Wrzesień, 2013
Dystans całkowity: | 538.60 km (w terenie 296.00 km; 54.96%) |
Czas w ruchu: | 24:19 |
Średnia prędkość: | 18.59 km/h |
Maksymalna prędkość: | 46.00 km/h |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 24.48 km i 1h 44m |
Więcej statystyk |
Na pustą plażę
d a n e w y j a z d u
26.71 km
0.00 km teren
01:23 h
Pr.śr.:19.31 km/h
Pr.max:33.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Na pustą plażę nad jeziorem Strzeszyńskim. Miałam mało czasu ale chęć odwiedzenia pewnie ostatni raz w tym roku Rusałki i Strzeszynka napędzała moja korbę. Na plażach pusto chociaż słonko dzisiaj całkiem ładnie w osłoniętych miejscach grzało. Oby takie słoneczko się utrzymało jeszcze trochę chociaż rano przez brak chmur zimno aż wykręca.
Jazda ode mnie z pracy w stronę zachodnią Poznania jest przez remonty masakryczna. Słyszałam o remoncie kolejnego mostu (teatralnego) ale to co tam dzisiaj zobaczyłam, to przechodzi ludzkie pojęcie. Nie wiedziałam czy mogę przez ten plac budowy iść z rowerem bo o jechaniu nie było mowy a innej drogi nie było. Jak zwykle z przyjemnością wjechałam w las a powrót już obowiązkowo przez parki Sołacki, Wodziczki i Cytadelę do Marcina gdzie zamieniliśmy się pojazdami. Ja wsiadłam do auta a Marcin pojechał do domu na swojej Loli. W aucie było mi zimno i musiałam włączyć ogrzewanie. Na rowerze jest lepiej. Ogrzewa od środka. Moja Św.pamięci ciotka Maryśka, która rzadko piła alkohol, jak w imieniny sobie trzasła kielicha to nadziwić się nie mogła:" jak to jest? Nie odziewa a grzeje? " Na rowerze też tak jest rozdziewasz się bo grzeje od środka :)
Kategoria wycieczka, po mieście
Na grzyby
d a n e w y j a z d u
10.60 km
8.00 km teren
01:00 h
Pr.śr.:10.60 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Nie myliłam się. Opatuliłyśmy się z małymi cieplutko i pojechałyśmy na grzyby. Nie miałam większych nadziei, że w niedzielę około południa coś znajdziemy ale liczyłam na miłą wycieczkę. Zabrałam dziewczyny na Zygmuntowskiego os-a bo tam dojechać autem nie można. Co niektórzy to grzyby chcieliby zbierać z samochodu :(. Dziewczyny były bardzo dzielne, pięknie pchały rowery pod górę i podziwiały jak matka podjeżdża i zjeżdża.
Co jakiś czas zatrzymywałyśmy się, stawiałyśmy rowery pod drzewem i szłyśmy kawałek w las. Troszkę nazbierałyśmy grzybków ale najfajniejsze było wspólne szukanie, przedzieranie się przez chaszcze i okrzyki radochy jak coś znalazłyśmy. A grzybów zatrzęsienie ale nie koniecznie takich, jakie byśmy chciałyTych było najwięcej
© JoannaZygmuntaTakie zielone też były
© JoannaZygmunta
Znalazłyśmy z 10 sów ale zabrałyśmy tylko 3 bo mi się więcej w plecaku nie mieściło, parę czarnych łebków i borowika.Nasza zdobycz :)
© JoannaZygmuntaZdobycz i zbieraczki
© JoannaZygmunta
We mgle
d a n e w y j a z d u
3.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Wczoraj byliśmy na ślubie rowerowej pary - Państwa Fogt. Było pięknie i wzruszająco. Jak sobie pomyślałam, że już niedługo mogę być w roli matki panien to... Marta bardzo chce takiego ślubu i musiałam siedzieć z nią w pierwszej ławce, żeby mogła sobie popatrzeć. Goście weselni nic nie zauważyli, że moje córcie takie śliczne i ubrane pięknie przed chwilą zaliczyły glebę bo latały jak szalone po Parku Sołackim, przy którym jest kościół. Na szczęście nie było, krwi, rozdarć i zabrudzeń.
