JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Opowieść o MTB Krzywiń jak już zmęczenie minęło ;)

  d a n e    w y j a z d u 1.50 km 0.00 km teren 00:07 h Pr.śr.:12.86 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Wtorek, 4 kwietnia 2017 | dodano: 04.04.2017

Ja wiedziałam, że łatwo nie będzie. Gdyby była to trasa z zeszłego roku, ta którą Marcin jechał to bym nie pojechała. Jednak organizatorzy zlitowali się nad fujarami czyt- starymi, okrągłymi, połamanymi , bezkondycji babami i trochę ułatwili, co nie znaczy, że było łatwo. Łatwo to było jak omijaliśmy sekcję techniczną zarezerwowana dla mega i giga. Tego łatwego (czyt . chwila po w miarę płaskim) było ledwie jakieś 2 km a potem pod górkę, z górki, piach, wąwóz pod górkę z koleinami, zjazd po kamlotach, podjazd po kamlotach, dróżki leśne z zakrętasami itd. Ponieważ na starcie  stanęłam na samiutkim końcu końca to jakiś czas łapałam trochę słabszych i w końcu zaczęłam jechać z jakimś chłopakiem z Poznania. Ubawił mnie kolega jak nic. Ciągle mi się pytał kiedy będzie asfalt. „Pocieszyłam” go, że asfaltu nie będzie, bo to jest MTB, ale może się jakiś zdarzy. Był asfalt raz 50 metrów i raz z 500 metrów sztajfy do zdechnięcia. Kolega potem pochwalił mnie za kondycję, lecz znowu musiałam go zgasić, bo powiedziałam, że kondycji to ja za cholerę nie mam, bo przez ten głupi obojczyk to mało mogę jeździć. Potem na dobitkę , gdy dowiedziałam się, że jedzie mega powiedziałam mu, że będzie tylko jeszcze trudniej, bo mega oprócz dystansu różni się jeszcze stopniem trudności. Myślę, że chyba jednak pozostanie przy szosie ;).
Po jakimś następnym podjeździe w wąwozie siły już mi zupełnie opadły, łapsko, zaczęło boleć, więc stwierdziłam, że koniec wyścigu, robię rekreację i zaczęłam się rozglądać. Widoki przepiękne . Słońce świeciło jak w pełni lata, drzewa zaczęły puszczać listeczki, z pola zalatywało obornikiem ;).
Po połączeniu z mega mijali mnie co chwilę jacyś znajomi i pozdrowieniom nie było końca. Jak już się wydawało, że do mety nic już się nie zdarzy to wjechaliśmy w taki niewinny lasek z rozlaną rzeczułką. Miałam do wyboru albo ryzykować, że przejadę i upypłać rower i ewentualnie siebie albo upypłać siebie. Wybrałam tą drugą opcję i wlazłam w to błoto do pół łydki. A takie piękne , amerykańskie, skarpetki miałam ;).
Dojechałam , zmęczyłam się a potem polatałam sobie bosymi stopami po trawie w której rosły fiołki (to po to co by nóżki lepiej pachniały po tym błocie) .
Dodam jeszcze, że zaskoczył mnie bufet. Głodna byłam to się nażarłam sałaty z plasterkami szyneczki, makaronu z padliną i bananów.
Jedyne co mi się nie podobało, to to, ze można sobie zmienić dystans i tym sposobem zamiast 5 (nie ostatnia) w K4+ byłam 10. Jak się deklarujesz to jedziesz albo masz DNF a nie jakieś zminy. Ja tez już nie mogłam ujechać a nie mogłam zmienić dystansu z mini na mini mini ;)


Kategoria z małżonkiem


komentarze
maniek1981
| 21:35 czwartek, 13 kwietnia 2017 | linkuj Się uśmiałem. Może ten koleś myślał, że przyjechał na wyścig po szosie? :D Co do zmiany, to akurat ja uważam to za zaletę. Deklarowałem dystans Mini, a pojechałem Mega. I nie żałuję, bo te podjazdy i zjazdy singlami, to było coś pięknego :)
Trollking
| 18:32 wtorek, 4 kwietnia 2017 | linkuj To 1,5 km to cały dystans? :)

Jeśli tak to tym większy szacun dla lovelasa :)
JoannaZygmunta
| 12:51 wtorek, 4 kwietnia 2017 | linkuj Ten jak go nazywasz lowelas skręcił na mega i tyle go widzieli ;)
Jurek57
| 12:48 wtorek, 4 kwietnia 2017 | linkuj Gdzie jest ten ten lowelas z Poznania ?
Zamiast Matce Polce dawać koło , sam się spódnicy trzymał .
Pierdoła jeden ... ! :)

Jesteś Wielka !!!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa lkazd
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]