.2013

ten mój małżonek!!! Dzisiaj na wyścigu w Murowanej Goślinie pojechał GIGA (110 km w terenie) i przyjechał w bardzo dobrym czasie. Był 7 w swojej kategorii i 2 z Gogli.
Chciałam wziąć rower i pojeździć niczym markietanka za peletonem ale z racji obitego kolanka pozostał mi tylko samochód. Do tego moje kochane córcie wczoraj kiedy ja się kulałam po górkach pojechały z babcią do jej domu. Miały się spakować i się spakowały :(. O 23 teściowa dzwoni, że zabrały jakieś ażurowe szale, i balowe kiecki a nie ma gatek, skarpetek,pidżam, portek, bluzek itd... a jutro chce je gdzies zabrać. Te moje babolińskie!!!!!!! Nie pozostało mi nic innego jak po starcie Marcina wziąć tyłek w troki i pojechać do Poznania z całą siatką ciuchów.

Marcin na starcie © JoannaZygmunta

W drodze powrotnej zajechałam pod Dziewiczą Górę i akurat przyjechał Marcin na swoim rumaku.
Nadjechał Marcin © JoannaZygmunta

I na tej górze niebiosa ukarały go za to że śmiał się ze mnie: "kto się przewraca pod górkę ? ha ha ha "
Ha ha ha ha!!!! nie tylko ja!!!
Gleba faza 2 © Z3Waza

Zdjęcie poniżej ukazuje jego skruchę: Przebacz mi żono!!!!
Przebacz mi żono!!! © Z3Waza
.
Na mecie usiedliśmy całym naszym teamem i było bardzo wesoło. Chłopaki jedli makaron i pili poweraida a niektórzy wyspecjalizowali się w przynoszeniu powera w zębach
Zbyszek - mistrz nad mistrzami :) © JoannaZygmunta


Kategoria inne