JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:812.05 km (w terenie 283.72 km; 34.94%)
Czas w ruchu:35:45
Średnia prędkość:20.12 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:28.00 km i 1h 47m
Więcej statystyk

serwis

  d a n e    w y j a z d u 65.62 km 40.00 km teren 03:15 h Pr.śr.:20.19 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:12.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Czwartek, 20 września 2012 | dodano: 20.09.2012

Mój "zdobywca" ździebko się poluzował i zawiozłam go do Maxa z Rowerowni do naprawy. Po serwisie jedzie sie lepiej. Przestało kwiczeć i lotać. Chciałam jechać kellyskiem rano do roboty ale jak zobaczyłam na termometrze 5 st C i do tego jakąś taką wilgoć to wybrałam auto z rowerem na dachu. Zimno a we wtorek jechałam na krótko i było super. Szkoda :(
Na trasie do domciu dużo trenujących przez Łopuchowem, w tym i moje rywalki. Urodzaj trykotów na trasie jak nigdy, zwykle taka nuda.


Kategoria dojazdy

do domciu

  d a n e    w y j a z d u 51.21 km 0.00 km teren 01:58 h Pr.śr.:26.04 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Wtorek, 18 września 2012 | dodano: 18.09.2012

Szoską do domku. Paru palantów na mnie trąbiło. Odpowiedziałam im szpetnie. Chamieję przez tych chamów w autach. Jeden miał czelność pouczać mnie, że powinnam jechać bokiem ulicy. Nosz q.... sam niech sobie jedzie.
Pogoda rewelacyjna. Można jeździć na krótko i jest cieplutko.


Kategoria dojazdy

Mieliśmy jechać

  d a n e    w y j a z d u 23.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Niedziela, 16 września 2012 | dodano: 17.09.2012

na rajd Radia Merkurego do Wrześni ale pojechaliśmy sobie na 4 osobowy rajd wkoło Czerniejewa. Zośka jechała z Marcinem a Marta jechała ze mną. Marta jęczała, że nienawidzi takich długich dystansów ale jechała dzielnie. Z Czerniejewa gdzie zaparkowaliśmy autko pojechaliśmy do Rakowni. 1 wszy postój przy starym cmentarzu. Marcin latał i zdjęciował

Marcin zdjęciuje © JoannaZygmunta

a my znalazłyśmy taki kamień
Kamień z napisem © JoannaZygmunta

z napisem ILE CZASU LOS DA? JESZCZE DZIEŃ MOŻE DWA...
TROCHE WOLNIEJ, WOLNIEJ KONIE, DOKĄD RWIECIE CWAŁEM?
z pieśni Włodzimierza Wysockiego „Konie Narowiste”
Potem pojechaliśmy nad jeziora Uli i Baba. 2 gi postój
2 gi postój nad jez. Uli albo Baba © JoannaZygmunta

Jechaliśmy sobie było ciepło, miło i ślicznie
Polska © JoannaZygmunta

Marta odważyła się pojechać trzymając kierownicę jedną ręką. Tak ją zajęły te akrobacje, że przestała marudzić, że daleko itp.
Marta © JoannaZygmunta

Zjedlismy obiad w restauracji przy pałacu a dziewczyny potem zbierały kasztany.
Wieczorkiem po zrobieniu: miliona naleśników, obiadu na jutro oraz się piękną pojechaliśmy do Jarka Drogbasa na ognicho.
Dziewczynki zostały same i troszke się bałam co wykombinują. Nawet nas poganiały, że mamy sobie już iść bo one robią imprezę. Dom po powrocie był cichutki i nie nosił śladów imprezy, zniknęły za to prawie wszystkie naleśniki.
Przy ognisku było super!! Wyjątkowo ciepły wieczór, przemiłe towarzystwo, pogaduchy o rowerach i sytuacjach okołorowerowych, dobra kiełbacha. Szkoda, że jak zwykle zostałam drogą losowania wytypowania do powrotu autem = 0 piwka do kiełbaski.
.


