JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2013

Dystans całkowity:857.57 km (w terenie 259.44 km; 30.25%)
Czas w ruchu:40:09
Średnia prędkość:21.06 km/h
Maksymalna prędkość:49.22 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:38.98 km i 2h 21m
Więcej statystyk

z pracy z przemyśleniami z tygodnia

  d a n e    w y j a z d u 31.44 km 0.00 km teren 01:33 h Pr.śr.:20.28 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Piątek, 17 maja 2013 | dodano: 17.05.2013

Wiało, jak by chciało mnie zwiać. Nie dałam się. Za to z nudów, bo trasa ta sama co zwykle, uczyłam się jeździć bez trzymanki. Umiem, choć striptease'u na rowerze jeszcze nie zrobię ;).
Z rana nad Maltą jest PUSTO. O 7 rano biegają tylko biegacze, pomykają rowerzyści do roboty, nikt się nie buja i nie rozłazi - bajka.

Jest 7 rano nad jeziorem Maltańskim. - pusto © JoannaZygmunta

A popołudniu
Jest 16 nad jeziorem Maltańskim - nic już nie powiem © JoannaZygmunta

Dosyć marudzenia!
W poniedziałek jechałam szosą. Jeżdżenie szosą podobno pomaga w wyrabianiu nawyku szybkiego deptania czyli kadencji. Tylko ja jako to ja wole oglądać widoki i wąchać rzepak, który jeszcze niedawno mi tak śmierdział a teraz pachnie. Może później jak będzie przejrzały to będzie gorzej a może rower upiększa wszystko :)
Rzepak, który nawet pachniał © JoannaZygmunta

Po drugiej stronie drogi. Zaorane pola. Wiało zdziebko to sie zatrzymałam żeby odpocząć i zrobiłam "pstryk"
Po drugiej stronie rzepaku i ulicy. Pola sie zielenią © JoannaZygmunta

Potem może w środę też na szosie na tej samem drodze zaatakował mnie kejter. Właściciela ochrzaniłam, psa miałam ochotę przenicować na lewą stronę ale przynajmniej zauważyłam, ze przy drodze w Górze chyba powstaje kapliczka.
Co on tam buduje? Wygląda to na postument do kapliczki © JoannaZygmunta
.
Jak zwykle przypomniał mi się ten trochę mroczny utwór

Inny równie mroczny utwór ale pod przykrywką pogodnego wyglądu jeziora przypomniał mi się nad jeziorem Swarzędzkim jak słyszałam kumkanie, pląskanie itp.

Ten utwór przypomniał mi się też dzisiaj jak czytałam wpis Łukasza
Jeszcze w jakiś dzień w tym tygodniu jechałam do domu z sadzonkami bzu w plecaku
Mój cień wyglądał tak:
Z liściem na głowie - wiozę sadzonki ciemno-fioletowego bzu © JoannaZygmunta
.
Takie samotne jeżdżenie wte i wewte z wiatrem i pod wiatr sprzyja rozważaniom o zyciu a raczej o jego bezsensie, planowaniu wymyślnych obiadów, które i tak kończą się nalśnikami albo pomidorową, przemyśleniom o sensie lub bezsensie "duszenia" dzieciaków do nauki itd. Przydałby się jakiś wyścig. Marcin jedzie do Złotego Stoku a ja chciałam się urwać w niedzielę i pobujać sie na ogórze w Kobylnicy na szosie ale nic z tego. Odwołali bo coś tam. Pojadę z babolami na II zlot starych rowerów w Strzeszynku w niedzielę.


Kategoria z domu/do domu

w te i wew te z 1,5 dnia

  d a n e    w y j a z d u 94.29 km 70.00 km teren 04:48 h Pr.śr.:19.64 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Piątek, 17 maja 2013 | dodano: 17.05.2013

Wczoraj rano musiałam być na czas w pracy. Żeby nie było wpadki i spóźnienia z powodu np. kapcia pojechałam pociągiem. Spotkałam Damiana, który odgrażął się, że w piątek też jedzie rowerem choćby w jedną stronę. :)
Mało mi było dojazdu ze Starołęki do firmy bo tylko 9 km więc drogę powrotną zdziebko wydłużyłam zachaczając o Rusałkę, Strzeszynek i abarot do centrum a stamtąd już do domku. Znowu wiało w gębę zprędkością około 40km/h ale teraz jechałam przez teren to było lepiej. W Uzarzewie złapał mnie taki kryzys i ssanie w brzuchu, że jak wpadłam do sklepu to kupiłam bułę i pączka a nastęnie tak wcinałam te pyszności że o mało co a sobie paluchów nie poodgryzałam. W robocie nie miałam czasu jeść to tak potem jest. Dzisiaj już jestem grzeczna i jem jak należy co 3 godzinki a niezawiele.
Dzisiaj do roboty z wiatrem i żałowałam, że nie na szosie bo znowu konkretny wiatr wieje.


