Maj, 2014
Dystans całkowity: | 595.76 km (w terenie 124.00 km; 20.81%) |
Czas w ruchu: | 25:00 |
Średnia prędkość: | 22.03 km/h |
Maksymalna prędkość: | 46.00 km/h |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 28.37 km i 1h 33m |
Więcej statystyk |
Tor Poznań III czyli jazda na olimpijskim poziomie
d a n e w y j a z d u
36.26 km
0.00 km teren
01:10 h
Pr.śr.:31.08 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Namówiłam małżonka mego, żeby się spróbował na Torze poznań z szerszeniami. Po starcie widziałam go dwa razy jak mnie dublował i bardzo ładnie się wpasowywał w owadzie środowisko.
Ja jechałam na zmianach z Asią Zbroszczyk ale ostatnio kobiety coś słabują i nudziło mi się zwłaszcza, że jak jechałam na jej kole to średnia spadała do 28 i nie było szans żeby kogoś dogonić. Po pierwszym dublu zarządziłam atak i podkleiłam się na koniec peletonu. Asia odpadła a ja byłam zachwycona!
Ale czad! Pół kółka się trzymałam, jęzor z paszczy mi wystawał, gdy nagle w roju uznano, że czas jechać szybciej i mój utrzymujący się przez te pół kółka max 44 km/h nie wystarczył. Odpłynęłam jak łódeczka a oni zabrani falą rozpędu za chwilę zniknęłi z horyzontu. Szkoda mi było, zwłaszcza, że było ciepło (przypominam, że wczoraj futro należąlo przywdziać na tą jesienną pogodę) a nawet powiedziałabym gorąco. Asi nie było, peletonu nie było i jak samotny żagiel dostawałam w gębę wiatrem. Gdzieś w okolicy 8 kółka złapał mnie Marcin i trochę pociągnął ale byłam złachana jak koń wyścigowy i nie bardzo nam to szło. Na ostatnim kółku podczepiłam się na chwilę do 4 osobowej grupki gdzie w najlepsze pomykała Anna Harkowska i tym sposobem osiągnęłam olimpijski wynik mego wyścigu, który oficjalnie widnieje na stronach kolarstwomasters.pl
Do Anny Harkowskiej jak widać zabrakło mi niecałe 50 sekund
i dwa kółka ;)
Kategoria szosa, z małżonkiem
Krynce se na kufcie pedałami
d a n e w y j a z d u
20.00 km
10.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:jakiś taki co się trafi :)
Pojechałam na szkolenie do Starejwsi. Tam wypożyczyłam miejscowy rower i księżniczka z zamku pokrenciła se na kufcie jak jaromi
Pojechałam sobie na Liwiec i jeździłam ile się dało po łąkach ścieżkach i drogach
W koło pałacu chodził paw i się darł z rana. Piękny ptak ale drze się niemiłosiernie
Kategoria wycieczka
Kostrzyn Maraton
d a n e w y j a z d u
25.15 km
0.00 km teren
01:00 h
Pr.śr.:25.15 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
o wczorajszych imieninach na szczęście nie trzeba było wstawać wcześnie. 7 rano - dosyć wylegiwania!. Marcin o 9 pojechał po Sebę a ja godzinkę później pojechałam autkiem na maratonik ogóreczek tuz pod domem :) Od początku fajna atmosfera . Przywitał mnie Marcin z Sebą i Tomkiem od Fogta, potem spotkałam całą ekipę Fogtów, Sylwię z Tomkiem Stachowioków, Bożenkę z mężem Łąckich, Gnieźnian: Dawida, Jurka z wnukiem i Marcinem i jeszcze gdzieś mignęła mi "nerka" itd.
