JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2013

Dystans całkowity:300.75 km (w terenie 13.00 km; 4.32%)
Czas w ruchu:14:12
Średnia prędkość:19.63 km/h
Maksymalna prędkość:37.00 km/h
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:20.05 km i 1h 34m
Więcej statystyk

Bóg Honor Ojczyzna

  d a n e    w y j a z d u 23.22 km 3.00 km teren 01:16 h Pr.śr.:18.33 km/h Pr.max:36.17 km/h Temperatura:-7.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Niedziela, 17 marca 2013 | dodano: 17.03.2013

Marcin o 8 rano pojechał jeździć sobie z innymi dziewczynami i chłopakami po szosach a ja oglądałam słonko i kusiło mnie, żeby też sobie pojechać. Na termomerze -7 ale na rower się ckni. Dziewczyny nie chciały nigdzie iść bo zimno i las jest głupi, moje auto zwane złomkiem nie chciało zapalić bo długo stało i chyba ma ochotę zaliczyć zgon a mnie nosiło. Przypomniałam sobie, że w Swarzędzu są przełajowe wyścigi im Mariana Kegela na których miał ochotę wystartować Hulaj i coś tam pisał, że chciałby mieć zdjęcie w teamowej koszulce i tak znalazłam cel wycieczki. Zapakowałam sobie do plecaczka termosik z gorącym mleczkiem, koszulkę teamową, dodatkowe rękawiczki wzięłam Kellyska i w drogę. Wiało dzisiaj nie jak zwykle bo ze wschodu a tym samym w plecy. Jechało się rewelacyjnie na liczniku cały czas 30 i więcej a ja się nie męczę. Tak to można sobie jechać. Z przeciwka jechał jakiś biedak i strasznie się męczył a ja sobie jadę. Gdy skręciłam w Jankowie na trasę Biskupice -Kostrzyn to pojawili się za mną dwaj rowerzyści, którzy aż do Łowęcina mnie gonili. W Łowęcinie się zrównaliśmy i powiesiłam się im na kole i razem dojechaliśmy sobie na ul. Św. Marcin w Swarzędzu gdzie red. Kurek prowadził konferansjerkę. Miny moich towarzyszy się ździebko wydłużyły bo jak tylko mnie Kurek zauważył to momentalnie na cały regulator krzyczał, że "Przyjechała nasza zawodniczka Pani Joanna i gdzie się zobaczymy na najbliższych zawodach" Potem opowiadał jeszcze o moich licznych sukcesach i córeczkach, że już mi się głupio zaczęło robić.
Okazało się, że na start zdecydowali się Jarek, Przemo i Radek Fajne zdjęcia mają chłopaki i ja też tutaj
Pokrzyczałam trochę na chłopaków, spotkałam paru znajomych, którzy stwierdzili, że jak już jestem to czemu nie startuję w następnym starcie open i że jestem jedyną kobietą to nie mam się co zastanawiać. Najpierw tak jakoś nie bardzo chciałam ale lubię się pokulać na wyścigach a nigdy nie jechałam na tej trasie i jeszcze nigdy w przełajach to długo nie trzeba było mnie namawiać. Niedawno spotkany rowerzysta mnie poparł, że będzie chociaż jedna kobieta a że nie mam numerka to co. Ja dodałam, że chyba jestem dosyć kobieca, żeby mnie nie pomylić z facetami i zapisali mnie. Na trasie Lonka przeleciał mnie tzn obok mnie 5 razy dając mi 3 duble. Faktem jest, że nie chcąc być zawalidrogą jak chłopaki lecieli to schodziłam z trasy i robiłam miejsce. SPDy zapychały się i się śmiałam sama do siebie, że pierwszy raz jestem na wyścigu gdzie mam czas otrzepać sobie buciki. Po zeszłotygodniowych zjazdach z Marcinem nad jeziorem Dobrym odblokowało mi się w makówce i przejechałam prawie całą trasę z wyjątkiem najbardziej śliskiego zjazdu gdzie Jarek po przewrotce zarobiłby w garnek od Radka. Bardzo mi się podobało - śnieg, lód, wąskie ścieżynki, krzaczory, korzeniaste podjazdy i zjazdy. Fajowo, jeszcze z trzy kółka i zjechałabym z tego śliskiego. Muszę tam potrenować. Strój miałam mało sportowy, ubrana byłam na cebulkę bo spodziewałam się, że będę raczej oglądać a nie jechać z plecaczkiem na plecach i z mlekiem w brzuchu. Dzięki temu było mi cieplutko aż momentami za ;).
Rodman dał ognia bo bardzo się śpieszył do domu i o mało co a by został z autem na starcie. Widzowie wypchnęli go ze zdradzieckiego krawężnika

