Maj, 2015
Dystans całkowity: | 419.94 km (w terenie 10.00 km; 2.38%) |
Czas w ruchu: | 19:36 |
Średnia prędkość: | 19.78 km/h |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 28.00 km i 1h 30m |
Więcej statystyk |
Z Zosieńką na Pola Lednickie
d a n e w y j a z d u
44.00 km
0.00 km teren
02:30 h
Pr.śr.:17.60 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Dała radę chociaż wiało jak szalone w niedzielę. Zadowolona córka, zadowolona matka. Super wycieczka.
Przez 30 km gadało to moje dziecię jak najęte a ostanie 10 była cichutko z czego 5 pokonała resztką sił. A mówiłam jej- nie pruj tak, zachowaj siły na powrót bo będziemy miały pod wiatr. Jak to dziecko, wie sama lepiej. W domu placek i kompot z rabarbaru. Pycha :)
Z nienacka
d a n e w y j a z d u
29.00 km
0.00 km teren
01:11 h
Pr.śr.:24.51 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Przyjechała teściowa i byłam zła, że znowu nie pojadę rowerem :(
Przyjechał Marcin i byłam zła, że znowu nie pojadę rowerem :(
Pojechała do domu teściowa i byłam zła, że jest już późno i znowu nie pojadę rowerem :(
Marcin się zakręcił i zabrał mnie na rower :)
Obiecał, że będzie spokojnie jechał i że pojedziemy bliziutko, tylko do Wierzyc.
Pogoda ładna, nóżka się ładnie kręciła, wiatr słaby, Marcin stwierdził, że nie będziemy dupy tylko jedziemy na pagóry. Ja, jak to dupa na pagóry nie pojechałam bo byśmy wrócili za ciemnego, więc skręciłam pod wiaduktem szybciej a Marcin pojechał co by tą dupą nie być. Postanowiłam, że mnie na powrocie nie złapie chociaż do ronda na Pobiedziaje na S5. Marcin podstępnie próbował mi przeszkodzić w moim postanowieniu dzwoniąc z niewinnym pytaniem " gdzie jesteś". Ha, ha, myślał, że mnie szybciej złapie a ja już byłam przy bocianie i dorwał mnie tuż, tuż ale za rondem.
Jeszcze troszkę się ścigaliśmy pod górkę w Pobiedziajach i myślałam, że wątroba mi wyskoczy oczami na wierzch przy 42 km/h ale było fajowo. Musiałm odpuścić te 42 km/h bo bym zdechła co uczyniłam ledwie wtaczając się na szczyt górki czyli na Rynek.
Nogi mnie bolą, kondycji nie mam, ale jestem zadowolona.
Po powrocie pojechałam jeszcze z Tinką. Tinka uwielbia mi porywać rękawiczki rowerowe i bawić się nimi w podrzucanie, tarzanie się po nich i dzisiaj w czasie zabawy zachciało jej się siku. Wypluła rękawiczkę i zapomniała o niej a następnie przykucnęła i ją posikała. Małpa sklerotyczna jedna ;)
Kategoria szosa, z małżonkiem
Biskupickie kółeczko
d a n e w y j a z d u
23.00 km
0.00 km teren
01:03 h
Pr.śr.:21.90 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Wieje, że prawie, że mnie zwiało.
Kiszkowo i powrót
d a n e w y j a z d u
46.40 km
0.00 km teren
02:04 h
Pr.śr.:22.45 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Trochę mi się drogi pomyrdały, więc musiałam wracać, tak z dwa razy. Raz musiałam się dopytać facetów pod sklepem czy w ogóle w dobrą stronę jadę i raz skończył mi się asfalt. Spotkałam również jednego takiego padalca na środku drogi i dopiero gdy go pogiglałam patykiem w ogon to raczył zejść, spełznąć z drogi. By go rozjechali, życie mu uratowałam a ten syczał na mnie. Padalec ;)
Błękitna pętla
d a n e w y j a z d u
28.00 km
0.00 km teren
01:15 h
Pr.śr.:22.40 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Błekitna pętla to wyścig ogień. Niestety w tym roku ogień w wykonaniu innych a ja z obstawą w postaci samochodu z napisem koniec wyścigu kulałam się nie za szybko na grubych kichach, żeby było miękko i trochę frajdy. Raz mnie zdublowali i miałam przyjemność popatrzeć na najlepszych jak
się czarują w peletonie a potem oglądać finisz pełny emocji.
Marcin w akcji ;)
Gdzieś na horyzoncie
Pogoda piękna, znajomych kupa. Kuba okazał się zdolnym fotografem :) Dzięki
Po wyścigu Marcin pojechał rowerem z kolegą do Czerniejewa, gdzie
byliśmy umówieni a ja miałam dojechać autem. Ponieważ autem niewątpliwie jedzie się
znacznie szybciej poczekałam w
"miasteczku" maratonowym na wyniki. Wyników nie było i nie było bo jakaś
oferma zawadziła o kabel z prądem i zanikło trochę danych. W końcu
wyniki były ale stwierdziłam, że czas jechać bo Marcin się biedny w tym
Czerniejewie mnie nie doczeka. Wsiadłam w auto i już wyjeżdżam gdy
podbiega do mnie kolega Wojtek i wymachuje pucharem: "To dla Marcina!" -
krzyczy. Ależ się ucieszyłam! Należał mu się jak nikomu :) . Szybko
pojechałam do Czerniejewa gdzie właśnie odbywał się festyn i pełno
elegantnej wiary przyszło do pałacu na watę cukrową, hot dogi, lody i
wioskowe zaśpiewki. Ja w moim goglowym stroiku z torebką, aparatem
fotograficznym i z pucharem w łapie zaczęłam szukać Marcina. Zadzwoniłam
bo nijak go naleźć wśród tych elegantów patrzących na mnie dziwnie
znaleźć nie mogłam. Marcin odebrał.
