MTB Kostrzyn
d a n e w y j a z d u
26.00 km
10.00 km teren
01:20 h
Pr.śr.:19.50 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Nareszcie nie trzeba było wstawać o 5 lub 6 rano bo do roboty albo na jakiś wyścig, bo wyścig był tuż za miedzą. Wstaliśmy więc o 6,15 bo starość ma swoje prawa i człek się budzi wcześnie, kości gniotą tłuszczyk i nie ma co leżeć bo można już by się zacząć szykować na ścig w Kostrzynie. Z racji mojej kontuzji postanowiłam pojechać dystans HOBBY - 26 km i tak pomyślałam, że się umęczę bo nie dam skóry za darmo i oczywiście będę walczyć o podium choć powinnam jechać na wycieczkę a nie na wyścig. No cóż, szaleństwo na rowerze to chyba jest mi pisane. Wzięłam zdobywcę pucharów, bo niechciało nam się przekładać gładkich opon z Mondiego. Kellysek jak przystało na dojazdówkę do roboty posiada bagażnik, światełka i zabezpieczenie. Marcin złośliwiec jeden zaproponował mi żebym wzięła jeszcze sakwy a światełek lepiej żebym nie zdejmowała bo" jak dojedziesz po ciemku to ci się przydadzą" wredota jedna ;).
Dojechałam na miejsce autem, Marcin przyjechał rozgrzewkowo rowerem. Na miejscu gatki - szmatki, że o mało bym się spóźniła na start. Zimno było obrzydliwie. Odziałam się dobrze i stanęłam na stracie
a tam red. Kurek opowiada, jaka to ja dobra jestem, że pewnie pierwsza itp. Wlazł mi oczywiście na ambicję i trza było jechać jak fabryka starczała. Pięknie się startowało z pierwszej linii. Niestety chłopy mi odjechali i nie załapałam się w pociąg, więc musiałam sama dygać cała drogę pod wiatr z dziewuchą na plecach. Ciągle mi cholera wisiała i wiedziałam, że mnie porobi na mecie. Wredna małpa jedna! Wsypała mi na ostatnich 2 km 1 minutę. Woziła się mi na kole a potem odjechała. Powstrzymam się może lepiej.
Przez tą połamaną łapę, teraz wydawało mi się, że terenu było bardzo dużo. W zeszłym roku poszło mi dużo lepiej. Wydawało mi się, że tam tylko asfalt był a teraz wstrząsy mnie wytrzęsły. Będzie lepiej i chyba jest nieźle bo byłam 11open , 1-K4, 2 -K. Niestety organizatorzy to męskie szowinistyczne ś....... są bo na Hobby nagradzali tylko 6 pierwszych. Jak ja bym miała siłę to bym na mega pojechała a nie na Hobby, a kobiety nie mają szans z facetami chyba że zamiast posiłków zjadają dynamit a wtedy to na 100% jadą mega.
Jako fotografowawie amatorzy zostaliśmy wraz z Marcinem do samego końca nagradzania i jakież było nasze zdziwienie, gdy na podium wywołany został nasz Team w drużynówce! Ponieważ było nas przedstawicieli sztuk 2 to skromnie stanęliśmy na podium. W doborowym towarzystwie wymiataczy maratonowych. DOKOPALIŚMY Kaczmarkom! HA, ha.
Mamy mega duży puchar i wielką satysfakcję :)
Kategoria wyścig, z małżonkiem
komentarze
pozdrower !