JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Sie znowu pętałam

  d a n e    w y j a z d u 20.18 km 20.00 km teren 01:17 h Pr.śr.:15.72 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Sobota, 6 września 2014 | dodano: 15.09.2014



Do domku

  d a n e    w y j a z d u 35.23 km 0.00 km teren 02:00 h Pr.śr.:17.61 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Piątek, 5 września 2014 | dodano: 05.09.2014

Lekko błądząc po strzałkach BM do domku.


Kategoria dojazdy, z domu/do domu

do domu

  d a n e    w y j a z d u 24.11 km 20.00 km teren 01:21 h Pr.śr.:17.86 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Czwartek, 4 września 2014 | dodano: 04.09.2014

Pod wiatr.
Dla urozmaicenia pojechałam jakimiś innymi wariantami ale wiele sie nie da zmienić.
(mostek w Antoninku)

W Gruszczynie zobaczyłam   strzałki Grabkowego wyścigu. 

W Uzarzewie znowu dla urozmaicenia podjechałam sobie kociołbiastym podjazdem do krzyża i wyjechałam na Jankowo. Będzie  to droga powrotna (mega/giga) z naszych chynchów.   Droga Jankowo -Uzarzewo za białą stodołą (zjazd) jest  bardzo niebezpieczna , nawierzchnia pozapadała się po deszczach.  Na początku wyglada bezpiecznie wiec się mozna rozpędzić i natrafić na wielkie wyrwy.  Jak ktoś pojedzie w niedzielę to niech uważa a jeszcze lepiej byłoby w sobotę obadać trasę bo może tam być gorąco.  
Piękne słoneczko mi dzisiaj przyświecało, temperaturka można by powiedzieć, letnia.
Cudo.
Tylko czemu mnie tak nogi dzisiaj bolą?  ;)


Kategoria z domu/do domu

Z Fogt ekipą

  d a n e    w y j a z d u 49.19 km 0.00 km teren 01:43 h Pr.śr.:28.65 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Wily
Środa, 3 września 2014 | dodano: 03.09.2014

Po południu, wyrwawszy się z domu na ustawkę. :) Fajnie , nogi mnie bolą :). Spóźnieni  musieliśmy zapieprzać jak szaleni za peletonem, który już ruszył. Nie działał  mi licznik więc nie wiem ile jechałam ale Marcin miał 48 km/h a ja leciałam za nim aż dorwaliśmy grupę. Nie powiem potem spuchłam ale powoziłam się na kole i odżyłam. Stworzyłyśmy grupę z 3 kobietek, jednego na szosie co nie miał sił i jednego na MTB co wycina ale jednak MTB to nie szosa. Tak dojechaliśmy sobie do Środy i zawrotka. Po jakimś km od zawrotu złapała nas grupa facetów co też wracała i wtedy był ogień . Nie dawałam się urwać, leciałam za ucieczkami  i miałam radochę.   Żal, że potem moja grupka nie wytrzymała bo super zabawa to była. :)


Kategoria szosa, z małżonkiem

Z Red Fitnes

  d a n e    w y j a z d u 102.00 km 0.00 km teren 05:05 h Pr.śr.:20.07 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Niedziela, 31 sierpnia 2014 | dodano: 31.08.2014

Z     Red Fitnes dobrze się  jechało :)



Do domku

  d a n e    w y j a z d u 31.34 km 0.00 km teren 01:34 h Pr.śr.:20.00 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Sobota, 30 sierpnia 2014 | dodano: 30.08.2014

Na Malcie  odbywają  się wyścigi smoczych łodzi.  Na moich zdjęciach nic nie widać więc się posiłkuję  klik



Do domku

  d a n e    w y j a z d u 37.00 km 20.00 km teren 01:40 h Pr.śr.:22.20 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Czwartek, 28 sierpnia 2014 | dodano: 28.08.2014

To co zwykle :)
A teraz niezwykłe !!!!!!!!!!!!!
Ta dammmmm!!!!!!!!          
Oto pies, który umie czytać :)
MOJA   TINA!!!!!!!!!!!

