Miało być blisko i nieszybko bo
d a n e w y j a z d u
60.07 km
0.00 km teren
02:20 h
Pr.śr.:25.74 km/h
Pr.max:41.20 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
jutro jak mi nic nie przeszkodzi (gorączka Zosi, Marty, moja bądź moje lenistwo) to jadę się wytargać, ubabrać, upocić i zmeczyć do nieprzytomności u Gogola na maraton. Jakoś mi się terminy pokitrały i myślałam, że mam jeszcze tydzień do wyścigu a tutaj dupa, prawie tydzień bez roweru za to z nieodpowiednim jedzeniem i ciągłym zamówieniem typu: Proszę beczkę piwa, piwo i 8 piw ;)
No w końcu nad morzem byliśmy ale tyle piwa to nie było ;)
Dzisiaj właśnie sobie cerowałam skarpetki, Zosia sobie ładnie odpoczywała (gorączka zeszła) gdy Marcin wpadł do domu z Martą i rzucił hasło: "Ubierasz się? Bo Klosu z Marcem grasują tu w okolicy i należy się do nich podłączyć" Nie będę cerować skarpetek jak okazja do jechania jest! Szybko w obcisłe, dziewczyny włączyły sobie bajkę a my na rowery i dalej pod wiatr. Kurdeee, wiało, że myślałam, że mnie przewieje przez gębę tam dalej. Marcin pociskał po 38 i jak wisiałam mu na kole to jakoś dawałam radę. Robiłam się jak najmniejsza na kierownicy, zęby w jego siodło i po płaskim było w miarę. Najgorzej jak mnie zepchnął samochód AUTO SZKOŁA SKODA (SIC!) i już dokleić nie mogłam bo wiatr tak zatrzymywał, że tylko widziałam jak mi z licznika schodzi do 27 a Marcin coraz dalej aż sie nie zorientował, że mnie nie ma i zaczekał a potem pod Kiszkowem brązowy wan znowu na gacie mnie minął i znowu się odkleiłam. Tam już Marcin nie czekał, tylko poleciał spotkać się z chłopakami na rynku. W Kiszkowie na rynku :)
© JoannaZygmunta
Pomachałam chłopakom wirtualną białą chusteczką i rozjechaliśmy się. Oni pojechali na Poznań a ja na Owieczki, bo mi się pomyrdało i byłam pewna, że to bardzo blisko jest ;)
Jechałam i jechałam a tu Owieczek nie ma za to jest napis, że do Gniezna 9 km. No to ładnie! Pomyślałam, znowu gdzieś zbłądziłam. Na szczęście zaraz był skręt na Łubowo i wzdłuż S5 do domu znowu pod szaleńczy wiatr dojechałam. Utyrałam się okropnie, ze nie chciało mi się do sklepu jechać ale pozbierałam się i kupiłam co trzeba i zrobiłam eksperymentalny makaron z sosem śmietanowo/mlecznym z kurczakiem, żółtą i czerwoną papryka i kukurydzą. PYCHA! Uchmanta sie trzęsły :)
Kategoria szosa