dojazdy
Dystans całkowity: | 5315.15 km (w terenie 1948.53 km; 36.66%) |
Czas w ruchu: | 252:15 |
Średnia prędkość: | 19.80 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.16 km/h |
Liczba aktywności: | 187 |
Średnio na aktywność: | 28.42 km i 1h 38m |
Więcej statystyk |
do domciu
d a n e w y j a z d u
51.21 km
0.00 km teren
01:58 h
Pr.śr.:26.04 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Szoską do domku. Paru palantów na mnie trąbiło. Odpowiedziałam im szpetnie. Chamieję przez tych chamów w autach. Jeden miał czelność pouczać mnie, że powinnam jechać bokiem ulicy. Nosz q.... sam niech sobie jedzie.
Pogoda rewelacyjna. Można jeździć na krótko i jest cieplutko.
Kategoria dojazdy
Można było sobie niezłe ała zrobić na MTB Koło
d a n e w y j a z d u
66.75 km
55.00 km teren
03:34 h
Pr.śr.:18.71 km/h
Pr.max:39.25 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Pojechałam do Maksa z Rowerowni bo Marcin zauważył, że mam luz w tylnym kole. Coś tam Maks zrobił ale nie wiem co, bo rozmawiałam z Asią o Kasi Antosz, która miała wypadek na MTB w Kole. Widziałam zdjęcie Kasi ze szpitala. Masakra. Nos pośrupany, broda też. Szwy na twarzy i ogólnie poobijanie. Nie chcą jej wypuścić ze szpitala w Kole bo ma temperaturę. Pechowy ma ten rok dziewczyna. I to na takiej w gruncie rzeczy pierdółce. Podobno chciała ten rowek przeskoczyć. No cóż był niebezpieczny, ale ostrzegali. Bywa.
Potem sobie pojeździłam nadwarciańskim szlakiem. Przyjemnie tam było bo chłodno. Dzisiaj klara dawała aż miło a teraz burza trzaska gromami.
Rany poprzewrotkowe elegancko się goją. Nie ma to jak być chirurgiem we własnym domu.
Kategoria dojazdy, wycieczka
Po chlebuś
d a n e w y j a z d u
3.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Na moją pokusę w Pobiedziskach otworzyli piekarnię - cukiernię "Zagrodnicza" z Poznania. Podjechałam najpierw na szumnie nazwany TARG - parę straganów z owocami a potem do piekarni. Kupiłam świeżutki, pachnący chlebuś, który kusi aby posmarować go masełkiem i pochłonąć z 2, 3 skiby i ciasteczka francuskie z owocami.
Tak jakoś zimno i nie wiadomo jak się ubrać. Niby 14 st C a w dekolt nieprzyjemnie wieje pod plecakiem plecy mokre. Jesień idzie nie ma na to rady. Dla pokrzepienia teraz była słodka chwila z ciasteczkiem i kawką. Pycha!! A odchudzanie przełożyłam jak zwykle na jutro.
Kategoria dojazdy, inne
Zawsze coś ciekawego
d a n e w y j a z d u
4.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Auto zepsute wiec na rowerze do "miasta" czyli na rynek po sprawunki. Po drodze spotkałam inny wehikuł. Pewnie też się auto zepsułoJak nie ma auta to się jedzie tym co jest ;)
© JoannaZygmunta
Kategoria dojazdy
Na siłownie i po Marcina
d a n e w y j a z d u
5.11 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Poleciałam na siłownię zgubić pizze. Podygałam trochę, mam nadzieję, że jutro będę się mogła ruszać. Po siłowni zadzwoniłam do Marcina i wyjechałam mu na przeciw. Wróciliśmy razem do domu.
Kategoria dojazdy
Odprowadziłam chłopaków
d a n e w y j a z d u
40.47 km
0.00 km teren
01:40 h
Pr.śr.:24.28 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
do Swarzędza. Marcin z Sebą pojechali na zaproponowany przez Marcina objazd dookoła Poznania. Trasa wymyślona przez Marcina i mozliwe, że będą modyfikacje.
