dojazdy
Dystans całkowity: | 5315.15 km (w terenie 1948.53 km; 36.66%) |
Czas w ruchu: | 252:15 |
Średnia prędkość: | 19.80 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.16 km/h |
Liczba aktywności: | 187 |
Średnio na aktywność: | 28.42 km i 1h 38m |
Więcej statystyk |
do grabarza i biura parafialnego
d a n e w y j a z d u
25.00 km
0.00 km teren
01:30 h
Pr.śr.:16.67 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
km na oko bo nie mam głowy do pamietania o takich pierdołach. Moja mama zmarła i jutro pogrzeb. Jest dużo nerwów i biegania. Są łzy i smutek ale życie płynie dalej. Dzieci wymagają opieki, dom trzeba ogarnąć i zapomnieć o wszystkim na rowerze. Dla mnie rower jest lekarstwem na wszystko. Dopóki będę mogła wleźć na rower i jechać to będzie dobrze.
Wesoły Grabarz zachwycał się Lipicankiem. Też jeździ na rowerze i zna się na sprzęcie. Do tego jest "zapalonym" kajakarzem. Dziwny zawód - Grabarz.
Kategoria dojazdy
Miękko do pracy
d a n e w y j a z d u
4.80 km
0.00 km teren
00:16 h
Pr.śr.:18.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Krówka
Żeby docenić co się ma to należy wypróbować czegoś innego. Z wielka pokorą mówię, że moja krówka jest wygodna, miękka i komfortowa. Po wycieczkach Krossem sztywniaczkiem dzisiaj nie przeszkadzały podskoki na połamanych płytkach chodnikowych, kocie łby itd. Rowerek przechodził wszystko lekko i przyjemnie a ja na niego narzekałam! Oj, oj! Asia ;)
W centrum Poznania Irlandczycy bawią się na całego. Nie wyglądają na mocno pijanych a tym bardziej zmęczonych. Kolory na twarzach przedziwne ale humory dopisują.
Kategoria dojazdy
Trener każe to koń musi
d a n e w y j a z d u
57.09 km
1.30 km teren
02:28 h
Pr.śr.:23.14 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:rower męża
Musiałam dzisiaj pojechać do Poznania, wiec Marcin pożyczył mi Krossa i pojechałam. Mój trener kazał utrzymywać mi kadencję powyżej 80. Po szosie jedzie się dobrze i się udawało ale debili którzy psują przyjemnośc z jechania nie brakuje. Jak podnosiłam pompkę, która mi się odpięła to jakiś debil na mnie trąbił. Nie wiem czy mu się podobał mój wypięty tyłek czy nie podobało mu się że zajmowałam troszkę miejsca na szosie. W Poznaniu patrzyłam w lustro czy mi zęby nie sczerniały od bluzgów jakie ten debil w aucie ode mnie dostał. Widocznie jeszcze za delikatnie klęłam bo zęby białe ;).
Jadąc i utrzymując tą kadencję z wiatrem w gębę wymyśliłam ten tytuł. W drodze powrotnej licznik kadencji zlitował się nade mną i przestał działać. Ponieważ jestem delikatną kobietką która umie przywalić młotkiem a w cudze liczniki nie będzie ingerować to dałam mu spokój i starałam się jechać powyżej 30 km/h a pod górkę nie jechać niżej niż średnia jaką mi się udało mi się wypracować. Efekt jest taki, że giry mnie bolą a Marcin powiedział, że cienko jechałam. No masz. Idę na następne piwo bo nie wytrzymam.
Kategoria dojazdy
szosowo do Pobiedzisk
d a n e w y j a z d u
40.00 km
0.50 km teren
01:30 h
Pr.śr.:26.67 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:29.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:rower męża
Powrotna droga do Pobiedzisk przez Gorzkie Pole robiąc kółko wkoło Malty. Ale się jedzie! Dostałam oklaski z samochodu z irlandzką rejestracją jak ich wyprzedziłam nad Maltą. Co oni tam robili w samochodzie na drodze pieszo rowerowej? Nie wiadomo, pewnie się zagubili ale mieli dobre humorki. Pozdrowiliśmy sie wzajemnie. Ot taki akcent Euro 2012 :D.
Jak już się przyzwyczaiłam do roweru to było super. Dojechałam na działkę, gdzie Marcin kontynuował koszenie trawnika i powiedziałam, że życzę sobie szosówkę ale karbonową ewentualnie zgodzę się na karbonowy widelec. Nie wiem dlaczego się dziwnie zaśmiał ;).
