JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Po nowe serce dla zmywarki

  d a n e    w y j a z d u 11.00 km 0.00 km teren 00:35 h Pr.śr.:18.86 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Poniedziałek, 23 czerwca 2014 | dodano: 23.06.2014

Po mieście do serwisu zamówić moduł do zepsutej zmywarki.  Już mam dosyć zmywania ręcznego a od 2miechów szukam takiej małej płytki, żeby ożywić największą moją przyjaciółkę. Oby to była ta płytka :)



64

  d a n e    w y j a z d u 64.00 km 50.00 km teren 04:00 h Pr.śr.:16.00 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Sobota, 21 czerwca 2014 | dodano: 22.06.2014

Z małżonkiem na Dziewiczą Górę. Mój małż nigdy nie  może pojechać prosto na Górę bo to nuda, więc najpierw gdzieś po jakiś pagórach i chynchać aczkolwiek w bardzo wycieczkowym tempie. Coś ostatnio się niezadobrze czuję, więc przez Puszczę jechaliśmy sobie wolniutko podziwiając widoki i robiąc zdjątka 

To różowe w rogu to mój paluch

Marcin policzył lata drzewu - około 150

To jeszcze ładne :)
Po Dziewiczej przegonił mnie ten mój małżonek wte i wew te i było męcząco i że użyję mojego ulubionego słowa - fajosko

Żuczek :)


Kategoria wycieczka, z małżonkiem

Zobaczyć kamloty

  d a n e    w y j a z d u 54.00 km 35.00 km teren 03:10 h Pr.śr.:17.05 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Piątek, 20 czerwca 2014 | dodano: 20.06.2014

Dawid chciał zobaczyć po jakich kamlotach jeżdżę do domu.  Po skromnych, po takich co można jechać z teczką z pracy i się jej nie zgubi ;)
Mój małżonek postanowił, ze niemożna tak tylko sobie pojechać do kamlotów i wrócić, że jak już jest gośc to trzeba mu pokazać najlepsze kąski . Postanowił zostać kierownikiem wycieczki i nam kierownikował do końca. Wycieczka udana, na luziku :)


Kategoria wycieczka, z małżonkiem

Do domku

  d a n e    w y j a z d u 30.16 km 0.00 km teren 01:24 h Pr.śr.:21.54 km/h Pr.max:43.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Wtorek, 17 czerwca 2014 | dodano: 17.06.2014

Do domciu. Ładna pogoda . Wariacja na temat trasy, skręt w Górze nad jezioro i po kamlotach w dół a potem po mokrych kamlotach w górę.



Kategoria z domu/do domu

Wyrzysk

  d a n e    w y j a z d u 36.74 km 0.00 km teren 02:15 h Pr.śr.:16.33 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Niedziela, 15 czerwca 2014 | dodano: 16.06.2014

Kiepsko, panie, kiepsko chciałoby się powiedzieć ale nie ma się co przejmować. Jako zła baletnica powiem, że rower mnie zawiódł i bania mnie od piątku bolała co i tak nie powinno mi przeszkadzać żeby lepiej pojechać. 
Za to fajnie było, Gogli nazbierało się wiele Mariusz, Krzychu, Jacek, Młodzik, Marek, mój małżonek, Zbychu

I taki jeden w barwach trochę do naszych podobnych, całkiem miły jest to niech mu będzie ;)



Wkoło nas kręciły się też takie w zielonym Stachowiaki  ;)

oraz wiele nowych znajomych: Magda co się cięłyśmy w Kostrzyniu,  Nerka co się cięłyśmy w Dolsku i wiele osób z którymi się nie cięliśmy ;)
Trasa fajna i sucha. W zeszłym roku to była masakra błotna a teraz psychiczna.  Już zaraz po starcie na asfalcie okazało się, że jednak nie udało się Marcinowi tak na szybko wyregulować mi przerzutek po wymianie linki w warsztacie i o mało nie płakałam najpierw z żalu, potem ze wściekłości. Wszyscy mnie wyprzedzają a ja kręcę girami na tym co mi się udało zrzucić, prawie oczy itp sobie kolanami obijam i djupa. Nie dało się dokręcąć na zjazdach, nie dało się wrzucać na najwyższe. Przednia przerzutka też nie działała jak trzeba.  A mówiła babcia: "przed wyścigiem nie dawaj roweru w łapy mechanikowi" I się sprawdziło!  Chciałam nawet  prawie na początku  się wycofać a  jakieś 20 km przed metą wśwignąć rower  w krzaki, siąść i płakać. 
W każdym razie dojechałam .Na 10 km przed metą się wściekłam i juz miałam w nosie czy te przerzutki brzęczą, dzwonią. Na siłę wte i wewte manetkami kręciłam i jakoś mi się zaczęło jechać. Raz tak grzebałam, że wleciałam między jakieś takie płyty, jak mną mojtneło! I byłabym następną ofiarą  wypadku a tych było sporo. Zaraz na początku widziałam jak na asfalcie zbiera się trzech kolarzy. Dzisiaj dowiedziałam się, że jedną z tych osób był kolega Darii Kasztaryndy,  który złamał nadgarstek. :( Na Górze jakaś kobitka siedziała lekko oszołomiona ale siedział przy niej jakiś facet, więc pojechałam i podobno połamane zostały 2 obojczyki. Zjazdy były fajoskie, szybkie tylko dokręcać nie mogłam i może dlatego dzisiaj nie mam drugiej blachy w obojczyku (he, he ;) ).
Na jakieś dwa km przed metą kiedy wydawało mi się, że idę jak wiatr i tnę jak tornado pokłosie kolarskie, przeleciał obok mnie Krzychu. Owszem zaproponował mi swoje koło ale na moje "ale zaczekaj!" w tumanie kurzu odleciał jak trąba powietrzna. Za to, za karę potem musiał sam na metę wjechać ;p
Paweł za to złapał dwie gumy i wracał obwieszony dętkami jak kolarz z lat 50-tych


