JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2013

Dystans całkowity:119.95 km (w terenie 67.00 km; 55.86%)
Czas w ruchu:08:21
Średnia prędkość:13.30 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:14.99 km i 1h 40m
Więcej statystyk

Z pracy

  d a n e    w y j a z d u 46.80 km 30.00 km teren 02:51 h Pr.śr.:16.42 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:-3.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Poniedziałek, 7 stycznia 2013 | dodano: 07.01.2013

Dostałam dzisiaj po zadku. Zimno dało mi się mocno we znaki nie mówiąc o błocie po ośki na mojej trasie do domku. Chyba do lata bedę musiała omijać drogę Swarzędz - Biskupice przez Uzarzewo. Wiem że tam jesienią robili kanalizę ale nie myślałam, że jeszcze tam dziubią. A może na drodze pozostała glina, która dzisiaj była jak ciasto biszkoptowe tuż przez wlaniem do formy. Mokre, klejące i niestety bardzo głębokie. W pewnym momencie nie dało się już jechać bo błoto miałam po ośki i musiałam klapnąc nogami w błocko. Musiałam zabawić się w przełaje, rower na ramię i po krzaczorach przedzierałam się do jakiejś bardziej suchej nawierzchni. Masakra! Przez krzaczory owiewy mi się podwinęły i błocko pięknie wpływało mi do bucików a miałam przed sobą jakieś 15 km. Zaczęło robic sie ciemno i coraz bardziej zimno.
A co do owiewów rano włożyłam łapę do szafy, namacałam owiewy (ochraniacze), dwa są to ok. W pracy zakładam na nogi i widzę- co za trzepactwo - jeden mój, drugi Marcina. Trzepak roku jak nic! Ale za zimno, żeby udawać, że jestem twarda i w letnich butkach przy - 3 (tyle podawali w radio) pojadę. Moge sobie byc trzepakiem. Marcina owiewy są cieplejsze od moich ale tylko na jednej nodze ;).
Dojechałam do domu taka zmarznięta. Najpierw światła co kawałek w mieście, potem mokre buty i skarpetki to zimno jak cholera.
Ciepła kąpiel i barszczyk postawił mnie na nogi :)


Kategoria dojazdy

Triathlon

  d a n e    w y j a z d u 3.90 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:0.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Niedziela, 6 stycznia 2013 | dodano: 06.01.2013

Triathlon w wersji super mini i odwrotnej kolejności. Najpierw bieganie na rynek w Pobiedziskach i do domciu 3,90 km/37 min w obstawie mojego małżonka jadącego na czarnej mambie, potem rowerem, żeby sprawdzić ile biegłam. I najmilsze -pływanie w wannie ;)


Kategoria biegi, inne, po mieście

Z maluchami

  d a n e    w y j a z d u 8.26 km 2.00 km teren 00:38 h Pr.śr.:13.04 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Sobota, 5 stycznia 2013 | dodano: 05.01.2013

Z moimi małymi małpkami pojechałyśmy sobie na wycieczkę odkrywczo-esploracyjną po Pobiedziskach. Obejrzałyśmy cmentarz żydowski i przykościelny, starą szkołę Sacre Coeur, jezioro małe i ryneczek przy jeziorku. Ciągnęło mnie w las ale na mambie to mało wygodne a dziewczynki muszą zdobyć więcej kondycji i opanować technikę równego deptania. Jadą lepiej niz kiedyś ale nadal zrywają tempo. Pojeżdżę z nimi więcej chociaż wymaga to dużo cierpliwości i uwagi. Bardzo przyjemna wycieczka.
W cukierni, której nie można było ominąć, stoi choinka ubrana w jak najbardziej na temat bombki

Choinka z motywami cukierniczymi w piekarni cukierni Zagrodnicza w Pobiedziskach. Najlepsze tam mają ciasta francuskie z owocami i szneki © JoannaZygmunta

Najbardziej podobała nam się bombka z tortem
Słodki torcik w bombce-w-piekarni-cukierni-zagrodnicza-w-pobiedziskach © JoannaZygmunta

Mam zamówione nowe dynamo do mamby. To obecne kręci się jak chce a co gorsza nie daje się wyłączyć. Teraz będę miała takie nowe, wypasione, czarne za 20 zł ;)



