JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2012

Dystans całkowity:262.99 km (w terenie 51.00 km; 19.39%)
Czas w ruchu:14:11
Średnia prędkość:17.20 km/h
Maksymalna prędkość:30.90 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:21.92 km i 1h 46m
Więcej statystyk

Brakowało mi 7 km do 7kkm - dokręciłam bo czas na podsumowanie

  d a n e    w y j a z d u 26.32 km 0.00 km teren 01:18 h Pr.śr.:20.25 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Poniedziałek, 31 grudnia 2012 | dodano: 31.12.2012

Brakowało mi 7 km do 7kkm to dokręciłam 26 :). Marcin rano pojechał do Poznania żeby jeździć z FTI a ja jak zwykle zrobiłam śniadanko dla dziewczynek, pojechałam do sklepu po jakieś zakupy, w sklepie kolejki takie, że zdążyłam przeczytać wstrząsający artykuł o zabójczych majtkach, wróciłam do domu i zaczęłam się szykować na rower. Matko moja! Ile to trwa. Jedne portki, drugie portki, koszulki, kurtawki itd. Chyba godzina minęła zanim wylazłam. Dlatego pojechałam więcej niż 7 km bo krócej bym jechała niż się ubierała. Pojechałam sobie asfaltową traską wyścigu kolarskiego w Pobiedziskach, mam nadzieję, że w 2013r. uda mi się wreszcie wystartować. Trasa fajna bo ma sporo podjazdów ale asfalt okropny. Na trasie spotkałam paru bikerów -Dwóch starszych i trzech młodzianków takich, gęby im się śmiały, machali radośnie w geście pozdrowienia, widać, że jazda sprawiała im radość. Szli jak przeciągi pod wiatr.
A że dzisiaj ostatni dzień roku to czas na podsumowanie bardzo dobrego rowerowego roku :)
Brałam udział w
1. Grand Prix Wielkopolski Dolsk 22.04.2012- 11 wśród Kobiet,3 na podium K4 :)
2.MTB Maraton CUP Czerwonak 28.04.2012 - 9 wśród Kobiet, 3na podium K4 :)
3.Mazowia Legionowo 13.05.2012 - 33 wśród Kobiet, 4 bez podium K4
4.Grand Prix Wielkopolski Barlinek 03.06.2012- 13 wśród Kobiet, 2 na podium K4 :)
5.Grand Prix Wielkopolski Wyrzysk 24.06.2012 - 22 wsród Kobiet, 5 bez podium K4
6.Ogólnopolski Wyścig Kolarski
Memoriał Lecha Kluja 23.06.2012 - 5 wśród Kobiet, 1 na podium K4
7.Verus K-SSSE Maraton MTB Cybinka 30.06.2012 - 11 wśród Kobiet, 2 na podium K4
8.Grand Prix Wielkopolski Suchy Las 12.08.2012- 18 wśród Kobiet, 5 bez podium K4
9.Grand Prix Wielkopolski Wałcz 18.08.2012 - 19 wśród Kobiet, 3 na podium K4
10.Grand Prix Wielkopolski Koło 09.09.2012 - 15 wśród Kobiet, 3 na podium K4
11.Grand Prix Wielkopolski Łopuchowo 23.09.2012 - 21 wśród Kobiet,5 bez podium K4
12.Gminne Mistrzostwa w kolarstwie Górskim
i Przełajowym Wiórek 22.09.2012 - 3 wśród Kobiet, 1 na podium K4
13.IV Rowerowy Puchar Niepodległosci Osieczna 11.11.2012r. -10 wśród Kobiet dali mi medal za 3 miejsce ale czas miałam na 1 K4
Ostatecznie w generalce u Gogola zajęłam 4 miejsce

Gala kończąca wyścigi 4 w generalce © JoannaZygmunta
.
Sukces ten został uwieczniony przez TV Murowana Goślina :) Błysnęłam tam przez 1 minutę
http://www.itvmurowanagoslina.pl/film,rowerowa_gala,1058.html

