Wrzesień, 2014
Dystans całkowity: | 397.14 km (w terenie 177.00 km; 44.57%) |
Czas w ruchu: | 21:56 |
Średnia prędkość: | 17.42 km/h |
Maksymalna prędkość: | 42.00 km/h |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 23.36 km i 1h 41m |
Więcej statystyk |
Sie znowu pętałam
d a n e w y j a z d u
20.18 km
20.00 km teren
01:17 h
Pr.śr.:15.72 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
bo ja wiem gdzie?
d a n e w y j a z d u
23.26 km
20.00 km teren
01:26 h
Pr.śr.:16.23 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Gdzieś się plątałam po tym bożym świecie :)
Na BM
d a n e w y j a z d u
26.77 km
0.00 km teren
01:58 h
Pr.śr.:13.61 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Wzięłam te moje córcie i pojechałyśmy na wielką wyrypę do Uzarzewa pofocić wylajkrowanych ścigających sie w kurzu.
Po drodze spotkałyśmy Marka, który jechał z kolegą ale laski tak rwały, żeby wreszcie osiągnąć upragnione Uzarzewo, że nie dały mi szans nawet sie zatrzymać.
Ustawiłyśmy się na rozjeździe mini/mega/giga
i Marta najpierw robiła zdjęcia czego popadnie np.
a jak już nadciągnęła ta wielka grupa rowerowców to nie wiadomo było gdzie skierować obiektyw a gardło mnie do teraz boli od pozdrawiania ;)
Kolega Dawid dla ściemy ubrał się w inny stroik, na szczęście Sylwia się przyzwoicie ubrała w Gogle ;)
JP przeleciał jak wiatr, Zbychu mi kiwnął, MaciejB wprawił mnie w zdumienie nowym ubrankiem że aż nie byłam pewna czy to on. :)
Jak już przeleciała ta poznańska śmietanka mini/mega/giga stwierdziłam, że nalezy nam się nagroda i podjechałyśmy do miejscowego sklepiku na lody :)
Po zasłużonej przerwie wróciłyśmy nieco wyżej na rozjazd mega/giga
i zainatalowałyśmy się pod krzyżem, gdzie był rozjazd.
Do teraz mam kurz w zębach. Ja nie wiem jak można tak jeździć nieostroznie i wzburzając taki kurz. Powinni ich zdyskwalifikować za brudzenie. poniżej lista do punktów karnych ;)
A tak na poważnie wspaniały jest ten szum gum zblizającego sie peletonu. Super widok rozjeżdżających sie na dwie strony rowerzystów. Było zajedwabiście. Tylko jeden tak,i zdaje się, ze ma w tym półświadku ksywę "Młodzik" tak ściął zjeżdżając do mety, że by mi dzieci, spokojnie sobie, w wydawało by się, bezpiecznym miejscu, rysujące w kajeciku staranował. Noż, proszę ja ciebie - wariat ;)
Po jakimś czasie przyjechał do nas Marcin i razem wróciliśmy do domciu zahaczając o bufet. Dziewczyny powiedziały, że dla tych ciastek to one następnym znowu pojadą. Zawsze jakaś motywacja :)
I tak minęła kolarska niedziela :) Jurek zadzwonił z zapytaniem czy nie dojedziemy na metę. Laski miały juz serdecznie dosyć. Był nawet kryzys, prawie nie do przejścia z deklaracją, że już nigdy na rower i że rower jest głupi.
Co ja muszę wycierpieć! Na szczęście cała wycieczka w całokształcie się podobała
KONIEC ;)
Kategoria wycieczka
Sie znowu pętałam
d a n e w y j a z d u
20.18 km
20.00 km teren
01:17 h
Pr.śr.:15.72 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Do domku
d a n e w y j a z d u
35.23 km
0.00 km teren
02:00 h
Pr.śr.:17.61 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Lekko błądząc po strzałkach BM do domku.
Kategoria dojazdy, z domu/do domu
do domu
d a n e w y j a z d u
24.11 km
20.00 km teren
01:21 h
Pr.śr.:17.86 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Pod wiatr.
Dla urozmaicenia pojechałam jakimiś innymi wariantami ale wiele sie nie da zmienić.
(mostek w Antoninku)
W Gruszczynie zobaczyłam strzałki Grabkowego wyścigu.
W Uzarzewie znowu dla urozmaicenia podjechałam sobie kociołbiastym podjazdem do krzyża i wyjechałam na Jankowo. Będzie to droga powrotna (mega/giga) z naszych chynchów. Droga Jankowo -Uzarzewo za białą stodołą (zjazd) jest bardzo niebezpieczna , nawierzchnia pozapadała się po deszczach. Na początku wyglada bezpiecznie wiec się mozna rozpędzić i natrafić na wielkie wyrwy. Jak ktoś pojedzie w niedzielę to niech uważa a jeszcze lepiej byłoby w sobotę obadać trasę bo może tam być gorąco.
Piękne słoneczko mi dzisiaj przyświecało, temperaturka można by powiedzieć, letnia.
Cudo.
Tylko czemu mnie tak nogi dzisiaj bolą? ;)
Kategoria z domu/do domu
Z Fogt ekipą
d a n e w y j a z d u
49.19 km
0.00 km teren
01:43 h
Pr.śr.:28.65 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Po południu, wyrwawszy się z domu na ustawkę. :) Fajnie , nogi mnie bolą :). Spóźnieni musieliśmy zapieprzać jak szaleni za peletonem, który już ruszył. Nie działał mi licznik więc nie wiem ile jechałam ale Marcin miał 48 km/h a ja leciałam za nim aż dorwaliśmy grupę. Nie powiem potem spuchłam ale powoziłam się na kole i odżyłam. Stworzyłyśmy grupę z 3 kobietek, jednego na szosie co nie miał sił i jednego na MTB co wycina ale jednak MTB to nie szosa. Tak dojechaliśmy sobie do Środy i zawrotka. Po jakimś km od zawrotu złapała nas grupa facetów co też wracała i wtedy był ogień . Nie dawałam się urwać, leciałam za ucieczkami i miałam radochę. Żal, że potem moja grupka nie wytrzymała bo super zabawa to była. :)
Kategoria szosa, z małżonkiem