tylko coś mu się do kasku przyczepiło.
Super maraton, żałuję, że nie pojechałam mega ale tak, byłam druga z gogli na mecie (co z tego, że z mini ;D))). Za chwilę zjechała się reszta gogli, bania mnie bolała bo mi się odnowiła migrena z soboty ale się pośmiałam, zjadłam słaby makaron choć niektórzy byli zachwyceni bo słony ;) Bleeee ;p
I pojechaliśmy do domu.
W domu jak zobaczyłam jak porządziła mi się teściowa to ze zdwojoną siłą zabolała mnie czaszka.


Kategoria wycieczka, z małżonkiem

Do domciu

  d a n e    w y j a z d u 33.00 km 0.00 km teren 01:49 h Pr.śr.:18.17 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Piątek, 13 czerwca 2014 | dodano: 13.06.2014

Konkretnie wiało, od czasu do czasu w plecy. 
Ponieważ droga mi się nudzi to w Biskupicach pojechałam sprawdzić czy da się dojchać jakoś inaczej do Dembińca. Da się. Przy okazji okazałao się, że Biskupice się mocno rozrastają chociaż z mojej stałej drogi tego nie widać. Dużo ładnych nowych domów. Pogoda przyjemna, nie zagorąco i nie zimno.



Rusałka

  d a n e    w y j a z d u 15.15 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Poniedziałek, 9 czerwca 2014 | dodano: 10.06.2014

Po mieście, wkoło Rusałki. Znad jeziora miły chłodek :)
Ponieważ przy jeziorze było bardzo przyjemnie to usiadłam sobie na ławeczce, machałam nogami  i popijałam zimną cole. Chyba mijała mnie starszapani. Jednak nie zwróciła uwagi na prawdziwie starszą babę w bluzce w kwiaty ;p.
ps. Jak się okazuje miałam rację! W komentarzu z dnia wczorajszego pyta się czy to byłam ja. Tak to ja :) Jednak zwróciła na mnie uwagę. Trzeba było się odezwać ale tak trochę głupio wrzeszczeć: - halo!! Czy pani  to starsza pani proszę pani? Kiedy wkoło same emeryty a dziewczyna wygląda jak wiosna  :D



Kategoria dojazdy, po mieście

15

  d a n e    w y j a z d u 15.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Poniedziałek, 9 czerwca 2014 | dodano: 09.06.2014

Po mieście w zeszłym tygodniu. Nie pamiętam gdzie .


Kategoria dojazdy

Niczym rozchełstana chłopka flamandzka

  d a n e    w y j a z d u 63.74 km 0.00 km teren 02:12 h Pr.śr.:28.97 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:33.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Wily
Niedziela, 8 czerwca 2014 | dodano: 08.06.2014

przy sianokosach jechałam dzisiaj. Koszula rozpięta do pępka i miałam w nosie czy się lampią w ten zamek czy nie. Na szosie 33C i tylko jak były drzewa to było jakies wytchnienie.
Drogą trzech powiatów jechało się dobrze i szybko aż do Giecza gdzie się zaplątałam i zgubiłam trasę. Jeździłam jak nienormalana po Gieczu i szukałam drogowskazu na Gułtowy. Udało się! W końcu tam są trzy odnogi na krzyż ;) Zdolne cielę ze mnie ;p
W Kostrzyniu nastał kryzys i ostatnie 10 km rozjazdowo.
Gorąco ale i tak lepiej niż kiedy mi paluchy marzną.


Kategoria szosa

Tor Poznań IV czyli Osowa Góra

  d a n e    w y j a z d u 38.00 km 0.00 km teren 01:40 h Pr.śr.:22.80 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Wily
Czwartek, 5 czerwca 2014 | dodano: 05.06.2014

Małżeńsko pojechaliśmy na Tor Poznań. Niestety było malowanie toru (podobno niezapowiedziane) i odbiliśmy się od bramy.  Niewiele się namyślając wsiedliśmy w auto i władowaliśmy się w korek w stronę Stęszewa i Mosiny żeby dojechać na Osową gdzie małż mój kazał mi jeździć pod górkę. On się chyba z głupim na rozumy pozamieniał, pomyślałam, jak myśli, że ja tą górkę podjadę więcej niż jeden raz. 
Mój jednak się wcale moimi jękami nie przejmował tylko najpierw zagnał mnie 20 km w stronę jakiś żabianek a potem 3 razy pod Osową ul. Pożegowską i 1,5 raza Spacerową. Na dobicie 10 km rozjazdu w stronę Kórnika gdzie mój kazał mi machać z wysoką kadencja girami a potem jeszcze raz Spacerową do auta i wreszcie koniec. A tak naprawdę wcale nie było tak źle, ku mojemu zdumieniu wjechałam tą górkę z zadyszką ale kilka razy.  Tylko zadek mam za cięzki i trudno mi się podjeżdża z tym zbędnym zapasem. 
Dzisiaj czytałam o bardzo poważnych  badaniach nad jakością i długością życia. Z badań wysunięto bardzo ważny wniosek:


I to by było na tyle :D
Nogi mnie bolą
Dobranoc ;)


Kategoria z małżonkiem, szosa