Wypychanie Rodmana © JoannaZygmunta

Pełnia szczęscia i Przemo pojechał do domu
Udało się!!!!!!! Jadę do domu © JoannaZygmunta

Po wyścigu w świetlicy kościelnej była dekoracja. Dostałam rowerzystę z plastiku do którego muszę dokleić sobie karteczkę "Za zwycięstwo" bo sie nie spodziewali żadnej wariatki ;).
W międzyczasie odnalazł się Marcin i nadrobił niedopatrzenie organizatorów tzn. wyciągnął mnie do sklepu Michała Fogta i zakupił mi nagrodę rzeczową czyli buty do ścigania.
Moje nowe buciki © JoannaZygmunta

Są takie piękne, że nie będę mogła ich paskudzić łażeniem po błocie, więc koniec z wypinaniem się, podpieraniem girą lub łażeniem pod i z górki. Nóżki w pedał i w pedał.
Tytuł dzisiejszego wpisu jest dość zadziwiający a wynikł gdy zobaczyłam następujące zdjęcie
Udzielam wywiadu a nad mą osobą wielkie słowa © JoannaZygmunta

Dodam tylko, że sława ma rośnie i można juz o mnie poczytać u rzeczonego red. Kurka, który tym razem zrobił mi zdjęcie a nawet o mnie napisał tutaj


Kategoria inne, wyścig

Kółeczko

  d a n e    w y j a z d u 34.85 km 0.00 km teren 01:43 h Pr.śr.:20.30 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:0.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Sobota, 16 marca 2013 | dodano: 16.03.2013

po asfalcie z trzema podjazdami pod Kociałkową na blacie i ośce. Kolańska mnie bolą po siłowni, gimnastykach i stepach w zeszłym tygodniu albo ze starości ale na rowerze wszystko przeszło. Wróciło w domu na kanapce.
Paluszki u rąk i stóp mi zmarzły chociaż czuć już wiosnę (zwłaszcza przy polach), oraz słychać w "pięknym" śpiewie żurawi, które zrazu wydawały mi się sarnami aż się nie odezwały. Marcin oczywiście miał ze mnie polewkę, że ślepota jedna, odkryłam nowy podgatunek saren.



3 km

  d a n e    w y j a z d u 3.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:-3.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Czwartek, 14 marca 2013 | dodano: 14.03.2013

Na ABT czyli po schodach ciężko już mi się wchodzi a jutro mam w pracy windę ;). Po pięknym słońcu - zimny wieczór z romantycznym księżycem :)


Kategoria inne

Dzisiaj coś dookoła roweru a właściwie to rower dookoła nas

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Sobota, 9 marca 2013 | dodano: 09.03.2013

Cały tydzien w delegacji nie sprzyjał rowerowaniu. Pobiegałam trochę ale nie ma się czym chwalić.
Dzisiaj autkiem pojechałyśmy na poznańską Cytadelę zobaczyć co tam nowego i jakiś taki całkiem przystojny rowerzysta się do nas przyczepił i jeździł wkoło nas jakże przystojnych lasek i jeździł

krążył koło nas © JoannaZygmunta

I tutaj też jeździł © JoannaZygmunta

I tutaj też © JoannaZygmunta

Schowałyśmy się w beczce i facet znikł ;) © JoannaZygmunta

pojechał sobie w siną dal....................
A w tygodniu był dzień kobiet i oczekiwałam moich ukochanych kwiatów podanych w jakże ekscytujący sposób
Miało być tak © JoannaZygmunta

a dostałam prosto z tytki foliowej
smętny szczypiorek © JoannaZygmunta


Nie, nieprawda dostałam coś fajnego - coś na rękę i pod mój piękny biust, coś żebym wiedziała o ile mi ciśnienie rośnie jak mnie mój ślubny i dzieciory wkurzą ;)