I żeby Was upewnić, że nasza psina umie czytać


Hahaha  jestem super trenerem  ;)


Kategoria z domu/do domu

do Marcina

  d a n e    w y j a z d u 4.00 km 0.00 km teren 00:12 h Pr.śr.:20.00 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Czwartek, 28 sierpnia 2014 | dodano: 28.08.2014

Sprint przez miasto do Marcina do roboty.



Do domku

  d a n e    w y j a z d u 33.36 km 15.00 km teren 01:35 h Pr.śr.:21.07 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Poniedziałek, 25 sierpnia 2014 | dodano: 25.08.2014

Jak w tytule. Giry mnie bolą po wczorajszym



Miałam pecha - marton Wałacz

  d a n e    w y j a z d u 42.88 km 0.00 km teren 02:16 h Pr.śr.:18.92 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Niedziela, 24 sierpnia 2014 | dodano: 25.08.2014

Z rańca we Wałczu pojawiło nas się sporo :)  Pogadaliśmy, pośmialiśmy się i było fajnie :)


Start jak to start. Po asfalcie  łapię się dziadka w białym i sobie jedziemy. On chyba znal trasę bo doskonale wie jak jechać aby ominąć łachy piachu, więc jadę sobie za nim. Trochę mnie denerwuje bo na każdym podgórku wstaje na pedały co i tak mu nic nie daje bo mi nie odjeźdźa. Gdzieś na 18 km nagle widzę a ja nie mam powietrza w kole. Ło matko! Dziadek odjechał a ja sama jak palec! Niby mam mleczko w kole ale nic się nie zatyka. W środku jakieś gluty, upaprałam się jak świnka jakoś wepchnęłam dętkę ale czasu straciłam co niemiara. Wściekła byłam jak sami diabli. Gnałam potem ile sił, bo widziałam, że zamykają trasę o 13 i mogę nie zdążyć.  Na wjeździe na 2 pętlę byłam o 13,05 widziałam jak odjeżdża samochód pomiaru czasu. Złachana byłam jak pies i nic mi to nie dało. Nie mogłam wjechać na drugą rundę. Potem już sobie odpuściłam i jechałam z nóżki na nóżkę bo czułam że nadchodzi ciemność.  Na samym końcu, tuż przy mecie, na podjeździku piaskowym, którego normalnie bym nie zauważyła, miałam taki kryzys, że musiałam zleźć z roweru. Normalnie ciemność. Masakra.
Wjeżdżam na metę a Kurek wrzeszczy, że jestem drugą kobietą na mega. Człowieku zastanów się! Nagle taki progres? Epo do zupy dorzucam zamiast soli? Musiało coś się stać, że przyjechałam wcześniej. Krótko mówiąc , lepiej nic nie mówić.
Dali mi DNF chociaż regulamin mówił coś innego. Coś mi tam świtało, że powinnam być i tak sklasyfikowana ale nie miałam regulaminu. Wczoraj napisałam coś w rodzaju protestu ale nie liczę a wiele.
Nie udany był to maraton ale za to na mecie było super fajnie. Leżeliśmy na trawie, gadaliśmy, śmialiśmy się

i czekaliśmy na tombolę. W tym czasie zbierały się czarne chmury aż lunęło

Nagrody odbierało się bardzo szybko, tak jak ten pan z lewej, a reszta stłoczona oczekiwała na "tą swoją chwilę".
Marcinowi się udało - wygrał fajny plecak i odebrał go jeszcze przed deszczem :)
Najbardziej żałuję, że nie wjechałam sobie drugi raz na te górki bo mi się podobały. Co prawda musiałam nieźle się zaprzeć, żeby na tą największą wepchnąć rower ale od czego ma sie te muły ;)


Kategoria wyścig, z małżonkiem