JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:213.98 km (w terenie 38.51 km; 18.00%)
Czas w ruchu:08:01
Średnia prędkość:19.54 km/h
Maksymalna prędkość:38.91 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:17.83 km i 1h 08m
Więcej statystyk

10

  d a n e    w y j a z d u 10.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Wtorek, 6 listopada 2012 | dodano: 06.11.2012

Tylko po Pobiedziajach bo: do roboty, do dzieciaków, do obiadu, do zadań domowych, prania, prasowania, odkurzacza bleeee. Jeszcze pogoda jest przeciw bo rano pada a do pociągu roweru się nie da wsadzić bo nawet wejśc jako następyny śledź jest trudno. Popołudniu słońce szczuje ale zanim wrócę to ciemno jak w zadku i co najwyżej na jakieś wygibasy zwane aerobikiem na godzinkę się wyrwę. W zeszłym roku było lepiej. Poproszę powtórke z zeszłorocznej pogody oraz jak najszybszego powrotu wiosny i lata .


Kategoria inne

Już prawie byłam ubrana

  d a n e    w y j a z d u 25.88 km 0.00 km teren 01:05 h Pr.śr.:23.89 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Wily
Niedziela, 4 listopada 2012 | dodano: 04.11.2012

w rowerowe ciuchy gdy Zośka powiedziała, że nóżka, która już wczoraj ja bolała boli ja dużo bardziej. Obejrzałam stopkę, a tam paluch spuchnięty, lekko siny a wzdłuż stopy idzie czerwona opuchnięta krecha. Wiele się nie namyślałam tylko dzieciaka do auta i do szpitala. Nawet długo nie czekałyśmy. Pani chirurg nas uspokoiła, że to nie jest nic strasznego, wydziobała ropę w palucha, opatrzyła go, zaordynowała maczanki w wodzie z mydłem i Rivanol. Na wszelki wypadek zapisała nam antybiotyk ale po maczankach już widać poprawę. Zośka zadowolona bo:
1. będzie bohaterem dnia w szkole - bo była w szpitalu!!!!!!!
2. jutro ma wolne od szkoły
3. ma zwolnienie z W-f do końca tygodnia
Po powrocie zarządziłam chociaż krótki wyjazd na szosę bo już nie mogłam. Miałam taką ochotę się przejechać. Wyjechaliśmy z Marcinem i zaraz na początku jazdy spotkaliśmy Sebę, który się z nami zabrał na szoskę. Nosiło mnie dzisiaj a Marcin jechał za mną i krzyczał, że mam zwolnić, bo nie jedzie w tlenie. Cholera! Tyle powietrza wkoło a jemu tlenu brakuje ;). Mi się chciało jechać i jechać. Na Wilym tak dawno nie jechałam a to jest jazda jak na najlepszym ogierze, któremu lekkie muśnięcie łydą wystarczy, żeby ścigać się z wiatrem. A ten jedzie za człowiekiem i nie pozwala jechać. No dobra, żartuję jechaliśmy tak, że się nie zajechałam i było fajnie słyszeć za plecami: "zwolnij". Chociaż raz ja nie byłam spowalniaczem :)
Pojechaliśmy dla mnie nową drogą Pobiedziska-Wierzenica-Wagowo-Kociałkowa-Pobiedziska. Bardzo fajna malutka pętelka oprócz jakości asfaltu pomiędzy Kociałową a Pobiedziskami. Łapska mnie po tym fragmencie bolą.
Potem pojechaliśmy obejrzeć miejsce zbiórki pod Dziewiczą Górą gdzie 2 grudnia odbędą sie nieoficjalne mistrzostwa Pobiedzisk w kolarstwie górskim. Jest problem - zrobili tam plac budowy i chyba nie da się rozpalić ogniska. Psio kryw!!! Trza coś wymyśleć.
A potem szybko obiad, ukręcić szarlotkę, zrobić okład Zośce na girkę i pojechaliśmy w odwiedziny do Seby. Patryk (synek Seby, który właśnie stał się dumnym posiadaczem 1 wszego zęba) chciał zjeść pulsometr Marcinowi, moje babole pochłaniały szarlotkę jakby w domu jej nie miały ale było fajnie.
Jutro do roboty ale mam nadzieję, że jak mi pogoda nie przeszkodzi to chociaż wrócę rowerem do domu.


Kategoria szosa

Bieganie

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Piątek, 2 listopada 2012 | dodano: 02.11.2012

Najpierw Marcin mnie biegacko zaciągnął, nie tam gdzie bym chciała a chciałabym do np. piwniczki z winem a on kazał mi biegać w pełnych światłach do centrum Pobiedzisk do apteki po jakieś byle co.
Potem w blasku bocialarki poszliśmy/pobiegliśmy do kapliczki. Spotkaliśmy trzy sarny w ogólnej ciemności a Księżyc nam upiornie dosyć przyświetlał.

upiorny poblask księżyca © JoannaZygmunta

Upiornie wyglądały te drzewa. Grunt to nie dopuścić do siebie myśli o straszydłach © JoannaZygmunta

Chwilka odpoczynku przy kapliczce © JoannaZygmunta


Kategoria biegi

10

  d a n e    w y j a z d u 10.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Piątek, 2 listopada 2012 | dodano: 02.11.2012

takie tam jazdy po Pobiedziajach. Dzisiaj jechałam chwilunię na Wilym. Czysta poezja. Muszę wyrwać troszkę czasu i pogody na jakąś szosową rundkę. Musi się udać :)