Odprowadzić chłopaków w niedzielę
d a n e w y j a z d u
39.54 km
0.00 km teren
01:21 h
Pr.śr.:29.29 km/h
Pr.max:50.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Dzisiaj znowu odprowadzałam chłopaków ale w inną stronę bo do Swarzędza. Marcin z Sebą i Marcinem ustawili sie w Swarzędzu z Mariuszem na spokojna jazdę na szosie. W Pobiedziskach mieliśmy dyskusje z burakiem w aucie, który na małą kobietke poważył sie trąbic na co mój tygrys (Marcin) tylko zawrócił i delikatnie mu powiedział co o takich sądzi i jak jeszcze jak seba podjechał i przybił piątkę, to klient tylko zniknął. Przyjechał Marcin i już zaczęła sie jazda. Starałam sie trzymać koło i tak sie fajnie rozpędzaliśmy, rozpędzaliśmy i za zjazdem na Biskupice chłopaki zaczęli dokręcać a ja zaciskać zęby. Było super, 50 km/h gdy zaczęliśmy podjeżdżać pod Górę i nagle przestali jechać. :( Zwolnili i skończyło się rumakowanie. Jeszcze nigdy tak szybko nie pokonałam tej trasy! Potem oczywiście czułam to w nogach i bardzo dobrze jechało mi sie z Sebą pytlując jak najęta ale żałowałam, ze nie pociągnęliśmy więcej. W Swarzędzu spotkaliśmy się z Klosiem. Gadu, gadu i ja pojechałam na ogródek, gdzie panny moje oglądały bajkę i było wszystko OK a Marcin i reszta ekipy pociagneła na spokojny trip (he he) po którym Marcin wszamał wszystko co ugotowałam + wytonkał piwo co je na plecach przytargałam.
Ale było fajnie!
Kategoria szosa
komentarze