JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Morsowanie

  d a n e    w y j a z d u 1.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.:0:00 km/h Pr.max: km/h Temperatura:-1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:jakiś taki co się trafi :)
Niedziela, 24 stycznia 2016 | dodano: 24.01.2016

Biegać nie mogę, bo skręciłam stopę, jeździć nie mogę, bo mnie obojczyk napierdziela, aż niemiło, więc co mi pozostało? Coś szalonego. Marcin dzisiaj uwiedziony urokiem morsinek postanowił zanurzyć się wraz z innymi golasami w odmętach jeziora Dębiniec, więc go poszłam pilnować, co by za wiele się nie naoglądał.  ;).
Latały te golasy na śniegu i jakoś tak widać było, że im tak za bardzo zimno nie jest, bo nawet pupami na śniegu siedzieli, a co niektórzy to nawet się pokładali na lodzie.


Zakręceni są ci morsjanie i fajną grupę tworzą.
Marcin odważnie oblekł się z długich gaci i wlazł do wody, czym wzbudził mój zachwyt, jak i niepokój o jego zdrowie fizyczne, jak i psychiczne ;)  Zauważyłam jednak, że musi być bardzo zimno w stopy, bo małżonek mój szedł w butach do przerębli, a reszta miała fachowe paputki.



Ja robiłam za fotografa i pilnowacza naszego psa, który nie mógł się temu wszystkiemu nadziwić i wyglądał na nieco przerażonego. Wzięłam tą moją adoptowaną córkę na spacer i biegało to dziecie niewiadomego ojca i matki całe szczęśliwe :)

Po powrocie do domu pomyślałam, że może też wlezę do tej wody?
Zabrałam stere laczki jako specjalistyczne buciki (żeby do przerębli dojść) i mega ręczniki, oraz psa i małżonka i pojechaliśmy.
Rozgrzewkę prowadził mój małżonek i było mi coraz cieplej. Zdjęłam kurtkę i było ok, zdjęłam bluzę i w krótkim rękawku podskakuję na jednej nodze i ok, zdjęłam portki i też jest ok. Zdziwienie wielkie. Wtedy nadszedł jakiś facet i mówi:"Pani się rozgrzewa, żeby się tam topić?" Tak - odpowiadam "A pan na to pozwala?"-pyta się facet A mój małż na to "e! Ja już się kąpałem" Facet tylko machnął  ręką i poszedł. Całe szczęście, bo juz myślałam, że będzie na to przedstawienie patrzył.
I nastała ta wielka chwila, gdy odwaga wzięła górę i wsadziłam jedną nogę bez kapcia do wody oraz drugą w kapciu. Szybko trzeba było nurkować po kapeć bo co jak co ale mojego ukochanego starego kapcia utopić  nie chciałam. Po udanej akcji ratowniczej pełnej pisków i okrzyków "ojej!!!!!!!!! zimna ta woda!!!!" Moja Tinka również postanowiła zostać morsem i wskoczyła do swojej pańci. Jak wskoczyła tak chciała się wydostać, ale jak wiadomo nie jest łatwo wyjść z przerębli. Ja nie wiele myśląc włożyłam ręce w rękawiczkach w wodę i podparłam jej tyłek, żeby wylazła. Tym sposobem miałam mokre wszystko: kapcie, rękawiczki, siebie i psa. Trzeba było wyłazić choć wcale nie było tak źle. Czasami latem jest trudniej wleźć do wody bo jest odczuwanie zimniejsza.

Tak więć szaleństwo popełnione i dobrze mi z tym :)
Pozdrawiam Was morsowo :)


Kategoria z małżonkiem, szaleństwo


komentarze
JoannaZygmunta
| 14:14 niedziela, 31 stycznia 2016 | linkuj Jacku już kiedyś pisałam , że po 40 sie życie rozkręca ;)
JPbike
| 13:49 sobota, 30 stycznia 2016 | linkuj Fajnie !
Widocznie po 40-tce na karku dużo wyzwań przed nami :)
mors
| 11:57 poniedziałek, 25 stycznia 2016 | linkuj Brawo, brawo. ;)
JoannaZygmunta
| 09:29 poniedziałek, 25 stycznia 2016 | linkuj Czad nie? Sama nie wierzę, że wlazłam :) Brawo ja ;)
Jurek57
| 22:30 niedziela, 24 stycznia 2016 | linkuj :-) !!!!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zakrz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]