Kategoria inne

Pobiedziskie jazdy

  d a n e    w y j a z d u 20.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Sobota, 15 września 2012 | dodano: 15.09.2012

Jazdy po Pobiedziskach w zeszłym tygodniu. Auto zepsute więc jeżdżę Czarną Mambą po zakupy, po dziewczynki do szkoły, dowożę zapomniane śniadania, zeszyty, książki, stroje na w-f itp. Dzisiaj do Czarnej Mamby podłączyły się moje dziewczyny na rolkach i byłam koniem pociągowym wkoło osiedla. Ile zastosowań dla zwykłego wioskowego roweru :D


Kategoria inne

Jak wiatr zaniósł mnie w magiczne miejsce

  d a n e    w y j a z d u 70.81 km 0.00 km teren 03:10 h Pr.śr.:22.36 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Wily
Piątek, 14 września 2012 | dodano: 14.09.2012

Nic nie zapowiadało, że poczuję się dzisiaj magiczne. Pojechałam odkrywać nieznane dla mnie okolice czyli za szosę Poznań-Gniezno. 2 km za Pobiedziskami w drodze na Latalice przed miejscowością Główna musiałam przymusowo prowadzić rower po poboczach bo

Robią asfalt © JoannaZygmunta

Wybaczam im bo będzie się lepiej jechało.
Potem pojechałam na Latalice miejscowość w której nalezy posiadać traktor albo umieć latać a na pewno nie jeździć szosówką. Asfalt jest ale jakoby go nie było. Wytrzęsło mi zadek ale przed Węglewem było juz lepiej. Potem na Skrzetuszewo i na Imiołki. Zdjęcie bramy ryby (nie wyszło bo za daleko stałam) i jadę dalej.
Imiołki to ładna miejscowość. Pełno działeczek w których kwitną kolorowe kwiaty. Burza kolorów cieszy moje oczy a wiatr niesie mnie dalej na Zakrzewo.
W Zakrzewie stoi pięknie odrestaurowany pałac hrabiego Albina Węsierskiego obecnie własność BZ WBK. Pamiętam że w 1991 roku jak go WBK odrestaurował to chodziły słuchy, że pałac odrestaurowywany jest dla prezesa Ksenia. Sama chciałabym w takim pałacu mieszkać. Dzisiaj świeciło słońce i pałac wyglądał rewelacyjnie ale hołota (czyt. np. ja) nie ma wstępu :(.
Odnowili też zabudowania okoliczne
Zabudowania przy pałacu © JoannaZygmunta

Wiatr wiał mi w plecy i zaniosło mnie aż pod Kłecko. Dojechałam do Polskiej Wsi, zawrotka i wtedy mi zawiało. O matko jak zawiało!!!! Tak wiało, że przy wsi Gorzuchowo obok wsi
Wilkowyja © JoannaZygmunta

znalazłam ostatnie miejsce spalenia czarownicy. Niezbyt chlubne miejsce ale ładnie upamiętnione.
Dramat rozegrał się w 1761 r. Gorzuchowo należało do trzech braci Szeliskich. To oni - Bartłomiej, Jan i Tomasz - stwierdzili, że ich wieś zamieszkują czarownice. Zaraz więc pojechali ze skargą do sądu w Gnieźnie. Ten jednak oddalił oskarżenia. Podobnie sąd w Pobiedziskach. Dopiero za trzecim podejściem - tym razem w nieodległym Kiszkowie - Szeliscy dopięli swego. Sędziowie z wójtem na czele przyjechali do Gorzuchowa, przesłuchali świadków. Oskarżone o czary dziesięć zielarek poddali trzykrotnym torturom. A gdy się złamały - skazali na śmierć. Przez spalenie na stosie.W samym miejscu spalenia stoi krzyż i głazy upamiętniające te kobiety a przy szosie stoi pomnik czarownicy, która wcale na czarownicę nie wygląda
Pomnik czarownicy - zielarki © JoannaZygmunta

