dojazdy
Dystans całkowity: | 5315.15 km (w terenie 1948.53 km; 36.66%) |
Czas w ruchu: | 252:15 |
Średnia prędkość: | 19.80 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.16 km/h |
Liczba aktywności: | 187 |
Średnio na aktywność: | 28.42 km i 1h 38m |
Więcej statystyk |
Rusałka
d a n e w y j a z d u
15.15 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Po mieście, wkoło Rusałki. Znad jeziora miły chłodek :)
Ponieważ przy jeziorze było bardzo przyjemnie to usiadłam sobie na ławeczce, machałam nogami i popijałam zimną cole. Chyba mijała mnie starszapani. Jednak nie zwróciła uwagi na prawdziwie starszą babę w bluzce w kwiaty ;p.
ps. Jak się okazuje miałam rację! W komentarzu z dnia wczorajszego pyta się czy to byłam ja. Tak to ja :) Jednak zwróciła na mnie uwagę. Trzeba było się odezwać ale tak trochę głupio wrzeszczeć: - halo!! Czy pani to starsza pani proszę pani? Kiedy wkoło same emeryty a dziewczyna wygląda jak wiosna :D
Kategoria dojazdy, po mieście
Na dworzec
d a n e w y j a z d u
5.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
W niedzielę o 10 rano sennie, cicho i jakoś smutno w Rucianem
Kategoria dojazdy, inne
3
d a n e w y j a z d u
3.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Na siłownię.
Tylko ja, on i kilogramy ;) Reszta kobietek wymiękła.
Wzięłam Marcinowy miotacz lumenów z Singapuru. Najwyraźniej wyglądałam jakbym jechała na motorku bo auta z podporządkowanej nie wyjeżdżały.
Nie, nie, nie dlatego, że tak szybko jechałam ;)
Kategoria dojazdy
Dostałam heklówkowego oczopląsu ;)
d a n e w y j a z d u
10.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Na Czarnej jeździ się całkiem dobrze, nalezy unikać podchycników na ulicy i skręcać z czułością i delikatnością sprzedawcy puchu oraz nie robić OTB. Poza tym nie widzę przeciwskazań do jazdy np. do fryzjera. W mózgu znaleziono dwie szprychy ;)
Ponieważ sama jakoś omijam ostatnimi czasy teren nie bardzo chcąc jeździć po dziurach na rzuconą przez Klosia propozycję wyjazdu po Dziewiczej umówiłam mojego małżonka aby sprawić mu przyjemność jaką mi by sprawiło targanie się po dziurach, podjazdach i zjazdach. Prawdziwa żona nie pyta sie męża co mu sprawi radość tylko to wie ;). No dobra! Nie było tak naprawdę :)ale dzisiaj o 12 byliśmy juz na parkingu przy Dziewiczej i dostałam lekkiego pomieszania w oczach gdy ujrzałam ubrane w heklówę drzewoUbrane drzewo
© JoannaZygmunta
Dalej było jeszcze ciekawiej bo właśnie odbywał się heppening pt. Dziergamy-w-PuszczyŁadne heklówy :)
© JoannaZygmuntaPajęczynka z robaczkami
© JoannaZygmunta
Uczestnicy wycieczki Mariusz, Marek i Marcin po krótkiej pogaduszce pojechali na zjazdy Wycieczkowicze ;)
© JoannaZygmunta
a my poszłyśmy szlakiem następnych helkówek.
Zabawa pomponami
© JoannaZygmuntaUmajone drzewo
© JoannaZygmuntaListopadowe motyle
© JoannaZygmunta
Już kiedyś czytałam, że na Dziewiczej Górzej jest ostoja Pachnicy dębowej takiego żuczka, którego już podobno nie ma a tam jest. Nigdy nie miałam czasu się przyglądać a dzisiaj to nawet zdjątko zrobiłamOstoja żuczka pachnicy dębowej. Żuczka nie widziałyśmy
© JoannaZygmunta
Niestety żuczka nie widziałyśmy bo pewnie spał :)
Potem zeszłyśmy Killerem. Ja juz tam nie zjadę! Wygląda przerażająco! Stromo i pełno korzeni!
Zjadę, zjadę choć będzie ciężko ;) Marcin powiedział, że mi pomoże czyt. znowu gardło będzie go bolało.
Na koniec wycieczki jeszcze troszkę pochodziłyśmy po lesie i dowiedziałam się, że to była bardzo fajna wycieczka :)W lesie. Modelka
© JoannaZygmunta
Kategoria do fryzjera, dojazdy, wycieczka, z małżonkiem
Z sakwą
d a n e w y j a z d u
96.28 km
50.00 km teren
05:18 h
Pr.śr.:18.17 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Do pracy z sakwą, która testowała moja cierpliwość. Udało mi sie w końcu ją tak zainstalować, że nie spadała nawet jak jechałam po wertepach. :)
Kategoria dojazdy
Żeby nie to zimno
d a n e w y j a z d u
10.60 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Dzisiaj był szalony dzień. Rower bardzo się przydał w transporcie mojej osoby po auto, którym odwiozłam jednego kotka do nowego domu (jeszcze są dobrzy ludzie co sierotę przygarną :)) i z powrotem odwieźć auto na Winogrady. Jazda autem odbyła się przy akompaniamencie kocich lamentów a pozostała czwórka jak brałam płaczącego malucha do auta patrzyła na mnie jak na mordercę. Mam nadzieję, że kociaczek trafił w dobre ręce.
