Luty, 2013
Dystans całkowity: | 120.32 km (w terenie 13.70 km; 11.39%) |
Czas w ruchu: | 03:16 |
Średnia prędkość: | 19.02 km/h |
Maksymalna prędkość: | 36.00 km/h |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 13.37 km i 1h 38m |
Więcej statystyk |
30 km tak na oko
d a n e w y j a z d u
30.00 km
0.50 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
bo z rana zamiast układać się wszystko jak w zegarku to był jeden wielki chaos. Spało się za dobrze ale zadka podnieść się nie chciało co potem zaprocentowało lataniem po chacie i pakowaniem wszystkiego co przydatne i może trochę mniej . Dzisiaj wracałam z pracy rowerem i jak zwykle należało się spakować. Rower zapakowany do (nowego/13 letniego) auta i gdzieś 10 km przed Poznaniem w głowie powstaje pytanie: czego nie wzięłam. Nie wzięłam przedmiotów BHP czyli kasku i okularów oraz licznika za to miałam 2 pary rękawków, 2 staniki, 2 różne skarpetki i 3 czapki. Jazda powrotna była przemiła - ciepło i wiatr w plecy. Wiało całkiem konkretnie bo jak zawiało mi z boku to z lekka chciało mnie wwiać w rów. Spotkałam kolarza ze Swarzędza tak na oko początek M5,z którym zamieniłam parę zdań na temat kalendarza starów i możliwe że się spotkamy we Wągrowcu na XC gdzie może, pojadę kibicować Marcinowi, JPbikowi i pięknemu nieznajomemu ze Swarzędza ;)
Kategoria dojazdy
3 km
d a n e w y j a z d u
3.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Na stepa zimno. Step - dobra rozgrzewka do jazdy powrotnej w czasie której było już bardzo ciepło. Niestety w domu starsza pociecha podobno się nauczyła modlitwy i musiałam wracać ją odpytać. Szkoda bo jeszcze lansik wkoło Pobiedzisk bym sobie trzasnęła ;)
Kategoria inne
Do owada po wino co by ugasić ogień.
d a n e w y j a z d u
3.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
A taki był piękny - zielonyTaki był ładny
© JoannaZygmunta
i się dzisiaj z rana spalił. Tak- pyk i zapalił się i zanim przyjechała straż to się spalił i to by było na tyle.
Od jakiegoś czasu czarne kociska łaziły wkoło mnie za często i dzisiaj w nocy śniły mi się buty, więc musiało coś pierdzielnąć.
Ponieważ nieszczęścia chodzą parami a listonosz zawsze dzwoni dwa razy to pojechaliśmy nie specjalnie trzeźwymi będąc i prawie nieoświetlonymi (przynajmniej ja) po wino do sklepu o słabej reputacji ale z dobrym tanim winem. Jakiś tam jeden poświecił mi długimi a to tylko dla tego że Marcin jechał na czarnej mambie i nie nadążał za mną i świecił sobie sam a nie nam. W drodze powrotnej zaświeciłam sobie, co by te cepy w samochodach mnie widziały, czerwoną lampką z przodu, a z przodu bo od tyłu tak minie nie dogonią.
Mam nadzieję, że po wypiciu wina Marcin nie namówi mnie, żebyśmy pojechali i w ramach "zemsty żywiołaków", Brenn Di Ega Kjerke
Kategoria inne
Do MIASTA
d a n e w y j a z d u
3.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
zrobić się piękną ale dużo pracy nie było ;) Na solarce wygrzałam stare kości. Jak już było miło to nagle zgasły światła i głos "wielkiego brata" powiedział: "dziękujemy za skorzystanie z naszych systemów solariów ERGOLINe". Masz!
ostatnia jazda na rolkach
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Jutro Marcin oddaje rolki.Szkoda :(. Teraz to szkoda a jeszcze tydzień temu to bym za darmo je chętnemu dała i jeszcze pocałowała na odchodnym ;).