Uphill Rodmana

  d a n e    w y j a z d u 9.47 km 0.00 km teren 00:39 h Pr.śr.:14.57 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Niedziela, 3 marca 2013 | dodano: 03.03.2013

Tak z nagła padła propozycja ze strony Rodmana abyśmy pościgali się pod górkę w Mosinie. Wczoraj zostałam poinstruowana jak dojechać autem bo Marcin z rana pojechał z gogglami rowerem. Ja chciałam zabrać dziewczyny autem ale za choinkę nie chciały jechać. Zaparły się a nie miałam siły wysłuchiwać, że to co lubię najbardziej czyli jazdę na rowerze i ściganie na profesjonalnym ;) poziomie jest głupie i nudne. Wypięłam się na nie i pojechałam sama. Dotarłam akurat jak chłopaki zaczęli start. Fajnie to wyglądało jak 10 chłopa z całą epą gna pod górkę - trzon Goggle pro coś tam coś tamPrzemek, Mariusz, Wojtek, Jacek, Jarek, Marek, Marcin, Michał i nowo poznani Krzychu i Duda.
Wczoraj jak chodziliśmy obadać gdzie będziemy jechać to miałam obawy czy dam radę podjechać i ku mojemu zaskoczeniu pierwszy podjazd poszedł dobrze a zjazd bajka, drugi podjazd trochę szybciej i zjazd jeszcze fajniejszy a potem coraz lepiej.

Rodzina Horemszczaków pod górkę © JoannaZygmunta

Niestety przerzutki mi nie chodziły tak jak chciałam i albo musiałam jechać z blata albo z młynka. MONDI się chyba na mnie obraził, że odstawiłam go od piersi na tak długi czas i postanowił zrobić focha. Przyjechała Ania z którą wczoraj na Face się zgadałyśmy, że będziemy jeździli w jej okolicy, która nie wiedziała jednak, że będzie uczestnikiem tak odjechanego ścigania. Odjechanego bo nic nie wiedziałam ani kiedy mam jechać (więc jechałam kiedy chciałam) ani co jest grane, ile razy mam jechać, kto z kim rywalizuje, co to są repasaże i po kiego są oraz kto jest pierwszy. Kto ostatni to było jasne - ja. W każdym razie zrobiłam 5 podjazdów i zjazdów. Ania się ze mnie śmiała, że jestem szalona bo zjeżdżałam ile się dało wykręcając maksa 57,60 km/h.Chociaż na zjazdach byłam przed nią ;). Dwa razy dałam znak: do startu gotowi hop!!! I chłopaki poszli i tyle ich widziałam. Marcin nie miał dzisiaj dnia to siedział w kuchni i gotował herbatkę, którą mnie wielce uraczył. Był też placek ze śliwkami, który mam nadzieję, że smakował i medale. Medal wielce oryginalny - z płyty CD. Dziewczyny powiedziały, że bardzo fajny i od razu widać że za 2-gie miejsce bo srebrny. Medal dołączył do kolekcji i zajął honorowe miejsce obok JPbikowego dyplomu :). Wielce udany dzień, niewiele może km przejechanych ale za to w super towarzystwie i przemiłej atmosferze :D))))))
Kompletny skład Eliminatorów :) © JPbike


Kategoria inne, wyścig

Marcin dzisiaj jest nieustępliwy

  d a n e    w y j a z d u 24.22 km 10.00 km teren 01:39 h Pr.śr.:14.68 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:6.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Sobota, 2 marca 2013 | dodano: 02.03.2013

