JPbikowe sinusoidy
d a n e w y j a z d u
13.20 km
13.20 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
po maratonie fitness, który dał mi wycisk. Organizator maratonu fitness nie chciał zmienić terminu ze względu na mój udział w tak zaszczytnym zdarzeniu jak sinusoidy JPbika (fujary! nie znają się!) i dostałam w cenie 19 zł parę godzin naparzania: przysiady, prostowanie, taniec z krzesłami, szasee, 3 na 1 itd. A że nie po to przylazałam,żeby na karimacie leżeć to jęzor miałam do pasa a mięśnie paliły aż już nie dawały rady.
Już po maratonie wszystko mnie bolało a dzisiaj było kiepsko. Nie mogło mnie to jednak odwieść od wystartowania w najlepszym sportowym wydarzeniu lutego czyli JPbikowych sinusoidach :)
Jeszcze w sobotę ukręciłam placek drożdżowy z kruszonką, tylko kruszonki było mało bo moje najukochańsze córunie wyżarły cukier z tytki i musiałam się ratować cukierniczkami, skrzętnie pochowanymi po szafkach.
Rano konsumpcja po kawałeczku placka bo "tak pięknie pachniał mamo, że spac nie mogłam" i babole pojechały do teściowej a my w las w poszukiwaniu miejsca zbiórki na skraju WPN-u. Spotkaliśmy Sebę i razem pojechaliśmy w las. Nasze auteczko ledwie przejechało, drapiąc podbrzuszem po podłożu, ale do porsche mu daleko więc dało radę. Tam spotkaliśmy się z Aldoną, która miała już uszykowane miejsce sędziowskie, które jak się potem okazało było chętnie zajmowane przez uczestników spotkania. Przyjechało większość naszej grupy goggolowców oraz Seba, Grigor, Wojtek, Jurek i Aga, która umilała czas Aldonie podczas czekania na ścigantów. Jacek z Wojtkiem oznakowali idealnie trasę. Po pierwszym objeździe, gdy wkrótce zostałam sama, nie miałam problemu ze znalezieniem drogi. A umówiliśmy się z Marcinem, że jak zgubię drogę to mam zadzwonić i opisać miejsce gdzie jestem np. tak: "jestem przy takim drzewie a obok jest inne i MARCIN GDZIE JA JESTEM!!!!!!!!!" Obyło się bez tragicznych telefonów bo strzałki były wyraźne i idealnie wskazywały gdzie mam jechać i że po rewelacyjnych szybkich zjazdach i "fruwających" podjazdach należy pchać się pod górkę bo nie ma tak dobrze i po zjazdach są podjazdy lub podchody w coraz zieleniej wyglądających krzaczkach jagódek. Przez chwilę nawet wyprzedziłam Rodmana bo niby się poobijał. Tak ja już wiem swoje - moc rośnie ;).
Gdybym jeszcze nie była po tych pieprzonych zumbach, Bokwach i pilatesach to by mnie nie doszedł i nie pozostawiłby tylko kurzu pod górkę ;). Jedno jest pewne! Trasa rewelacyjna! 4 km zjazdu i podjazdu, szkoda że mi jak zwykle brakowało odwagi bo miałabym jeszcze większy fan. Po objazdowej rundzie myślałam, że nie dam rady przejechać zarządzonych przez JPbika 2 rund dla kobiet czyli moi. Po 1 rundzie chętnie pojechałam drugą a po drugiej chciało mi się jeszcze raz, tylko imprezka ogniskowa już się rozkręcała i trza było, też z przyjemnością, dołączyć do towarzystwa i usmażyć kiełbachę, wypić herbatkę i poklejdrować o tym i o tamtym :)
Od Jacka - organizatora - dostałam prześliczny dyplom z tulipanami ;)Nasze dyplomy - ten z kwiatkami to taki specjalnie dla mnie :)
© JoannaZygmunta
Było fajnie, więcej takich dni pleeeeease!!!
komentarze
Asiu, placek był genialny! I był strzałem w dziesiątkę :)
No właśnie, nie mamy wyjścia i trzeba myśleć o organizowaniu kolejnych edycji :)