Dzisiaj sznurek był potrzebny tylko żeby zacząć jazdę. Strach to ma jednak wielkie oczy a dzisiaj mam lekko wzrok przymglony katarem bo chyba na tych sobotnich wygibasach w Kórniku się przeziębiłam, więc było coraz lepiej. Nauczyłam się przekładać dłonie na baranku, przerzucać przerzutki, trzymać kierownicę jedną ręką. Prawie już mi nie mojta kierownicą tylko trzeba jechać tak z 30km/h .Tak jak Mariusz mi niedawno w komentarzach napisał "Prawie jak nauczenie się na nowo jazdy na rowerze"- to prawda a na naukę podobno nigdy nie jest za późno :). Jechałam dzisiaj z blata i miałam wrażenie, że te rolki nie nadążają za kołem i zaraz z nich wyjadę. Cóż moc rośnie ;). Tak na poważnie to ciężko się jechało z tym katarskiem ale co robi prawdziwy kolarz gdy jest chory? Idzie się wypocić na rower. To mi się udało a teraz herbatka z lipy i pod kołderkę. Nie ma lipy ;)
Kategoria w domu, inne
JPbikowe sinusoidy
d a n e w y j a z d u
13.20 km
13.20 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
po maratonie fitness, który dał mi wycisk. Organizator maratonu fitness nie chciał zmienić terminu ze względu na mój udział w tak zaszczytnym zdarzeniu jak sinusoidy JPbika (fujary! nie znają się!) i dostałam w cenie 19 zł parę godzin naparzania: przysiady, prostowanie, taniec z krzesłami, szasee, 3 na 1 itd. A że nie po to przylazałam,żeby na karimacie leżeć to jęzor miałam do pasa a mięśnie paliły aż już nie dawały rady.
Już po maratonie wszystko mnie bolało a dzisiaj było kiepsko. Nie mogło mnie to jednak odwieść od wystartowania w najlepszym sportowym wydarzeniu lutego czyli JPbikowych sinusoidach :)
Jeszcze w sobotę ukręciłam placek drożdżowy z kruszonką, tylko kruszonki było mało bo moje najukochańsze córunie wyżarły cukier z tytki i musiałam się ratować cukierniczkami, skrzętnie pochowanymi po szafkach.
Rano konsumpcja po kawałeczku placka bo "tak pięknie pachniał mamo, że spac nie mogłam" i babole pojechały do teściowej a my w las w poszukiwaniu miejsca zbiórki na skraju WPN-u. Spotkaliśmy Sebę i razem pojechaliśmy w las. Nasze auteczko ledwie przejechało, drapiąc podbrzuszem po podłożu, ale do porsche mu daleko więc dało radę. Tam spotkaliśmy się z Aldoną, która miała już uszykowane miejsce sędziowskie, które jak się potem okazało było chętnie zajmowane przez uczestników spotkania. Przyjechało większość naszej grupy goggolowców oraz Seba, Grigor, Wojtek, Jurek i Aga, która umilała czas Aldonie podczas czekania na ścigantów. Jacek z Wojtkiem oznakowali idealnie trasę. Po pierwszym objeździe, gdy wkrótce zostałam sama, nie miałam problemu ze znalezieniem drogi. A umówiliśmy się z Marcinem, że jak zgubię drogę to mam zadzwonić i opisać miejsce gdzie jestem np. tak: "jestem przy takim drzewie a obok jest inne i MARCIN GDZIE JA JESTEM!!!!!!!!!" Obyło się bez tragicznych telefonów bo strzałki były wyraźne i idealnie wskazywały gdzie mam jechać i że po rewelacyjnych szybkich zjazdach i "fruwających" podjazdach należy pchać się pod górkę bo nie ma tak dobrze i po zjazdach są podjazdy lub podchody w coraz zieleniej wyglądających krzaczkach jagódek. Przez chwilę nawet wyprzedziłam Rodmana bo niby się poobijał. Tak ja już wiem swoje - moc rośnie ;).
Gdybym jeszcze nie była po tych pieprzonych zumbach, Bokwach i pilatesach to by mnie nie doszedł i nie pozostawiłby tylko kurzu pod górkę ;). Jedno jest pewne! Trasa rewelacyjna! 4 km zjazdu i podjazdu, szkoda że mi jak zwykle brakowało odwagi bo miałabym jeszcze większy fan. Po objazdowej rundzie myślałam, że nie dam rady przejechać zarządzonych przez JPbika 2 rund dla kobiet czyli moi. Po 1 rundzie chętnie pojechałam drugą a po drugiej chciało mi się jeszcze raz, tylko imprezka ogniskowa już się rozkręcała i trza było, też z przyjemnością, dołączyć do towarzystwa i usmażyć kiełbachę, wypić herbatkę i poklejdrować o tym i o tamtym :)
Od Jacka - organizatora - dostałam prześliczny dyplom z tulipanami ;)Nasze dyplomy - ten z kwiatkami to taki specjalnie dla mnie :)
© JoannaZygmunta
Było fajnie, więcej takich dni pleeeeease!!!
