JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Bieganie

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Niedziela, 28 października 2012 | dodano: 28.10.2012

Dzisiaj bardzo udana niedziela, co prawda nie udało mi się pojechać rowerem bo chciałam być z moimi maluszkami i rodzinnie spędzić niedzielę ale w domu za długo nie siedzieliśmy. Jak Marcin wrócił z roweru to pojechaliśmy w stronę Gorzkiego Pola ale jakoś nas zniosło w stronę Latalic a potem do Skrzetuszewa i do Zakrzewa aż do czarownic i Kłecka. W Zakrzewie przed pałacem BZ WBK spotkaliśmy Pana Jurka i MarcinaGT. Tak mi wyglądali znajomo ale nie będziemy facetów zaczepiać zwłaszcza, że my zmotoryzowani byliśmy i dzieciaki jeszcze miały "humory"
W Gorzuchowie w ramach opowieści niesamowitych przed hallowen oglądaliśmy miejsce straceń czarownic. Marta ciągle mówi, ze chciałaby być czarodziejką więc jej opowiedzieliśmy jak kiedyś kończyły czarodziejki vel czarownice. Niech dziewczynki trochę zdobędą wiedzy tajemnej i historycznej. Zośka trochę fochów strzelała, że jej się nie chce ale jak zaczęliśmy oglądać rzeźbę najmłodszej ofiary to już zaczęło być dobrze. Najmłodsza ze spalonych czarownic miała 13 lat i rzeźba jest wzrostu Marty.
Wróciliśmy trochę przewiani wiatrem i historią, zjedliśmy obiadek i zadzwonił Seba z zapytaniem czy może wpaść po trochę jabłek z działki. Pewnie, że może :). Za chwilunię był ale nie sam tylko z żoną i synciem. Synuś się u nas dobrze czuł, machał łapkami, uśmiechał się. lalunia taka, reklamóweczka słodkich dzidzi. Ja juz się nie dam na to nabrać ale popatrzeć sobie - bardzo chętnie ;).
I tak zrobiło się ciemno i zimno a Marcin mówi chodź pójdziemy pobiegać. W życiu nie biegałam dalej jak do tramwaju, więc należy spróbować. Pobiegliśmy w stronę kapliczki. Marcin zrobił mi marszobieg i powiedział, że mam biec/truchtać tak jak daję radę. Powiem jedno - Pani Maria by mnie obiegła z palcem w oku i przy otwartej parasolce ;) Co tam początki są trudne a potem może być tylko lepiej. Dobiegliśmy/ doszliśmy do kapliczki a tam paliły się świece. Samotna kapliczka w ciemnej okolicy i tańczący po ścianach odblask świec. Coś niesamowitego. Sama to bym tam zawału dostała a tak byłam zachwycona grą świateł. Szkoda, że zdjęcia nie wyszły ale może się uda następnym razem. Teraz jest mi ździebko zimno i już mnie giry bolą. Jutro będzie tylko gorzej ;).




komentarze
surf-removed
| 21:17 poniedziałek, 29 października 2012 | linkuj Mnie też się wydawało, że bieganie jest zbyt męczące, a teraz tak mnie wciągnęło, że więcej biegam niż jeżdżę :)
marcingt
| 21:15 niedziela, 28 października 2012 | linkuj Nam też twarze wydawały się jakieś znajome :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa alasi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]