Kategoria dojazdy, z domu/do domu

Na imieniny Zofii

  d a n e    w y j a z d u 30.39 km 0.00 km teren 01:21 h Pr.śr.:22.51 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Wily
Czwartek, 16 maja 2013 | dodano: 16.05.2013

30 km/h to niestety nie moja średnia tylko prędkość wiatru z jaką mi wiał w gębę.
Wczoraj były imieniny Zosieńki i ledwie przytachałam się do domu to padło pytanie: "Mama a co dla mnie masz???? a jak nie masz to chodźmy do Pepco". To musiałam wysupłać troche zaskórniaków i pokulałyśmy się do PEPCO po kucyki po 5 zeta za sztukę, naszczęście tylko 2 sztuki a potem na rynek na lody a potem jeszcze po chleb i na lody.
Tortu solenizantka nie zafundowała, bo dwa dni wcześniej z koleżankami przepuściła kasę i była zdziwiona, że to ona powinna postawić tort a nie matka. Te dzieci!!!


Kategoria dojazdy, z domu/do domu, szosa

w te i wew te

  d a n e    w y j a z d u 64.00 km 0.00 km teren 02:29 h Pr.śr.:25.77 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Wily
Środa, 15 maja 2013 | dodano: 15.05.2013

Coraz ładniej, coraz cieplej :)


Kategoria dojazdy

szosowo

  d a n e    w y j a z d u 33.81 km 0.00 km teren 01:16 h Pr.śr.:26.69 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:11.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Wily
Sobota, 11 maja 2013 | dodano: 11.05.2013

Na Wierzyce, poboczem S5 do Kociej i nawrotka. Cały czas w deszczyku. Z kasku kapało mi na nos ;)


Kategoria szosa

3 km

  d a n e    w y j a z d u 3.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Piątek, 10 maja 2013 | dodano: 10.05.2013

Do fryzjera znowu w deszczu


Kategoria dojazdy

`Do domciu

  d a n e    w y j a z d u 33.20 km 20.00 km teren 01:30 h Pr.śr.:22.13 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Czwartek, 9 maja 2013 | dodano: 09.05.2013

Z rana piękne słońce :)

Jeziorka nad Maltą. Widać wiosnę © JoannaZygmunta

Droga z Uzarzewa do Biskupic © JoannaZygmunta

Al. Marcinkowskiego w Poznaniu. Kwitną piękne tulipany © JoannaZygmunta

Po południu jeszcze całkiem ładnie ale za plecami widać było burzowe chmury
Za plecami burzowe chmury. Złapały mnie © JoannaZygmunta

Niestety jadę wolniej niż burza i na 15 km w Uzarzewie dorwał mnie deszcz. Z radio miałam na bieżąco informacje, że w Poznaniu pada deszcz, grad, grzmi i huczy. Za moment już niemiłosiernie zaczęło walić mi nad głową, więc szybko skryłam się w bibliotece publicznej w Uzarzewie. Panie bibliotekarki były bardzo sympatyczne i chciały mnie nawet poczęstować herbatką ale się spieszyłam bo jechałam na zebranie do szkoły i wiedziałam, że za długo to siedzieć tam nie mogę, Deszcz i grzmoty waliły i waliły. Po jakiś 30 min widać było, że się przejaśnia ale ciągle gdzieś się ta burza przewala. Byłam juz i tak mokra a czas uciekał więc pojechałam w tą toń ubabrać siebie i rower. Przestawało padać ale błocko leciało spod kół na zadek i w oczy. Na niebie od czasu do czasu widać było błyskawice i w oddali słychać było grzmoty. Rozmarzyłam sie zdziebko i przypomniała mi się ta piosenka

Pod Pobiedziskami burza znowu zaczęła się zbliżać i jak nie grzmotnie gdzieś obok mnie to aż mnie trochę wgniotło w siodełko.
I wtedy zabrzmiało mi w uszach

Upaprałam się ja i mój rower, oboje wyglądaliśmy jak nieboskie stworzenia a w domu nie było czasu na jakieś wielkie kąpanie tylko szybkie przebranie i na zebranie. Zosia otrzyma promocję do czwartej klasy bez problemu i to jest najważniejsze. Kto by się przejmował tym, że ma błoto na girach jak chwalą jej córkę.


