inne
Dystans całkowity: | 891.27 km (w terenie 175.00 km; 19.63%) |
Czas w ruchu: | 37:52 |
Średnia prędkość: | 19.09 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.00 km/h |
Liczba aktywności: | 46 |
Średnio na aktywność: | 19.38 km i 1h 43m |
Więcej statystyk |
wte i wewte czarną mambą
d a n e w y j a z d u
5.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Na oko 5 km ale chyba więcej bo:
1. pojechałam na stepa (masakra- giry mi się plączą),
2.pojechałam po chleb dla dzieci i zapomniałam portmonetki
3. pojechałam po chleb i nie zapomniałam portmonetki. Chleb jest :)
Dynamo jak dostanie trochę wilgoci to przestaje dawać prąd ale obciążenie i owszem.
Kategoria inne
Kobiece kręcenie :)
d a n e w y j a z d u
45.00 km
0.00 km teren
01:30 h
Pr.śr.:30.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Damska ustawka szosowa. Wyjazd ze Starołęckiej w 3 dziewczyny. Paulina, Ewa i ja. Dwie 20 latki co zgarniają 1 wsze miejsca i ja stara baba co się jej udaje dostać pucharek jak jest słaba obsada. Dziewczyny prowadziły i zasłaniały mnie od wiatru i tak sobie jechałyśmy do Rogalina. Za Rogalinem nawrotka i do Poznania. Fajnie było, za dziewczynami nadążałam. Mam nadzieję, że ich nie spowalniałam. Pogoda dopisała nam jak i biegaczom podczas maratonu poznańskiego.Biegacze w Poznaniu - Maraton poznański
© JoannaZygmunta
3 i 4 zawodnik. Pierszym nie zdążyłam zrobić zdjęcia bo się spieszyli i nie chcieli pozować- dziwni jacyś ;).
Po przelocie maratończyków miasto jest zasypane kubeczkami i skórkami od bananów.Miliony kubeczków walaja sie w Poznaniu na trasie maratonu
© JoannaZygmunta
Wracałam z dziewczynkami autem i co chwila trafiałyśmy na zamknięte drogi. Z małymi kłopotami ale przejechałyśmy. Widziałyśmy ostatnią Panią Marię z jej nieodłączną parasolką zamykającą maraton i biegaczy, którzy ledwie nogami powłóczyli i jednego bosego biegacza ze sztandarem i innych co jeszcze mieli daleko. Dziewczyny nagle zaczęły wrzeszczeć "mamo on biegnie nago!!!" Niektórzy zrobią wszystko by być zauważonym ale chyba by organizator do takiej grandy nie dopuścił. Nie dopuścił! Chodziło im o to, ze bez butów biegnie. Moje laseczki, jeszcze takie naiwne :)
Niestety słyszałam w radio, że jakiś uczestnik maratonu zmarł. Przeliczył siły. Szkoda.
Kategoria inne
Do Poznania
d a n e w y j a z d u
30.54 km
20.00 km teren
01:42 h
Pr.śr.:17.96 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Piękna pogoda. Marcin skoro świt załadował rower na auto, wsadził dziewczynki do auta (dobrze, że nie odwrotnie) i pojechał do Poznania bo miał coś do załatwienia. Ja ze spokojem poszłam sobie do fryzjera troszku posprzątałam ale stwierdziłam, że szkoda takiej pogody na latanie ze szmatą, wzięłam rower i pojechałam do Poznania. Na słuchofonach "cztery pory roku", słonko, czerwono-zlote drzewa i nagle za zakrętem nad rowerem klęczy starszy facet i wyglada jakby sie modlił. Zatrzymałam się. Może zasłabł?. Ta, zasłabł. Pomogłam mu się podnieść, pozbierać klamoty, które pogubił przy przewrotce i się zapytałam, czy żle się czuje, czy za dużo wypił. "pani, za dużo wypiłem" "tak z rana! Panie. Nie szkoda dnia?" "Pani :(" "Dobra, tutaj się pan chwyć kierownicy, i do domu, nie spać, nie jechać na rowerze i nie pić więcej" Mam wrażenie, że raczej nie będzie pamiętał, że ktoś go zbierał. :(
Potem jeszcze musiałam czekać aż kopara przestanie kopać pod kanalizę. Ale po 5 min się wściekłam i polazłam przez krzaczory dookoła. W okolicach Gruszczyna spotkałam się z Marcinem, który wyjechał mi na przeciw. W Swarzędzu obserwowaliśmy ewolucje samolotowe. Wystarczyło mi tylko patrzeć i robiło mi się niedobrze, wolę być na ziemi ;).
Piękny dzień.
Kategoria inne
Niedzielny wyjazd.
d a n e w y j a z d u
70.58 km
0.00 km teren
03:21 h
Pr.śr.:21.07 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:40.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Miało być po terenie a wyszło zupełnie szosowo. Słońce wyszło, wiatr był znośny. Po jeździe do domku na rosołek z makaronikiem mniam.
Ja cie!!! Teraz jak sobie usiadłam to czuję jak mnie nogi bolą.