Moje kochane dziewczynki oczywiście podłączyły sie do matki i wchodziły na podium za każdym razem. Raz narobiły obciachu, dostałyśmy puchar /statuetkę a one na to: "E! Taki już mamy" ;)
Półeczka na puchary zapełniła się mocno.
Półka na koniec 2011r.
Moja półeczka sławy :) © JoannaZygmunta

I na koniec 2012
Pucharowa półeczka © JoannaZygmunta


Do jej zapełnienia przyłożył się Marcin i Zosia.
Zosia na I miejscu
Puchar w górze © Z3Waza

Marcin na III miejscu
Na podium © Z3Waza

Zobaczymy jak będzie w 2013 roku. Może będą puchary może nie. Najważniejsze, żeby była zabawa i takie szczęście na mecie
Takiego uśmiechu życzę sobie po każdym wyścigu :D © JoannaZygmunta

ps. Wydrukowałam historię mojego bloga. Zajęło to trochę papieru
Spisana Historia JoannyZygmunty © JoannaZygmunta

I strona tytułowa :)
Strona tytułowa historii pewnego bloga © JoannaZygmunta


Kategoria szosa, inne

Marcin pojechał sobie

  d a n e    w y j a z d u 35.69 km 0.00 km teren 01:40 h Pr.śr.:21.41 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Niedziela, 30 grudnia 2012 | dodano: 30.12.2012

trenować z innymi kobietami a ja samotna pojechałam szukać księcia. Gdzie szukać księcia? W pałacu! Gdzie najbliższy pałac? W Czerniejewie. Pojechałam szukać tego księcia co by był wierny i nie kazał na góry wjeżdżać ale jak już do Czerniejewa dojechałam to stwierdziłam, że taki nudny książę to niech sobie za jakimiś innymi lata i nie podjechałam do pałacu. Nie będzie sobie mojej pięknej sylwetki przez okna oglądał! A niech się rypnie, mam go w nosie! Zrobiłam zdjęcie domeczku który był kiedyś pocztą i nadal jest Pocztą ale Polską

Poczta © JoannaZygmunta

A w drodze powrotnej zauważyłam, że naszą Ziemię atakuje UFO
UFO nadciąga. Na razie opanowało glebę, ale się rozrasta © JoannaZygmunta

TRAGEDIA! Nici z księcia! Nici z wyścigów! Nici z wycieczek! Nici ze zwycięstw i pucharów wszystko pożre grzyb ufoski nawet mój wspaniały obiad curry z indyka z papryczkami piri piri. O nie! Nie dzisiaj! Olewam grzyby i jadę dalej niestety pod wiatr. Średnia mi drastycznie spadła i pojawia sie książę podjazdów Radek Lonka. Tak, do końca nie jestem pewna czy to był ON bo jechał na starej kolarzówie, w jakiejś takiej kurtawie bardzo wywijającej na wietrze i czopce. Czopka wyglądała jak by wydarł ją psu z gardła ale może to był książe incognito? Bez kurtawki krzyczącej "patrzcie! jestem z Corrateca i taki jakiś nieśmiały. Nie rzucił się z oświadczynami - no kurcze rowerzysta nie książę :(. Dalej był jeszcze jeden ale ten już za bardzo przypominał raczej Zdzicha co go Grigor uwiecznił na zdjęciach
Zdjęcie z Panem Ździchem © grigor86


Pozostało mi pojechać w stronę zachodzącego słonka, które tak szybko zaszło tylko 1 minutę później niż w najkrótszym dniu roku :)
Zachodzące słonko © JoannaZygmunta


Kategoria wycieczka

Do Kościoła

  d a n e    w y j a z d u 3.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Niedziela, 30 grudnia 2012 | dodano: 30.12.2012

