Porumakowaliśmy ze zwycięzcą ;)
d a n e w y j a z d u
22.09 km
22.00 km teren
01:23 h
Pr.śr.:3:45 km/h
Pr.max: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Szybkie pranie, glazurowanie placka, spacerek z psem i na rowerek. W piach a potem błoto. Ja nie wiem! Ja nie wiem co jest w tych rowerach, że się che jeździć. Na szosie super! W terenie super. Normalnie, żyć się chce.
Moja psina Tina pożegnała mnie w oknie
i poleciałam na Marcinowego OS a. Fajowo tylko koniarze poustawiali kawaletki na podjazdach. Trochę pokur(powkurzałam się), że sami w lesie nie są i stresy całego tygodnia uszły jak ręką odjął :)
A potem były tylko podjazdy czyli wszystko co da się wycisnąć z naszego terenu :)
I zjazd marcinowymi hopkami. Powinnam się bać ale mam to w .... Puściłam klamki i jak mnie wyrzuciło na szczycie pierwszej górki to się tylko zastanawiałam gdzie wyląduję. Na rowerze (czy to mój stary druh wytrzyma), czy gdzieś w krzakach przy urwanym kole albo amorze? Dał stary radę. Tak jak na starego wyjadacza przystało. Trochę jęknął, motyle w brzuchu poczułam ale poszedł aż miło :)
Przy wjeździe do wąwozu tak się zastanawiałam, co też może z za zakrętu wyskoczyć. ? - Sikający dzik, baba na kijkach, leśniczy z piłą?
Nie.........Tego bym się nie spodziewała! Przekop . Zeby woda odchodziła, a że ja żebym mogła się wpieprzyć w dziurę.
Znowu trochę relaksujących wkur.... i sesja zdjęciowa :)
Chętny /niechętny powrót do domu przez Górę gdzie jak zwykle można było zaznać trochę błotka na pleckach i w drzwiach wita mnie Tina liżąc mnie po pysku jak na poniższym obrazku :)
Szybka kąpiel i autem z psiakiem na Winogrady, gdzie nasi
się ścigali :)
A ja udzielałam się towarzysko ;)
Po wyścigu pojedliśmy murzynka (bez urazy ;) ) i odbywały się super fajowie pogaduchy :D))
Mariusz w pełni szczęścia pojechał do domciu z nowo nabytymi kołami ;)
A my pojechaliśmy do teściowej co zmilczę.
Potem jeszcze na chwilę rodzinnego spaceru.
Takie dni to ja lubię :)