No może gdy się zajrzy do kociołka i popatrzy na nieodłącznego przyjaciela
Co tam widać w kociołku i kto tutaj zza sukni wygląda? © JoannaZygmunta
.
Samego miejsca spalenia nie znalazłam bo jest w lasku ale ten wiatr i postać dziewczyny jakoś tak mną wstrząsnął. Przypomniałam sobie opowieści o tych biednych kobietach posądzanych o wszystko co najgorsze i zrobiło mi się tak jakoś. Dobrze, że żyjemy w lepszych czasach.
Potem już ciągle pod wiatr do Kiszkowa gdzie jechałam kasztanową aleją
aleja kasztanowa © JoannaZygmunta

I pozbierałam troszkę kasztanków dla moich córeczek
Kasztanki © JoannaZygmunta

Dobrze, że nikt nie podejrzewał, że zbieram kasztany albo zioła na czarodziejskie wywary ;)
Takie mam jakieś wrażenie, że ten wiatr to specjalnie dzisiaj tak wiał, żebym znalazła miejsce spalenia czarownic i pomyślała sobie nad losem człowieczym.


Kategoria wycieczka

A po obiedzie

  d a n e    w y j a z d u 15.74 km 12.00 km teren 00:56 h Pr.śr.:16.86 km/h Pr.max:43.40 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Czwartek, 13 września 2012 | dodano: 13.09.2012

wybraliśmy się na wyprawę poszukiwawczo- łupieżczą do lasku. Marcin przeciagnął mnie po hopkach, podjazdach i zjazdach zamiast gnać przed zachodem słońca, żeby jeszcze było coś widać.

Zachód słońca nadszedł z lekka za wcześnie © JoannaZygmunta

Znaleźliśmy 1 Kanię :( i to nie tam gdzie miały rosnąć. Świnie nie Sowy


Kategoria inne, wycieczka

Do ryby

  d a n e    w y j a z d u 33.65 km 0.00 km teren 01:30 h Pr.śr.:22.43 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Czwartek, 13 września 2012 | dodano: 13.09.2012

I nie chodzi tutaj o sklep Rybczyński tylko bramę - rybę na Lednicy. Wzięłam mapę i zastanawiałam się dokąd pojechać. Jakos tak padło na druga stronę szosy Poznań-Gniezno. Jechałam przez takie wioski, że aż wierzyć mi sie nie chciało, że tam ludize mieszkają i żyją, bądź egzystują. Chałupinki malutkie albo wielkie pyszne gospodarstwa. W Głębokim pięknie odnowiony stary dwór. Oczywiście za szczelnym ogrodzeniem i bramą. Z jednej strony rozumiem - gdybym ja miała taki dworek to nie chciałabym aby hołota mi zaglądała ale jako hołota chciałabym chociaz oko nacieszyć ;).
Jechałam przez Węglewo gdzie stoi stary drewniany kościół. Przed kościołem stoi ciekawa misa na święconą wodę (tak myślę) zrobioną z kamienia.

misa na święcona wodę? © JoannaZygmunta

Święty Wojciech czuwa nad wioską.
Św. Wojciech © JoannaZygmunta

Do bramy-ryby jakoś tak szybko dojechałam. Nie spodziewałam się, że tak jest tak blisko. Autem wydawało mi się, że jedziemy i jedziemy a rowerem myk i już. Niestety skończył mi sie prąd w telefonie i brak zdjęć. Jutro postaram się to naprawić :)



Można było sobie niezłe ała zrobić na MTB Koło

  d a n e    w y j a z d u 66.75 km 55.00 km teren 03:34 h Pr.śr.:18.71 km/h Pr.max:39.25 km/h Temperatura:33.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Wtorek, 11 września 2012 | dodano: 11.09.2012

