Grudzień, 2015
Dystans całkowity: | 98.25 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 32.75 km |
Więcej statystyk |
Powsinoga
d a n e w y j a z d u
40.25 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Dzisiaj nic nie szło. Zaspałam na parkruna (pewnie specjalnie bo mnie bieganie nudzi jak cholera), lachony nie chciały podnieść zadków a musiałam zawieść je do babci, mój ojciec nie chciał jechać ze mną na cmentarz bo wolał iść na rower, zrobiło się ciemno i późno i już myślałam że dupa dzisiaj będzie ze wszystkiego, gdy moja psina zaprosiła mnie na spacerek. Wzięłam czarną i poszłyśmy polatać po kupowisku. Moja psina wygląda groźnie, a w sobie gołębie serce ma i biega sobie i macha ogonem i boi się strzałów i petard, ale na zawołanie przychodzi i kocha mnie całym swim psim sercem. Co z tego jak trafia się na debili, którzy uważa, że każdy pies chce zjeść jego spasionego ratrerka i zamierzał się kijem na moją psinę. Osioł jeden na psa się kijem zamierza. Gdyby trafił na psa co nie wie co to bicie a jednocześnie umie walczyć to by było po debilu. W każdym razie moja się idiotą nie przejęła, ku jego wściekłości zaprosiła do zabawy grubego psiaka, a no moje zwołanie zaraz do mnie przyszła. Inwektywy debila w końcu mnie wkurzyły, że powiedziałam, że jak nie odłoży tego kija to napuszczę mojego psa i będzie mógł sobie co najwyżej w dupie pomachać tym kijkiem i jak się zaraz nie zamknie to to zrobie. Wkurzał mnie a jednocześnie mnie tak śmieszył, bo był jak ten burek wsiowy, że mi dobry humor wrócił i pojechałam sobie przed siebie do Czerniejewa a potem po wsiach, w których pierwszy raz byłam i z powrotem do domu.
Zimno się robić zaczyna, ale czas już najwyższy.
Z biegaczami a potem na wiadukty
d a n e w y j a z d u
43.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Pobiedziscy biegacze skrzyknęli sie dzisiaj na 10 km w celu wybiegania karpia. Jako że ja karpia nie lubię to nie miałam co wybiegowywyać ;) więc wzięłam rowerek i potowarzyszyłam im jako obstawa :) Bardzo miły był to bieg. Nareszcie się nie zmęczyłam w czasie biegu i średnią miałam zacną i pogadać sobie mogłam z biegaczami i nie było mi gorąco ani męcząco chociaż zapieprzają jak szaleni ;). Tak to ja mogę biegać :).
Po biegu pojechałam sobie na wiadukty. Wiatr pięknie wiał mi w plecy i gnałam jak ta lala :), za to powrót to już była czysta rzeźba. W związku z tym, że jest grudzień ratowałam dzisiaj pełzającą po asfalcie jaszczurkę. Tylko dlatego, że jest grudzień to pełzała bo troszkę zimno jej chyba było bo przecież nic już w tym dziwnego że sobie pełzała w grudniu, szak nie?
Pościągać strzałki
d a n e w y j a z d u
15.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Po naszych IV mistrzostwach Pobiedzisk zostały tylko strzałki i trochę niedopalonego drewna. Dziękuję wszystkim, którzy docenili nasz wkład w organizację i przyjęli zaproszenie oraz przyjechali bo powiem, że przykro mi było i z powodu deszczu i braku frekwencji naszych bikstaczowiczów :(.
Ale świat się kręci dalej i mam pomysły na następny rok a co będzie to będzie :)