z pracy z przemyśleniami z tygodnia
d a n e w y j a z d u
31.44 km
0.00 km teren
01:33 h
Pr.śr.:20.28 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Wiało, jak by chciało mnie zwiać. Nie dałam się. Za to z nudów, bo trasa ta sama co zwykle, uczyłam się jeździć bez trzymanki. Umiem, choć striptease'u na rowerze jeszcze nie zrobię ;).
Z rana nad Maltą jest PUSTO. O 7 rano biegają tylko biegacze, pomykają rowerzyści do roboty, nikt się nie buja i nie rozłazi - bajka.Jest 7 rano nad jeziorem Maltańskim. - pusto
© JoannaZygmunta
A popołudniuJest 16 nad jeziorem Maltańskim - nic już nie powiem
© JoannaZygmunta
Dosyć marudzenia!
W poniedziałek jechałam szosą. Jeżdżenie szosą podobno pomaga w wyrabianiu nawyku szybkiego deptania czyli kadencji. Tylko ja jako to ja wole oglądać widoki i wąchać rzepak, który jeszcze niedawno mi tak śmierdział a teraz pachnie. Może później jak będzie przejrzały to będzie gorzej a może rower upiększa wszystko :)Rzepak, który nawet pachniał
© JoannaZygmunta
Po drugiej stronie drogi. Zaorane pola. Wiało zdziebko to sie zatrzymałam żeby odpocząć i zrobiłam "pstryk"Po drugiej stronie rzepaku i ulicy. Pola sie zielenią
© JoannaZygmunta
Potem może w środę też na szosie na tej samem drodze zaatakował mnie kejter. Właściciela ochrzaniłam, psa miałam ochotę przenicować na lewą stronę ale przynajmniej zauważyłam, ze przy drodze w Górze chyba powstaje kapliczka. Co on tam buduje? Wygląda to na postument do kapliczki
© JoannaZygmunta
Jak zwykle przypomniał mi się ten trochę mroczny utwór
Inny równie mroczny utwór ale pod przykrywką pogodnego wyglądu jeziora przypomniał mi się nad jeziorem Swarzędzkim jak słyszałam kumkanie, pląskanie itp.
Ten utwór przypomniał mi się też dzisiaj jak czytałam wpis Łukasza
Jeszcze w jakiś dzień w tym tygodniu jechałam do domu z sadzonkami bzu w plecaku
Mój cień wyglądał tak: Z liściem na głowie - wiozę sadzonki ciemno-fioletowego bzu
© JoannaZygmunta
Takie samotne jeżdżenie wte i wewte z wiatrem i pod wiatr sprzyja rozważaniom o zyciu a raczej o jego bezsensie, planowaniu wymyślnych obiadów, które i tak kończą się nalśnikami albo pomidorową, przemyśleniom o sensie lub bezsensie "duszenia" dzieciaków do nauki itd. Przydałby się jakiś wyścig. Marcin jedzie do Złotego Stoku a ja chciałam się urwać w niedzielę i pobujać sie na ogórze w Kobylnicy na szosie ale nic z tego. Odwołali bo coś tam. Pojadę z babolami na II zlot starych rowerów w Strzeszynku w niedzielę.
Kategoria z domu/do domu
komentarze