Z Sebą spotkaliśmy się na drodze do Kociałkowej. Byliśmy wszyscy bardzo punktualni :). Przywitanko i ruszamy a wtedy widzę jakiegoś szoszona -> Macieja. Nie mógł jechać z nami bo nie ma czasu, szkoda bo może by mnie pociągnął w drodze powrotnej a tak snułam się pomalusiu. Za to do Swarzędza jechaliśmy całkiem całkiem ale dokładnie nie wiem ile/h bo całą drogę gęgałam z Sebą i nie wiem jak mi droga minęła. Dzięki Seba było przemiło!!!!
Giry jeszcze mnie bolą po siłowni ale jest już OK. Dawno nie byłam na siłowni i zapomniałam ile mięśni mam w sobie, które mogą boleć.
Wróciłam ok 10 a moje babolindy dopiero oczka przecierały. Zjadłyśmy milusie śniadanko a teraz będziemy jeździć na miotłach i szmatach ;)
Kategoria dojazdy, inne, wycieczka
dom-praca-dom
d a n e w y j a z d u
61.33 km
50.00 km teren
03:06 h
Pr.śr.:19.78 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
A dzisiaj po siłowni- tragedia! Wszystko mnie boli. Uda napierdzielają jak nie wiem i ledwie dzisiaj mogłam się uciągnąć. Po schodach chodzić nie mogę najlepiej się położyć i czekać aż minie albo jeszcze lepiej nie złazić z roweru i tak sobie pomalusiu jechać. Po 10 km nogi jakoś sie rozjechały i można było jakoś względnie jechać. W drodze powrotnej początek to tragedia i wszyscy mnie wyprzedzali. Jedyny plus , że dzisiaj nie wkurzali mnie ludzie nad Maltą bo nie zbliżałam się do nich tak szybko ;).
Jak jechałam do pracy to w radio gadali, ze brzydko i ciemno w Poznaniu a ja jechałam w słoneczku i w Uzarzewie przed nami taki widokPiątkowa tęcza
© JoannaZygmunta
Kategoria dojazdy
pociągiem
d a n e w y j a z d u
3.25 km
0.00 km teren
00:13 h
Pr.śr.:15.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Zaspałam, więc wsadziłam Wilego do pociągu i przyjechaliśmy do roboty. Dobrze, że on jest taki lekki bo pociąg w Pobiedziskach tak stanął, że z cięższym rowerem bym się nie wtarabaniła. W drodze na dworzec spotkałam sąsiadkę i tak się z nia kulałam
Kategoria dojazdy
z pracy na Wilym
d a n e w y j a z d u
37.14 km
0.00 km teren
01:30 h
Pr.śr.:24.76 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Za Maltą pomykałam sobie ładnie za śmieciarką i już chciałam ja wyprzedzić jak zajechała mi drogę. Trochę mi się ciśnienie podniosło, ale zaraz zrozumiałam, że na poboczu stało jakieś badziewie i że był to manewr wyprzedzania. Dobra -myślę sobie, wyminę ją za chwilę i wtedy ona (on - kierowca) dał po hamulcach bo wyjechało mu z przeciwka jakieś inne badziewie. Ja nie wiem jak, ale chwyciłam hamulce i z całej siły nadusiłam. Od razu poczułam jak mi się zadek podnosi, stanęłam na przednim kole i już miałam wizję, że zaraz wyląduję w gimelkaście. Jak to się stało, że udało mi się nie zrobić OTB z efektowną końcówką nie mam pojęcia. Zadziałał jakiś odruch samoobronny i chyba puściłam przedni hamulec. Udało się. Stanęłam na dwóch kołach ale musiałam chwilę ochłonąć od nadmiaru wrażeń. Dalsza droga bez większych atrakcji.
Kategoria dojazdy