Luty, 2014
Dystans całkowity: | 410.55 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 14:50 |
Średnia prędkość: | 27.07 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.00 km/h |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 29.32 km i 1h 14m |
Więcej statystyk |
rolki 13
d a n e w y j a z d u
31.24 km
0.00 km teren
01:00 h
Pr.śr.:31.24 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Gdyby doba była dłuższa :(
Po Pobiedziajach
d a n e w y j a z d u
6.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Jak w tytule :)
Po szosie nie w garażu :)
d a n e w y j a z d u
60.69 km
0.00 km teren
02:30 h
Pr.śr.:24.28 km/h
Pr.max:40.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Wczoraj była jazda na szmacie bo popołudniu goście mi się sprosili. Znalazłam tylko czas na krótki spacerek z psiną
Potem imprezka na której psina porozstawiała gości po kątach a dzisiaj psina o 5 rano dorwała sie do majoneziku, którego resztki w miseczce zostały do mycia po imprezce. Słysząc jak rządzi w kuchni wylazłam z łóżeczka i wyszłam na spacerek. Miałam myśl, żeby za godzinkę wybrać sie na rower ale wróciłam do smacznie chrapiącego Marcina i to były najlepsze 3 godziny mojego snu. Marcin wstał, narobił hałasu szukając gaci rowerowych zadając mi typowo męskie pytanie :"Gdzie są............" i oczekując dokładnej ścieżki dostępu ;). Moje babole z kundlem narobiły zamieszania witając się wylewnie, słońce zaglądało do sypialni i wyciągało mnie na obiecując super wycieczkę. Wzięłam Wilego i razem we dwoje ruszyliśmy. Wydał mi sie jakiś taki niski bo nie stał na rolkach ;) . Pojechałam na Biskupice ale dzisiaj było dużo wcześniej niż w ostatnie dwie niedziele, bo nie było czerwonoskórych morsów biegających bezwstydnie w samych gaciach w chłód. O drodze Gwiazdowo-Huby wolę zapomnieć bo myślałam, że łapy mi odpadną a z zębów mi zostanie pył i jakże przyjemnie się zrobiło na drodze przy S5 :) Tam pięknie się jechało i rozkoszowałam się ciszą mojej jazdy. Ostatnie jazdy w garażu do cichych nie należały a wiatr w uszach był miłym świstem :) Gorzej było na powrocie z Łubowa, wiatr wiał mi w gębę, że hej. Wtedy zezłościłam się na siebie, że jestem cienka jak barszcz z lebiody i że gdybym była taka chuda jak jestem cieńka to mogłabym robić za wieszak u jakiegoś kreatora mody i że rzucam to wszystko i będę tylko jeździć po bułki. Na szczęście przemogłam kryzys i wróciłam do domu z bananem na gębie. Marcin już był w domu (po przygodach) i po kompałakch poszliśmy całą rodziną na długi spacer. Było fajnie :) Szkoda tylko soboty bez roweru bo jakiegoś dojazdu po selera nie będę dzisiaj liczyć :D))
Kategoria szosa, wycieczka
rolki 12
d a n e w y j a z d u
32.12 km
0.00 km teren
01:00 h
Pr.śr.:32.12 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Rolki 12. Ciężko tak po robocie się zmobilizować. Najchętniej zwinęłabym się pod kocyk.
Kategoria rolki, szosa, w domu
Z Marcinem
d a n e w y j a z d u
25.22 km
0.00 km teren
01:13 h
Pr.śr.:20.73 km/h
Pr.max:52.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Marcin odgrażał się już od dawna, że idzie na rower i koniec bo zaraz go trafi itp. Niedziela rano i siedzi to szczęście moje, zblazowane i nieszczęśliwe bo bezrowerowe, ze już patrzeć nie mogłam na te męczarnie i zarządziłam chociaż krótki wypad traską pobiedziskiego wyścigu szosowego. Szosą bo szybciej do tego nie bardzo wiedzieliśmy jak marcinowa noga będzie "podawać". Okazało się, że marcinowa noga nic sobie nie robi ze złamania i jak zwykle Marcin pitu, pitu i juz jest daleko. On chyba by musiał z rok nie jeździć, żebym mogła mu bez jęzora do ziemi dotrzymać koła. ;) Było super, razem jedzie się fajniej choć wiatr wiał w gębę a mój trener dla rozrywki kazał mi trzymać kadencję, zrobić sprincik i pokrzykiwał na mnie zza moich pleców.
