Listopad, 2013
Dystans całkowity: | 49.35 km (w terenie 19.00 km; 38.50%) |
Czas w ruchu: | 02:08 |
Średnia prędkość: | 16.20 km/h |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 8.23 km i 1h 04m |
Więcej statystyk |
dupska powninny być sine
d a n e w y j a z d u
3.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
a ja powinnam patrzeć jak puchną tych moich zdonych ale niesystematycznych babolińskich. Ze zdania poprzedniego można wywnioskować, że byłam na wywiadówce.
Na działkę
d a n e w y j a z d u
14.55 km
14.00 km teren
01:04 h
Pr.śr.:13.64 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Jak Marcin jest w domu to telefon nie jest mi potrzebny bo kto może do mnie dzwonić? Najwyżej teściowa, więc jak się telefon zawieruszy to nic się nie stanie ;). Wczoraj do południa telefon był a dzisiaj rano już go nigdzie nie było. Marcin spieszył się do roboty, dziewczyny leciały do szkoły, telefonu nigdzie nie widać a dźwięku dzwonka nie słychać chociaż jest połączenie. Dzwoni lecz nie w domu :( Gdzie on? Marcin sprawdził w aucie ale telefonu niet :(. Wszyscy pojechali a telefon by się przydał bo mam jutro parę rzeczy do załatwienia. Musi być na działce gdzie wczoraj z Marcinem i dzieciakami szukaliśmy kijów do ogniska - pomyślałam sobie.
Pogoda zrobiła się piękna, słonko świeciło więc wzięłam zdobywcę, ogaciłam się dobrze i pojechałam na działeczkę. Pięknie było :) Trochę rozjechane drogi bo buraki zbierają ale ze przymroziło to było całkiem twardo.
Na działce telefonu nie było :(
Po powrocie zadzwoniłam znowu do siebie i w ciszy domu usłyszałam cichy, przytłumiony sygnał dzwonka. Mój telefon leżał zawinięty w kocyk w sypialni pod dwiema poduszkami i Marcina kołderką. Już wiem jak on się tam znalazł i wybaczam sobie moją sklerozę oraz domniemywam, że to był odwet ze strony Marcina (spanie z komórką) za to, że ja śpię od czasu wypadku w innym pokoju z pilotem ;)
Na rowerze elektrycznym
d a n e w y j a z d u
1.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:rower męża
Dzisiaj dookoła osiedla na 29", 20 kg potworze z rakietowym przyśpieszeniem.
Potwór ten wygląda tak
Jedno depnięcie i przyśpieszenie takie, że się bałam, że wjadę w ścianę sąsiada. Jeździliśmy - ja dwa ostrożne kółeczka, które i tak dawały poczuć że moc w nodze (no może w silniczku elektrycznym) jest wielka a Marcin z Maciejem jeździli w koło osiedla jak wariaci chichrając się i ciesząc się jak by w totka wygrali. Dookoła latały nasze dziewczyny i próbowały wygrać w wyścigu: one kontra elektryczny rowerek. Rwetes na osiedlu żółtych domków zrobiliśmy, że zza co niektórych firanek widać było sąsiedzkie nosy ;). Oni pewnie już się przyzwyczaili, że normalni to my nie jesteśmy i jeżeli nie jedziemy na rowerze to chociaż rower mamy na bagażniku auta.