Z rańca pojechaliśmy do Poznania na zakupy. Selgros, hipermarket taki co go w Pobiedziskach nie uświdczysz itd. czyli trzymaj się za kieskę ;(. Jak juz byliśmy w Poznaniu to zażyczyłam sobie pokazania dojazdu do Mosiny, do której mam jutro przyjechać autem samodzielnie co nie zawsze w moim wykonaniu jest perfekcyjne bo kiedyś to się nawet w Pobiedziskach zgubiłam. Marcin zawiózł mnie i babolińskie nasze dokładnie tłumacząc gdzie co i jak. Na Pożegowskiej poszliśmy na wieżę widokową

Wieża widokowa na Osowej Górze © grigor86

popatrzeć sobie z góry
Na wieży © JoannaZygmunta

jednak zanim doszliśmy do wieży to się tak gwizdnęłam na śliskiej ziemi, że siedzieć teraz nie mogę. Dupka stłuczona, sina i boląca. Marcin dał mi zaraz radę, że na takie coś to pomoże tylko rower i że po powrocie jedziemy. Coś dzisiaj Marcin był jakiś takiś i zarządził, że muszę nauczyć się zjeżdżać. Pewnie miał dosyć mojego kryzysu pt: Ja już więcej nie jeżdżę, bo jeżdżę jak dupa i zjechać z niczego ostatnio nie umiem a na podjechanie nie mam siły, że koniec z wyścigami, że sprzedaję rowery i że w ogóle wszystko jest do niczego itd. Zabrał mnie nad jezioro Dobre i tam kazał zjechać z brzegu. Co się na gadał, nakrzyczał - puść te hamulce, nie wystawiaj tej giry, jeszcze raz. Nie ma że boli, jeszcze raz! I ja dojeżdżałam do połowy i hamulce na maksa, gira w bok i koniec. A ten mój mąż: przecież to jest łatwe, zobacz i prawie trzymając kierę jedną ręką i prawie dłubiąc w swoim oku zjechał raz i drugi. Były łzy, było rzucanie rowerem z mojej strony ale ten mój mąż był nieustępliwy i za długo mnie zna, żeby nie wiedzieć że zjadę. W końcu w mojej makówie się poukładało, stwierdziłam, że z killera zjechałam a z takiego byle czego się boję, że do ukichanej śmierci będę tutaj bo mój małżonek dzisiaj coś nie ustępliwy jest i ani łzy ani wrzaski nie robią na nim wrażenia i że tak właściwie to się nie boję bo co mi się może tu stać najwyżej stłukę sobie tyłek z drugiej strony i pyk! Coś się odblokowało i zjechałam ot tak sobie. Banan na gębie a Marcin: bardzo ładnie 3+, jeszcze raz! I tak z 5 razy a potem jeszcze inny zjazd, taki bardziej stromy ale bez korzeni i elegancko. Marcin zadowolony ja jeszcze bardziej bo mam nadzieję, że się odblokowało. Potem pojechaliśmy sobie trochę asfaltem trochę terenem ale błocisko okrutne. Marcin jechał sobie w tlenie ja w beztlenie choć pod wiatr a słonko świeciło, grzało i zwiastowało, że już za chwileczkę już za momencik słonko z pankracym zacznie się kręcić ;)
Placek na jutrzejsze po zmagania się z podgórką w Mosinie już wyszedł z pieca wygląda i pachnie uwodzicielsko. Nie wiem czy coś się uchowa do jutra :)


Kategoria wycieczka

3 km

  d a n e    w y j a z d u 3.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Piątek, 1 marca 2013 | dodano: 01.03.2013

Na siłownię i do fryzjera



Do domciu

  d a n e    w y j a z d u 40.71 km 0.00 km teren 02:00 h Pr.śr.:20.36 km/h Pr.max:37.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Piątek, 1 marca 2013 | dodano: 01.03.2013

w słoneczku :). Wiosna nadchodzi bo kejtry zaczynają się interesować i szczekać zza płotów. Na szczęście zza płotów.


Kategoria dojazdy, szosa