Wydawało się, że dzisiaj będzie beznadziejny dzień
d a n e w y j a z d u
28.33 km
15.00 km teren
01:58 h
Pr.śr.:14.41 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
teściu zadzwonił, że nie może zająć sie dziewczynkami i wszystko sie rypnęło. Smutek i żal. Nie będzie jazdy nawet wkole komina:(.
Impreza u sąsiadów taka sobie bo nie było nic o rowerach. :(. Około północy zabrałam towarzystwo i pojechaliśmy oglądać fajerwerki na pobiedziskim rynkuPobiedziska w ogniu
© JoannaZygmunta
Rano Marcin powiedział mi, że całą noc myślał jak to zrobić, żebym była zadowolona. Hmmm... myślał o mnie :), hmm.... całą noc ;), hmm.... że jestem niedysponowana ;S
A rano: jestem śliczny................jak śpiewał poeta. Może i śliczny ale coś trzeba zadziałać, można pobłagać teściową. Teściowa była na chodzie i przyjęła stadło pod swoją pieczę. Ubraliśmy się cieplutko i pojechaliśmy nad Rusałkę na spotkanie rowerowej gawiedzi. Spotkaliśmy Zbroszczyków, potem spotkaliśmy JPbika, Jarka Drogbasa, Klosia i Jurka. Jurek był tak uprzejmy, że jechał ze mną i wysłuchiwał wspomnień matki rozwodzącej się nad swoimi córuniami i obgadującej wszystkich krewnych i znajomych królika. Po objeździe Rusałki - kiedyś to był dystans - zgłosiłam naszą drużynę Nad Rusaką. Nasza drużyna :) Ja z grugiej strony :)
© JoannaZygmunta
do tomboli i wyszukałam piwo do wypicia.
Fajnie ,tylko redehtor Kurek za dużo gadał i zimno sie zrobiło. Nad Rusałką troszku naroda było, aż leciutko czuło się powiew wyścigów. Takie przemieszanie sakwiarzo-wycieczkowiczo-ścigantów. Trochę było ludzi od Ryby, trochę z FTI, i innych których wymienił Marcin. Nie udało się zdobyć nagród bo nie doczekaliśmy aż redahtor wreszcie zacznie szukać szczęśliwców. Ale co tam nagrody jak chłopaki zabrali mnie na pętlę moraską. Ja cie pierdzielę! Powinnam barszcz pić i robótki ręczne uskuteczniać albo agrafkami spinać rozciągnięte gumki u majtek a nie po agrafkach jeździć. Co ja sie dzisiaj popodpierałam tą girą! Co ja się dzisiaj nabiegałam, skracając agrafki! Jak mi się to podobało! Wyciąć z mózgownicy, ze będę głupio wyglądała na moim szanownym stanowisku z podbitym okiem , puścić te klamki może nie do końca zamknąć oko i puścić sie jak bym miała mniej niz 18 lat. No i co - nie puściłam się :(. Na jakimś tam dołeczku wypadłam z trasy i o mało w drzewo nie zarobiłam, gdzieś tam spadłam z roweru i mam siniaka na girze, że mini może w przyszłym roku, drzewo mnie z lekka zatrzymało, co za jazda!!!! Super! Gdybym ja taki cykor nie była!! Dzięki Chłopaki za pokazanie takiej fajnej trasy! Postaram sie bardziej. Wjazd na górę Moraską był super, myślałam, ze zemrę a się udało. Mam nadzieję, że nie czekaliście ma mnie długo w końcu starą babą jestem;) Ja jestem zadowolona, ze zacytuję (superwymiatacza) tylu młodzianków tyle fajnego mi pokazali ;)
Z góry Moraskiej szybko pojechaliśmy z Klosiem wzdłuż drogi średnicowej do Parku Wodziczki. Pościgaliśmy się z Marcinem. Misiu dał mi fory :)
Co za cudny dzień. Więcej takich!!!!!!!!!! Ja, rower i super towarzycho :)
Dzięki chłopaki! Dzięki teściowo. Piję Wasze zdrowie, zaraz padnę!
Pozdrowienia :)
Kategoria inne
komentarze
Ale czegoś mi brakowało , już wiem , ogniska ! (zwłaszcza kiedy jest zimno)
pozdrawiam