Kategoria z domu/do domu

wte i wewte z 2 dni

  d a n e    w y j a z d u 124.69 km 80.00 km teren 06:17 h Pr.śr.:19.84 km/h Pr.max:49.22 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Czwartek, 9 maja 2013 | dodano: 09.05.2013

Wiosna pełną gębą, można nawet powiedzieć, że lato :). Ptaki śpiewaja az miło, w jeziorze Swarzędzkim rechotanie, pluskanie, kwilenie itd.
Miło rano i w południe :).


Kategoria z domu/do domu

do pracy i z

  d a n e    w y j a z d u 63.66 km 40.00 km teren 03:09 h Pr.śr.:20.21 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Poniedziałek, 6 maja 2013 | dodano: 06.05.2013

Pobudka dzisiaj o 4,żeby Marcina odwieźć na pociąg w Pobiedziajch bo jechał do Warszawy. 0 5, 20 wróciłam do domu i zaczęłam się grzebać, bo przecież mam tyyyyyyyyle czasu. Poprzytulałam się z Martusią, która sie obudziła bo miała zły sen, ze spokojem uszykowałam sobie ciuchy, bidon i nagle zorientowałam się, ze już za momencik będzie szósta, trza wyjechać bo znowu się spóźnię do roboty. Więc szybkie przyspieszenie a po drodze.............. ptaszki ćwierkały, słonko rozświetlało drogę, ciepełko przepełniało całą okolicę, żadnych ludzi że aż chciało się położyć i niczym na obrazie Chełmońskiego leżeć sobie, patrzeć w niebo, zapomnieć o wszystkim i próbować złapać jakieś wczesno wiosenne babie lato. NIESTETY!!! Nie ma tak dobrze DO ROBOTY jedź!! W przeciwieństwie do Kani do roboty miałam z wiatrem, więc te parę minut nadrobiłam i zdążyłam.
Powrót pod wiatr, słonko się schowało i miałam wrażenie, że zaraz będzie burza. Jakaś taka duchota zapanowała ale co tam i tak było miło bo na rowerze zawsze jest miło :)


Kategoria z domu/do domu

Z dziewczynkami

  d a n e    w y j a z d u 18.55 km 0.00 km teren 01:25 h Pr.śr.:13.09 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Niedziela, 5 maja 2013 | dodano: 05.05.2013

Marcin pojechał na trening do Poznania a my wzięłyśmy rowery i udałyśmy się na naszą działeczkę. Pierwszy postój nastąpił juz na nad jeziorem Dębiniec


Objechałyśmy jezioro dookoła i pojechałyśmy w strone działki gdzie na naszej drodze stanął sklepik z lodami :)

Jemy lody © JoannaZygmunta

Na działce jak to na działce pełno zielska.
Marcin wrócił na grilla. Pycha! Pierwsze mięsko z grilla w tym roku :).
Zosia postanowiła wracać ze mną do domu na rowerze, Marta z Marcinem autem. Zosia dała się namówić na troszeczkę dłuższą rundkę ale przyznała mi się, że bolą ją plecki. Stanęłyśmy i zrobiłyśmy parę ćwiczeń rozciągających, które spowodowały, że ból w pleckach zniknął. Wtedy dowiedziałam się, że jestem najlepszą mamą na świecie i ona też będzie pokazywała, tak jak ja, swoim dzieciom jak należy się rozciągać. Zrobiło mi się miękko na sercu.
Fajny dzień. Jazda z moimi maluszkami jest coraz fajniejsza, Marcie na Kellysku jeździ się bardzo dobrze, Zosia nam ciągle ucieka, ja jeszcze jadę w tlenie ale to już niedługo, jadą coraz bardziej świadomie zagrożeń na drodze i nie muszę ich ciągle upominać, żeby uważały i jest super :)


Kategoria dojazdy