Rozjazd. To miał być rozjazd
d a n e w y j a z d u
16.58 km
15.00 km teren
01:46 h
Pr.śr.:9.38 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:-9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
po intensywnym tygodniu ćwiczeń, stepu i siłowni gdzie z Leonem (miejscowy biegacz) przerzucamy te kilogramy, których inne panie a czasem i inni biegacze podnieś nie mogą dałam się namówić Marcinowi na rozjazd. Droga jednak nie była w większości zbyt równa, śnieg walił jak z poduszki, kiera latała mi jak chciała, brak spd powodował, że nie miałam tyle siły i zapadałam się co chwila. Marcin nie lubi łatwych dróg więc wybrał trudniejszy wariant dojazdu do działki czyli po lesie gdzie nikt nie łazi i rozjechanych polnych drogach z koleinami zakrytymi śniegiem. Jak się okazało po rozjechanych drogach polnych jeżdzic nie umiem, co chwila zlatywałam z roweru, w lesie jako tako a na asfalcie całkiem całkiem ale co z tego jak go było bardzo nie wiele. Znowu objawiła się moja niemoc, brak techniki i brak charakteru. Po paru akcjach przyprawiania mojego ślubnego o zawał bo myślał, że już na pewno nie żyję słysząc mój wydar gdy o mało co a bym sie poślizgnęła, mój małżonek przestał się przejmować i pojechał zaliczając parę gleb może żeby się rozgrzewać bo ze mną zmarzł.
Dojechaliśmy do celu Na działce. Marcin poprawia sobie ochraniacze. Ładne mamy świerki co nie?
© JoannaZygmuntaNasze zaśnieżone rumaki pod choinką. Te choinki sadziłam z rodzicami 30 lat temu. Wtedy można było sobie między nimi usiąść. Dzisiaj można sobie pod nimi stanąć bez pochylania.
© JoannaZygmunta
I należało wracać znowu nie najłatwiejszą drogą tylko przez rozjechane jesienią polne drogi przykryte zdradziecko śniegiem itd. Parę spadnięć z roweru jeszcze zaliczyłam (gdybym miała spd to bym nie spadła) cholera jak to się człowiek przyzwyczaja! Potem Marcin zaliczył szczupaka i nie wiedział, czy teraz czy wcześniej zagubił okulary i musiałam wracać po najokropniejszym kawałku lasu. Oczywiście okazało się, że wcale nie tam, tylko znalazł je tam i dwa razy musiałam jeździć po najbardziej zaśnieżonym i rozjechanym fragmencie drogi. Co po powróceniu do domu, wypiciu płynów rozgrzewających, których nie kupisz bez dowodu stwierdzam, że jestem obolała, osiniaczona i bardzo ZADOWOLONA. Co prawda mój małżonek powiedział, że w swoim wpisie średniej nie zamieści ale może jak powie, że jechał z żoną to admin nie weźmie jego wpisu pod lupę jako "podejrzany" ;)
komentarze
Trenuj, trenuj, nie poddawaj się w takich zimowych warunkach ... dla pewnego dyplomu :D
Coś towarzystwo ostro zaczęło sezon, czuje że na koniec roku będą przebiegi po 10K (hi hi)