Bóg Honor Ojczyzna
d a n e w y j a z d u
23.22 km
3.00 km teren
01:16 h
Pr.śr.:18.33 km/h
Pr.max:36.17 km/h
Temperatura:-7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Marcin o 8 rano pojechał jeździć sobie z innymi dziewczynami i chłopakami po szosach a ja oglądałam słonko i kusiło mnie, żeby też sobie pojechać. Na termomerze -7 ale na rower się ckni. Dziewczyny nie chciały nigdzie iść bo zimno i las jest głupi, moje auto zwane złomkiem nie chciało zapalić bo długo stało i chyba ma ochotę zaliczyć zgon a mnie nosiło. Przypomniałam sobie, że w Swarzędzu są przełajowe wyścigi im Mariana Kegela na których miał ochotę wystartować Hulaj i coś tam pisał, że chciałby mieć zdjęcie w teamowej koszulce i tak znalazłam cel wycieczki. Zapakowałam sobie do plecaczka termosik z gorącym mleczkiem, koszulkę teamową, dodatkowe rękawiczki wzięłam Kellyska i w drogę. Wiało dzisiaj nie jak zwykle bo ze wschodu a tym samym w plecy. Jechało się rewelacyjnie na liczniku cały czas 30 i więcej a ja się nie męczę. Tak to można sobie jechać. Z przeciwka jechał jakiś biedak i strasznie się męczył a ja sobie jadę. Gdy skręciłam w Jankowie na trasę Biskupice -Kostrzyn to pojawili się za mną dwaj rowerzyści, którzy aż do Łowęcina mnie gonili. W Łowęcinie się zrównaliśmy i powiesiłam się im na kole i razem dojechaliśmy sobie na ul. Św. Marcin w Swarzędzu gdzie red. Kurek prowadził konferansjerkę. Miny moich towarzyszy się ździebko wydłużyły bo jak tylko mnie Kurek zauważył to momentalnie na cały regulator krzyczał, że "Przyjechała nasza zawodniczka Pani Joanna i gdzie się zobaczymy na najbliższych zawodach" Potem opowiadał jeszcze o moich licznych sukcesach i córeczkach, że już mi się głupio zaczęło robić.
Okazało się, że na start zdecydowali się Jarek, Przemo i Radek Fajne zdjęcia mają chłopaki i ja też tutaj
Pokrzyczałam trochę na chłopaków, spotkałam paru znajomych, którzy stwierdzili, że jak już jestem to czemu nie startuję w następnym starcie open i że jestem jedyną kobietą to nie mam się co zastanawiać. Najpierw tak jakoś nie bardzo chciałam ale lubię się pokulać na wyścigach a nigdy nie jechałam na tej trasie i jeszcze nigdy w przełajach to długo nie trzeba było mnie namawiać. Niedawno spotkany rowerzysta mnie poparł, że będzie chociaż jedna kobieta a że nie mam numerka to co. Ja dodałam, że chyba jestem dosyć kobieca, żeby mnie nie pomylić z facetami i zapisali mnie. Na trasie Lonka przeleciał mnie tzn obok mnie 5 razy dając mi 3 duble. Faktem jest, że nie chcąc być zawalidrogą jak chłopaki lecieli to schodziłam z trasy i robiłam miejsce. SPDy zapychały się i się śmiałam sama do siebie, że pierwszy raz jestem na wyścigu gdzie mam czas otrzepać sobie buciki. Po zeszłotygodniowych zjazdach z Marcinem nad jeziorem Dobrym odblokowało mi się w makówce i przejechałam prawie całą trasę z wyjątkiem najbardziej śliskiego zjazdu gdzie Jarek po przewrotce zarobiłby w garnek od Radka. Bardzo mi się podobało - śnieg, lód, wąskie ścieżynki, krzaczory, korzeniaste podjazdy i zjazdy. Fajowo, jeszcze z trzy kółka i zjechałabym z tego śliskiego. Muszę tam potrenować. Strój miałam mało sportowy, ubrana byłam na cebulkę bo spodziewałam się, że będę raczej oglądać a nie jechać z plecaczkiem na plecach i z mlekiem w brzuchu. Dzięki temu było mi cieplutko aż momentami za ;).
Rodman dał ognia bo bardzo się śpieszył do domu i o mało co a by został z autem na starcie. Widzowie wypchnęli go ze zdradzieckiego krawężnikaWypychanie Rodmana
© JoannaZygmunta
Pełnia szczęscia i Przemo pojechał do domuUdało się!!!!!!! Jadę do domu
© JoannaZygmunta
Po wyścigu w świetlicy kościelnej była dekoracja. Dostałam rowerzystę z plastiku do którego muszę dokleić sobie karteczkę "Za zwycięstwo" bo sie nie spodziewali żadnej wariatki ;).
W międzyczasie odnalazł się Marcin i nadrobił niedopatrzenie organizatorów tzn. wyciągnął mnie do sklepu Michała Fogta i zakupił mi nagrodę rzeczową czyli buty do ścigania. Moje nowe buciki
© JoannaZygmunta
Są takie piękne, że nie będę mogła ich paskudzić łażeniem po błocie, więc koniec z wypinaniem się, podpieraniem girą lub łażeniem pod i z górki. Nóżki w pedał i w pedał.
Tytuł dzisiejszego wpisu jest dość zadziwiający a wynikł gdy zobaczyłam następujące zdjęcieUdzielam wywiadu a nad mą osobą wielkie słowa
© JoannaZygmunta
Dodam tylko, że sława ma rośnie i można juz o mnie poczytać u rzeczonego red. Kurka, który tym razem zrobił mi zdjęcie a nawet o mnie napisał tutaj
Kategoria inne, wyścig
komentarze
Buciki wyborne i każdy zjazd Twój.
Niewielu może się pochwalić fotką w takich okolicznościach :).
Dla mnie to wielki zaszczyt mieć taką jak Ty koleżankę w teamie :)