Piękne zdjęcie Państwa młodych. W kościele nie byli już tak wyluzowani ;)Jeszcze przed :)
© JoannaZygmunta
Dzisiaj z rana pojechałam po bułeczki dla moich małych śpiących królewien. Było tak (zdjęcie podkradzione Rodmanowi. Ja na szczęście nie mam tak daleko po bułki ;))Gowarzewo.29.09.2013, mglisto, mokro i zimno
© rodman
Kategoria do sklepu
3 po chleb i takie tam
d a n e w y j a z d u
3.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
O 19 to w Pobiedziajach lampy sie jeszcze nie palą a ciemność nastaje. Dobrze, że w Czarnej Mambie mam światełka to sobie poświeciłam.
Kto ma sklerozę ten nie ma pomiaru
d a n e w y j a z d u
42.00 km
37.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Czarna zasłona opadła na moment kiedy brałam licznik w łapę a następnie coś z nim zrobiłam. Za cholerę nie wiem co. Skleroza? Starość? Napiszę, że zapracowanie ;) a odległość wpiszę tak na oko ;).
Standardową drogę powrotną do domu wydłużyłam o zygmuntowską pętelkę ale w drugą, łatwiejszą stronę. Dzięki temu, że w drugą stronę to tam gdzie w Górze gnam z góry to teraz mozolnie się wspinałam pod. Przy okazji zauważyłam tabliczkę. Ponieważ tabliczka jest z czarnego marmuru i wygląda jak nagrobna byłam przekonana, że jest to miejsce jakiejś tragedii. I tu niespodzianka, tabliczka upamiętnia społecznika, który albo sam się chwali albo społeczeństwo go chwali za zalesienie skarpy. W dobie ławeczek aż dziwne, że ławeczki nie postawiono bo widok z tego miejsca jest bardzo malowniczy - na jezioro. Może się jeszcze doczekam. Jak tabliczka nagrobna a to tylko opisany czyn społeczny :)
© JoannaZygmunta
Po drodze, znowu jadąc pod jakąś góreczkę znalazłam pięknego, zdrowiutkiego „czarnego łebka”. Już się suszy na sznureczku. Grzybek już się suszy :)
© JoannaZygmunta
Odwrotny kierunek jazdy sprzyja zjazdowi do jeziora Dobrego. Jakież było moje zdziwienie, gdy przed moimi oczami zaraz na początku zjazdu pojawił się taki widokMusiałam zjechać między te namioty budząc przerażenie
© JoannaZygmunta
Nie było wyjścia. Hamowanie równałoby się lotowi przez kierownicę więc budząc trochę sensację i przerażenie wśród członków „Pobiedziskiego koła karpiowego” zakończyłam zjazd tuż przed autami. Udało się. Nawet nie miałam czasu się bać.
Po robocie
d a n e w y j a z d u
29.95 km
28.00 km teren
01:46 h
Pr.śr.:16.95 km/h
Pr.max:45.03 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
pod każdą góreczkę, korzonek i na każdy zjeździk jaki może się trafić na Zygmuntowskiej pętelce. Jesiennie ale słonecznie. Liście i kasztany lecą pod koła, pełno śladów po ryciu przez dziki pod dębami i bukami, pełno miłych, grzybowych zapachów, pięknie. Słonecznie w PK Promno
© JoannaZygmuntaJesienny Mondi :)
© JoannaZygmunta
3
d a n e w y j a z d u
3.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Do sklepu w wietrze, ze łeb urywa.
Facet w folii juz jest bez folii i rzeczywiście jest to Ignacy Łukasiewicz. Jestem wspaniałym detektywem OKO ;) oraz jestem lepsza niz dziennikarze poznańscy bo oni napisali o wąsiastym facecie dopiero dzisiaj tu
Kategoria dojazdy
Wyspałam się
d a n e w y j a z d u
35.29 km
0.00 km teren
01:22 h
Pr.śr.:25.82 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
za wszystkie czasy :) Potem polatałam na miotle po podłogach i poleciałam na szosę. Niestety Agro Show Bednary powiło pijanych kierowców, którzy postanowili odebrać mi życie, więc szybko uciekłam na drogę techniczną wzdłuż S5, której nie ma na mapie ani na GPS. Tam już jechało się dobrze aż do zawrotki do domciu pod wiatr.
