inne
Dystans całkowity: | 891.27 km (w terenie 175.00 km; 19.63%) |
Czas w ruchu: | 37:52 |
Średnia prędkość: | 19.09 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.00 km/h |
Liczba aktywności: | 46 |
Średnio na aktywność: | 19.38 km i 1h 43m |
Więcej statystyk |
Do dziadka
d a n e w y j a z d u
30.40 km
0.00 km teren
01:42 h
Pr.śr.:17.88 km/h
Pr.max:36.00 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Najmilszy mój pojechał z rana na trening i zapomniał zabrać obiad dla dziadka. I To był już pretekst, żeby pojechać do Poznania, a potem były jeszcze inne powody takie jak:
babole moje tańcowały na macie
mącąc mój smak muzyczny łupaniną nie do zniesienia, chałupa ogarnięta, słonko świeciło kusząco, wcale nie zdradzając, że lodowaty ziąb czai się w postaci dobijającego wiatru wielkim porywem a poza tym czy trzeba jakiegoś wielkiego powodu, żeby spieprzyć na rower?
Dla równowagi po oszałamiających doznaniach dyskotekowych wydobywających się z maty śpiewałam sobie
szukając jakiegoś Mateusza albo dwóch co by ze mną niekoniecznie za piec skoczyli ale ciała swego użyczyli i zasłonili przed tym cholernym wiatrem, który w nos nieskończenie mi wiał i doprowadzał mnie do rozpaczy. Jechałam "na miękko" i osiągałam zawrotne prędkości ok 17 km lub "na twardo" osiągając ból kolan. Cholera! psia, krew! Ciało mojego najmilszego jeździło gdzieś w koło Mosiny i zasłaniało swą piersią jakąś Monikę a mi wszystkie wyprzedzające mnie potencjalne Mateusze uciekały w mgnieniu oka ;(.
Dopchałam się do dziadka, spotkaliśmy się z moim najmilejszym i wracaliśmy do Pobiedziajów autem. Jutro mam zamiar wracać do domciu rowerem, żeby wykorzystać ten wiatr ale jak znam złośliwość losu wiatr znowu będzie mi wiał w nochala a Mateuszów nie uświadczę ;)
Kategoria dojazdy, inne
2 km w piątek na siłownię
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Po pracy szybkim krokiem poszłam na Cytadelę spotkać się z Marcinem gdzie mieliśmy umówioną randkę aby razem wracać do domu. Schody na Cytadeli od dworca Poznań Garbary zawsze kusiły mnie żeby sobie po nich poskakać. Dzisiaj stwierdziłam, że można spróbować, Marcin sie coś spóźniał a mi się nudziło. To co, że miałam ciuchy do roboty i torebkę. Miałam butki na płaskim więc skakałam do góry i w dół. Szybko się złachałam ale na szczęście Marcin nadjechał i skończyło się rumakowianie. Śmiał się, że wyglądałam jak mała dziewczynka skacząca po schodach. Jak to miło usłyszeć, że się wygląda, chociaż czasami - jak mała dziewczynka :)
Kategoria inne
3 km
d a n e w y j a z d u
3.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Pojechałam na stepa ślizgając się na naszym osiedlu bo nieodśnieżone. Wczoraj widziałam podziw w oczach męża jak zrobiłam, na jego zapytanie czy umiem pompki tzw "męskie", 3 pompki bez upadnięcia na nos. Bez rozgrzewki więc nie próbowałam więcej chociaż sama nie wiem ile mogę takich zrobić. Jeszcze w zeszłym roku nie umiałam ani jednej ale czy to co pomoże w jeździe na rowerze?
