JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2013

Dystans całkowity:538.60 km (w terenie 296.00 km; 54.96%)
Czas w ruchu:24:19
Średnia prędkość:18.59 km/h
Maksymalna prędkość:46.00 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:24.48 km i 1h 44m
Więcej statystyk

Wielkie zdziwienie

  d a n e    w y j a z d u 3.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:6.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Czwartek, 19 września 2013 | dodano: 19.09.2013

Wielkie zdziwienie mnie ogarnęło na dworcu PKP w Pobiedziajach. Kupując bilet dla siebie i dla Mondiego usłyszałam od Pani w kasie :
-"ale od dzisiaj .........."
-Podwyżka, zakaz wożenia rowerów w pociagu lub dozwolone jest tylko wożenie roweru na kolanach - pomyślałam sobie
-.........w ramach promocji rowery do soboty jadą za darmo" - dokończyła pani
-????? CO? NIEMOŻLIWE!!! Bardzo ładnie! To do Garbar proszę w jedną stronę :)
Az mi sie chciało powiedzieć że w te i wew te ale nie bedę tracic przyjemności wracania rowerkiem bo jest promocja jak w biedronie.
Jadąc w mgle i chłodku zrobiło mi się jesiennie i mlancholijnie. Jak wiadomo melancholia sprzyja wspomnieniom to obejrzałam sobie zdjęcia Jacka i zackniło mi sie do tych naszych współnych imprez: Sinusoid JP, eleiminatora Rodmana i oczywiście XC Pobiedziaje.
Po obejrzeniu zdjątek odkryłam wreszczie wielką tajmenicę mojego jeżdżenia. Teraz już wiem po co tak jeździłam na te inne ogórki typu Gogol. Tylko z myślą o tych najważniejszych i najbardziej prestiżowych imprezach całe lato szlifowałam i nadal szlifuję formę trenując długie dystanse, karkołomne, powodujące zawrót głowy, podjazdy i zjazdy oraz skoki i przeskoki.;).
Jestem teraz spokojna i zadowolona. Odpowiedź na wielkie pytanie o życie, wszechświat i całą resztę wcale nie brzmi 42 ;) (zachęcam do lektury)


Kategoria dojazdy, z domu/do domu

Zośka wyciągnęla mnie na biegi

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max: km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Środa, 18 września 2013 | dodano: 18.09.2013

Raczej na 2 km przebieżkę. Mała ma parę w nóżkach, ze ja na moich kopytach ledwie ją goniłam. Bardzo czuła się ważna bo była moim trenerem i pilnowała, żebym biegła cały czas. Stopy mnie bolą. Ja to do biegania się nie nadaję.


Kategoria biegi

Do domciu

  d a n e    w y j a z d u 31.23 km 25.00 km teren 01:29 h Pr.śr.:21.05 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Poniedziałek, 16 września 2013 | dodano: 17.09.2013

Do domciu :) Rower uświniłam okropnie. Wpadłam w błotko.



Zygmuntowska pętelka

  d a n e    w y j a z d u 26.55 km 23.00 km teren 01:47 h Pr.śr.:14.89 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Niedziela, 15 września 2013 | dodano: 15.09.2013

Z Marcinkiem na jego rozjazd. Dzisiaj spokojnie choć goraco mi się trochę na podjazdach zrobiło. Oczywiście dowiedziałam się od małżonka, że ubrałam się za ciepło a rozbierać się mogę w czasie jazdy bo to jest świetne ćwiczenie.
Wczoraj na Michałki pojechałam w roli obserwatora po trosze dlatego, że nie chciało mi się moknąć i marznąć na starcie (bo tego sie spodziewałam gdy słyszałam ten walący deszcz) a tak poza tym wszystkim to leń i niechciejstwo mnie ogarnęło oraz kusiła mnie perspektywa, że wreszcie pogadam sobie na mecie a nie zziajana i zajechana zobaczę koniec tomboli i wszyscy się rozjadą. Dawno tak dobrze się nie bawiłam. Miałam pojechać na grzyby w czasie jak Marcin będzie w trasie ale najpierw oglądałam pasjonujące wyścigi dzieci potem zaczęli wpadać miniowcy tnąc się na mecie az miło, potem megowcy i znajomi. Nagadałam się że mnie jęzor bolał a policzki aż mnie giglały od śmiania.