Do naszego parafialnego Kościoła do miasta ;) dać na msze za moją Śp. Mamę. Babacia bedzie miała mszę z przytupem bo 6 stycznia w święto Trzech Króli. Był to najszybszy niedzielny termin a teraz okazało się, że tego dnia w Pobiedziajach będzie impreza pt. "Orszak Trzech Króli" W planie jest moc atrakcji dla gawiedzi np:
-scenki Dwór Złego Heroda oraz Walki Dobra ze Złem
-uroczyste pokłonienie się Dzieciątku i Świętej Rodzinie
-podsumowanie konkursu na Szopkę Bożonarodzeniową
-przemarsz Orszaku do Kościoła Św. Ducha na Mszę Św. z koncertem kolęd i pastorałek w wykonaniu Zespołu Wiwaty - głównej atrakcji Pobiedziskiego Domu kultury.
Tak wiec Babcia będzie miała (albo my) moc atrakcji a dla powagi i znaczenia ofiary za bardzo bliską mi osobę msza będzie koncelebrowana. Zawsze mówiłam, że moja mama ma "wtyki" tam do góry. :).
Czarna Mamba dzisiaj było wyjątkowo oporna. Muszę ją rozebrać i przesmarować bo mam wrażenie, że piasty stawiają opór a dynamo przestało się kręcić i działa jak najlepszy hamulec.


Kategoria inne

Zaciągnął mnie

  d a n e    w y j a z d u 52.14 km 0.00 km teren 03:12 h Pr.śr.:16.29 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:-1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Sobota, 29 grudnia 2012 | dodano: 29.12.2012

Zaciągnął mnie ten mój mężulek na Dziewiczą Górę a mieliśmy pojechać szosą do Gorzuchowa do Czarownic. Seba z rana puścił SMS, że nie może jechać na wycieczkę bo mu się synek rozchorował na co Marcin wyjrzał przez okno i stwierdził, że pojedziemy do lasu bo wieje. Cos te czarownice albo nie chcą nas widzieć albo trzymają pieczę nad nami, żeby nam się nic nie stało bo z pewnością po tamtych drogach szalony kierowca z szalonym klaksonem, z szalonym mordem w myślach i oczach szuka potencjalnych ofiar na rowerach. (ale mnie wyobraźnia poniosła).
Wyjechaliśmy z Marcinem z zamiarem, że ja pojadę 20 km i wracam a Marcin z zamiarem wyciągnięcia mnie na Dziewiczą. Z powodów kobiecych nie jechało mi się dzisiaj najlepiej, mocno słabowałam i średnia nie wyszła najlepsza :(. W okolicach Ludwikowa jak stuknęło 20 km Marcin namówił mnie żebym jechała dalej. Lubię jeździć, w lesie było miło, nie bardzo chciało mi się jechać samotnie i nie chciałam zostawiać Marcina samego w lesie (jeszcze by go wilcy zjedli)do tego do celu nie było daleko wiec pojechałam. Na Dziewiczej Marcin kazał, tak, tak! KAZAŁ mi wjechać na Górę! Prawie się udało. Wjechaliśmy od tej najbardziej stromej strony i zabrakło mi troszeczkę. Następnym razem jak nie będę słabować to się uda. Marcin mobilizował mnie twierdząc że jak wjadę to będę zadowolona, po powrocie dopiero przy obiedzie powiedziałam mu, że byłam zadowolona -ośmiał sie jak norka.
Na wycieczce było miło. Zimno ale ubrałam się dobrze a do tego zastosowałam pod palce u nóg ogrzewacze. Paluchy u rąk mi marzły, Marcin twierdził, że za wolno kręcę i to dlatego, a u stóp było dobrze. Jeszcze teraz grzeją mnie przyjemnie w stopki te ogrzewacze. Normalnie cud chemii :)


Kategoria wycieczka

Rano za oknem słońce

  d a n e    w y j a z d u 34.03 km 0.00 km teren 01:35 h Pr.śr.:21.49 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:6.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Wily
Środa, 26 grudnia 2012 | dodano: 26.12.2012

Marcin się krząta, przebiera, merda napoje bo jedzie sobie na spotkanie z Krzychem. Ja siedzę w łóżeczku rozkoszując się tą chwilunią na wylegiwanie, jutro już znowu jak w wojsku "godzina 5-ta minut trzydzieści[..]"- ci to mieli dobrze ja wstaję o minut 5 i na pociąg do kieratu, ale to jutro. Dzisiaj obudziłam moje dziewczyny, zjadłyśmy śniadanie, obejrzałyśmy romantyczny film i stwierdziłam, że szkoda słonka i takiej pogody na siedzenie w chacie. Pojechałyśmy sobie autem na spacer nad jezioro Brzostek. Leśniczy zadbał na święta o zwierzątka i też zrobił dla nich choinkę.