Kategoria inne
zima zima i za chwilę jej nie ma
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:-6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
więc zaciągnęłam ciotki na sanki. Marcin dzisiaj jeździł z Mariuszem i Krzychem na nartach a mi szkoda było siedzieć w domu gdy słonko zaczęło ślicznie świecić, zrobiło się całkiem ciepło (tylko - 6) a do tego nie wiedziałam czy warto czekać na Marcina. Nie wiedziałam ani kiedy wróci ani czy będzie miał jeszcze miał siłę ciągnąć te ciotki na sankach. A jest co ciągnąć! królewny ważą 60 kg i stanowią dobry balast do treningu siłowego w marszobiegu. Nad jeziorem Marta szalała i z wrzaskami radości zjeżdżała z górki Z górki na pazurki
© JoannaZygmunta
Zośka łaziła po lodzie i musiałam uważać raz na jedną raz na drugą. Wtedy zadzwonił Marcin, że wraca i jest juz niedaleko więc dojedzie do nas. Nad jeziorem spotkałam sąsiadów i sobie z nimi pytlowałam gdy nagle na ścieżce z lasu wyłonił się narciarz w czerwonej kufaji i takiejżsamej bobie. Ognista czerwień stroju odznaczała się niczym żywy płomień na śniegu a właściciel stroju i desek w równie ognistym kolorze postanowił zjechać do nas z górki i elegancko przed publicznością złożoną ze mnie, sąsiadów i jeszcze paru rodziców z dziećmi zaliczył ognistą glebę która zaczynała się tak Ognista gleba już za chwilę
© JoannaZygmuntaSposób na jazdę na nartach w parach
© JoannaZygmunta
Jak w tytule zima jest a w poniedziałek ma zacząć znikać. A niech znika i idzie jak najdalej. Ja juz chcę na rower, na wyścigi, na zjazdy i korzenie od których dostaje zawału, na błoto z którego trzeba się moczyć dwa dni w wannie a z ciuchów sie nie spiera i nawet wybielacz nie pomaga. Ja chcę czegoś takiego jak na filmie chociaż w dołku mnie na sam widok ściska
Kategoria inne
Pokusa była wielka i zgrzeszyłam
d a n e w y j a z d u
11.08 km
5.00 km teren
01:08 h
Pr.śr.:9.78 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:-3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Pogoda śliczna, nie pada śnieg, las kusi, Marcin kusi bo idzie na narciochy, dzieciaki zapowiedziały, ze nigdzie nie wychodzą bo zimno i mają bardzo ważną zabawę w kucyki więc wiele sie nie namyślając wciągnęłam na siebie co było pod ręką, wzięłam kellyska i myk na drogę do Kociałkowej. Ślisko - gmina musi odśnieżyć dawną 5 i nie ma kasy ani środków na inne dróżki. Ześlizgiwało mnie tak jak była wyprofilowana droga i mogę o sobie powiedzieć, że stałam się kolarzem "prawie torowym" ;) Przy zjeździe do lasu spotkałam się z Marcinem i spróbowałam się popchać po śniegu w lesie. Marcin pomknął na biegówkach i ja zostałam w śniegu ale.....patrzę a tu ślad roweru. Dobra! Pcham się! Wzięłam sobie do serca wszystkie dobre rady z wczoraj, zrobiłam na bardzo miękko, kręciłam szybko girkami i rewelacja!!!Świgało mi kierownicą, koła uciekały mięśnie pleców mnie bolą od trzymania kiery i korygowania roweru ale było super. Pod śniegiem który wczoraj napadał było trochę ubite i git. Potem spróbowałam sie z nieuczęszczaną ścieżką i tutaj niestety poległam. Nie dałam rady więc się wycofałam i sobie pojeździłam główną dróżką wte i wewte w dół i w górę od czasu do czasu spotykając się z takim jednym w czerwonej bobie i na deskach od boazerii. Dziwak jakiś - w zimie na nartach zamiast na rowerze ;) Spotkałam trzech biegaczy w tym Leona, który ledwie dychał pod górke i dyszał, że dzisiaj za ślisko. Był też jeden rowerzysta - młodzieniaszek taki ale nie odważyłam się machnąć mu ręką, zrobiłam tylko powitalny wydar paszczą.
Chciało mi się więcej tak jeździć ale mieliśmy zapowiedzianą wizytę SANEPIDU (teściowa) na obiad i musiałam się spieszyć. Pod samym domem wyłożyłam się przez leniwych sąsiadów, którym nie chce się odśnieżać posesji i drogi. Na zakręcie na moje osiedle wjechałam w nieodśnieżony krawężnik. Nie widziałam gdzie się zaczyna i zahaczyłam. Oczywiście lądowanie miałam na odśnieżonym przez innego sąsiada chodniku. Twardo, lepiej jest jednak w śniegu wylądować. Kolanko lekko zbite ;(.
