szosa
Dystans całkowity: | 3957.93 km (w terenie 6.50 km; 0.16%) |
Czas w ruchu: | 156:54 |
Średnia prędkość: | 25.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.50 km/h |
Liczba aktywności: | 88 |
Średnio na aktywność: | 44.98 km i 1h 46m |
Więcej statystyk |
rolki 11
d a n e w y j a z d u
32.00 km
0.00 km teren
01:00 h
Pr.śr.:32.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Dzisiaj Walentynki, więc szaleństwo z babolińskimi moimi. Buszowanie w sklepach, pływalnia, cukiernia, Mcshit i katastrofa w domu. Nasze psisko z miłości do swojej pańci wyrwała ze ściany wieszak ze smyczą, zwaliła moje ukochane karafki (szczęściem boskim się nie zbiły) swą szeroką piersią wydusiła kwiatki na parapecie, wywaliła pelasie a wszystko po to żeby zobaczyć przez okno czy kochana pańcia wraca. Jak ją zobaczyłam w oknie pozbawionym jakichkolwiek ozdób, łącznie z firanką to mi się nogi ugieły. "Nie miała baba kłopotu to wzięła sobie prosię a to prosię utopiło się itd." Morda roześmiana, pierś w świeczniku wytarzanym w ziemi od kwiatów, na ziemi resztki szklanego talerzyka i kolorowy piasek z ozdobnych szklanych świeczników. Jak sobie to przypomnę to łzy ze śmiechu mi lecą. Wtedy co prawda nie było mi do śmiechu ale głupi kundel z miłości to zrobił.
Marcin dzisiaj uwiecznił moje niepewne próby jazdy bez trzymanki.
Jak zwykle trochę głośno ;)
Pies Baskerwilów wolał bezpiecznie siedzieć wśród rowerów lekko z tyłu ;)
Kategoria rolki, szosa, w domu
rolki 10
d a n e w y j a z d u
32.26 km
0.00 km teren
01:01 h
Pr.śr.:31.73 km/h
Pr.max:43.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Balum balum :)
MPR 116
ARP 81 Ciężko było
Kategoria rolki, szosa, w domu
Jazda po linii - rolki 9
d a n e w y j a z d u
34.47 km
0.00 km teren
01:05 h
Pr.śr.:31.82 km/h
Pr.max:47.30 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Jazda po linii może myć całkiem śmieszna ;)
Umiem coraz więcej na rolkach :) Jak Marcin wróci to uwieczni :)
Dzisiaj pokręciłam, że mnie giry bolą. Dobrze, że juz umiem używać ręczniczka bez zatrzymywania bo był bardzo potrzebny i szkoda by było czasu.
Dzisiaj przygrywało mi
ARP 80
MPR 120 x 5 x 1 min Miałam wrażenie, że wjadę w drzwi od garażu ;)
Kategoria rolki, szosa, w domu
Małe kółeczko
d a n e w y j a z d u
23.24 km
0.00 km teren
01:10 h
Pr.śr.:19.92 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Wczoraj przywieźliśmy psa ze schroniska. Okazało się, że jest duża , trochę za duża ale jest tak sympatyczna, spokojna i wesoła, że nadrabia tym swój brak urody. Mocny brak urody bym powiedziała.
W każdym razie będę miała powód, żeby więcej chodzić i ruszyć tą szanowną częściej :)
Dzisiaj pętelka pobiedziskiego wyścigu szosowego. Do Biskupic pod wiatr, za Biskupicami naprzeciwko mnie biegały morsy w czapkach, w gaciach i butach. Dziś niektórzy przesadzili ze słońcem bo czerwoni tacy ;)
A słonko świeciło dzisiaj wspaniale! Niech już tak zostanie! Niech żyje globalne ocieplenie!
