Listopad, 2011
Dystans całkowity: | 386.85 km (w terenie 163.00 km; 42.14%) |
Czas w ruchu: | 22:10 |
Średnia prędkość: | 17.45 km/h |
Maksymalna prędkość: | 39.00 km/h |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 18.42 km i 1h 03m |
Więcej statystyk |
tak jakoś wyszło prawie 30
d a n e w y j a z d u
29.00 km
0.00 km teren
01:59 h
Pr.śr.:14.62 km/h
Pr.max:39.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Krówka
Na ulicy Matejki miałam dzisiaj szkolenie komputerowe. O 9 byłam na miejscu ale okazało się, ze nie ma prądu i przez 2 godziny go nie będzie. Co zrobić z takim czasem? Postanowiłam pojechać na cmentarz na Junikowie. Są tam pochowane dwie moje bliskie koleżanki a w Święto ich nie odwiedziłam. Słonko ładnie świeciło i zrobiło się całkiem ciepło. Jadę sobie i nagle pyk, laczek. Obadałam koło, faktycznie dziura. Musiałam zabrać się za naprawę. Pomyślałam sobie, ze mam niedaleko do Asi i Maxa do ich sklepu więc dojdę, może będą na miejscu. Niestety sklep jeszcze był zamknięty, więc zaczęłam sama. Nie bardzo mi to szło, bo koło drutowane i paznokcie mam za długie. Zniszczyłam manicure. Na szczęście się zjawili i szybko zabrali się do wymiany. Okazało się, że miałam w kole starą plastikową opaskę, która się przesunęła i szprychą zrobiłam dziurę. Założyli mi nową opaskę, kupiłam sobie nową dętkę, bo moja zapasowa też okazała się lekko przytarta i mogłam jechać dalej.
Na cmentarz jedzie się fatalnie, tyle rozkopów i napraw dróg, a te nie remontowane są w takim stanie, ze chyba łatwiej jechać po trawnikach.
Postałam sobie trochę przy grobach, pogadałam do Św. Pamięci, zapaliłam świeczki i pojechałam. Szkolenie zaczęło się o 11 i było ciekawe. Jutro jadę na ciąg dalszy. Jak wyszłam ze szkolenia o 15-stej to było tak zimno, że coś okropnego. Jutro też pojadę w pelisie, nie ma jak ciepłe futro na grzbiecie.
Kategoria dojazdy
Z pracy przez Maltę
d a n e w y j a z d u
12.00 km
0.00 km teren
00:36 h
Pr.śr.:20.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Rano szczęka mi marzła a w powrotnej drodze ciepło, ze ho ho. Było tak przyjemnie, że postanowiłam pojechać sobie dookoła jeziora Malta. Wyjechał przede mnie młody chłopak w obcisłym i przyjemnie się za nim jechało bo wiatr zasłaniał i było na co popatrzeć ;). Tak sobie dojechaliśmy do źródełka i on niestety pojechał dalej, a ja po zakazie w dół nad samo jezioro. I wtedy jakiś młody zajechał mi tak drogę, że gdyby nie poprawka hamulców u Maxa to jak nic rozpłaszczyłabym się na skarpie, albo skrzywiłabym koło na krawężniku. Wyzwałam go pod nosem szpetnie, a on jak gdyby nic pojechał w tą samą co ja stronę dalej. Szybko go dorwałam i wtedy już głośno powiedziałam, ze to nie ładnie tak zajechać drogę a on mi na to, ze bardzo przeprasza ale nie spodziewał się,że "Pani z sakwą tak szybko pojedzie" no żeś k....... Stara baba w głupiej czapce i w futrzaku, z sakwą przy rowerze to już szybko jechać nie może? Najpierw mnie wnerwił a potem mnie swoją szczerością rozbroił. Niech się uczy, że pozory mylą. Wybaczyłam mu, bo szkoda nerwów ale trochę mu nagadałam.
Kategoria dojazdy
do pracy
d a n e w y j a z d u
4.80 km
0.00 km teren
00:15 h
Pr.śr.:19.20 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Krówka
Zimno ale przyjemnie. Jak sie szybciej jedzie to skóra na twarzy marznie. Zmarzła mi szczęka i paluchy u stóp. Jechałam zupełnie nie "na obcisło" bo w kurtce z miśka,czapce z pomponem i rękawiczkach ze skórki.
Słoneczko świeci i jeszcze przez dwa tygodnie ma być tak ładnie, tylko coraz zimniej
Po Wielkopolskim Parku Narodowym
d a n e w y j a z d u
43.35 km
35.00 km teren
03:00 h
Pr.śr.:14.45 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Dopadła mnie jesienna deprecha. W WPN pięknie, jesiennie a ujechać nie mogłam. Tak zwanie noga mi nie podawała.
