Stacjonarnie
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
01:00 h
Pr.śr.:0.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Stacjonarnie. Nuda jak diabli.
Starorocznie
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
01:00 h
Pr.śr.:0.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Późno z roboty ale godzinka na stacjonarnym wpadła. Dzisiaj znowu się pomęczę a jutro mam nadzieję że pójdę na trening łuczniczy. Strzelanie z łuku to moja druga pasja, jednak rower to moja miłość.
wszystkiego dobrego w 2022.
Stała się rzecz niesłyvhana
d a n e w y j a z d u
15.00 km
0.00 km teren
01:13 h
Pr.śr.:12.33 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Czyli wzięłam i pojechałam. Wiatr szalał, deszcz zacinał, z nieba waliły pioruny a ja nieustraszona pojechałam rowerem.
Prawda jest taka , że tylko siapiło ale czułam się jakby to co powyżej było prawdą. Najważniejsze, że ruszyłam się z zadkiem i chociaż było z lekka zimno , sprawiła mi ta jazda przyjemność. Giry mnie trochę bolą, tchu brakowało , gęba czerwona ale było fajnie. Spotkałam morsów. Biegali w samych gaciach , w połowie ciała zaczerwienieni. Potem, po tym strasznym wysiłku ciepła kąpiel i 2 godzinki garówy z kotem leżącym na memłonie.
Jechałam 3
d a n e w y j a z d u
8.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Z mojego ukochanego Rodos do chałupy, po samochód. Tak to się porobiło, ze mój wszystkowóz jest u naprawy, drugi samochód chcę sprzedać i nie ma jakośc chętnych, bo wszystcy chca SUV-a i stoi i czeka na swój nowy domek, ale ja mam zakaz jechania nim , bo na Rodos kuny grasują , a ja zawsze wnosze na sobie tony kłaków,.Nowy samochód jest tylko w delegacje, bo na Rodos kuny grasują , a ja zawsze wnosze na sobie tony kłaków. Zważywszy na okoliczności został mi tylko rower i jakoś mi nie jest smutno, chociaż rowerem nie przewiozę sklejki , która zamówiłam i właśnie przyszła. A sklejka jest mi potrzebna , bo chcę zrobić domek dla kota teściowej . Kot tesciowej dostał naimie Zorro i jest waleczny jak on. Za cholerę nie chce siedzieć w domu, więc zrobimy mu domek na tarasie i niech tam siedzi. Dla moich kotków tez chce zrobić tor przeszkód w domu bo sie małpy nudzą i drapia kanapy a mój małż , dostaje szału.
menażeria od ostatnich czasów bardzo mi sie powiększyła , ponieważ oprócz Tinusi (pieska) mam Miecię , kotkę , która przyplątała mi się z małymi na Rodos, Lucynkę kotkę, która beczała w krzakach na Rodos i jak można było takie maleństwo zostawić, Colombusia vel Debil (tak go w domu nazwali ) synek Mieciusi, ktego nie udało się wydać bo taki trochę nierozgarnięty , ale na swoja strone spryciaz jakich mało, oraz Zdzich , świnka morska i Karol równiez świnka morska. Wszystko przygarnięte do domu, bo serce mam za miękkie .
Wracając do roweru, jadąc do domu i o mało ducha niewyziąwszy po pierwszym wzniesieniu , znowu dojechałam w pąsach i osłabieniu.
Po drodze widziałam małego kotka , taki śliczny. Może ktoś przygarnie???
Jechałam 2
d a n e w y j a z d u
10.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Rower to najlepsze co człowiek wymyślił. Znowu ledwie żyje, ale km więcej nie mówiąc o zadowoleniu.
Kategoria szaleństwo
Jechałam
d a n e w y j a z d u
7.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Jechałam, jechałam, zdychałam a wszytko po to żeby zrobić sobie nowy kolorek paznokci. Dojechałam z mordą czerwoną jak........ Kosmetyczka lekko przerażona ale paznokcie miała zrobić a nie remont gęby ??
Kategoria szaleństwo
Nareszcie :)
d a n e w y j a z d u
10.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Tylko 10 albo az 10 km.
Po 6 latach popsutych, jest nadzieja, że juz wiem co mi jest i jak minimalizować choróbska i może się uda.
Chociaż trochę pojeździłam, ale wróciłam taka zmęczona, ze musiałam się położyć i pospać.
A wiecie, ze podobno jest tylko jeden lekarz, który zdiagnozuje cię w całości. Wiecie jaki??? Patolog ;)
Wiosna
d a n e w y j a z d u
14.00 km
0.00 km teren
01:00 h
Pr.śr.:14.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Taka wiosna, ze żal w domu siedzieć.
Zdrowie mnie nie kocha i poszło sobie ode mnie, ale przecież jeszcze kompletną inwalidką nie jestem. Jakoś daję radę wsiąść na rower, a potem!!! Potem to panie, tylko jechać i się nie zatrzymywać ;) Było bosko :) . Gdyby taka pogoda mogła być już do jesieni :)
Noworocznie
d a n e w y j a z d u
7.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Sylwester w tym roku spokojny. Wstyd się przyznać, ale nawet mi się wstać nie chciało popatrzeć na fajerwerki. Moja Tinka zestresowana była już od południa i ja z nią. Bo po cholerę to strzelać do południa w Sylwestra a potem jeszcze przez dwa następne dni? Męka taka, dla psa i jej pańci.
Dzisiaj dla osłody pojechaliśmy jak co roku nad Rusałkę na doroczne spotkania rowerzystów i wspólny przejazd wkoło jeziora. Marcin pojechał z Pobiedziajów a ja wybrałam wersję light - podjechała do Poznania autem.
Było sympatycznie i miło a na zakończenie w tomboli wygraliśmy ładny zestaw cydrów :)
Noż szaleństwo ;)
d a n e w y j a z d u
23.00 km
0.00 km teren
01:10 h
Pr.śr.:19.71 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Ogarnęło mnie szaleństwo, bo zobaczywszy takie słońce za oknem i ciepło na dworze, niewiele myśląc wzięłam vilego i chciałam pojechać. Chciałam, bo biedaczek na haku od miesięcy paru wisiał i całkiem mu gumy puściły. Puściły mu tym bardziej kiedy je napompować chciałam. Jak ostatnia Karyna to zrobiłam, bo końcówkę od pompki tak nałożyłam na wentyl, że całkiem powietrze spuściłam wtedy to już szlag jaśnisty mnie trafił i kur....czaki wszelakie w niebo poleciały ale odpuścić nie chciałam. Się zawzięłam, miarę przyłożyłam, końcówkę dopasowałam i nadygałam do 7 atmosfer. Mogłam jechać, jednak torebka z zapasową dętką była ograbiona z zapasu przez męża mojego jedynego i znowu z lekka ciśnienie mi skoczyło.
Bóg jednak w ten świąteczny czas zlitował się nad tym mężem moim paskudnym, co mi rower tak zaniedbał i z gumy ograbił i obdarzył mnie piękną pogodą, lekkim wiatrem w plecy i duży wiatrem w gębę, małym bólem pleców i wspaniałym samopoczuciem. Nawet jak wróciłam to lekki zupełnie nieświąteczny głodek poczułam choć po drodze pomyślałam sobie, że w święta przytyłam 1 kg co nie jest najgorszym wynikiem, to teraz do zrzucenia mam 21. ;) Będzie dobrze :)