Żeby nikt nie miał takiej "przygody" jak ja na mojej posesji po przyjeździe wzięłam się za doczyszczanie mojego chodnika i drogi zestawem specjalnym - szypa i ulicznica. szypa + ulicznica (miotła do czyszczenia ulic)
© JoannaZygmunta
Kategoria inne
Sanki
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:-5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
3 km na górkę z królewnami siedzącymi na sankach ;)Zdjęcie w kolorystyce z lat 70 tych. Tak jakoś wyszło ze zmarzniętego telefonu
© JoannaZygmunta
Zmarzłyśmy. To znaczy laski zmarzły na sankach mi tylko policzki owiało zimne powietrze. Po drodze przypomniało mi się że jeszcze trzy tygodnie temu jeździłam wkoło jeziora Małego z dziewczynkami a jeszcze niedawno wygrywałyśmy na wyścigach i tak mi się ckno zrobiło, że poszukałam sobie zdjątka Wrzesień 2012
© JoannaZygmunta
Z przygotowań (zbrojeń) do imprezy JP zarządziłam zmianę pedałów na platformy, żeby w porządnych butach podbiegać i zbiegać z JPbikowych serpentyn nie tam w jakiś spd ;p
Kategoria inne
Triathlon
d a n e w y j a z d u
3.90 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Triathlon w wersji super mini i odwrotnej kolejności. Najpierw bieganie na rynek w Pobiedziskach i do domciu 3,90 km/37 min w obstawie mojego małżonka jadącego na czarnej mambie, potem rowerem, żeby sprawdzić ile biegłam. I najmilsze -pływanie w wannie ;)
Kategoria biegi, inne, po mieście
Wydawało się, że dzisiaj będzie beznadziejny dzień
d a n e w y j a z d u
28.33 km
15.00 km teren
01:58 h
Pr.śr.:14.41 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
teściu zadzwonił, że nie może zająć sie dziewczynkami i wszystko sie rypnęło. Smutek i żal. Nie będzie jazdy nawet wkole komina:(.
Impreza u sąsiadów taka sobie bo nie było nic o rowerach. :(. Około północy zabrałam towarzystwo i pojechaliśmy oglądać fajerwerki na pobiedziskim rynkuPobiedziska w ogniu
© JoannaZygmunta
Rano Marcin powiedział mi, że całą noc myślał jak to zrobić, żebym była zadowolona. Hmmm... myślał o mnie :), hmm.... całą noc ;), hmm.... że jestem niedysponowana ;S
A rano: jestem śliczny................jak śpiewał poeta. Może i śliczny ale coś trzeba zadziałać, można pobłagać teściową. Teściowa była na chodzie i przyjęła stadło pod swoją pieczę. Ubraliśmy się cieplutko i pojechaliśmy nad Rusałkę na spotkanie rowerowej gawiedzi. Spotkaliśmy Zbroszczyków, potem spotkaliśmy JPbika, Jarka Drogbasa, Klosia i Jurka. Jurek był tak uprzejmy, że jechał ze mną i wysłuchiwał wspomnień matki rozwodzącej się nad swoimi córuniami i obgadującej wszystkich krewnych i znajomych królika. Po objeździe Rusałki - kiedyś to był dystans - zgłosiłam naszą drużynę Nad Rusaką. Nasza drużyna :) Ja z grugiej strony :)
© JoannaZygmunta
do tomboli i wyszukałam piwo do wypicia.