3 km
d a n e w y j a z d u
3.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
na siłownię. Wczoraj delikatnie po 60 kg na jedna rękę, żeby się nie przemęczać bo dzisiaj 4 godziny maratonu fitness w Kórniku. Jakoś mi sie nie chce jechać ale będzie fajnie. Nogi mi się na jakiś zumbach i dancach zaplączą ale mam nadzieję, że mi się do niedzieli odplączą na JPbikowe singielki. A może lepiej, żeby mi się nie odplątały bo znowu WPN będzie pobrzmiewał moimi piskami na podjazdach i zjazdach. W wersji light wejściach i zejściach. A ponadto wszystko jest możliwe no oprócz może tego:
PS. te 60 kg to taki żarcik ;D))))))
Już się nauczyłam :)
d a n e w y j a z d u
3.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
jechać bez sznurka :D)))) Nawet ramiona mojego treneiro nie musiały otaczać mnie opiekuńczym uchwytem. Po prostu zaczełam kręcić i pojechałam. Na początku jeszcze trochę poobijałam sobie łokieć ale potem było już coraz lepiej. Sznurek dobry jest żeby zacząć a potem już można go pominąć. Najważniejsze to nie patrzeć na rolkę i nie myśleć, że koło zbliża się niebezpiecznie do krawędzi rolki. Nie patrzeć, rozluźnić się, zacząć śpiewać ( jeszcze nie na tym etapie ;)).
Mój najmilejszy już dzisiaj nie musiał na mnie krzyczeć (gdyby nie jego krzyki to w życiu bym nie puściła tego sznurka) tylko mógł sobie pić kawkę i jeść pączka :)
Nawet miał czas żeby nakręcić filmik. Nie jest to film godny Oskara ani za reżyserię a tym bardziej za rolę pierwszoplanową ale występuje w nim rzeczony sznurek :)
&feature=youtu.be
W każdym razie jechałam 20 min i przejechałam 8 km. Trochę się zmęczyłam :)
3 km z wczoraj - do szkoły na wywiadówkę.
Kategoria inne
"mocna" nauka puszczania
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
sznurka od bramy garażowej.
Najpierw wywiadówka w szkole. Mój Boże! Trudno jest być rodzicem!
a potem nauka puszczania sznurka. Marcin rzucił komendę: puść! I co było robić, puściłam chociaż, taki fajny, czerwony ten sznurek :(. Po puszczeniu sznurka najpierw 20 sek. jazdy, potem 40 sek jazdy i potem nawet, nawet pojechałam choć nie wiem jak długo bo zbyt natarczywie myślałam o tym, żeby chwycić ten sznurek aż rower mi się zatrzymał, albo ja z niego spadłam i wpadłam w ramiona mojego jedynego. Dla takich ramion to ja mogę jeszcze bardziej jechać a potem wpadać - ze zmęczenia ;).
Do kolekcji wczorajszego obitego łokcia dołączył następny siniak na łokciu, ból tricepsa prawej ręki (od strony sznurka) i parę nowych siniaków na nogach.
Nie jest nudno na tych rolkach! Buja się ten rower w te i we wte, puścić sznurek jest trudno, a drzwi garażowe przede mną ;)
Kategoria inne
"mocny" trening na rolkach
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Marcin przyniósł rolki i jemu nie szło od razu za dobrze a co dopiero mi. Dłoń mam obtartą od kurczowego trzymania się sznurka od drzwi garażowych, łokiec odrapany od podparcia się o ścianę. Łeb jeszcze cały ale dzisiaj pewnie będą dalsze próby więc kto to wie co to będzie. Marcina boli gardło od gadania:"puść ten sznurek!" więc dzisiaj juz nie będzie miał siły na poganianie ;)
Kategoria inne