-Gdzie jesteś - pytam się.
-Widzę cie - mówi on,
- a puchar widzisz?
- widzę
- a wiesz czyj?
-pewnie twój
-ha ha!! Twój!!
Zdziwienie w oczach i za chwilę radość bezcenna :)
Mistrz kuchni przygotował specialite de la maison - hot doga z musztardą ;)
a następnie wręczył posiłek z należytą prezentacją ;)
Fajne imieniny mi się trafiły :D))
Kategoria szosa, wyścig
Czarną
d a n e w y j a z d u
24.12 km
0.00 km teren
02:36 h
Pr.śr.:9.28 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Jak przystało na porządny miejski rower a nie na jakiegoś górala na gładkich kiszkach, pomiar precyzyjny aż miło :)
Biskupickie kółeczko
d a n e w y j a z d u
22.00 km
0.00 km teren
01:06 h
Pr.śr.:20.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Tak na oko wyniki bom zapomniała licznika a endzio wzięło i się wysypało ;p
MTB Kostrzyn
d a n e w y j a z d u
26.00 km
10.00 km teren
01:20 h
Pr.śr.:19.50 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Nareszcie nie trzeba było wstawać o 5 lub 6 rano bo do roboty albo na jakiś wyścig, bo wyścig był tuż za miedzą. Wstaliśmy więc o 6,15 bo starość ma swoje prawa i człek się budzi wcześnie, kości gniotą tłuszczyk i nie ma co leżeć bo można już by się zacząć szykować na ścig w Kostrzynie. Z racji mojej kontuzji postanowiłam pojechać dystans HOBBY - 26 km i tak pomyślałam, że się umęczę bo nie dam skóry za darmo i oczywiście będę walczyć o podium choć powinnam jechać na wycieczkę a nie na wyścig. No cóż, szaleństwo na rowerze to chyba jest mi pisane. Wzięłam zdobywcę pucharów, bo niechciało nam się przekładać gładkich opon z Mondiego. Kellysek jak przystało na dojazdówkę do roboty posiada bagażnik, światełka i zabezpieczenie. Marcin złośliwiec jeden zaproponował mi żebym wzięła jeszcze sakwy a światełek lepiej żebym nie zdejmowała bo" jak dojedziesz po ciemku to ci się przydadzą" wredota jedna ;).
Dojechałam na miejsce autem, Marcin przyjechał rozgrzewkowo rowerem. Na miejscu gatki - szmatki, że o mało bym się spóźniła na start. Zimno było obrzydliwie. Odziałam się dobrze i stanęłam na stracie
a tam red. Kurek opowiada, jaka to ja dobra jestem, że pewnie pierwsza itp. Wlazł mi oczywiście na ambicję i trza było jechać jak fabryka starczała. Pięknie się startowało z pierwszej linii. Niestety chłopy mi odjechali i nie załapałam się w pociąg, więc musiałam sama dygać cała drogę pod wiatr z dziewuchą na plecach. Ciągle mi cholera wisiała i wiedziałam, że mnie porobi na mecie. Wredna małpa jedna! Wsypała mi na ostatnich 2 km 1 minutę. Woziła się mi na kole a potem odjechała. Powstrzymam się może lepiej.
Przez tą połamaną łapę, teraz wydawało mi się, że terenu było bardzo dużo. W zeszłym roku poszło mi dużo lepiej. Wydawało mi się, że tam tylko asfalt był a teraz wstrząsy mnie wytrzęsły. Będzie lepiej i chyba jest nieźle bo byłam 11open , 1-K4, 2 -K. Niestety organizatorzy to męskie szowinistyczne ś....... są bo na Hobby nagradzali tylko 6 pierwszych. Jak ja bym miała siłę to bym na mega pojechała a nie na Hobby, a kobiety nie mają szans z facetami chyba że zamiast posiłków zjadają dynamit a wtedy to na 100% jadą mega.
Jako fotografowawie amatorzy zostaliśmy wraz z Marcinem do samego końca nagradzania i jakież było nasze zdziwienie, gdy na podium wywołany został nasz Team w drużynówce! Ponieważ było nas przedstawicieli sztuk 2 to skromnie stanęliśmy na podium. W doborowym towarzystwie wymiataczy maratonowych. DOKOPALIŚMY Kaczmarkom! HA, ha.
Mamy mega duży puchar i wielką satysfakcję :)
Kategoria wyścig, z małżonkiem
33
d a n e w y j a z d u
33.00 km
0.00 km teren
01:29 h
Pr.śr.:22.25 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Z sąsiadem
d a n e w y j a z d u
24.00 km
0.00 km teren
01:15 h
Pr.śr.:19.20 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Kółko z sąsiadem. Dużo gadania do zachodu słońca :)