Uśmiechów pełna gęba a tutaj sektor się zapełnia. Ustawiłam się - za daleko. Potem jak zwykle się to zemściło. Start miał być wolny ale oczywiście ogień od samego początku, > 40 po asfalcie i dawaj kto pierwszy. Wyprzedzam cały czas. Łykam co leci - baby i chłopów. Wreszcie nadszedł 7 km i złapał mnie kryzys. Nawet nie musiałam patrzeć na licznik. Zawsze mnie na 7 góra 9 km łapie kryzys. Ponieważ było ciężko to zrobiłam sobie cięższe przełożenia, przejechałam kawałek i zrobiłam lżej i już było po kryzysie. W lesie znowu wyprzedzam i słyszę: "część Asia" to Kamil ze Swaja. Od tego momentu jechaliśmy na mijankę. Raz ja przed nim raz on za mną. Niestety na piachu w Wiktorowie zaliczam glebę, która odebrała mi trochę sił. Kamil mi odszedł i zanim się pozbierałam to już tylko widziałam go ciągle przed soba. Nie udało mi sie go dojść. Za to złapałam dziewczynę w białym i się z nią do samej mety tasowałam. W końcu zapytała mi sie z której kategorii jestem. Byłyśmy z różnych to postanowiłyśmy współpracować. Niestety dziewczyna była wyjechana i nudziło mi się jadąc na jej kole. Wyszłam na prowadzenie i dziewczyna nawet nie wiem kiedy odpadła. Trasa bardzo asfaltowa, szkoda, że się nie załapałam do żadnego peletoniku ale tak bywa.
Z wynikami były jakieś jaja i nie mogłam znaleźć się na wywieszonej liście.
Szukanie wyników rozemocjonowało niektórych lub wzbudzało przerażenie ;)
Sądziłam, że nie ma po co iść do ogarniającego wyniki ale jak Sylwia powiedziała, że jechała 59 minut i jest pierwsza a ja miałam 1 godzinę i 1 minutę to stwierdziłam, że musze być niedaleko. Postanowiłam się dowiadywać. Wywalczyłam 3 miejsce! Tak, właśnie wywalczyłam! i dało mi to satysfakcję. Jest fajnie :)
Gadaniu i zdjęciom nie było końca
Na mecie znalazł się Jurek z Buku i czekaliśmy razem na Marcina
Jurek wypatruje Marcina
I Marcin nadjechał
Moi faworyci do zdobycia mistrzowskiego tytułu "najlepszej rodziny" państwo Łąccy (jakże to brzmi - Połanieccy, Radziwiłłowie, Łąccy) nie zawiedli i zajęli pierwsze miejsce
Biała z którą się tasowałam stoi na 3 miejscu. Ładna dziewczyna :)
Przymierzyłam się do mistrzowskiej koszulki :) ale jakaś tak mała była ;)
Pucharki dla pięknych pań :)
Upał był niemiłośierny. Marcin chłodził sie piwkiem a ja chowałam się w cieniu starego parasola, z lekka przefasonowanego przez naszego psa
Impreza udana, pucharek zgarnięty, towarzysko bardzo udanie. Byle tak dalej :)
Kategoria z małżonkiem, wyścig, do sklepu
Rozjazd
d a n e w y j a z d u
12.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Pojeździłam po mieście, żeby nogi rozjeździć ale one prawie nie bolą. Trochę bolą kolana jak wchodzę po schodach oraz lekko poczułam łydki jak się trochę pościgałam z facetami na miejskich rowerach kto pierwszy do świateł ;) . Zdobyłam puchar za I miejsce open ;)
W niedzielę w Kostrzyniu albo umrę albo będzie dobrze :)
Km na oko - raczej zaniżone, czas jakiś tam był ;)
Kategoria po mieście
Tor Poznań II
d a n e w y j a z d u
40.29 km
0.00 km teren
01:15 h
Pr.śr.:32.23 km/h
Pr.max:41.00 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Źle mi się jechało.
Stopy w dawno nie wkładanych butach szosowych bolały jak nie wiem (a mówiła babcia na wesele w nienoszonych butach nie chodź)
Po wczorajszej jeździe w gatkach z Lidla zadek mnie bolał i w niektórych miejscach jest poprzecinany (albo za delikatna jestem albo to szycie z pancernej nici - już w śmieciach)
Spać nie mogłam do 4 rano a jak o 5 zadzwonił budzik to chciałam spać.