Na Cytadeli nie widać jesieni ale niestety ją czuć w kościach. Zimno ale co tam! Wracać się nie chciało. Jesień? Nie widać ale w kościach czuć ;)
© JoannaZygmuntaJesień? Nie widać ale w kościach czuć ;)
© JoannaZygmuntaJesień? Nie widać ale w kościach czuć ;)
© JoannaZygmuntaJesień? Nie widać ale w kościach czuć ;)
© JoannaZygmunta
Pojechałam na amfiteatr i już prawie zjechałam ale jednak stwierdziłam, że nie mam butów SPD i może jednak nie będę próbować bo mi się noga ześlizgnie z pedału i spadnę i hmmm dupa jestem. Za chwilę znowu sobie przyrzekałam, że - następnym razem jak tam będę to na pewno zjadę, i teraz nie ma ten tego ten, już na 100%. Tak na oko chyba killer jest trudniejszy a ja ciupurupa jestem.
Kategoria dojazdy
3
d a n e w y j a z d u
3.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Do sklepu w wietrze, ze łeb urywa.
Facet w folii juz jest bez folii i rzeczywiście jest to Ignacy Łukasiewicz. Jestem wspaniałym detektywem OKO ;) oraz jestem lepsza niz dziennikarze poznańscy bo oni napisali o wąsiastym facecie dopiero dzisiaj tu
Kategoria dojazdy
Wielkie zdziwienie
d a n e w y j a z d u
3.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Wielkie zdziwienie mnie ogarnęło na dworcu PKP w Pobiedziajach. Kupując bilet dla siebie i dla Mondiego usłyszałam od Pani w kasie :
-"ale od dzisiaj .........."
-Podwyżka, zakaz wożenia rowerów w pociagu lub dozwolone jest tylko wożenie roweru na kolanach - pomyślałam sobie
-.........w ramach promocji rowery do soboty jadą za darmo" - dokończyła pani
-????? CO? NIEMOŻLIWE!!! Bardzo ładnie! To do Garbar proszę w jedną stronę :)
Az mi sie chciało powiedzieć że w te i wew te ale nie bedę tracic przyjemności wracania rowerkiem bo jest promocja jak w biedronie.
Jadąc w mgle i chłodku zrobiło mi się jesiennie i mlancholijnie. Jak wiadomo melancholia sprzyja wspomnieniom to obejrzałam sobie zdjęcia Jacka i zackniło mi sie do tych naszych współnych imprez: Sinusoid JP, eleiminatora Rodmana i oczywiście XC Pobiedziaje.
Po obejrzeniu zdjątek odkryłam wreszczie wielką tajmenicę mojego jeżdżenia. Teraz już wiem po co tak jeździłam na te inne ogórki typu Gogol. Tylko z myślą o tych najważniejszych i najbardziej prestiżowych imprezach całe lato szlifowałam i nadal szlifuję formę trenując długie dystanse, karkołomne, powodujące zawrót głowy, podjazdy i zjazdy oraz skoki i przeskoki.;).
Jestem teraz spokojna i zadowolona. Odpowiedź na wielkie pytanie o życie, wszechświat i całą resztę wcale nie brzmi 42 ;) (zachęcam do lektury)
Kategoria dojazdy, z domu/do domu
6
d a n e w y j a z d u
6.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Cały tydzień po zakupy. Pewnie więcej nakręcone ale kto by tam liczył na czarnej mambie. Liczy się fason ;)
Kategoria dojazdy, do sklepu
Wielka wyprawa na zakupy
d a n e w y j a z d u
6.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Z moimi małymi po kucyki. W sklepie zabawkowym nie było tych kucyków tylko inne a te drugie były NIEDOBRE! Biust miałam cały opłakany od gromkich krokodylich łez lejących się ciągłym strumieniem z Zosiowych oczek, bo rozpacz była straszna. Na szczęście po jakimś czasie udało sie ukoić małe serduszko i pojechać do innego sklepu gdzie były owszem znowu nie te kucyki ale inne ale takie których jeszcze nie miały i juz nigdzie nie można ich dostać i radość zapanowała a ja odetchnęłam.
Pełnia szczęścia dopełniła się gdy w drogerii zakupiłam pilniki do paznokci, których nigdzie od dawna nie mogłam dostać.
Stwierdziłyśmy, że najlepsze zakupy robi się w Pobiedziskach i nigdzie indziej nie jedziemy w najbliższym czasie do sklepów bo po co ;)
Kategoria dojazdy, po mieście