Choinka dla tych co tylko w Wigilię głos mają © JoannaZygmunta

Choinka ubrana była w jabłka, marchewki i wszystko co zwierzyna roślinożerna leśna lubi. Dziewczynkom się bardzo taka choinka podobała więc już nie dopowiedziałam, że zwierzyna mięsożerna może zjeść roślinożerną i wszyscy są kontenci.
Słonko świeciło jak wiosną, rozsiadłyśmy się na pomostku i wystawiłyśmy nochale żeby złapać troszkę piegów.
Nad Brzostkiem © JoannaZygmunta

Po powrocie do domu chciałam wykorzystać jeszcze trochę ładnej pogody, przebrałam się i wtedy zaczął padać deszcz :(. Nie boję się deszczu, postanowiłam, wzięłam Wilego i pojechaliśmy w stronę Biskupic, gdzie Marcin zmieniał partnera do jazdy. Krzychu pojechał do domu a my z Marcinem zrobiliśmy sobie wczorajsze kółko tylko w drugą stronę. Jechaliśmy sobie spokojnie i czuć, że wyraźnie się ochładza.A tak pięknie było wczoraj i dzisiaj, więc komu to przeszkadzało :(


Kategoria szosa

Zjadłam, zjadłam, zjadłam babkęęęęęe

  d a n e    w y j a z d u 37.67 km 0.00 km teren 01:51 h Pr.śr.:20.36 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Wtorek, 25 grudnia 2012 | dodano: 25.12.2012

Zjadłam, zjadłam, zjadłam babkęęęęęę
Całowałam, całowałam całowałam babkę w łapkęęęę
Święta, Święta i po świętach na na na na nanannej.........*
a potem
Na niebieskim niebie tłuściutkie bobaski
śmieją się do siebie na znak Bożej łaski
[..]
a Jezusek już się stara złapać brodę Baltazara** itd
tak sobie śpiewałam dzisiaj gdy prowadziłam mój rower na Marcina kapciu.
A było to tak:
Pojechaliśmy sobie na wycieczkę. Dziewczyny oglądały filmy (prezenty) a my mieliśmy 2-3 godzinki względnej wolności. Plany były jak na mnie dość ambitne. Przynajmniej do Kłecka czyli ok 70 km w max 3 godzinki. Dobra może być. Po szosie spoko. Przed wyjściem Marcin zmienił dętkę bo mu się na ostatnim treningu przetarła przy wentylu. Odzialiśmy się w nowe gamexy od sponsora bo w końcu Święta zobowiązują i polecieliśmy. Po 5 km dzonk, psssssssssssssss, kapeć.
Marcin szybciutko zmienił dętkę, napompował kółko

