z domu/do domu
Dystans całkowity: | 2382.73 km (w terenie 1112.01 km; 46.67%) |
Czas w ruchu: | 111:21 |
Średnia prędkość: | 19.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 188.10 km/h |
Liczba aktywności: | 58 |
Średnio na aktywność: | 41.08 km i 2h 06m |
Więcej statystyk |
Do domciu
d a n e w y j a z d u
43.48 km
0.00 km teren
02:19 h
Pr.śr.:18.77 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
W pierwszy dzień po urlopie nie miałam czasu na rozdrapywanie rany pt:"jakże mi źle po urlopie" tylko od razu dostałam z ostrogi. Dobrze, że mogłam w celach służbowych wykorzystać rower bo był to zaraz milszy cel służbowy. Po robocie do domu i tak gdzies w połowie drogi telefon od zrozpaczonej starszej bo młodsza szturcha jej najpiękniejszego kucyka mopem. A do tego Zośka (młodsza) jest okropna i mam przyjechać bo ona już nie chce takiej siostry.
Po powrocie zastałam pełnię szczęścia i współpracy w zamalowywaniu kredą kostek brukowych przed domem. O awanturze juz nikt nie pamiętał a ja już wysłuchując tych strasznych płaczów w słuchawce wiedziałam, że "wszystko złe przeminie jak obraz w kinie" - mój ojciec i miałam rację.
Przyjechałam cała ubabrana błotem a jechałam tak spokojnie.
Kategoria z domu/do domu
do pracy i z a potem nad jeziorko z dziewczynkami
d a n e w y j a z d u
70.18 km
55.00 km teren
03:44 h
Pr.śr.:18.80 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Do pracy troche chłodno. W drodze powrotnej niby upał a mi było nadal chłodno. Dziewczynki bardzo chciały pojechać nad jezioro, dałam sie namówić. Jak tu odmówić. Cały dzień siedzą w domu i juz nie wiedzą co ze sobą zrobić, więc pojechałyśmy. Siedziałam na słonku i zrobiło mi się cieplej.
Kategoria z domu/do domu
do pracy i z
d a n e w y j a z d u
35.00 km
25.00 km teren
01:47 h
Pr.śr.:19.63 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:29.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Rano na pociąg bo zaspałam i w kasie niemiła niespodzianka - bilet na rower pocichusiu miesiąc temu z 5,5 na 7 zł podrożał. PKP cos ostatnio nie lubi rowerzystów bo co rusz słyszę, że gdzieś tam wyprosili rowerzystów z przedziału dla rowerów, że nie sprzedają biletów na rowery choć jest wagon a wszystko aby zdobyć więcej zadowolonych klientów. Teraz już wcale mi się nie opłaca jechać PKP z rowerem :( tylko: albo nie spać jak suseł albo jechać szybciej do roboty.
Po pracy dziadek jadący sobie bulwarem nad Maltą postanowił sobie skręcić w lewo bez oglądania się za siebie i znowu miałam ostre hamowanie bo on chciał chyba gołe poogladać co się wyleguje i praży na plaży.
Reszta drogi bez przygód w mocnym słońcu i pod wiatr.
Popołudniu umyłam sobie kellyska i na ramie zobaczyłam, że prawdopodobnie dzisiaj poprzyklejały mi się drobinki naszego doskonałego klajster asfaltu więc chociaż miałam dzisiaj pomysł, żeby jutro wziąć szosę to tego nie zrobię. Szkoda mi jej. Pojadę sobie terenem.
Do tego na Kellyska załozyłam sobie jakiś wygrany kiedyś licznik sigma 5000 w miejsce tego, który dawał mi takie szalone prędkości. Najpierw musiałam poprzekręcać takie maluśkie śrubeczki (to juz nie na moje oczy) a potem pomocować się z gumeczkami. O mało paznokci nie połamałam ale potłukłam sobie lakier ;( Jak już namocowałam sie z tymi gumkami to wydawało mi się, że założyłam to całe ustrojstwo do góry nogami. Na szczęście nie :) Nie musiałam ponownie mocować się z gumkami przy pomocy śrubokręta, pilnika do paznokci i co tam było pod ręką.
