Czerwiec, 2015
Dystans całkowity: | 253.33 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 11:49 |
Średnia prędkość: | 21.44 km/h |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 31.67 km i 1h 28m |
Więcej statystyk |
Zakończenie roku szkolnego
d a n e w y j a z d u
31.70 km
0.00 km teren
01:19 h
Pr.śr.:24.08 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
to matka wzięła sobie urlop co by dzieciory dopilnować i po dopilnowaniu z małżem na rower się wybrać. Pary ni ma ino chęci jeszcze trochę pozostało i pomimo, że boli to głupie łapsko to pojechaliśmy sobie na kółeczko szosowe. W pewnym momencie mój najdroższy popchał mnie i wtedy osiągnełam zawrotną szybkość 40 km/h pod wiatr i bez pedałowania ;)
MTB Wilkowice - zachciało mi się
d a n e w y j a z d u
36.00 km
0.00 km teren
02:36 h
Pr.śr.:13.85 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Zachciało mi się MTB to pojechałam do Wilkowic gdzie wilków zabrakło co by mi ten zad pogoniły abym lepiej pojechała. Startowałam z końca i pojechałam z założenia spokojnie, żeby się nie wywalić i blaszki sobie np. w szyję nie wbić. Teren cudowny, las rewelacja, trasa dosyć trudna - dużo podgórek, piachu i zjazdów. Zasapałam się, czerwona na gębie wróciłam ale zadowolona byłam, że hej. Na 15 km taki byłam chojrak, że chciałam jechać jeszcze raz to kółeczko czyli na mega ale na 25 km brak treningów dał mi się we znaki, że ostatkiem silnej woli opierałam się łagodnym powiewom ścielącym trawy niczym zielona pościel aby się nie położyć pod drzewkiem, odpocząć i popatrzeć w chmury. Normalnie powiadam wam ostatnie 10 km było czystą rozpaczą. Dupa ze mnie i tyle ale nawet ostatnia nie przyjechałam a mega mnie nie dorwało :). Do tego chyba tak napierałam na górki, że chyba wygięłam sobie jakąś śrubkę w obojczyku bo napier........... od soboty, że hej.
Organizacja rewelacja, oznakowanie super, wolontariusze super, panie z kółka gospodyń ugotowały dobry makaron i placek, który był tak dobry, że dla mnie nie starczyło :)
Lubię jeździć po lesie ale najwyraźniej jeszcze nie mogę :(
Z Zofią
d a n e w y j a z d u
11.00 km
0.00 km teren
00:49 h
Pr.śr.:13.47 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Zofia postanowiła trenować jazdę MTB ale ja po silnym wczorajszym świętowaniu z moim małżonkiem
bardzo dobrej wiadomości dzisiaj byłam słaba ;)
Zofia moja młodsza czuje krew kolarską przekazaną przez matkę i ojca i postanowiła pokonać OSa Marcinowego.
Zawzięło się dziecię i prawie całe pokonało
Dzielna jest.
Ja zdychałam. Nie tylko za sprawą wczorajszego piwka ;)
Kategoria z małżonkiem
Kółeczko
d a n e w y j a z d u
32.13 km
0.00 km teren
01:17 h
Pr.śr.:25.04 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Takie tam z rana gdy jeszcze nie jest gorąco :) Jeden debil (inaczej się wyrazić nie można) chciał mnie zabić ale mu się nie udało. Zatoki trochę mi się przewietrzyły ale .............. ciągle w nich siedzą i przeszkadzają. Długo trzyma mnie to choróbsko.
Kategoria szosa
Koźmin Wlkp.
d a n e w y j a z d u
38.00 km
0.00 km teren
01:30 h
Pr.śr.:25.33 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
II MIEJSCE w K4. Pięknie prawda? :) Pomimo, żem obfita, łeb mnie boli, płuca wypluwam w kaszlu za sprawą klimatyzacji w aucie. Jestem bardzo zadowolona :)
Do Swarzędza
d a n e w y j a z d u
38.40 km
0.00 km teren
01:35 h
Pr.śr.:24.25 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Upał :)
Boże Ciało
d a n e w y j a z d u
33.30 km
0.00 km teren
01:25 h
Pr.śr.:23.51 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Niektórzy dzisiaj twierdzili, że Boże Ciało to boże ciało i ja, żeby to ciało jakoś wyglądało to pojechałam poćwiczyć ździebko i zgubić parę gram napotykając procesję w Boże Ciało. Lubie procesje ale kazania podczas nich już nie :( Poczytajcie sobie co mówili to będziecie wiedzieć.
Mając w pępku to wszystko bo uważam, że Bóg to sobie w kapliczce mieszka i pozdrawia mnie jak obok niego przejeżdżam, pojechałam sobie w kółeczko. Miałam dzisiaj jechać na Tor Poznań ale dostałam zapalenia krtani i ani na dzieciaki ani na małża pokrzyczeć nie mogłam a tym bardziej jechać na tzw "zapalenie płuc", czyli w moim obecnym "wytrenowaniu" gdzieś ok 27 km/h, więc postanowiłam szukać w okolicy jakiegoś frasobliwego Jezuska. Jezuska nie spotkałam ale procesję za to tak.
Spotkałam też niekumatych takich, których jak zapytałam czy wiedzą jak ominąć wyfrezowaną podgórkę w Kostrzynie odpowiedzieli: "cooo?" podnosząc łeb z nad komóry w czasie procesji. Już miałam na końcu języka "gówno" ale, że to święto i słońce świeci to się powstrzymałam, tak jak i na tych co leźli i wywijali witkami z biednych pościnanych drzewek co by umilić nie wiedzieć komu ołtarz a mi zastawiać drogę.
W czasie pobijania koma co mi taka jedna krzywonoga Sikora skradła w zeszłym tygodniu zadzwonił do mnie Marcin informując, że ma dla mnie lekarstwo na gardło i będę mogła sobie pokrzyczeć na niego, co oczywiście uczyniłam przez telefon : że właśnie mi przeszkodził w pobijaniu tej k..... co mi QM ukradła" i to bez lekarstwa sobie pokrzyczałam.
A tak na poważnie: procesje mnie wkurzały, zapalenia krtani dostałam, koma nie pobiłam ale było letnio i trochę mało :)
Po południu moi kochani odpicowali się jak stróż w Boże Ciało i pojechali w teren.
Z małżonkiem
d a n e w y j a z d u
32.80 km
0.00 km teren
01:18 h
Pr.śr.:25.23 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Dał mi popalić ten mój małżonek. Ciągnął mnie i pokrzykiwał, że mam jechać. Gdyby nie on to może do wieczora bym nie dojechała. Po drodze dwa razy mijaliśmy sąsiada Marcina. Już wiem dlaczego nie chce się z nami zabierać na wycieczki ;p