Wydawało się, że dzisiaj będzie beznadziejny dzień

  d a n e    w y j a z d u 28.33 km 15.00 km teren 01:58 h Pr.śr.:14.41 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Wtorek, 1 stycznia 2013 | dodano: 01.01.2013

teściu zadzwonił, że nie może zająć sie dziewczynkami i wszystko sie rypnęło. Smutek i żal. Nie będzie jazdy nawet wkole komina:(.
Impreza u sąsiadów taka sobie bo nie było nic o rowerach. :(. Około północy zabrałam towarzystwo i pojechaliśmy oglądać fajerwerki na pobiedziskim rynku

Pobiedziska w ogniu © JoannaZygmunta

Rano Marcin powiedział mi, że całą noc myślał jak to zrobić, żebym była zadowolona. Hmmm... myślał o mnie :), hmm.... całą noc ;), hmm.... że jestem niedysponowana ;S
A rano: jestem śliczny................jak śpiewał poeta. Może i śliczny ale coś trzeba zadziałać, można pobłagać teściową. Teściowa była na chodzie i przyjęła stadło pod swoją pieczę. Ubraliśmy się cieplutko i pojechaliśmy nad Rusałkę na spotkanie rowerowej gawiedzi. Spotkaliśmy Zbroszczyków, potem spotkaliśmy JPbika, Jarka Drogbasa, Klosia i Jurka. Jurek był tak uprzejmy, że jechał ze mną i wysłuchiwał wspomnień matki rozwodzącej się nad swoimi córuniami i obgadującej wszystkich krewnych i znajomych królika. Po objeździe Rusałki - kiedyś to był dystans - zgłosiłam naszą drużynę
Nad Rusaką. Nasza drużyna :) Ja z grugiej strony :) © JoannaZygmunta

do tomboli i wyszukałam piwo do wypicia.
Fajnie ,tylko redehtor Kurek za dużo gadał i zimno sie zrobiło. Nad Rusałką troszku naroda było, aż leciutko czuło się powiew wyścigów. Takie przemieszanie sakwiarzo-wycieczkowiczo-ścigantów. Trochę było ludzi od Ryby, trochę z FTI, i innych których wymienił Marcin. Nie udało się zdobyć nagród bo nie doczekaliśmy aż redahtor wreszcie zacznie szukać szczęśliwców. Ale co tam nagrody jak chłopaki zabrali mnie na pętlę moraską. Ja cie pierdzielę! Powinnam barszcz pić i robótki ręczne uskuteczniać albo agrafkami spinać rozciągnięte gumki u majtek a nie po agrafkach jeździć. Co ja sie dzisiaj popodpierałam tą girą! Co ja się dzisiaj nabiegałam, skracając agrafki! Jak mi się to podobało! Wyciąć z mózgownicy, ze będę głupio wyglądała na moim szanownym stanowisku z podbitym okiem , puścić te klamki może nie do końca zamknąć oko i puścić sie jak bym miała mniej niz 18 lat. No i co - nie puściłam się :(. Na jakimś tam dołeczku wypadłam z trasy i o mało w drzewo nie zarobiłam, gdzieś tam spadłam z roweru i mam siniaka na girze, że mini może w przyszłym roku, drzewo mnie z lekka zatrzymało, co za jazda!!!! Super! Gdybym ja taki cykor nie była!! Dzięki Chłopaki za pokazanie takiej fajnej trasy! Postaram sie bardziej. Wjazd na górę Moraską był super, myślałam, ze zemrę a się udało. Mam nadzieję, że nie czekaliście ma mnie długo w końcu starą babą jestem;) Ja jestem zadowolona, ze zacytuję (superwymiatacza) tylu młodzianków tyle fajnego mi pokazali ;)
Z góry Moraskiej szybko pojechaliśmy z Klosiem wzdłuż drogi średnicowej do Parku Wodziczki. Pościgaliśmy się z Marcinem. Misiu dał mi fory :)
Co za cudny dzień. Więcej takich!!!!!!!!!! Ja, rower i super towarzycho :)
Dzięki chłopaki! Dzięki teściowo. Piję Wasze zdrowie, zaraz padnę!
Pozdrowienia :)


Kategoria inne