Kategoria z domu/do domu
Do roboty
d a n e w y j a z d u
31.50 km
25.00 km teren
01:20 h
Pr.śr.:23.62 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Rano z zaspanymi oczkami do roboty. Ciepło. Powrót będzie upalny, wiec mam nadzieję się dzisiaj znowu moczyc w jeziorze :)
Kategoria z domu/do domu
Do domciu
d a n e w y j a z d u
31.50 km
25.00 km teren
01:30 h
Pr.śr.:21.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Ponieważ dzisiaj było gorąco postanowiłam wracać bez plecaka na plecach i było znacznie chłodniej.
Chyba uratowałam dzisiaj dzieciakowi życie. Jechałam sobie asfaltem wzdłuż Malty tak na oko (bo nie mam licznika) około 50 km/h ;) i cięłam wszystkich. Własnie zbliżyłam sie do chłopaczka na rowerze, wyprzedzam go a ten pach! Kiera w lewo i zajeżdża mi drogę. Z lewej mam półciężarówkę a z prawej idiotę na rowerze. Nie wiem jak sie zatrzymałam, kiedy zdjęłam łapy z rogów i zacisnęłam hamulce. Z opony poszedł tylko dym i gwizdnęłam w przednie koło chłopaczka. Tył mi się podniósł, czuję, że stoję w pedałach i jedna myśl: położę się, czy dam radę się wypiąć? Udało się, tylko trochę obiłam kolano o kierownicę i dodałam trochę siniaków do kolekcji. Zapytałam się (niespokojnie i nieuprzejmie) co on chciał zrobić a ten odpowiada mi, że chciał ominąć to auto (półciężarówkę, która jechała zupełnie prawidłowo) Ja naprawdę nie wiem co on chciał zrobić ale wygląda na to, że gdyby się ze mną nie zderzył to wjechałby prosto pod koła tej ciężarówki. Tak więc, ja zdobyłam parę siniaków i odrapań a dzieciak chyba uratował sobie życie albo przynajmniej zdrowie. Ja wiem, że dzieci są nieobliczalne, nie raz moje pociechy zrobiły mi manewr wjechania rowerem prosto we mnie zupełnie nie wiedząc dlaczego ale tych "niedzielnych" rowerzystów to mi ciężko zdzierżyć. Nie pomstowałam i nie darłam się na niego (za dużo) ale utwierdziłam się w przekonaniu, że nie lubię jeździć nad Maltą i najlepiej się czuję za Olszakiem jak już zbliżam się choćby do Swarzędza a najbardziej do Parku Krajobrazowego Promno do moich terenów i miastowsi :)
Po obiadku nad jezioro lecz tym razem nad Brzostek :)
Kategoria z domu/do domu
Do domciu trochę okrężnie
d a n e w y j a z d u
84.00 km
60.00 km teren
04:20 h
Pr.śr.:19.38 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:29.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
W pracy około 12 zrobiło się ciężko, duszno i byle jak. Robota nie szła, czytanie uchwały działało tak, że nosem przywaliłam w biurko, więc postanowiłam wybrać nadgodziny i pojechać zdziebko okrężnie do domu. W mieście klara nagrzewała ściany i drogi niemiłosciernie a mi potrzebny był odpoczynek. Nad jezioro, do lasu, pomyślałam sobie i pognałam przez Rusałkę do Kiekrza. Chwila w lesie, nad wodą i zaraz zupełnie inne samopoczucie. Nie będę wracać -pomyślałam sobie i na czuja wyruszyłam w Kiekrzu na poszukiwanie szlaku do domu. Szlak prowadził przez poligon gdzie natrafiłam na stary cmentarz. Nie mogłam sobie pooglądać nagrobków bo komary chciały wyssać ze mnie całą krew jak wampiry (jak to na starym cmentarzu). Potem przez Bolechowo i Trzaskowo. W Trzaskowie zmiana szlaku z Ringu wkoło Poznania na szlak Cysterski potem na zielony i pomyliłam drogi. Trochę klucząc, jak zwykle po puszczy Zielonce, dojechałam do domciu zanim moje pisklaki wróciły z wycieczki do Bydgoszczy, gdzie odwiedziły min. muzeum brudu. W ramach zwiedzania muzeum były warsztaty. Zrobiły piękne i pachnące mydła.