Fajnie ,tylko redehtor Kurek za dużo gadał i zimno sie zrobiło. Nad Rusałką troszku naroda było, aż leciutko czuło się powiew wyścigów. Takie przemieszanie sakwiarzo-wycieczkowiczo-ścigantów. Trochę było ludzi od Ryby, trochę z FTI, i innych których wymienił Marcin. Nie udało się zdobyć nagród bo nie doczekaliśmy aż redahtor wreszcie zacznie szukać szczęśliwców. Ale co tam nagrody jak chłopaki zabrali mnie na pętlę moraską. Ja cie pierdzielę! Powinnam barszcz pić i robótki ręczne uskuteczniać albo agrafkami spinać rozciągnięte gumki u majtek a nie po agrafkach jeździć. Co ja sie dzisiaj popodpierałam tą girą! Co ja się dzisiaj nabiegałam, skracając agrafki! Jak mi się to podobało! Wyciąć z mózgownicy, ze będę głupio wyglądała na moim szanownym stanowisku z podbitym okiem , puścić te klamki może nie do końca zamknąć oko i puścić sie jak bym miała mniej niz 18 lat. No i co - nie puściłam się :(. Na jakimś tam dołeczku wypadłam z trasy i o mało w drzewo nie zarobiłam, gdzieś tam spadłam z roweru i mam siniaka na girze, że mini może w przyszłym roku, drzewo mnie z lekka zatrzymało, co za jazda!!!! Super! Gdybym ja taki cykor nie była!! Dzięki Chłopaki za pokazanie takiej fajnej trasy! Postaram sie bardziej. Wjazd na górę Moraską był super, myślałam, ze zemrę a się udało. Mam nadzieję, że nie czekaliście ma mnie długo w końcu starą babą jestem;) Ja jestem zadowolona, ze zacytuję (superwymiatacza) tylu młodzianków tyle fajnego mi pokazali ;)
Z góry Moraskiej szybko pojechaliśmy z Klosiem wzdłuż drogi średnicowej do Parku Wodziczki. Pościgaliśmy się z Marcinem. Misiu dał mi fory :)
Co za cudny dzień. Więcej takich!!!!!!!!!! Ja, rower i super towarzycho :)
Dzięki chłopaki! Dzięki teściowo. Piję Wasze zdrowie, zaraz padnę!
Pozdrowienia :)
Kategoria inne
Brakowało mi 7 km do 7kkm - dokręciłam bo czas na podsumowanie
d a n e w y j a z d u
26.32 km
0.00 km teren
01:18 h
Pr.śr.:20.25 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Brakowało mi 7 km do 7kkm to dokręciłam 26 :). Marcin rano pojechał do Poznania żeby jeździć z FTI a ja jak zwykle zrobiłam śniadanko dla dziewczynek, pojechałam do sklepu po jakieś zakupy, w sklepie kolejki takie, że zdążyłam przeczytać wstrząsający artykuł o zabójczych majtkach, wróciłam do domu i zaczęłam się szykować na rower. Matko moja! Ile to trwa. Jedne portki, drugie portki, koszulki, kurtawki itd. Chyba godzina minęła zanim wylazłam. Dlatego pojechałam więcej niż 7 km bo krócej bym jechała niż się ubierała. Pojechałam sobie asfaltową traską wyścigu kolarskiego w Pobiedziskach, mam nadzieję, że w 2013r. uda mi się wreszcie wystartować. Trasa fajna bo ma sporo podjazdów ale asfalt okropny. Na trasie spotkałam paru bikerów -Dwóch starszych i trzech młodzianków takich, gęby im się śmiały, machali radośnie w geście pozdrowienia, widać, że jazda sprawiała im radość. Szli jak przeciągi pod wiatr.