Pojechałam do Maksa z Rowerowni bo Marcin zauważył, że mam luz w tylnym kole. Coś tam Maks zrobił ale nie wiem co, bo rozmawiałam z Asią o Kasi Antosz, która miała wypadek na MTB w Kole. Widziałam zdjęcie Kasi ze szpitala. Masakra. Nos pośrupany, broda też. Szwy na twarzy i ogólnie poobijanie. Nie chcą jej wypuścić ze szpitala w Kole bo ma temperaturę. Pechowy ma ten rok dziewczyna. I to na takiej w gruncie rzeczy pierdółce. Podobno chciała ten rowek przeskoczyć. No cóż był niebezpieczny, ale ostrzegali. Bywa.
Potem sobie pojeździłam nadwarciańskim szlakiem. Przyjemnie tam było bo chłodno. Dzisiaj klara dawała aż miło a teraz burza trzaska gromami.
Rany poprzewrotkowe elegancko się goją. Nie ma to jak być chirurgiem we własnym domu.


Kategoria dojazdy, wycieczka

Wkoło pobiedziskich jeziorek

  d a n e    w y j a z d u 18.55 km 17.00 km teren 01:08 h Pr.śr.:16.37 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:27.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Poniedziałek, 10 września 2012 | dodano: 11.09.2012

Tak sobie na luziku w pięknej pogodzie. Po drugiej stronie jeziora Brzostek był goły facet korzystający z ostatnich blasków słońca. Mam nadzieję, że tylko ze słońca. Nie sprawdzałam, pojechałam nad Dębiniec.


Kategoria wycieczka

MTB Koło

  d a n e    w y j a z d u 36.76 km 30.00 km teren 01:59 h Pr.śr.:18.53 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Niedziela, 9 września 2012 | dodano: 09.09.2012

3 miejsce wśród starszych pań. Wyżej jakoś nie mogę się wspiąć.
Ale od początku
Wstaliśmy wcześnie. Za wcześnie. Bryy!! 6 rano, no kto to widział!. Przecież to słonko się jeszcze przewraca w łóżeczku.
Pogoda nie wydawało się, że będzie fajna. Ciepłe ubranko bo coś mi zimno i pojechaliśmy. Autostradą jedzie się miło i przyjemnie. Jakoś tak przysypiam. Do miejsca startu prowadzi Maciej ale zapomniał w GPS-ie wyłączyć funkcję prowadź drogami polnymi i jedziemy po polach i łąkach włącznie z przejechaniem mety/startu autem co powoduje lekki popłoch wśród obsługi.

Na zamek!! © JoannaZygmunta

W aucie wydaje mi się, że mam podwyższoną temperaturę a kolano boli. Boli bo jak zwykle badziewie się nie goi. Po przewrotce w środę mam wiele wielkich siniaków i ropiejące kolano. Wczoraj (tutaj osoby wrażliwe niech zamkną oczy na najbliższe 2 zdania) rozmoczyłam kolano i najpierw wycisnęłam ropę a potem się wkułam ścięłam cały syf i polałam jodyną. Bolało jak diabli, wyłam jak by diabeł wychodził i wydawało się, że będzie dobrze a dzisiaj na nowo piecze i boli. Ledwie łażę ale żądza pucharów robi swoje. Jadę jak dupa. Udaje się wleźć na podium a tam ni ma pucharów tylko medale.
III miejsce wśród starszych pań © JoannaZygmunta


I tytka z jakimiś kosmetykami do roweru. Marcin powiedział, że mogą być i że zużyje. Ciekawe do roweru czy może na twarz??? Po wyścigu siedzimy z Anią Wysokińską, którą Marcin ciągnął przez pół trasy i jej koleżanką Patrycją. Lachamy się tak, że nie wiem czy nie przeoczyłam jakiejś nagrody w tomboli.
Po powrocie do domu ledwie wytaczam się z auta. Temeraturka 37,8. Do wyrka i jutro do lekarza po antybiotyk na tą girę bo to pewnie od tego.
Pogoda dopisała. Zrobiło sie pięknie ale już jesiennie.


Kategoria wyścig