Pompowanie © JoannaZygmunta

i pojechaliśmy tak z 800 m. Dzonk, psssssssssss, kapeć 2. Teraz już nie było dętki na wymianę, dziura znowu przy wentylu więc nie ma co kleić. Będzie trzeba kupić opaskę do koła bo to jest przyczyna.
Co teraz robić? Zadecydowaliśmy, że najszybciej do domu dojedzie Marcin więc szybko wymieniliśmy się kołami i mój mistrzu szosy popędził po auto. A ja sobie szłam, biegłam, śpiewałam jak wyżej, podtańcowywałam i wyrabiałam różne inne harce, żeby się rozgrzać bo na rowerze było ciepło a na pieszo ubranie trochę było mało wystarczające.
Samochodziarze patrzyli na mnie litościwie bo idzie taka baba z kapciem w kole i pewnie sama jak to baba wymienić nie umie. Jechali z żonami więc się nie zatrzymają, zresztą i tak żona prowadzi to co będą okazywac, że rycerz w nich siedzi, żeby potem dostać burę od teściowej, że na następne świąteczne żarcie się spóźnili. I tak szybko minęło mi z 3 km marszo-tańco-biego-śpiewu aż przyjechał Marcin. W domku zmiana koła w moim rowerku, przesiadka Marcina na Konika i pojechaliśmy na standardowe kółeczko wkole komina czyli Pobiedziska-Kociałkowa Górka- Gwiazdowo- Puszczykowo Zaborze- Góra- Pobiedziska.
Marcin kazał mi deptać, girki mnie bolą, słonko zachodziło szybko, obtłukłam sobie lakier na paznokciach, spotkaliśmy bikera z Pobiedzisk Gabryjela i tak odbyła się bardzo miła wycieczka :)
* wg ks. Twardowskiego
** Jacek Kaczmarski


Kategoria wycieczka

Wspaniałych Świąt

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Poniedziałek, 24 grudnia 2012 | dodano: 24.12.2012

pięknej pogody na rower
samego nierowerowego jedzonka
całej góry rowerowych prezentów
i spokoju
życzę Wszystkim :D



Na oko jakies 10 km

  d a n e    w y j a z d u 10.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Sobota, 22 grudnia 2012 | dodano: 22.12.2012

po Pobiedziajach na siłownie, stepa i zakupy. W poniedziałek moje kochane dziewczynki powiedziały, że musimy zrobić choinkę, bo jak wrócę z siłowni to na pewno będę miała prezent od gwiazdora a jak nie będzie choinki to nie przyjdzie. Cóż było robić. Wypakowałam choinkę z kartonu i okazało się, że brakuje jej jednej nogi. Dzień wcześniej przywieźliśmy choinkę z Poznania z piwnicy dziadka, bo on ma mieszkanie a my duży dom ale to on ma piwnicę a my nie mamy miejsca. Noga od choinki pojechała sobie w delegację służbową do Wrocławia i Rzeszowa i miała wrócić wraz z Marcinem w piątek. Ustawiłyśmy choinkę na dwóch nogach podpierając ją pudełkiem po kremie i przyklejając ja taśmą do paczek do stolika. Stoi jak drut ale na wszelki wypadek dziewczynki ubrały choinkę w nietłukące ozdoby. Wyszła całkiem fajnie

nasza nietłukaca się choinka © JoannaZygmunta

Po powrocie znalazłam ładnie opakowane stare pudełko po czekoladkach w którym był żuraw z papieru oraz na prędce narysowany domek. Starały się. :).
Do dzisiaj choinka stoi na dwóch nogach i chyba tak pozostanie do po świąt bo boję się, że jak ją ruszę ro się obali.


Kategoria inne

Na narty

  d a n e    w y j a z d u 14.21 km 11.00 km teren 01:29 h Pr.śr.:9.58 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Sobota, 15 grudnia 2012 | dodano: 15.12.2012

Marcin już od wczoraj mówił, że chce jechać na biegówki. Prognozy pogodowe nie były sprzyjające dla narciarzy dla rowerowców jak najbardziej bo raczej nie groziło to takimi smarkami