A że dzisiaj ostatni dzień roku to czas na podsumowanie bardzo dobrego rowerowego roku :)
Brałam udział w
1. Grand Prix Wielkopolski Dolsk 22.04.2012- 11 wśród Kobiet,3 na podium K4 :)
2.MTB Maraton CUP Czerwonak 28.04.2012 - 9 wśród Kobiet, 3na podium K4 :)
3.Mazowia Legionowo 13.05.2012 - 33 wśród Kobiet, 4 bez podium K4
4.Grand Prix Wielkopolski Barlinek 03.06.2012- 13 wśród Kobiet, 2 na podium K4 :)
5.Grand Prix Wielkopolski Wyrzysk 24.06.2012 - 22 wsród Kobiet, 5 bez podium K4
6.Ogólnopolski Wyścig Kolarski
Memoriał Lecha Kluja 23.06.2012 - 5 wśród Kobiet, 1 na podium K4
7.Verus K-SSSE Maraton MTB Cybinka 30.06.2012 - 11 wśród Kobiet, 2 na podium K4
8.Grand Prix Wielkopolski Suchy Las 12.08.2012- 18 wśród Kobiet, 5 bez podium K4
9.Grand Prix Wielkopolski Wałcz 18.08.2012 - 19 wśród Kobiet, 3 na podium K4
10.Grand Prix Wielkopolski Koło 09.09.2012 - 15 wśród Kobiet, 3 na podium K4
11.Grand Prix Wielkopolski Łopuchowo 23.09.2012 - 21 wśród Kobiet,5 bez podium K4
12.Gminne Mistrzostwa w kolarstwie Górskim
i Przełajowym Wiórek 22.09.2012 - 3 wśród Kobiet, 1 na podium K4
13.IV Rowerowy Puchar Niepodległosci Osieczna 11.11.2012r. -10 wśród Kobiet dali mi medal za 3 miejsce ale czas miałam na 1 K4
Ostatecznie w generalce u Gogola zajęłam 4 miejsce Gala kończąca wyścigi 4 w generalce
© JoannaZygmunta
Sukces ten został uwieczniony przez TV Murowana Goślina :) Błysnęłam tam przez 1 minutę
http://www.itvmurowanagoslina.pl/film,rowerowa_gala,1058.html
Moje kochane dziewczynki oczywiście podłączyły sie do matki i wchodziły na podium za każdym razem. Raz narobiły obciachu, dostałyśmy puchar /statuetkę a one na to: "E! Taki już mamy" ;)
Półeczka na puchary zapełniła się mocno.
Półka na koniec 2011r.Moja półeczka sławy :)
© JoannaZygmunta
I na koniec 2012Pucharowa półeczka
© JoannaZygmunta
Do jej zapełnienia przyłożył się Marcin i Zosia.
Zosia na I miejscuPuchar w górze
© Z3Waza
Marcin na III miejscuNa podium
© Z3Waza
Zobaczymy jak będzie w 2013 roku. Może będą puchary może nie. Najważniejsze, żeby była zabawa i takie szczęście na mecieTakiego uśmiechu życzę sobie po każdym wyścigu :D
© JoannaZygmunta
ps. Wydrukowałam historię mojego bloga. Zajęło to trochę papieru Spisana Historia JoannyZygmunty
© JoannaZygmunta
I strona tytułowa :)Strona tytułowa historii pewnego bloga
© JoannaZygmunta
Kategoria szosa, inne
Do Kościoła
d a n e w y j a z d u
3.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Do naszego parafialnego Kościoła do miasta ;) dać na msze za moją Śp. Mamę. Babacia bedzie miała mszę z przytupem bo 6 stycznia w święto Trzech Króli. Był to najszybszy niedzielny termin a teraz okazało się, że tego dnia w Pobiedziajach będzie impreza pt. "Orszak Trzech Króli" W planie jest moc atrakcji dla gawiedzi np:
-scenki Dwór Złego Heroda oraz Walki Dobra ze Złem
-uroczyste pokłonienie się Dzieciątku i Świętej Rodzinie
-podsumowanie konkursu na Szopkę Bożonarodzeniową
-przemarsz Orszaku do Kościoła Św. Ducha na Mszę Św. z koncertem kolęd i pastorałek w wykonaniu Zespołu Wiwaty - głównej atrakcji Pobiedziskiego Domu kultury.
Tak wiec Babcia będzie miała (albo my) moc atrakcji a dla powagi i znaczenia ofiary za bardzo bliską mi osobę msza będzie koncelebrowana. Zawsze mówiłam, że moja mama ma "wtyki" tam do góry. :).
Czarna Mamba dzisiaj było wyjątkowo oporna. Muszę ją rozebrać i przesmarować bo mam wrażenie, że piasty stawiają opór a dynamo przestało się kręcić i działa jak najlepszy hamulec.
Kategoria inne