dojazdy
Dystans całkowity: | 5315.15 km (w terenie 1948.53 km; 36.66%) |
Czas w ruchu: | 252:15 |
Średnia prędkość: | 19.80 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.16 km/h |
Liczba aktywności: | 187 |
Średnio na aktywność: | 28.42 km i 1h 38m |
Więcej statystyk |
W upale a potem w burzy
d a n e w y j a z d u
60.38 km
45.00 km teren
03:13 h
Pr.śr.:18.77 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Tak sobie pojeździłam. Do Strzeszynka i z powrotem a potem nad Maltę. Tam znowu wjechałam na bunkier. Fajowsko. Jeszcze chciałam pojeździć ale zaczęło padać. E co tam! Ciepły deszczyk – myślę sobie i jak nagle błysnęło a po sekundzie pierdzielnęło, to tylko zwiewałam pod jakiś większy dach. Przystanią okazała się stacja Maltanki (kolejki wąskotorowej do zoo – jedna z poznańskich atrakcji), gdzie przeczekałam deszcz. Ponieważ nie mam błotników to moją piękną błękitną koszulkę uwaliłam błotem. We włosach też miałam błocko.
Kategoria dojazdy, wycieczka
Po dziewczynki do Poznania
d a n e w y j a z d u
49.36 km
40.00 km teren
02:30 h
Pr.śr.:19.74 km/h
Pr.max:36.17 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Wczoraj układałam ciuchy w szafach. Strasznie tego nie lubię i z wielką przyjemnością uciekłam na rower. Zresztą umówiłam się z Marcinem, ze przyjadę do Poznania po dziewczynki i ja wrócę autem a on rowerem. Ale jak nadarzyła się okazja to przecież nie mogłam jechać prosto do Poznania. Pojechałam sobie przez Dziewiczą. W lesie spokojnie a na polach i asfalcie wiało mi w gębę okropnie. Miałam mało czasu więc nie wyjeździłam się jeszcze. Cały czas mam takie wrażenie, ze wyrywam chwile dla siebie. Że jazda na rowerze to jest inny świat, który by mógł trwać i trwać ale trzeba się wziąć i wracać. No cóż „takie życie” jak mówi mój znajomy i nie ma co narzekać tylko jak się da to znowu coś dla siebie wyrwać.
Wczoraj w sklepie w Pobiedziskach ale nie na rowerze spotkałam Sebe284 . Miło było poznać. Pozdrawiam
Dzisiaj końcówka sprzątania i zaczyna się gotowanie, żeby znowu pobrudzić.
Kategoria dojazdy, wycieczka
miastowo
d a n e w y j a z d u
22.00 km
0.00 km teren
01:15 h
Pr.śr.:17.60 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Krówka
Byłam dzisiaj w sprawie mojej mamy na oddziale hematologii. Zaraz chwyciłam doła. Dobrze, że potem wsiadłam na rower bo trochę mi sie poprawiło ale nie będzie łatwo.
Kategoria dojazdy
praca w te i we wte
d a n e w y j a z d u
8.80 km
0.00 km teren
00:30 h
Pr.śr.:17.60 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Krówka
no i tyle. A! jedno blond, głupie dziewcze wlazło na drogę rowerową i zostało delikatnie owrzeszczane przeze mnie. Ma szczęście, że nie należę do wulgarnych i agresywnych bo wlazła mi prosto pod koło.
Kategoria dojazdy
jesteś nienasycona!
d a n e w y j a z d u
51.17 km
33.00 km teren
02:40 h
Pr.śr.:19.19 km/h
Pr.max:41.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Tak mi powiedziała mama w trakcie takiej rozmowy telefonicznej:
-Mama, to po pracy wracam jak zwykle
- tylko nie pętaj mi się na tym rowerze jak wczoraj bo dzieci się nudzą bez ciebie
- no Mama! a chociaż jedno kółeczko wkoło Malty?
-oj! dziecko jesteś nie nasycona tym rowerem,
No cóż, musiałam jechać szybciej bo i tak pojechałam wkoło Malty a potem jeszcze nad stawy i fajne zjazdy znalazłam w krzaczorach w które po śladach mnie wyniosło. Musze te dróżki pokazać Marcinowi.
km z dwóch dni.
Kategoria dojazdy, wycieczka
Do Strzeszynka
d a n e w y j a z d u
41.47 km
25.00 km teren
02:08 h
Pr.śr.:19.44 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Pojechałam zobaczyć zaoraną-wyrównaną ścieżkę rowerową do Strzeszynka, którą pewnego pięknego dnia nie wiedzieć czemu właściciel drogi zaorał. Po rozmowach z władzami miasta drogę wyrównano. Dziwna sprawa.
Dawno tu nie byłam, jakieś dwa lata i kiedyś ta droga wydawała mi się taka długa, daleka i pagórkowa. Dzisiaj łyknęłam ją szybciutko i przyjemnie. Drogowskazu na drogę Drogbasa nie znalazłam.