Kategoria szosa, wycieczka
Rolki 8
d a n e w y j a z d u
29.05 km
0.00 km teren
00:56 h
Pr.śr.:31.12 km/h
Pr.max:40.72 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Niewiele czasu dzisiaj. Po robocie zrobić obiadek, skoczyć do fryzjera, wstawić mięsko na jutro i jak się mięsko piekło pokręcić trochę na rolkach. Jechałam dzisiaj twardo. Giry mnie bolą. Przygrywało mi
Taaaak. Jako matka polka, w wieku dawno po chrystusowym, która już pomału na rowerze powinna sobie moherowy beret nasztrykować powinnam byc oburzona słownictwem i tematami poruszonymi przez ziomków z Poznania. Jednak nie jestem! Co gorsza (lub lepsza) podoba mi się.
Z nudów na tych rolkach się chociaż muzycznie rozwijam ;)
MPR 79
MPR 100
Kategoria rolki, szosa, w domu
Rolki 5
d a n e w y j a z d u
23.76 km
0.00 km teren
00:52 h
Pr.śr.:27.42 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Zimno. W garażu przez 7 minut też.
Chociaz miałam mało czasu to wszystko się sprzeciwiało. Dwa razy musiałam zejść bo:
1.zapomniałam wsuwek do włosów i mi moja porywajaca grzywka wpadała w nos
2. jamnik wpadł w takie drgania, że zrzucił z siebie grajetko, które poprzez różne kabelki podaje muzykę na jamnikowe głośniki i zapadła straszna cisza. Cisza nieznośna bo pozwalająca słyszeć jednostajne szuranie rolek i szuranie czasu, który wtedy straszliwie się rozwleka.
Dzisiaj przygrywało mi:
Słoneczna muzyka na zimne dni.
Mało czasu miałam bo leciałam wygrzać sie i naładować się słońcem na solarium. Zczaskałam się na lekki brąz
a potem wymarzłam na dworcu Pobiedziska City w oczekiwaniu na mojego małżonka co wracał z zasypanej śniegiem Stolycy.
Kategoria rolki, szosa, w domu
Trasą wyścigu szosowego Pobiedziska
d a n e w y j a z d u
23.86 km
0.00 km teren
01:06 h
Pr.śr.:21.69 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Jak dzisiaj wyszłam po zakupy z moimi małpkami to słoneczko tak mi pogiglało policzki, że nie było zmiłuj. Musiałam jakoś pokombinować, żeby choć troszkę czasu wydłubać na rowerek. Po 14 jak wreszcie wyjechałam to poczułam, że juz nie jest tak ciepło. W garnek zrobiło mi się ciepło dopiero pod Biskupicami a przez gamex wiaterek przewiewał cały czas. Palce też mi trochę zmarzły. W domu okazało się że jest tylko 1 stopień C a ja sie ubrałam jak na 7. Nic to! Warto było :)
Kategoria inne, szosa
Z takim jednym na leżaku
d a n e w y j a z d u
32.26 km
0.00 km teren
01:19 h
Pr.śr.:24.50 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Dwa dni temu mój małżonek stawiając swój kosmiczny rower na asfalciku charakterystycznie stuknął kołem o ziemię. Jak ja to usłyszałam to wiedziałam, że muszę pojechać na szosie bo inaczej pęknę. Nie dało się przed świętami bo kobiety nie mają czasu na rowery, miotła tylko mi furkotała w łapach, a garnki buchały parą i zapachami. Z doświadczenia wiedząc, że faceci tylko szukają wymówki jak by z tej chaty zgolić, żeby sie pod miotłę nie dostać ;) (sama bym tak najchętniej zrobiła) to tego mojego najdroższego wywalałam na rower cały czas mając przyrzeczenie w głowie, że w pierwsze święto letę na szosę choćby nie wiem co. Oczywiście nie wiem co przyszło, zatkało mi nochala totalnie, makówkę oczadziło, z oczu łzy wyciska i w oskrzelikach się panoszy. Nie zważając szczególnie na brak wentylacji pojechałam za tym moim chłopem, który odgrywał dzisiaj tego na leżaku. Marcin leniwie w pełnym podtlenie a ja w beztlenie nie koniecznie z powodu zatkanego nochala.