Policzki mnie giglały od śmiechu :) © JoannaZygmunta

Posiedzieliśmy, ubawiliśmy się i rozjechaliśmy do domów. Niestety parę km od Wielenia zobaczyliśmy, że stoja jakieś samochody, że Marek tam biega i że chyba coś sie stało naszym znajomym. Pobiegliśmy zobaczyć co się stało a to samochód Mariusza stał rozbity u kogoś na ogródku. Mariusz i Maciej leżeli przytomni obok auta ale nie wyglądali dobrze. Niewiele mieliśmy do robienia, przynieśliśmy koce termiczne i opatuliliśmy chłopaków żeby nie zmarzli i czekaliśmy na pogotowie.
Za chwile przyjechała straż pożarna, pogotowie i policja. Chłopaków zabrali a my poczekaliśmy aż przyjedzie dochodzeniówka itd,itp.
Widząc rozbite auto można się było spodziewać, że obrażenia będą większe ale skończyło się na siniakach i połamanych żebrach. Bardzo sie cieszę, że tylko tak sie skończyło. Płakałabym jak bóbr gdyby stało się coś gorszego, dopiero co się rozjechaliśmy a tutaj takie coś. Znowu potwierdza się, że nalezy cieszyć sie z każdej chwili bo nie znasz dnia ani godziny i nawet umordować się na jakiś mało znaczących wyścigach byle zabawa była. Dobra! Dosyć tych przemyśleń egzystencjalnych. Z okazji cieszenia sie każdą chwilą nauczyłam sie dzisiaj podskakiwać na rowerze :) Podrzucać przednim i tylnym kołem razem i każdym osobno oraz podskakując stawiać tylne koło raz z prawej raz z lewej strony. Ale czad :)


Kategoria z małżonkiem

6

  d a n e    w y j a z d u 6.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Piątek, 13 września 2013 | dodano: 13.09.2013

Cały tydzień po zakupy. Pewnie więcej nakręcone ale kto by tam liczył na czarnej mambie. Liczy się fason ;)


Kategoria dojazdy, do sklepu

Czwartek na rowerze

  d a n e    w y j a z d u 66.48 km 60.00 km teren 04:00 h Pr.śr.:16.62 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Czwartek, 12 września 2013 | dodano: 13.09.2013

Czwartek to był zdecydowanie rowerowy dzień. Z rana krótkie szkolenie i do domciu pociagiem. Szybkie przebieranie chociaż chałupa domaga się mycia podłóg, ścierania kurzów, układania w szafach, gonienia much, prasownia, prania, składania ciuchów, gotowania zupy, klepania kotletów itp. co wcale mnie nie powstrzymało a nawet wprost przeciwnie przypiliło mnie do wyjechania i zatrzaśnięcia drzwi z wielkim hukiem.
Objechałam sobie zygmuntowską pętęlkę z rozwinięciem o czarny szlak w Puszczy Zielonka, zawrotce w Maruszce i powrót przez Tuczno do Góry oraz pętelka zygmuntowska w odwrotną stronę.
W Puszczy Zielonka tak z 3 razy byłam nawoływana: "Proszę pana!, proszę Pani! czy jak tędy pójdę to dojdę do: 1. autobusu, 2.Kołaty, 3.Tuczna przez ludzików w kaloszkach i z koszykami na grzybki. Mogłam za udzielenie krzepiącej informacji, że owszem ale w drugą stronę egzekwować grzybki to miałabym pyszny obiadek, ale nie będę korsarzem i gdzie miałam te koszyki załadować? w kieszonki?
Miło było. Jeszcze letnio. W domu moje młodsze dziecię z przerażeniem spojrzało na moją dłoń: "Mamo co ci się stało?" A to tylko jeżyny mnie zaatakowały i lekko przeorały paluszki bo jechałam bez rękawiczek. Wydawało mi się, że na krótkie jest za zimno a jednak w długich było gorąco to je zdjęłam a jeżyn wiele w tym naszym lesie. ;)


Kategoria wycieczka

Zygmuntowska pętelka

  d a n e    w y j a z d u 23.45 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Wtorek, 10 września 2013 | dodano: 13.09.2013

We wtorek po robocie.