Klara dawała, było 30 st. C opaliłam się ale będę musiała gdzieś gębę do słonka wystawić bo widać, że jeżdżę w okularach. O opaleniźnie w koszulkę i spodenki nie wspomnę.
Kategoria dojazdy, wycieczka
Jest piata rano, noc boryka się z dniem nasze dusze rozbrykane nie wiedzą co to sen*.
d a n e w y j a z d u
31.00 km
25.00 km teren
01:26 h
Pr.śr.:21.63 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Śniło mi się, ze jadę na rowerze, więc o piątej pobudka, sniadanko, przyszykować ciuszki dla baboli i w pełne słonko przy temp ok 6 st C do pracy. Przy znajomym drzewie zdejmowanie zbędnych ciuchów (kiedy ja wreszcie będę wiedziała jak się ubrać!?) i czuję, że mnie ktoś lub coś obserwuje. Piękna łania patrzyła na mnie. Jak juz ruszyłam to ona ruszyła ze mną i tak przez dobry kilometr biegła przede mną, za mną, obok mnie albo przecinała mi drogę. Jak juz sie znudziła to zniknęła nie wiem gdzie. Piękne zwierzę!
*Wojciech Waglewski "O clebie i wodzie"
Kategoria dojazdy
Pohasałam sobie nareszcie
d a n e w y j a z d u
82.67 km
64.00 km teren
04:09 h
Pr.śr.:19.92 km/h
Pr.max:46.20 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Komunia przed nami, więc nie ma czasu na rower, bo malowanie, zakupy itp. W sobotę pojechałam z moimi dziewczynami po białe buciki dla Zosi. Moje małe kobietki plus ja szalałyśmy wśród butów i każda z nas kupiła sobie buciki: Zosia białe komunijne, Marta sandały a matka eleganckie trampki do latania po robocie jak można już zrzucić szpile. Pogoda była piękna i jak widziałam nieprzebrane tłumy rowerzystów wszelkiej maści to mi serce ściskało z żalu, że muszę w pudle (aucie ) siedzieć a nie jeździć, jeździć, jeździć.
Dzisiaj nadarzyła się okazja - Marcin zabrał dzieciaki a ja dosiadłam mojego zdobywcę i pojechałam. Ale było fajnie! W lesie ubity piasek, asfalt twardy (a jaki by mógł być nie w upał???) dzisiaj wszystko mnie cieszyło, pełna radość z jazdy jak u psa spuszczonego łańcucha. Powkurzałam jakiegoś wylajkrowanego młodzieńca bo nie mógł mnie zgubić nad Rusałką aż do Parku Sołackiego, gdzie mu odpuściłam, objechałam sobie jezioro maltańskie, podjechałam pod zoo i pojechałam do domu po drodze jeszcze zaliczając Dębiniec. Fajnie.
Bycie żoną bikera i samemu chorować na cyklozę jest ciekawym zjawiskiem. Niektóre kobiety dostają od swoich ukochanych pierścionki z diamentami a ja aluminiowe podkładki pod kierownice, które cieszą mnie bardziej niż te diamenty, których na rower przecież nie wezmę ;)pierścionek dla żony bikera
© JoannaZygmunta
Kategoria wycieczka, dojazdy
Do pracy
d a n e w y j a z d u
30.00 km
0.00 km teren
01:24 h
Pr.śr.:21.43 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Bardzo dobrze mi sie jechało. W kolana trochę chłodno ale przyjemnie. Pusto tylko ptaki śpiewają. Dużo Żurawi dzisiaj widziałam, bardzo ładne ptaki tylko śpiewają niezbyt.
Kategoria dojazdy
Z pracy
d a n e w y j a z d u
44.45 km
30.00 km teren
02:31 h
Pr.śr.:17.66 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Było gorąco wiec jechałam sobie powoli w stronę Cytadeli kiedy zobaczyłam jakąś rowerzystkę szarpiącą się z łańcuchem swojego roweru. Stanęłam i wspólnymi siłami przy pomocy moich narzędzi, coś tam odkręcając i dokręcając udało nam sie to naprawić. Pani miała zaniedbany, marketowy szajs, z pourywanymi linkami itp. Długo tym nie pojeździ.
Nad jeziorem Dębiniec chciałam zjechać z mini killera i speniałam. Noż kurde!
Pojechałam na działkę gdzie spotkałam się z Marcinem i dziewczynkami. Zrobiliśmy sobie mięsko na grillu i było bardzo miło, ciepło. Nie chciało mi się wracać. Wzięłam się jednak i pojechałam znowu na Dębiniec. Pomyślałam, że ostatnim razem jechałam za wolno i dlatego nie zjechałam, dlatego teraz puściłam hamulce i o milimetr wyminęłam drzewo. Ale się wystraszyłam! Ale było fajowo!
Kategoria dojazdy