Kategoria wycieczka, z domu/do domu
Do domciu
d a n e w y j a z d u
46.80 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Kellysem po asfalcie bo nie chciałam sie dzisiaj taplać w błocie. Za sprawą remontu asfaltu musiałam przejechać koło strasznego drzewa. Straszne drzewo
© JoannaZygmunta
Tam szybko co by mnie jakiś diabeł za koło nie chwycił max speed 133 ;)
Już miałam nadzieję, że mój licznik po przesuszeniu się zreanimował. W poniedziałek liczył elegancko lecz dzisiaj pod drzewem pokazał 133 km/h i umarł. Już na zawsze :(.
Jechałam kawałkiem trasy niedzielnego szosowego wyścigu organizowanego w moim pięknym miasteczku Pobiedziska. Niestety asfalt fatalny. Szkoda, bo mogłoby być szybko, może znowu koło 200 km/h ;)
Kategoria z domu/do domu
lato
d a n e w y j a z d u
32.00 km
25.00 km teren
01:40 h
Pr.śr.:19.20 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Lato pełną gębą :) Może za bardzo się uśmiecha ale nie narzekam. Ciepła woda w bidonie jest lepsza niż zamarznięta, jedna warstwa ciuchów jest lepsza od piętnastu, schodząca skóra jest lepsza niż odmrożona, można się schować w cieniu i zrobić takie zdjęcie Letnia łąka
© JoannaZygmunta
a po powrocie, dla ochłody, zabawić się z dziewczynkami w tęczęZabawa w tęczę na patio :)
© JoannaZygmunta
Km i czas z czapy bo tym razem zepsułam gumkę przytrzymujący czujnik na amorze.
Kategoria z domu/do domu
Do domciu trochę okrężne
d a n e w y j a z d u
48.00 km
30.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
W Uzarzewie remont drogi albo kontynuacja budowy kanalizacji. Jazda slalomem mnie wkurzała aż nagle musiałam ostro hamować bo w poprzek drogi leżała miotła. Rozkop z lewej, rozkop z prawej i miotła w poprzek. To juz było dosyć! Zawrotka i z Uzarzewa trochę asfaltem i w las na Bogucin. Dla mnie to nowe drogi, więc troszkę się pogubiłam i tak wyszło 48 km.
Znalazłam parę zdjęć ze Złotowa. Przed startem zagrali nam "powitalnego" a potem "Do boju". Do boju zagrali nam i ruszyliśmy
© JoannaZygmunta
i ruszyliśmy Na starcie
© JoannaZygmunta
Gdy doczłapałam się do mety fotografowie juz pojechali wywoływac zdjęcia, więc dzięki uprzejmości znajomych mam jedną lecz nie bardzo udaną fotke na podiumie.
Stoję na nim z Joanną Gackowską która w tym razem została zakwalifikowana poprawnie do K3 na 3 miejscu. I tak znowu stoimy razem na pudle. Gogolowa jakoś się nie pofatygowała.Na podium. Trochę mało udane zdjęcie
© JoannaZygmunta
Kategoria z domu/do domu
Wyciąganie max speed ciąg dalszy
d a n e w y j a z d u
35.00 km
25.00 km teren
01:45 h
Pr.śr.:20.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Choroba licznika przez noc nie przeminęła.
Dane z licznika:
KM 9,66
czas 47.53
średnia 12,11
max 107,48
Tak więc nie udało się przebic wczorajszego maxa ale ten tez jest niezły.
Myślę, że licznikowi zaszkodziło taplanie się w błocie w Wyrzysku kiedy biedaka zgubiłam i potem z 10 minut go szukałam w błocie. Gdyby mi się zgubił na 1 kółku to by był wdeptany jak nic a tak jadąc/idąc samotnie miałam szanse go odnaleźć. Musiałam zresztą go odnaleźć bo jednego już przed tem zgubiłam, inny zepsułam i to był mój ostatni, który jeszcze działał na Kellysie i Mondim. Teraz pozostanie mi jeżdżenie z zawrotnymi maxymalnymi i używanie do pomiarów: słońca, starej lodówki, szyszek, węzłów marynarskich, wypitej kawy itp.
Kategoria z domu/do domu