Zresztą tak jak podejrzewałam na prześwietleniu mojej czaszki wyraźnie widać dwie szprychy i mały rowerek ;)
Dostałam heklówkowego oczopląsu ;)
d a n e w y j a z d u
10.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Na Czarnej jeździ się całkiem dobrze, nalezy unikać podchycników na ulicy i skręcać z czułością i delikatnością sprzedawcy puchu oraz nie robić OTB. Poza tym nie widzę przeciwskazań do jazdy np. do fryzjera. W mózgu znaleziono dwie szprychy ;)
Ponieważ sama jakoś omijam ostatnimi czasy teren nie bardzo chcąc jeździć po dziurach na rzuconą przez Klosia propozycję wyjazdu po Dziewiczej umówiłam mojego małżonka aby sprawić mu przyjemność jaką mi by sprawiło targanie się po dziurach, podjazdach i zjazdach. Prawdziwa żona nie pyta sie męża co mu sprawi radość tylko to wie ;). No dobra! Nie było tak naprawdę :)ale dzisiaj o 12 byliśmy juz na parkingu przy Dziewiczej i dostałam lekkiego pomieszania w oczach gdy ujrzałam ubrane w heklówę drzewoUbrane drzewo
© JoannaZygmunta
Dalej było jeszcze ciekawiej bo właśnie odbywał się heppening pt. Dziergamy-w-PuszczyŁadne heklówy :)
© JoannaZygmuntaPajęczynka z robaczkami
© JoannaZygmunta
Uczestnicy wycieczki Mariusz, Marek i Marcin po krótkiej pogaduszce pojechali na zjazdy Wycieczkowicze ;)
© JoannaZygmunta
a my poszłyśmy szlakiem następnych helkówek.
Zabawa pomponami
© JoannaZygmuntaUmajone drzewo
© JoannaZygmuntaListopadowe motyle
© JoannaZygmunta
Już kiedyś czytałam, że na Dziewiczej Górzej jest ostoja Pachnicy dębowej takiego żuczka, którego już podobno nie ma a tam jest. Nigdy nie miałam czasu się przyglądać a dzisiaj to nawet zdjątko zrobiłamOstoja żuczka pachnicy dębowej. Żuczka nie widziałyśmy
© JoannaZygmunta
Niestety żuczka nie widziałyśmy bo pewnie spał :)
Potem zeszłyśmy Killerem. Ja juz tam nie zjadę! Wygląda przerażająco! Stromo i pełno korzeni!
Zjadę, zjadę choć będzie ciężko ;) Marcin powiedział, że mi pomoże czyt. znowu gardło będzie go bolało.
Na koniec wycieczki jeszcze troszkę pochodziłyśmy po lesie i dowiedziałam się, że to była bardzo fajna wycieczka :)W lesie. Modelka
© JoannaZygmunta
Kategoria do fryzjera, dojazdy, wycieczka, z małżonkiem
Trza było rogaliki robić
d a n e w y j a z d u
20.00 km
5.00 km teren
01:04 h
Pr.śr.:18.75 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Trza było rogaliki robić ale nie było czasu bo mnie do Osiecznej zaciągnęło. Jak się zboczonym jest a łapka sięga do kiery to chociaż na samym końcu, powolutku ze średnią 19 km/h a nie 27 jak w zeszłym roku, pojechałam porobić zdjęcia. Start z zupełnej czarnej a i tak rower wyrywał do przodu i ostatnia nie byłam choć bardzo się starałam. Rowerek wzięłam 29" i jestem zachwycona. Mostek zdziebko za długi (ale lepiej mieć długi niż krótki jak mówił pewien bankier ;)) i trudno było w prawo skręcać bo łapki brakowało ale za to te wielkie kałuże, przed którymi ostrzegał nas- dwie ciocie Monikę Aubreu-Głowacką i mnie organizator
przejechałam bardzo spokojnie. Bez zatrzymywanki ;)
Dzisiaj poszłam na prześwietlenie głowy i pewnie jutro w wynikach znajdę diagnozę: dwie szprychy w mózgu i mały rowerek w części potylicznej ;).
Na rowerku zapomina się, że łapa i łebek boli. Chwila zapomnienia warta była dzisiejszego spadku formy i spania, spania, spania :)
Kto nie był to niech żałuje bo miałam i częstowałam murzynkiem z czekoladą :)
Ps. Na wyścigi nie należy zakładać zimowej kurtki, rajstop, dżinsów, czapki i zimowych rękawiczek bo jak podjechałam drugi raz pod jedyną górkę na wyścigu (bo mi Monica gdzieś się zawieruszyła i wracałam po nią) to się zdziebko gorąco mi zrobiło ;)
0,8
d a n e w y j a z d u
0.80 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:rower męża
Po osiedlu na 29". Łapką do kiery sięgnęłam :) Jeszcze trochę, jeszcze momencik i pojeżdżę więcej :D)