Zasłużyłam dzisiaj na mandat bo tak się fajnie rozbujałam, że na zakazie przekroczyłam 50 km. Ale było super! Nogi mnie bolą ;)
Chciałam jeszcze raz ale niestety z okazji walentynek wprosiło mi się paru gości na obiad i trzeba było jechać po pyry itp.
Kategoria szosa, z małżonkiem
rolki 11
d a n e w y j a z d u
32.00 km
0.00 km teren
01:00 h
Pr.śr.:32.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Dzisiaj Walentynki, więc szaleństwo z babolińskimi moimi. Buszowanie w sklepach, pływalnia, cukiernia, Mcshit i katastrofa w domu. Nasze psisko z miłości do swojej pańci wyrwała ze ściany wieszak ze smyczą, zwaliła moje ukochane karafki (szczęściem boskim się nie zbiły) swą szeroką piersią wydusiła kwiatki na parapecie, wywaliła pelasie a wszystko po to żeby zobaczyć przez okno czy kochana pańcia wraca. Jak ją zobaczyłam w oknie pozbawionym jakichkolwiek ozdób, łącznie z firanką to mi się nogi ugieły. "Nie miała baba kłopotu to wzięła sobie prosię a to prosię utopiło się itd." Morda roześmiana, pierś w świeczniku wytarzanym w ziemi od kwiatów, na ziemi resztki szklanego talerzyka i kolorowy piasek z ozdobnych szklanych świeczników. Jak sobie to przypomnę to łzy ze śmiechu mi lecą. Wtedy co prawda nie było mi do śmiechu ale głupi kundel z miłości to zrobił.
Marcin dzisiaj uwiecznił moje niepewne próby jazdy bez trzymanki.
Jak zwykle trochę głośno ;)
Pies Baskerwilów wolał bezpiecznie siedzieć wśród rowerów lekko z tyłu ;)
Kategoria rolki, szosa, w domu
3
d a n e w y j a z d u
3.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Na siłownię.
Tylko ja, on i kilogramy ;) Reszta kobietek wymiękła.
Wzięłam Marcinowy miotacz lumenów z Singapuru. Najwyraźniej wyglądałam jakbym jechała na motorku bo auta z podporządkowanej nie wyjeżdżały.
Nie, nie, nie dlatego, że tak szybko jechałam ;)
Kategoria dojazdy
rolki 10
d a n e w y j a z d u
32.26 km
0.00 km teren
01:01 h
Pr.śr.:31.73 km/h
Pr.max:43.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Balum balum :)
MPR 116
ARP 81 Ciężko było
Kategoria rolki, szosa, w domu
Jazda po linii - rolki 9
d a n e w y j a z d u
34.47 km
0.00 km teren
01:05 h
Pr.śr.:31.82 km/h
Pr.max:47.30 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Jazda po linii może myć całkiem śmieszna ;)
Umiem coraz więcej na rolkach :) Jak Marcin wróci to uwieczni :)
Dzisiaj pokręciłam, że mnie giry bolą. Dobrze, że juz umiem używać ręczniczka bez zatrzymywania bo był bardzo potrzebny i szkoda by było czasu.
Dzisiaj przygrywało mi
ARP 80
MPR 120 x 5 x 1 min Miałam wrażenie, że wjadę w drzwi od garażu ;)
Kategoria rolki, szosa, w domu
Do domku
d a n e w y j a z d u
34.51 km
0.00 km teren
01:50 h
Pr.śr.:18.82 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Do domciu. Najpierw ciepełko a potem coraz chłodniej. Nie chciało mi się zatrzymywać żeby się ubrać i trochę mnie przewiało. Wiatr oczywiście w gębę.
Kategoria z domu/do domu