Pooglądać crossduathlon

  d a n e    w y j a z d u 64.73 km 60.00 km teren 03:48 h Pr.śr.:17.03 km/h Pr.max:40.72 km/h Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Wily
Niedziela, 8 września 2013 | dodano: 08.09.2013

Na Dziewiczej Górze dzisiaj odbywał się crossduathlon czyli 5 km biegu, 15 km roweru i 2 km biegu w terenie. Dzieci pojechały wczoraj do babci, mieliśmy niedzielę wolną, więc pojechaliśmy potrenować ja - podjazdy i zjazdy, Marcin - cierpliwość do małżonki. Obiecałam sobie, że stanę choćby na rzęsach i podjadę co sie da oraz że nie będę się bała Killera.
Szybciutko dojechaliśmy do Dziewiczej i tam starałam się jak mogłam i zmogłam te podjazdy osiągając tętno gdzieś koło 175 czyli zupełny beztlen i ból w girach, który trzyma mnie do teraz. Pierwszy zjazd z Killera był mało atrakcyjny, drugi elegancki a trzeci banalny. Do tego trzeci zjazd oglądało 5 rowerzystów wpychających sie pod góre, więc należało zjechać z fasonem.
Crossduathlon bardzo ciekawy i "tylko" trochę potrenuję bieganie i w przyszłym roku to.......................

Crossduathlon - bieganie © JoannaZygmunta

Crossduathlon - jazda na rowerze © JoannaZygmunta
Marcin przeprowadził mnie dzisiaj po takich singlach i ścieżkach, że sama nie wiedziałam gdzie jestem. Zdarzały się miejsca gdzie szalał jakiś z siekierą ale juz nie posprzątał
Przez krzaczory © JoannaZygmunta

Najlepsi byli wędkarze wędkujący nad jeziorem Tuczno, którym przejechaliśmy prawie przez grilla. Rozstawili się na środku ścieżynki bo przecież co za wariaty by tam chodziły a co dopiero jechali na rowerach.
W drodze powrotnej wpadliśmy na lodzika w Tucznie do przemiłej letniej knajpki a po piwku i lodziku kawałeczek za knajpką spotkaliśmy Piotrasa z przyszłą małżonką. Pogadaliśmy o tym i o o wym ale strasznie mi się chciało jechać w krzaki po tym piwku i niestety szybko pojechaliśmy gubiąc "młodą Parę" - sorry ale rozumiecie ;)


Kategoria z małżonkiem

Z rana na szosę

  d a n e    w y j a z d u 34.94 km 0.00 km teren 01:17 h Pr.śr.:27.23 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Wily
Sobota, 7 września 2013 | dodano: 07.09.2013

Trochę z Marcinem na spotkanie z Sebą w Wierzycach. Chłopaki pojechali robić dystans a ja pokręciłam się przy S5 korzystając najpierw z bardzo korzystnego wiatru a potem niestety musiałam zawrócić i dygać pod wiatr samotnie.


Kategoria szosa

Wina, wina, winaaaa dajacie :)

  d a n e    w y j a z d u 13.25 km 0.00 km teren 00:58 h Pr.śr.:13.71 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Krówka
Piątek, 6 września 2013 | dodano: 06.09.2013

17 lat temu śpiewaliśmy na naszym weselu. Dzisiaj też wołam bo 17 lat minęło ale skleroza nas dotknęła. Dzieci moje najdroższe oświeciły mnie podczas robienia wykwintnego i odświętnego obiadu pt:"parówki w naleśnikach", że dzisiaj minęło 17 lat jak ślubowałam z małżonkiem mym tym pomyleńcem co zamiast tort kupować i po kwiaty lecieć to ujeżdżał gdzieś po bezdrożach i na dzień dobry (aż go nie uświadomiłam, że dziś jest ta pamiętna chwila) powiedział, że "nie dało sie jechać bo wiatr wiał mu ....." i tutaj zakończę cytat.
Tak więc szybko zmontowałam wyprawę do "biedy" po flaszkę wina i zagrychę w postaci śmierdzącego sera. Po przybyciu z butelczynką do domu wyciągnęłam album ze zdjęciami aby zobaczyć jak piękni i młodzi byliśmy te 17 lat temu i zaraz wypiję trochę wina (tak z pół flaszki) za nasze zdrowie i żeby następne 17 lat nam stuknęło w zdrowiu i z rowerami :)
A tak wyglądaliśmy dawniej

Jeszcze panna i kawaler © JoannaZygmunta

Już po ślubie :) © JoannaZygmunta

Kroimy tort. Dzisiaj zabrakło ale wino jest :) © JoannaZygmunta

Te parę km to tak po mieście ;)


Kategoria po mieście