do pracy i z
d a n e w y j a z d u
63.66 km
40.00 km teren
03:09 h
Pr.śr.:20.21 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Pobudka dzisiaj o 4,żeby Marcina odwieźć na pociąg w Pobiedziajch bo jechał do Warszawy. 0 5, 20 wróciłam do domu i zaczęłam się grzebać, bo przecież mam tyyyyyyyyle czasu. Poprzytulałam się z Martusią, która sie obudziła bo miała zły sen, ze spokojem uszykowałam sobie ciuchy, bidon i nagle zorientowałam się, ze już za momencik będzie szósta, trza wyjechać bo znowu się spóźnię do roboty. Więc szybkie przyspieszenie a po drodze.............. ptaszki ćwierkały, słonko rozświetlało drogę, ciepełko przepełniało całą okolicę, żadnych ludzi że aż chciało się położyć i niczym na obrazie Chełmońskiego leżeć sobie, patrzeć w niebo, zapomnieć o wszystkim i próbować złapać jakieś wczesno wiosenne babie lato. NIESTETY!!! Nie ma tak dobrze DO ROBOTY jedź!! W przeciwieństwie do Kani do roboty miałam z wiatrem, więc te parę minut nadrobiłam i zdążyłam.
Powrót pod wiatr, słonko się schowało i miałam wrażenie, że zaraz będzie burza. Jakaś taka duchota zapanowała ale co tam i tak było miło bo na rowerze zawsze jest miło :)
Kategoria z domu/do domu
komentarze
szkoda tylko, że trzeba do fabryki.