Kategoria inne
Do domciu
d a n e w y j a z d u
48.00 km
30.00 km teren
02:20 h
Pr.śr.:20.57 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Potem po Pobiedziajach :)
Kategoria dojazdy, inne, po mieście
Po Poznaniu
d a n e w y j a z d u
10.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Było pięknie, ciepło i słonecznie. Łapałam promienie słonka, żeby znowu jak na wiosnę na nosie mieć piegi. Wczoraj i dzisiaj były inauguracje roku studenckiego i bardzo sie zagęściło na drogach zarówno jezeli chodzi o auta jak i rowery.
Dwa zdjątka z Poznania.Uniwerystet im. A. Mickiewicza Poznań
© JoannaZygmuntaWidok na Operę poznańską
© JoannaZygmunta
Kategoria inne, wycieczka, po mieście
Do domciu
d a n e w y j a z d u
33.73 km
0.00 km teren
01:17 h
Pr.śr.:26.28 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Uciekałam deszczowi az dojechałam do strefy słoneczka. Wtedy rozleniwiłam się i zwolniłam tempo, żeby popatrzeć na piękną otaczającą mnie przyrodę a nie fioletowawy asfalt. Pieknie było. Potem podjechałam pod szkołę w Pobiedziskach gdzie moja starsza była na dysce.
Kategoria dojazdy, inne
Po młodą na dyskotekę
d a n e w y j a z d u
3.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Zośka - moja młodsza wpadła w czarną rozpacz, że ona nie poszła na dyskotekę, więc długo nie mogłam dowiedzieć się jak starsza się ubrała, bo wyszła zanim wróciłam z roboty. W końcu dowiedziałam się, że założyła kiecę i jak się można spodziewać żadnej kurtki. O 19-stej kiedy miała wrócić zrobiło sie ciemnawo i zimnawo więc wskoczyłam na czarną mambę i pojechałam. Spotkałam laskę całą w skowronkach, podobno "jesteś szalona" grali 3 razy, kazałam wsiąść na bagażnik i zabrałam do domu. 35 kg na bagażniku to juz jest coś. Bujało mną, jej giry przeszkadzały, bo za długie, dynamo włączone na stałe kręciło się i robiło światło oraz dodatkowe obciążenie ale trening siły zrobiony na całą zimę ;)
Kategoria inne
rozgrzewka przed startem
d a n e w y j a z d u
9.36 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:55.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Z Marcinem pojechaliśmy zbadać jak dużo jest asfaltu do pierwszego zjazdu do lasu. Okazało sie, że 4,5 km. Marcin kazał mi sprinty rozgrzewające robić. Oj! rozgrzałam się, że ho ho. Na jednym zjeździe był max 55 km/h. Fajowo, tylko dlaczego po chwili widziałam szybko oddalające się plecy Marcina?? Rakietę włączył czy co ;)
Kategoria inne, wyścig
Mieliśmy jechać
d a n e w y j a z d u
23.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
na rajd Radia Merkurego do Wrześni ale pojechaliśmy sobie na 4 osobowy rajd wkoło Czerniejewa. Zośka jechała z Marcinem a Marta jechała ze mną. Marta jęczała, że nienawidzi takich długich dystansów ale jechała dzielnie. Z Czerniejewa gdzie zaparkowaliśmy autko pojechaliśmy do Rakowni. 1 wszy postój przy starym cmentarzu. Marcin latał i zdjęciowałMarcin zdjęciuje
© JoannaZygmunta
a my znalazłyśmy taki kamieńKamień z napisem
© JoannaZygmunta
z napisem ILE CZASU LOS DA? JESZCZE DZIEŃ MOŻE DWA...
TROCHE WOLNIEJ, WOLNIEJ KONIE, DOKĄD RWIECIE CWAŁEM?
z pieśni Włodzimierza Wysockiego „Konie Narowiste”
Potem pojechaliśmy nad jeziora Uli i Baba. 2 gi postój 2 gi postój nad jez. Uli albo Baba
© JoannaZygmunta
Jechaliśmy sobie było ciepło, miło i śliczniePolska
© JoannaZygmunta
Marta odważyła się pojechać trzymając kierownicę jedną ręką. Tak ją zajęły te akrobacje, że przestała marudzić, że daleko itp.Marta
© JoannaZygmunta
Zjedlismy obiad w restauracji przy pałacu a dziewczyny potem zbierały kasztany.
Wieczorkiem po zrobieniu: miliona naleśników, obiadu na jutro oraz się piękną pojechaliśmy do Jarka Drogbasa na ognicho.
Dziewczynki zostały same i troszke się bałam co wykombinują. Nawet nas poganiały, że mamy sobie już iść bo one robią imprezę. Dom po powrocie był cichutki i nie nosił śladów imprezy, zniknęły za to prawie wszystkie naleśniki.
Przy ognisku było super!! Wyjątkowo ciepły wieczór, przemiłe towarzystwo, pogaduchy o rowerach i sytuacjach okołorowerowych, dobra kiełbacha. Szkoda, że jak zwykle zostałam drogą losowania wytypowania do powrotu autem = 0 piwka do kiełbaski.
.
Kategoria inne