Potem z dziewczynkami pojechałam do Polo po jabłka na szarlotkę ale była inwentura a w innych sklepach jabłka były strasznie drogie. Rada nie rada postanowiłam zrobić babkę i przy okazji wypróbować nową foremkę. Po przepisowym czasie pieczenia babeczka ładnie się zarumieniła i gdy ją przełożyłam na talerz to się pięknie surowym ciastem rozlała. No szlak! Szybko z powrotem do foremki i do pieca. Upiekła się w końcu elegancko i tylko były kłótnie ile kto zjadł :)
Nasz rozdzinka zdominowała gminę Wiórek
d a n e w y j a z d u
15.00 km
15.00 km teren
00:47 h
Pr.śr.:19.15 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
na II otwartych mistrzostwach tej gminy. Zgarnęliśmy we troje: Ja, Marcin i nasza starsza - Marta wszyscy II miejsca. Zofija tym razem stwierdziła, że nie jedzie a szkoda. Jak zwykle zabawa była super. Nogi mnie bolą, był piach, kraksa, wywrotka, wpadłam na drzewo, jechałam w pociągu, ścigałam się, wyprzedzałam itp. Marcina nauki jak jechać w piachu, pod górki i z górki były bardzo przydatne bo pojechałam dużo lepiej niz w zeszłym roku, co dało mi II miejsce. Byłam druga, tuz za Ewą Mendel tak więc jestem zadowolona.
Pojechaliśmy rodzinnie. Marta pokazała klasę. Pociągnęła, że aż miło. Spóźniła się na starcie i myślałam, że przyjedzie ostatnia a ona objechała 9 dziewczynek i strasznie płakała że nie była pierwsza bo tak bardzo chciała dostać puchar a puchar był tylko za I miejsce. Długo nie mogłam ukoić żalu ale w końcu dotarło do niej, że jest wspaniała i ze stanie na podium a dla pocieszenia dostała naszą teamowa kurtke i okulary Martusia na starcie
© JoannaZygmunta
Kiedy żal sie ukoił i pogodziła się, że za II miejsce nie ma pucharów tylko medal wszystko zaczęło być dobrze. Gratulacje otrzymała od wielu znajomych Gratulacje od znajomych
© JoannaZygmunta
a potem zabawa Z radości wiszenie do góry nogami :)
© JoannaZygmunta
i dekoracjaNasze dziecko na podium :)
© JoannaZygmunta
Mój małżonek również zajął drugie miejsce i był siódmy open. Normalnie:
"u Dreptaków dziś wielkie święto,
cieszą się Mama i Tata
w saloniku pokrowce zdjęto
Henio w nowym ubranku lata" - że zacytuję Waligórskiego :)II miejsce matki z córkami
© JoannaZygmuntaRodzina na podium :)
© JoannaZygmunta
Emocje były. Dzieci strasznie przeżywają takie imprezy a ja jak to matka więcej się matrwiłam co one tam robią, kiedy jechałam, niz że zdobyłam nowe obicia i obtarcia. Bardzo fajne to było kiedy na mecie moje maleńkie krzyczały: Mama, Mama :) a ja przyjechałam w czołówce. Było fajnie ale jeszcze dużo musze się nauczyć :) Czuję sie dzisiaj niewyjechana. Mało tych km było!
Ps. Wszyscy otrzymaliśmy za zajęcie II miejsca rękawiczki rowerowe. Bardzo ładne. Marta i Marcin białe scotta a ja długie do dartu ;). Marta jest tak zachwycona i zadowolona, że prawie a by spała w tych rękawiczkach.
Kategoria wyścig
Facet w folii
d a n e w y j a z d u
31.80 km
20.00 km teren
01:40 h
Pr.śr.:19.08 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Jadąc dzisiaj do domku na ul. Grobla zauważyłam faceta na ławce zapakowanego w folię. Faceta z brązuFacet w folii
© JoannaZygmunta
Nie tylko ja byłam ciekawa kto zacz, więc mogłam zajrzeć przez wydartą przez kogoś dziurę w folii do środka. Doczytałam się: Ignacy i lampa. Ignacy + lampa + ul. Grobla w Poznaniu gdzie znajduje się biuro PGNiG może znaczyć tylko jedno - Ignacy Łukasiewicz albo i nie. Zobaczymy za jakiś czas jaki ze mnie detektyw. W każdym razie Zbychu Zbychu zapala latarnie
© JoannaZygmunta
ostatni latarnik poznański nie będzie już sam stał w zimne noce. Będzie mógł przysiąść się na ławeczce z facetem z wąsami ;)