Dziewczynki odrabiały dzisiaj poniedziałkowe lekcje, więc postanowiliśmy wykorzystać ten czas i pojeździć sobie. Plany były ambitne, ale już wczoraj coś czułam, że nie będzie dobrze. O 9 byliśmy już w WPN po śniadaniu w McDonaldzie. Z początku było zimno, ale ubrałam się na cebulkę i po drodze co jakiś czas coś z siebie ściągałam. Oczywiście dowiedziałam się od Marcina , ze jak zwykle ubrałam się za ciepło a mi tak było dobrze. Nerwowo wykończył mnie singielek nad jeziorem Dymaczewskim. Nie mogłam dzisiaj sobie poradzić i jakoś ciągle ściągało mnie w stronę jeziora. Szuwarek miał na mnie ochotę czy co? Miałam cykora, że tak jak kiedyś zjadę na plecach do jeziora, kiedy nie udało mi się podjechać nad jeziorem Uli i przewróciłam się jakoś na bok, a potem przywalona rowerem, na plecach zsuwałam sie do jeziora. No cóż, fujara. Miałam wtedy tyle siniaków na sobie, że rozbierane randki odpadały. Teraz takowych też nie przewiduję, ale jazda ze skarpy w jezioro jakoś mnie nie bawiła.
Ogólnie podobało mi się, ale biedny Marcin się nagadał, żeby mnie zdopingować. Współczuję mu takiej towarzyszki.
Dodatkowo Marcinowi zachciało się Puszczykowskich Gór i była awantura, bo ja chciałam do samochodu a jego nosiło dalej. Nie zgraliśmy się dzisiaj w siłach. Szkoda, bo było fajnie a mogło być super.
WPN nie jest duży za to bardzo ładny.W pięknych okolicznościach przyrody mieszkają ludzie z Puszczykowa.
O 14 byliśmy u dziadków, gdzie dziewczyny już na nas czekały. Poszliśmy do Galerii Malta na obiad. Nie lubię takich dużych centr w weekendy, bo tyle narodu się kręci, że można zgubić i się i dzieciaki.
Kupiliśmy sobie Marcińskie Rogale. Pycha.
Po powrocie do domu podałam jak kawka. O 20 się obudziłam i chyba pójdę spać dalej.
Jeszcze wyścig 11 listopada i chyba czas na odpoczynek.
Kategoria wycieczka
z warsztatu do dziadków
d a n e w y j a z d u
9.50 km
0.00 km teren
00:35 h
Pr.śr.:16.29 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Krówka
Przez rozryty Poznań najbardziej anarchistycznym pojazdem na świecie mykałam po drogach, chodnikach i poboczach. Bardzo ładnie poszło. Do Warsztatu Wąsiel Bieniasz jechałam tramwajem 1,5 godziny a powrót jak powyżej. Rower to jest to! A! nie wiedziałam, że mój wheeler może mieć takie ostre hamulce.Max chce sie pozbyć klientki czy co ;)? Mam nadzieję, ze starał się dobrze wykonać swoją pracę, w końcu ten rowerek przez 9 lat nie był w warsztacie.
Kategoria dojazdy
do Pobiedzisk
d a n e w y j a z d u
32.00 km
20.00 km teren
01:40 h
Pr.śr.:19.20 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Wracałam z pracy. Fajnie się jechało ale słonko szybko zaszło i wtedy zrobiło się zimno. Po drodze dwa razy rozkopana droga. W domu ciepła kąpiel, makaronik z sosem z boczniaków. Pyszka.
Kategoria dojazdy
do roboty
d a n e w y j a z d u
4.80 km
0.00 km teren
00:12 h
Pr.śr.:24.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Zimno jest to rowerzystów i pieszych mało. I fajnie
Kategoria dojazdy
do warsztatu
d a n e w y j a z d u
5.00 km
0.00 km teren
00:15 h
Pr.śr.:20.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Krówka
Moim miastowym do warsztatu, bo hamulce ma tak słabe, że się kiedyś zabiję. Koła też nie były centrowane jeszcze nigdy i biją. Należy zadbać i o niego, żeby jeszcze mnie trochę powoził.
Kategoria dojazdy
Do pracy
d a n e w y j a z d u
4.80 km
0.00 km teren
00:15 h
Pr.śr.:19.20 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Krówka
Miejscami taka mgła, że na pół metra nie widać. Trochę zimno, ale jak na tę porę roku to fajnie.
Kategoria dojazdy
Na cmentarz Miłostowski
d a n e w y j a z d u
13.00 km
0.00 km teren
00:40 h
Pr.śr.:19.50 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Krówka
Na Miłostowo. 40 minut zamiast 1,5 godziny autem. Dawno nie jechałam Wheelerem i wkurzał mnie. Musze dać koła do centrowania i poprawić hamulce. Znowu kasa :(