0,5 km przez las to było coś. Albo kurwidołki i myślałam, że łeb mi urwie albo piasek co przy gładkich oponach wydawało mi się że jadę po ruchomych piaskach. Dużo przyjemności z dzisiejszych jazd :D
Kategoria dojazdy
Na działkę
d a n e w y j a z d u
35.00 km
20.00 km teren
01:20 h
Pr.śr.:26.25 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Z Poznania na ogródek do Gorzkiego Pola. Marcin z dziewczynkami juz tam byli bo jechali z Pobiedzisk. Marcin miał za zadanie skosić trawę, która urosła po kolana a sąsiedzi patrzą krzywo jak na te ich wychuchane ogródki lecą nasiona wszystkiego co niepożądane na trawniczku. Zośka goniła ojca do roboty i naskarżyła, że tata zamiast jechać na ogródek to stał z sąsiadem i gadał i gadał. Cięzki żywot będzie miał jej mąż! Po grillu wracaliśmy razem do domu, po piachać i szutrach. Dziewczyny dzielnie dawały sobie radę. Zośka ryczała, że nie może podjechać pod górkę, pod którą Marcin miał problem a ja wcale nawet nie startowałam. Na osiedlowej uliczce Marcin zarządził konkurs: kto najwolniej przyjedzie do auta. Zośka wygrała, Marta sie nie przejęła, że była druga, tata przegrał, ja byłam sędzią.
Kategoria dojazdy, wycieczka
praca w te i we wte
d a n e w y j a z d u
9.60 km
0.00 km teren
00:11 h
Pr.śr.:52.36 km/h
Pr.max:14.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Krówka
Zimno, nieprzyjemnie
Kategoria dojazdy
Prościutko do domu
d a n e w y j a z d u
34.09 km
25.51 km teren
01:46 h
Pr.śr.:19.30 km/h
Pr.max:47.88 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Marcin prosił to przyjechałam prosto do domu. Kusiło mnie, żeby gdzieś skręcić ale jak mus to mus.
Kategoria dojazdy
praca w te i we wte
d a n e w y j a z d u
87.22 km
80.00 km teren
04:07 h
Pr.śr.:21.19 km/h
Pr.max:46.35 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Z rana miałam dzisiaj jakieś pierdzitko w girkach, że na końcu Malty miałam średnią 23,4 km/h. Jak na mnie, to rekord świata. Pochwaliłam sie Marcinowi, że tyle wyciągnęłam a on zamiast piać pochwalne peany powiedział, że "chyba z wiatrem". No............ muszę go wymienić na nowszy model, który będzie się zachwycał swoją żonką.
W drodze powrotnej pojechałam do Maksa po jakieś pierdoły dla Marcina a potem dużym kołem przez Strzeszynek, Rusałkę, Poznań do Pobiedzisk.
Kategoria dojazdy, wycieczka
Dzisiaj za diabła mi sie wstać nie chciało.
d a n e w y j a z d u
71.34 km
60.00 km teren
03:52 h
Pr.śr.:18.45 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Rano za diabła wstać mi się nie chciało. Marcin obśmiał mnie, że wieczorem to mówię, że rano jadę a rano zakopuje się pod kołdrę i nie jadę. Co było robić, musiałam zewleć zadek, przyodziać i pojechać w tą noc. Jaką noc! Słonko już dawno świeciło chociaż to 6 rano. Myknęłam do roboty a potem w drodze powrotnej dużym kołem przez Strzeszynek do Poznania i do dziadków, gdzie wsiadłam w samochód i do Pobiedzisk przyjechałam z dziewczynkami. Ależ mi się spać chciało! Myślałam, że usnę za kierownikiem ;).
Jutro Marcin jedzie do Czarnkowa na Maraton CUP. Zazdroszczę, ale muszę się babolami zająć.
Kategoria dojazdy, wycieczka
W imieniny na rowerze
d a n e w y j a z d u
54.34 km
45.00 km teren
02:56 h
Pr.śr.:18.52 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Z racji tego, że dzisiaj mam imieniny to odwaliłam się w wyjściowy obcisły kluft koloru biskupiego i zadawałam szyku na poznańskim bulwarze wkoło Malty. Ale szybko mi się znudziło i pojechałam w piachy i błotko. Najfajniej było jak zjechałam ze standardowej drogi do domu Poznań-Pobiedziska w stronę wsi Góra. Najpierw po klamociskach i błocku w dół, potem piach pod górkę, że kierę wykręcało, potem po kamlociskach pod wieś Góra, która faktycznie się na Górze znajduje i jak dojechałam do wsi, to zakręt o 180 stopni i po klamociskach w dół, znowu kierę wyrywa, potem szybko przez piach – mocno trzymać kierownicę bo wylecę i potem podjazd po kamlotach w błocie. Fajna rozrywka nudnej traski.
Jakiś wredny kleszcz się mnie uczepił. Marcin mi go wyrwał ale swędzi, jak mi się rumień zrobi to idę do lekarza.
Kurde jakiś przystojny rowerzysta by mógł się przyczepić, to nie, obleśny kleszcz. Ech życie. ;)
Kategoria dojazdy, wycieczka