Pogoda piękna, dosyć mocno wiało ale jazda cudowna. Szoska przy S5 głaciutka (z małymi odchyłami), Wily niósł jak najlepszy arab, ledwie powstrzymywany wodzami i tylko mój brak siły nie pozwalał mu na szybszą jazdę. Starałam się jechac na kole ale gdy Marcin przyjmował pozycję"leżakową" to widziałam, że z każdym machnięciem korby jest dalej a ja za diabła go nie będę mogła dogonić. Marcin sie od czasu do czasu odwracał i jak mnie na horyzoncie nie widział to wracał albo czekał aż dojadę i znowu na parę chwil łapałam koło aż Marcin nie zmieniając tempa kręcenia korbą a tylko pozycję na "leżakową" odjeżdżał dla niego niespodziewanie znowu w siną dal :)
Niestety nie dosiadłam kosmika bo jest mi za duży :(. (Ja wiem, że można zawsze jechać pod rurą ale mi to już nie uchodzi ;)) Szkoda bo Marcin, mówi, że jest to najlepszy rower na jakim jeździł.
Może u Fogta trafi sie jakaś fajna nieduża szoska do popróbowania, albo lepiej nie, bo się zakocham i co wtedy ;)
Kategoria szosa
Małe kółeczko
d a n e w y j a z d u
26.20 km
0.00 km teren
01:26 h
Pr.śr.:18.28 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Jak w tytule.
Kategoria szosa
Czasu było mało
d a n e w y j a z d u
25.11 km
0.00 km teren
00:51 h
Pr.śr.:29.54 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Strasznie napięty miałam plan na dzień dzisiajeszy ale wyrwałam chwilkę na rower i to w najlepszym wykonaniu czyli zdygałam się jak pies. Mój kotuś kochany czyt. mój stary umówił się z ekipą na wypad szosą co by po niej potem nie jechać tylko robić pure MTB na rowerach szosowych. Na szczęście nie brałam udziału w tłuczeniu się po lasach tylko jak na szoszona przystało zaliczałam km na mało gładkiej drodze Pobiedziska-Bugaj gdzie spotkaliśmy Klosia i skończyła się bajka pt. jazda z wiatrem a zaczęło się deptanie pod, nie będę się wyrażała, jaki wiatr. Jedynym urozmaiceniem było oglądanie innego tyłeczka niż tyłu mojego męża, ale pary te chłopy maja za dużo i mi odjeżdżali pod te mało widoczne a upierdliwe góreczki pod Pobiedziajami (choć się starali mi nie odjeżdżać) a że oczy nie te to wiele nie widziałam ;).
W Pobiedziskach na rynku spotkaliśmy się z Sebą i Hulajem i po krótkiej gatce chłopaki pojechali w stronę Gniezna a ja do domciu nakarmić pisklaki.
W Poznaniu byłyśmy u lekarza z laskami bo krzywe to porosło, że strach, byłyśmy w Muzeum Miasta Poznania gdzie miałyśmy przyjemność obejrzeć sobie z bliska starsze wersje trykających się koziołków i wiele innych (podobało się), polatałyśmy po Rynku w PoznaniuDziewczynki na Rynku w Poznaniu
© JoannaZygmunta
i paru sklepach, umyłyśmy dwa groby (dobrze, że wzięłam kalosze) odwiedziłyśmy dziadka, potem babcię, która ugotowała grzybki (nie jadłyśmy, ja tam wiem co ta babcia (teściowa) ugotowała?) i za ciemnego autem wróciłyśmy do domu.
Fajowski dzień. Nogi mnie bolą z czego wniosek, że muszę częściej gonić za tymi tyłeczkami ;)
ps. własnie stwierdziłam, że mój wpis jest jak damskiej szowinistycznej ..............
ps2 Na Placu Wolności w Poznaniu stoi sobie parę banerów poświęconych Festiwalowi w Jarocinie. Nigdy tam nie byłam, szkoda. Pozostało mi pooglądanie zdjęć. Oto dwa dla czytających na zachętę :)Wystawa poświęcona Jarocinowi. Podobał mi się napis na katanie
© JoannaZygmuntaWystawa poświęcona Jarocinowi na Placu Wolności w Poznaniu
© JoannaZygmunta
Kategoria szosa, z małżonkiem