to moje sople © Robert1973

więc umówiliśmy się, że ja pojadę rowerem a Marcin autem nad jez.Brzostek i tam będzie na mnie czekał na biegówkach. Pospaliśmy się jak nigdy bo do 8 rano, potem zebranie osiedlowe, potem po nasze auto, które musieliśmy odebrać z warsztatu. (zepsuło się w poniedziałek i zapewniło nam bieganko przy - 10 stC przez 10 km. Cieplej było biec przez pole iż iść) i mogliśmy wybrać się dopiero około 13 jak właśnie zaczęło padać. Szybko, szybko bo śnieg zniknie!!! Marcin zapakował sie do auta a ja ruszyłam przez pole. Okazało się to nie łatwe bo koleiny okrpne, przykryte ładnym coraz bardziej śliskim śniegiem. Zaliczyłam tam 2 gleby + parę podpórek, które spowodowały że miałam zupełnie mokre skarpetki i lekko mokre rękawiczki. 2 km po asfalcie obfitowały w fontanny śniegu rzucane przez ciężarówki, których kierowcy mają w d.... że będę bardziej mokra. I tak dobrze, że nie w rowie.
Spotkaliśmy sie nad Brzostkiem
Spotkanie na parkingu przy jez. Brzostek © JoannaZygmunta

i pojechaliśmy traską XC Pobiedzisk z 2 grudnia.
A deszcz padał i padał a hrabina von szlochen płakała i płakała. Wkrótce byliśmy mokrzy
Mokry Marcin © JoannaZygmunta

"Umilałam" Marcinowi wycieczkę marudząc, że zaraz sie znowu wywalę, że mi zimno, że nie dam rady i inne miłe słowa. Jemu podniosłam troszkę ciśnienie sobie tez i było w miarę ciepło i przyjemnie. Przez śnieg świat wyglądał trochę inaczej i w pewnym momencie nawet mój niezawodny przewodnik, który wczoraj postanowił mnie przez złe informacje wysłać do Warszawy (pewnie chciał mieć w sobotę spokój ;)) sie zagubił. Ja tam nie wiedziałam gdzie jestem i tak nadrobiliśmy z 1 km. Na rowerze to jest nic ale na tych narciochać to jest co zaiwaniać. (szacun co nie umiejąc jechać jak Kowalczyk a próbują swoich sił). Paskudne dziki rozorały drogę, że momentami to były przewalone kamienie i dziury tak głębokie, że myślałam że w nich zostanę a mój mąż nie miał śniegu przez te bestie. Napiszę do Nadleśnictwa, żeby wycięli wszystkie dęby i wystrzelali dziki. Będzie porządek ;).
Brak śniegu © JoannaZygmunta

Deszcz padał i padał (hrabina von szlochen.........)*. Marcin poginał po 8 km/h. Ja się złościłam na dziki i było w miarę ciepło. Dopchaliśmy się do parkingu (zaliczyłam następną pokazową glebkę) i byłam tak zmarznięta, że chciałam wrócić autem. Marcin pożyczył mi swoje rękawiczki. Co za rozkosz, takie ciepełko!!! Ten mój mąż to potrafi rozkosz zapewnić tylko rękawiczkami. Hmmmmmmm co to będzie dalej????
* Hrabina von szlochen - kto nie wie niech szuka, kto wie to dobrze :)


Kategoria inne

Wytop z Trishką

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Piątek, 14 grudnia 2012 | dodano: 14.12.2012

Intensywnie w tym tygodniu. Biegi, spacery w mrozie, Stepy i dzisiaj rowerek w OAZIE w Kórniku. Trishka rzuciła na twarz, że jedziemy 2 godziny w cenie 1 i się skusiłam. Przeszkadzał mi obiad, który koniecznie chciał wrócić jak usłyszał muzę i brakowało mi powietrza. Nie ma jednak jak jazda w powietrzu, nawet mroźnym. Wytop był niezły. Po takich jednych 10 min pod górkę zrobiło mi się ździebko byle jak ale przeszło. Patrycja machała tymi nogami jak by jej za to płacili i poganiała nas, żeby szybciej. Szkoda, że na mojej miastowsi nie ma takich atrakcji jak rowery stacjonarne a do Kórnika daleko. Tak daleko, ze pogubiłam się na S5 i pojechałam w przeciwną stronę. Trochę się spięłam, że oznaczenia do d. Jakoś udało mi się wyjechać z matni ślimaków autostradowo, szybkostradowych ale juz myślałam, że do Warszawy dojadę. Zresztą byłam już na dobrej drodze. Cóż taka mała kobietka, samotna prawie o północy ;)


Kategoria inne