Latam jak z pieprzem w robocie bo przegląd budynków jest i nie popuszczam inżynierom. W każdy kąt musimy zajrzeć a że budynki duże to jest co robić
Start dzisiaj lepszy ale i tak nie miałam siły pędzić za np. Rodmanem
Za to podkeiłam się pod dziewczynę z raczkiem na spodenkach. Razem dospawałyśmy do dwóch facetów i przez 4 kółka 35-40 nie schodziło z budzika. Tylko 4 kółka bo peleton nadleciał jak stado szerszeni i nas rozerwał. Nie będę się wyrażać (@%&%@) .
I musiałam sama dygać pod wiatr, który dzisiaj wiał właściwie cały czas w gębę.
Na którymś następnym kółeczku z rzędu podłączyłam się pod 4 osobową ekipę samych chłopów (odpadu z dublującego mnie peletonu) i 2 kółka pociągnęłam z nimi. Niestety znowu nadleciały szerszenie i znowu zamieszali :( Chłopy mi zagubiły się w peletonie więc pozostała mi samotność pod wiatr.
Ostatnie z 10 kółek już rozjazdowo.
Chyba nie byłam ostatnia.
Dzięki zdjęciom Jacka Głowackiego
jestem pewna, że udało mi się wyprzedzić parę osób. Wyników brak :(
Gdy zobaczyłam średnią to oniemiałam. W życiu takiej średniej nie miałam. To jest ogień a coś mi mówi, że stać mnie na więcej.
Pełna deskryminacja ze względu na płeć. Brak jakiejkolwiek klasyfikacji kobiet (było nas co najmniej 5), ze o tym, że najstarsza byłam to nie wspomnę ;)
Jestem zmęczona.
To ci zboczenie - zdygać się do niemożności, żeby być zadowolonym :)
Kategoria szosa, wyścig
Do domku
d a n e w y j a z d u
48.30 km
20.00 km teren
02:50 h
Pr.śr.:17.05 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Po mieście a potem do domku.
Nad rzeczką w krzaczkach w Antoninku widziałam kolegę w naszych teamowych ciuchach spożywającego ALKOHOL!!!!! Proponuję przenieść kolegę do sekcji śpiewaczej ;)
W Górze spotkałam się z mym małżonkiem, który postanowił pojeździć po krzakach. Mój Kellysek ledwie zipie, do tego teka do roboty przywieszona na bagażniku pomimo przyczepienia jej gumą lata na wybojach jak dzika, więc delikatnie na dziurach i wybojach tak >30 z górki. Pod górkę już mniej bo przecie trzeba na teke uważać ;)
Kategoria z małżonkiem, z domu/do domu
Fryzjer
d a n e w y j a z d u
3.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Ja se wychodzę z fryzjera a tu jakiś l.... dobiera się do mojej Mamby.
"Bo ci lutne tej" usłyszał ten ode mnie
A ten L.... to był Seba
Ot, takie wioskowe spotkania ;)
Kategoria do fryzjera
Ustawka z Zosią
d a n e w y j a z d u
6.00 km
0.00 km teren
00:20 h
Pr.śr.:18.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Wczoraj umówiłam się z Zosią, że mi pokaże taki straszliwy zjazd nad Jeziorem Dobrym. Dziecina się pogubiła. Myślałam, że chodzi jej o zjazd nad jezioro z którym swego czasu walczyłam ale to nie to. Okazało się, że chodzi o podjazd/zjazd od rynku do bazarku. Każdy ma jakiś straszliwy zjazd :)
Kategoria wycieczka
Do domku
d a n e w y j a z d u
33.00 km
20.00 km teren
01:40 h
Pr.śr.:19.80 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Temperatura rośnie :)
Kategoria z domu/do domu
Lato :)
d a n e w y j a z d u
33.00 km
15.00 km teren
01:38 h
Pr.śr.:20.20 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
idzie lato :)
Stopy mi latały na pedałach bo zapomniałam SPD.
Szkoda mi tłumaczyć jakie dzisiaj zawirowania nastąiły w wyniku czego pojechałam bez odpowiednich butów . Grunt, że do domciu przyjechałam rowerem a podczas jazdy towarzyszyło mi piękne słońce :)
Juz za chwileczkę, juz za momencik lato się zacznie kręcić :D
Kategoria z domu/do domu